Murawska, Biniecki: Przywrócić pamięć - chwalebny powrót pułkownika Antoniego Rogozińskiego 

Jedną z tych osób jest Katarzyna Murawska, która wydała już czwartą książkę przybliżającą sylwetki polskich patriotów z Milwaukee, Wisconsin. Ostatnią książką na ten temat jest biografia pułkownika Antoniego Rogozińskiego pt. „Towarzysz pancerny gen. Maczka”. Misją wielu Polaków za granicami jest przywracanie Polsce i jej lokalnym ojczyznom jej bohaterów i tak stało się w tym przypadku. Promocja książki zbiega się z faktem wyboru przez Zespół Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących LOGOS w Piotrkowie Trybunalskim na swojego patrona żołnierza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie ppłk Antoniego Rogozińskiego.
 Murawska, Biniecki: Przywrócić pamięć - chwalebny powrót pułkownika Antoniego Rogozińskiego 
/ materiały autora
Jak wynika z badań Instytutu Polonika, wiedza na temat śladów Polskości na świecie jest w Polsce bardzo znikoma. Zadaniem placówek wyspecjalizowanych w tym aspekcie jest przywracanie pamięci o polskich obiektach kulturalnych oraz o ludziach, którzy mieli swój wkład w odzyskanie polskiej niepodległości 100 lat temu, którzy dbają o dobre imię Polski, tworzą i pielęgnują polską kulturę poza granicami Polski. Robią to również ludzie dobrej woli  przeważnie za swoje pieniądze. Jedną z tych osób jest Katarzyna Murawska, która wydała już czwartą książkę przybliżającą sylwetki polskich patriotów z Milwaukee, Wisconsin. Ostatnią książką na ten temat jest biografia pułkownika Antoniego Rogozińskiego pt. „Towarzysz pancerny gen. Maczka”. Misją wielu Polaków za granicami jest przywracanie Polsce i jej lokalnym ojczyznom jej bohaterów i tak stało się w tym przypadku. Promocja książki zbiega się z faktem wyboru przez Zespół Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących LOGOS w Piotrkowie Trybunalskim na swojego patrona żołnierza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie ppłk Antoniego Rogozińskiego. Nie mogli dokonać lepszego wyboru. W postaci patrona mieści się wszystko, co najlepsze w człowieku, uczciwość, pracowitość, ambicje zawodowe, otwarcie na postęp techniczny, patriotyzm, służba drugiemu człowiekowi. Ppłk Antoni Rogoziński był jednym z mieszkańców tamtych okolic, chodził po tych samych miejscach, siadywał w tych samych salach szkolnych, tęsknił do tych miejsc, kiedy przebywał na emigracji i wrócił do nich w chwale, aby służyć za wzór młodym pokoleniom. Katarzyna Murawska została zaproszona na tę uroczystość, by przywrócić pamięć o wielkim Polaku z okolic Piotrkowa Trybunalskiego. W ten sposób historia zatoczyła koło.
 
TAK SIĘ WSZYSTKO ZACZĘŁO.
  „Odbyło się w miejscowości Skotniki w dniu trzeciego/ szesnastego kwietnia tysiąc dziewięćset dwunastego roku o godzinie ósmej rano. Niemowlę w trakcie obrządku Chrztu Świętego zostało nazwane Antoni. Akt ten (chrztu) sporządzony w obecności osób analfabetów został tylko na głos im odczytany i podpisany tylko przez nas”.         
ks.J.Czernikiewicz

