[Tylko u nas] Ukraina. Tutaj wojna przeciągnęła się w marazm okopowy rodem z I wojny światowej

Do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z prawem głosu wróciła delegacja Federacji Rosyjskiej. Pięcioletnie wykluczenie Rosjan z obrad było formą sankcji za aneksję ukraińskiego Krymu. Zachodnioeuropejskie elity, m.in. z Niemiec i Francji, mają krótką pamięć i zagłosowały za powrotem Moskwy. 
 [Tylko u nas] Ukraina. Tutaj wojna przeciągnęła się w marazm okopowy rodem z I wojny światowej
/ Donbas - fot. Mike Bruszewski

Po takim ciosie Ukraina, na której ziemiach wciąż trwa wojna, może poczuć się osamotniona. Wołodymyr Zełeński już miesiąc pełni funkcję prezydenta Ukrainy. Gdy przeanalizujemy jego wyborcze zwycięstwo, dla wielu wciąż zaskakujące, warto wrócić do „upiorów”, które wisiały nad urnami, gdy wrzucano do nich głosy. Wbrew pozorom w grę wchodziły nie tylko problemy ekonomiczne polskiego sąsiada czy brak akceptacji dla oligarchicznego systemu – to frustracja brakiem zmian w sytuacji na wschodzie kraju sprawiła, że Zełeński stał się politycznym „dżokerem”. Teraz wprowadza swoich ludzi do państwowej administracji i zarządza krajem, ale – jak wspominałem – o Donbas nadal toczy się krwawa wojna


- pisze na łamach najnowszego "Tygodnika Solidarność" Mike Bruszewski. To właśnie problemy naszych Ukraińskich sąsiadów stanowią temat numeru naszego tygodnika. 


Wojna trwa już piąty rok...

Nie ma tygodnia, by ktoś nie zginął albo nie został ranny na froncie. Na domy cywilów cały czas spadają artyleryjskie pociski wystrzeliwane przez „separów”. Nie przez przypadek to właśnie na wschodniej Ukrainie, rzecz jasna, nie licząc obwodów zajętych przez prorosyjskich separatystów, Zełeński uzyskał najlepszy wynik (87,7 proc. głosów). To z jego kandydaturą wiąże się nadzieje na zmianę sytuacji, być może nawet zakończenie wojny, która trwa już piąty rok i pochłonęła 35 tysięcy rannych i zabitych, a w wyniku rebelii „separów” 1,5 mln osób opuściło swoje domy. O ile świat zapomniał już o konflikcie o Donbas, o tyle cała wschodnia Ukraina żyje w jej cieniu


- pisze Bruszewski. Z tekstu dowiadujemy się, że miasto Awdijiwka ma istotne znaczenie nie tylko ze względu na znajdujący się tam kompleks kokso-chemiczny, ale i położenie – leży 6 km na północ od Doniecka, a w okolicy znajduje się kluczowy węzeł autostradowy i „droga życia” – prowadząca wzdłuż linii frontu do okolicznych miejscowości, w których stacjonują ukraińscy żołnierze.
 

Wynikiem tego jest zaciekłość, z jaką separatyści atakują na tym odcinku frontu. Awdijiwka jest jak lustrzane odbicie po drugiej stronie frontu – jest tym dla ukraińskiej armii, czym Donieck okupowany przez separatystów. To miasto istotne także z punktu widzenia ludności cywilnej Donbasu. Lokalny kombinat kokso-chemiczny, a także strefa przemysłowa („zona”) dawały zatrudnienie wielu osobom. Przed wojną miasto zamieszkiwało ok. 40 tysięcy osób, dzisiaj mimo powracających ostrzałów artyleryjskich ze strony prorosyjskich separatystów do Awdijiwki wróciła połowa dawnej społeczności. Awdijiwka jest linią frontu


- wskazuje autor. Przedmieścia tego miasta wyznaczają linię walk pomiędzy ukraińską armią a prorosyjskimi siłami. To dla mieszkańców wschodniej Ukrainy miasto-symbol tej wojny, dla całego świata tylko epizodyczna wzmianka na pasku informacyjnym...