W takich okolicznościach przyszedł na świat i został przyjęty do rodziny chrześcijańskiej i do społeczności polskiej Antoni Rogoziński – obrońca niepodległości Polski w czasie kampanii wrześniowej II wojny światowej, żołnierz Polskich Sił zbrojnych na Zachodzie, a po wojnie działacz Polonii w Anglii i w Milwaukee - w Stanach Zjednoczonych. 
Według dokumentów, kościół parafialny, w księgach którego znajduje się notatka stanowiąca akt chrztu Antoniego Rogozińskiego, powstał w 1528 roku, istnieje do dziś i jest atrakcją turystyczną miejscowej gminy. Parafianie związani z tym kościołem zapisali piękną kartę w historii Polski. W czasie powstania styczniowego w tych okolicach toczyły się zacięte walki z rosyjskim zaborcą. Parafia Skotniki ma wśród swoich wiernych wiele wybitnych postaci.
Jest wśród nich ks. Władysław Chrzanowski, działacz społeczny, oświatowy i polityczny, który przez miejscową społeczność został obdarzony wielkim zaufaniem, gdyż powierzono mu mandat posła Sejmu Konstytucyjnego II Rzeczypospolitej Polskiej, a był to Sejm Nadzwyczajny, obradował w latach 1919 – 1921 i stworzył podwaliny prawne pod odrodzone państwo polskie. Do grona takich zacnych ludzi dołączy niewątpliwie Antoni Rogoziński.
 
DORASTANIE.
Niepiśmienni rodzice doceniali ważność wykształcenia i posyłali Antoniego do szkół. Zdobył, jak na tamten czas, gruntowne wykształcenie. Ukończył szkołę podstawową w Skotnikach. Późniejsze dokumenty wskazują, że zanim został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej w Pułku Łączności w Zegrzu, również zdobył wykształcenie średnie.  Wiatry zawieruchy wojennej rozrzuciły dokumenty z tamtych lat, a po wojnie w miejscach dawnych szkół powstały nowe szkoły i placówki oświatowe, których archiwa najczęściej nie zawierają dokumentów starszych niż powojenne, po 1945 roku.
   Antoni Rogoziński urodził się jeszcze podczas zaborów, ale aktywne życie rozpoczął w Polsce niepodległej. Można powiedzieć, że był świadkiem i współtwórcą kształtowania się zrębów nowego wolnego państwa polskiego. Będzie temu Państwu służył najlepiej jak będzie mógł, w kraju i na emigracji, od początku do końca swego dorosłego życia. Znaczna część tego życia związana była ze służbą wojskową, z wojskami łączności, które były wtedy, ze względu na ich funkcje w siłach zbrojnych i czas organizacji, jednostkami nowymi i   nowoczesnymi.
Proces tworzenia Wojsk Łączności był niezwykle trudny i wielką rolę odegrali w nim legioniści, uczestnicy powstania wielkopolskiego.  W przeddzień wybuchu II wojny światowej czterej z nich zajmowali naczelne stanowiska w tej formacji: Ppł. dypl. Heliodor Cepa (dziś generał i patron Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu) był Dowódcą Wojsk Łączności, płk. Józef Wróblewski – pierwszym zastępcą, płk. dypl. Józef Łukomski – Szefem Łączności Sztabu Głównego, a płk. Jan Kaczmarek - Szefem Wyszkolenia Łączności.
 