Mieszkają tu zwykli ludzie

Jeden z bloków w tym mieście można uznać za typową „ofiarę” wojny na Wschodzie. Wysoki żelbetonowy mieszkalny wieżowiec niczym tarcza strzelnica przyjmował na siebie kolejne artyleryjskie pociski wystrzeliwane ze strony separatystów. Odznacza się niczym bliznami kolejnymi wypalonymi na czarno śladami po pociskach – zbierając od 2014 roku po dziś dzień kolejne uderzenia. Chociaż ciężko w to uwierzyć, to w tym bloku, tam, gdzie jeszcze uchowały się mieszkania czy resztki ścian, nadal mieszkają ludzie. Na ścianie budynku jeden z artystów grafficiarzy namalował twarz nauczycielki języka ukraińskiego. Twarz starszej kobiety ma być jasnym sygnałem dla obserwatora artyleryjskiego po drugiej stronie frontu, że kieruje ogień tam, gdzie mieszkają zwykli ludzie


- opowiada Bruszewski i wskazuje, że blokowiska Awdijiwki pełne są takich historii.
 

Jedna z mieszkanek wie, że niewiele brakowało, a zginęłaby wraz z córkami. „W pokój obok uderzył pocisk artyleryjski. Uratowało nas to, że w drugim pokoju uczyłam córkę gry na fortepianie. Nasz sąsiad w ostatniej chwili wyszedł zaparzyć sobie herbatę – gdyby został w swoim pokoju, także by zginął. Z całego pionu niewiele zostało – tylko wypalone gruzy” – mówi jedna z mieszkanek. Chociaż w tym mieście funkcjonuje już szkoła, to i tak dzieci lepiej orientują się w rozpoznawaniu gwizdu nadlatujących pocisków niż w tabliczce mnożenia


- czytamy. Pozycje żołnierzy na pierwszej linii frontu są tak blisko siebie, że często „obłożenie” przeciwnika ogniem artylerii to ryzyko ostrzelania własnych pozycji. Kolejne pociski artyleryjskie spadają, więc za linią frontu – czyli na cywilne zabudowania i doszczętnie niszczą domy.

„Zamrożony” konflikt
21 lipca 2014 r. siły ukraińskie odzyskały Awdijiwkę z rąk separatystów. W czasie walk o Donbas z biegiem czasu sukcesywnie wyrównała się linia frontu. Do marca 2016 roku „zona przemysłowa” (wschodnia Awdijiwka) była buforową strefą pomiędzy tzw. Doniecką Republiką Ludową a pozycjami ATO (dzisiaj OOS). Następnie armii ukraińskiej udało się okopać w „zonie” i separatyści utracili kontrolę nad „drogą życia”. 

Zawozimy tą autostradą pomoc humanitarną dla okolicznych miejscowości. Tam zostali jeszcze ludzie. Chcą się wyspowiadać – czasem pierwszy raz w życiu. Chcą porozmawiać. Wspieramy ich” – o swojej misji opowiada jeden z księży jeżdżący na front. Autostrada przebiega obok donieckiego lotniska („aeroportu”), gdzie toczyła się najzacieklejsza bitwa tej wojny.
 

Przez 242 dni oddziały ochotników („dobrowolców”) i żołnierzy ukraińskiej armii bronili swoich pozycji na Nowym Terminalu. Dzięki nadludzkiej wytrzymałości otrzymali przydomek „Cyborgi” („Kiborgi”)


- komentuje Mike Bruszewski. Dzisiaj donieckie lotnisko jest w rękach separatystów, a to oznacza, że mają oni wgląd na „drogę życia”. 

W poprzedni transport humanitarny, który wieźliśmy – z donieckiego lotniska wystrzelono kierowaną rakietę. Samochód doszczętnie spłonął. Na szczęście kilka minut wcześniej wyszliśmy z auta. To uratowało nam życie” – dodaje frontowy kapłan. Wbrew opinii, że to „zamrożony” konflikt, Awdijiwka i okolice stają się cyklicznie świadkami kolejnych walk.

Po ukraińskiej stronie frontu zaangażowanych jest ok. 64 000 ukraińskich żołnierzy lub funkcjonariuszy. Naprzeciwko siebie mają ok. 35 000 separatystów (w tym nie tylko lokalnych „separów”, ale także najemników czy bezpośrednio żołnierzy Federacji Rosyjskiej).
 

Takie proporcje mogą być mylące. Kijów ma świadomość, że nawet przewaga liczbowa niewiele może tutaj wskórać, bo jak w przypadku bitwy o Iłowajsk (2014) na pomoc „separom” przez pobliską granicę Rosja jest gotowa przerzucać kolejne siły. Dlatego żołnierze utknęli w transzejach strzelniczych, a wojna przeciągnęła się w marazm okopowy rodem z I wojny światowej. Koszmar, o którym nie da się zapomnieć, nie da się go zignorować, a zarazem trzeba żyć w jego sąsiedztwie


- podsumowuje Mike Bruszewski.



#REKLAMA_POZIOMA#

 

POLECANE
Urlopowy koszmar na Tajlandii. Polak zginął na oczach żony z ostatniej chwili
Urlopowy koszmar na Tajlandii. Polak zginął na oczach żony

To kolejna smutna historia pokazująca, że beztroski wypoczynek za granicą może w jednej chwili przerodzić się w tragedię. W popularnym kurorcie Phuket na Tajlandii doszło do śmiertelnego wypadku z udziałem Polaka. 

Rumunia wybrała. Są wyniki pierwszej tury polityka
Rumunia wybrała. Są wyniki pierwszej tury

Przeliczono prawie 100 proc. głosów pierwszej tury powtórzonych wyborów prezydenckich w Rumunii. Największe zaufanie zdobył George Simion, zdobywając 41 proc. głosów. Drugi - z wynikiem 21 proc. - był Nicusor Dan. To oni zmierzą się 18 maja w rozstrzygającej drugiej turze.

Wybory prezydenckie w Polsce. Ważny komunikat z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie w Polsce. Ważny komunikat

Poniedziałek, 5 maja jest ostatnim dniem na zgłaszanie komisarzowi wyborczemu zamiaru głosowania korespondencyjnego w tegorocznych wyborach prezydenckich przez m.in. wyborców z niepełnosprawnością lub wyborców, którzy najpóźniej w dniu głosowania ukończą 60 lat.

Mogą być stresujące. Policja wydała komunikat Wiadomości
"Mogą być stresujące". Policja wydała komunikat

Policja wydała raport podsumowujący długi majowy weekend. W tym czasie na polskich drogach doszło do 307 wypadków drogowych, w których zginęło 19 osób, a 383 zostały ranne – podała policja w komunikacie. Przestrzegła jednak, że to nie koniec, bo wiele osób przełożyło powroty na poniedziałek.

Mijanka w wyborach prezydenckich w Rumunii. Przeliczono blisko 99 proc. głosów z ostatniej chwili
Mijanka w wyborach prezydenckich w Rumunii. Przeliczono blisko 99 proc. głosów

Po przeliczeniu 98,85 proc. głosów George Simion wygrał I turę wyborów prezydenckich z 40,39-proc. wynikiem. Na drugim miejscu znalazł się Dan Nicusor z 20,86-proc. wynikiem. Druga tura wyborów prezydenckich w Rumunii odbędzie się 18 maja.

Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż z ostatniej chwili
Najgorszy wynik Trzaskowskiego od początku kampanii. Nowy sondaż

Rafał Trzaskowski notuje najniższy wynik od początku kampanii wyborczej, a największy zysk odnotowuje Karol Nawrocki – wynika z najnowszej prognozy prezydenckiej Onetu.

Wybory w Rumunii. Połowa głosów policzona. Duża przewaga kandydata prawicy z ostatniej chwili
Wybory w Rumunii. Połowa głosów policzona. Duża przewaga kandydata prawicy

Po przeliczeniu połowy głosów I tury wyborów prezydenckich w Rumunii George Simion prowadzi z 42,13 proc. poparcia. Drugie miejsce przypada Crinowi Antonescu (22,42 proc.).

Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich z ostatniej chwili
Pierwszy komentarz George Simiona po ogłoszeniu sondażowych wyników wyborów prezydenckich

– Jestem tu, by Rumunia powróciła do porządku konstytucyjnego. Mam jeden cel: zwrócić narodowi rumuńskiemu to, co mu odebrano – oświadczył w niedzielę George Simion, kandydat na prezydenta Rumunii, który wygrał I turę.

Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji z ostatniej chwili
Duży pożar w Łodzi. Doszło do kilku eksplozji

W niedzielę 4 maja po godzinie 17:30 przy ul. Starorudzkiej w Łodzi doszło do pożaru. Płoną dwa samochody ciężarowe z naczepami, wiata magazynowa oraz składowisko palet.

Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll z ostatniej chwili
Wybory prezydenckie w Rumunii. Są wyniki exit poll

George Simion uzyskał 33,1 proc. wynik i wygrał I turę wyborów prezydenckich w Rumunii, które odbyły się w niedzielę. Na drugim miejscu z wynikiem 22,9 proc. znalazł się Crin Antonescu, liberał wspierany przez koalicję rządzącą – wynika z badania exit poll Curs.

REKLAMA

[Tylko u nas] Ukraina. Tutaj wojna przeciągnęła się w marazm okopowy rodem z I wojny światowej

Do Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy z prawem głosu wróciła delegacja Federacji Rosyjskiej. Pięcioletnie wykluczenie Rosjan z obrad było formą sankcji za aneksję ukraińskiego Krymu. Zachodnioeuropejskie elity, m.in. z Niemiec i Francji, mają krótką pamięć i zagłosowały za powrotem Moskwy. 
 [Tylko u nas] Ukraina. Tutaj wojna przeciągnęła się w marazm okopowy rodem z I wojny światowej
/ Donbas - fot. Mike Bruszewski

Po takim ciosie Ukraina, na której ziemiach wciąż trwa wojna, może poczuć się osamotniona. Wołodymyr Zełeński już miesiąc pełni funkcję prezydenta Ukrainy. Gdy przeanalizujemy jego wyborcze zwycięstwo, dla wielu wciąż zaskakujące, warto wrócić do „upiorów”, które wisiały nad urnami, gdy wrzucano do nich głosy. Wbrew pozorom w grę wchodziły nie tylko problemy ekonomiczne polskiego sąsiada czy brak akceptacji dla oligarchicznego systemu – to frustracja brakiem zmian w sytuacji na wschodzie kraju sprawiła, że Zełeński stał się politycznym „dżokerem”. Teraz wprowadza swoich ludzi do państwowej administracji i zarządza krajem, ale – jak wspominałem – o Donbas nadal toczy się krwawa wojna


- pisze na łamach najnowszego "Tygodnika Solidarność" Mike Bruszewski. To właśnie problemy naszych Ukraińskich sąsiadów stanowią temat numeru naszego tygodnika. 


Wojna trwa już piąty rok...

Nie ma tygodnia, by ktoś nie zginął albo nie został ranny na froncie. Na domy cywilów cały czas spadają artyleryjskie pociski wystrzeliwane przez „separów”. Nie przez przypadek to właśnie na wschodniej Ukrainie, rzecz jasna, nie licząc obwodów zajętych przez prorosyjskich separatystów, Zełeński uzyskał najlepszy wynik (87,7 proc. głosów). To z jego kandydaturą wiąże się nadzieje na zmianę sytuacji, być może nawet zakończenie wojny, która trwa już piąty rok i pochłonęła 35 tysięcy rannych i zabitych, a w wyniku rebelii „separów” 1,5 mln osób opuściło swoje domy. O ile świat zapomniał już o konflikcie o Donbas, o tyle cała wschodnia Ukraina żyje w jej cieniu


- pisze Bruszewski. Z tekstu dowiadujemy się, że miasto Awdijiwka ma istotne znaczenie nie tylko ze względu na znajdujący się tam kompleks kokso-chemiczny, ale i położenie – leży 6 km na północ od Doniecka, a w okolicy znajduje się kluczowy węzeł autostradowy i „droga życia” – prowadząca wzdłuż linii frontu do okolicznych miejscowości, w których stacjonują ukraińscy żołnierze.
 

Wynikiem tego jest zaciekłość, z jaką separatyści atakują na tym odcinku frontu. Awdijiwka jest jak lustrzane odbicie po drugiej stronie frontu – jest tym dla ukraińskiej armii, czym Donieck okupowany przez separatystów. To miasto istotne także z punktu widzenia ludności cywilnej Donbasu. Lokalny kombinat kokso-chemiczny, a także strefa przemysłowa („zona”) dawały zatrudnienie wielu osobom. Przed wojną miasto zamieszkiwało ok. 40 tysięcy osób, dzisiaj mimo powracających ostrzałów artyleryjskich ze strony prorosyjskich separatystów do Awdijiwki wróciła połowa dawnej społeczności. Awdijiwka jest linią frontu


- wskazuje autor. Przedmieścia tego miasta wyznaczają linię walk pomiędzy ukraińską armią a prorosyjskimi siłami. To dla mieszkańców wschodniej Ukrainy miasto-symbol tej wojny, dla całego świata tylko epizodyczna wzmianka na pasku informacyjnym...


Mieszkają tu zwykli ludzie

Jeden z bloków w tym mieście można uznać za typową „ofiarę” wojny na Wschodzie. Wysoki żelbetonowy mieszkalny wieżowiec niczym tarcza strzelnica przyjmował na siebie kolejne artyleryjskie pociski wystrzeliwane ze strony separatystów. Odznacza się niczym bliznami kolejnymi wypalonymi na czarno śladami po pociskach – zbierając od 2014 roku po dziś dzień kolejne uderzenia. Chociaż ciężko w to uwierzyć, to w tym bloku, tam, gdzie jeszcze uchowały się mieszkania czy resztki ścian, nadal mieszkają ludzie. Na ścianie budynku jeden z artystów grafficiarzy namalował twarz nauczycielki języka ukraińskiego. Twarz starszej kobiety ma być jasnym sygnałem dla obserwatora artyleryjskiego po drugiej stronie frontu, że kieruje ogień tam, gdzie mieszkają zwykli ludzie


- opowiada Bruszewski i wskazuje, że blokowiska Awdijiwki pełne są takich historii.
 

Jedna z mieszkanek wie, że niewiele brakowało, a zginęłaby wraz z córkami. „W pokój obok uderzył pocisk artyleryjski. Uratowało nas to, że w drugim pokoju uczyłam córkę gry na fortepianie. Nasz sąsiad w ostatniej chwili wyszedł zaparzyć sobie herbatę – gdyby został w swoim pokoju, także by zginął. Z całego pionu niewiele zostało – tylko wypalone gruzy” – mówi jedna z mieszkanek. Chociaż w tym mieście funkcjonuje już szkoła, to i tak dzieci lepiej orientują się w rozpoznawaniu gwizdu nadlatujących pocisków niż w tabliczce mnożenia


- czytamy. Pozycje żołnierzy na pierwszej linii frontu są tak blisko siebie, że często „obłożenie” przeciwnika ogniem artylerii to ryzyko ostrzelania własnych pozycji. Kolejne pociski artyleryjskie spadają, więc za linią frontu – czyli na cywilne zabudowania i doszczętnie niszczą domy.

„Zamrożony” konflikt
21 lipca 2014 r. siły ukraińskie odzyskały Awdijiwkę z rąk separatystów. W czasie walk o Donbas z biegiem czasu sukcesywnie wyrównała się linia frontu. Do marca 2016 roku „zona przemysłowa” (wschodnia Awdijiwka) była buforową strefą pomiędzy tzw. Doniecką Republiką Ludową a pozycjami ATO (dzisiaj OOS). Następnie armii ukraińskiej udało się okopać w „zonie” i separatyści utracili kontrolę nad „drogą życia”. 

Zawozimy tą autostradą pomoc humanitarną dla okolicznych miejscowości. Tam zostali jeszcze ludzie. Chcą się wyspowiadać – czasem pierwszy raz w życiu. Chcą porozmawiać. Wspieramy ich” – o swojej misji opowiada jeden z księży jeżdżący na front. Autostrada przebiega obok donieckiego lotniska („aeroportu”), gdzie toczyła się najzacieklejsza bitwa tej wojny.
 

Przez 242 dni oddziały ochotników („dobrowolców”) i żołnierzy ukraińskiej armii bronili swoich pozycji na Nowym Terminalu. Dzięki nadludzkiej wytrzymałości otrzymali przydomek „Cyborgi” („Kiborgi”)


- komentuje Mike Bruszewski. Dzisiaj donieckie lotnisko jest w rękach separatystów, a to oznacza, że mają oni wgląd na „drogę życia”. 

W poprzedni transport humanitarny, który wieźliśmy – z donieckiego lotniska wystrzelono kierowaną rakietę. Samochód doszczętnie spłonął. Na szczęście kilka minut wcześniej wyszliśmy z auta. To uratowało nam życie” – dodaje frontowy kapłan. Wbrew opinii, że to „zamrożony” konflikt, Awdijiwka i okolice stają się cyklicznie świadkami kolejnych walk.

Po ukraińskiej stronie frontu zaangażowanych jest ok. 64 000 ukraińskich żołnierzy lub funkcjonariuszy. Naprzeciwko siebie mają ok. 35 000 separatystów (w tym nie tylko lokalnych „separów”, ale także najemników czy bezpośrednio żołnierzy Federacji Rosyjskiej).
 

Takie proporcje mogą być mylące. Kijów ma świadomość, że nawet przewaga liczbowa niewiele może tutaj wskórać, bo jak w przypadku bitwy o Iłowajsk (2014) na pomoc „separom” przez pobliską granicę Rosja jest gotowa przerzucać kolejne siły. Dlatego żołnierze utknęli w transzejach strzelniczych, a wojna przeciągnęła się w marazm okopowy rodem z I wojny światowej. Koszmar, o którym nie da się zapomnieć, nie da się go zignorować, a zarazem trzeba żyć w jego sąsiedztwie


- podsumowuje Mike Bruszewski.



#REKLAMA_POZIOMA#


 

Polecane
Emerytury
Stażowe