LATA KLĘSKI I NADZIEI – 1939 – 1945
24 sierpnia 1939 roku kapral podchorąży Antoni Rogoziński jako juzista teletechnik został zmobilizowany do Kompanii Łączności Naczelnego Wodza, która organizowała się w Zegrzu koło Warszawy. Pierwszego września, w godzinach porannych, Zegrze równocześnie z szesnastoma innymi miastami, było bombardowane. W godzinach popołudniowych kapral podchorąży Antoni Rogoziński zameldował się w Naczelnym Dowództwie, w schronach przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Na wypadek, gdyby zaszła potrzeba przeniesienia Naczelnego Dowództwa poza Warszawę jako miejsca postoju przewidziane były Grójec, Siedlce i Otwock. Pod wpływem rozwijającej się sytuacji na froncie, taka potrzeba zaistniała już szóstego września. W tym dniu wieczorem oddział A. Rogozińskiego wyjechał w kierunku Siedlec, aby przygotować ośrodek łączności dla Naczelnego Dowództwa. Dzięki telefonistkom mieli informacje o sytuacji strategicznej i mogli spokojnie wypełnić zadanie. Tak wspominał pracę kobiet – łącznościowców: „Pamiętam z jakim bohaterstwem telefonistki obsługiwały centralę telefoniczną na poczcie w Siedlcach. Rano siódmego września Siedlce, które były ważnym węzłem komunikacyjnym, zostały zbombardowane przez lotnictwo niemieckie. Telefonistki, mimo dalszych nalotów nieprzyjacielskich, codziennych bombardowań, w dalszym ciągu obsługiwały centralę, prawie na gruzach Siedlec. Ośrodek łączności Naczelnego Dowództwa przenieśliśmy z Siedlec do szkoły rolniczej poza miastem, obok pobliskiego lasku. Pamiętam też, jak telefonistka w Sokołowie Podlaskim zawiadamiała O.Ł (Ośrodek Łączności): widzę przed oknem przejeżdżające czołgi niemieckie. Doliczyłam się już 20-tu, co mam robić? „   
    Razem z Naczelnym Dowództwem i Ośrodkiem Łączności A. Rogoziński przemieszczał się przez kolejne miejscowości: Siedlce, Sokołów Podlaski, Biała Podlaska, Brześć, Włodzimierz Wołyński, Kołomyja, na wschód. Dzięki informacjom telefonistek, docierali do kolejnych miejsc nie atakowani przez żadnego z najeźdźców. Rogoziński niektóre miejscowości tylko obserwował, w niektórych zatrzymywano się na krótki postój. Już od 14 września zaobserwował nasilające się, wspierane przez niemieckich spadochroniarzy, akcje dywersyjne band ukraińskich. Napadano na polskie dwory i domy polskiej inteligencji (nauczycieli i urzędników), rozbrajano małe grupy i pojedynczych żołnierzy polskich. Hiobowa wieść dotarła do oddziału w niedzielę 17 września w Kutach. Granica polsko- sowiecka, na całej długości, została zaatakowana przez Armię Czerwoną. Po naradzie w Naczelnym Dowództwie i wykonaniu odpowiednich czynności przez służby dyplomatyczne, w nocy z 17 na 18 września, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i rząd z korpusem dyplomatycznym przekroczyli most graniczny na Czeremoszu pod Kutami.  Razem z Naczelnym Dowództwem granicę rumuńską przekroczyło około 22 tysięcy żołnierzy i oficerów. W tym samym czasie granicę węgierską na Przełęczy Tatarskiej przekroczyła cała 10 Brygada Zmotoryzowana gen. Stanisława Maczka i liczne grupy rozbitków z różnych formacji wojsk polskich.
   Polska miała z Rumunią układy wojskowe o wzajemnej pomocy, ale nie obejmowały one konfliktu zbrojnego z zachodu, czyli konfliktu Polski z Niemcami. Rumunia była też powiązana różnymi układami z Niemcami. Po 17 września sytuacja polityczna bardzo się skomplikowała. W obliczu zaistniałej sytuacji, Rumunia ogłosiła neutralność i ze względów politycznych nie mogła stanąć po stronie Polski. Internowała przekraczających jej granice żołnierzy polskich. Łącznościowcy, a wśród nich Antoni Rogoziński znaleźli się w obozie w małej miejscowości Casimcea, niedaleko Morza Czarnego. Kanałami dyplomatycznymi szybko ustalono, że internowani żołnierze (oprócz Naczelnego Wodza marszałka Rydza Śmigłego) mogą przedostawać się do Francji, w której jako w państwie sprzymierzonym już próbowano odbudowywać struktury państwowe i wojskowe.
  Pierwsze oddziały we Francji zaczęto formować już we wrześniu 1939 roku. Zalążkiem polskich sił zbrojnych, które planowane były jako cała armia licząca 100 tysięcy żołnierzy, stała się dywizja zorganizowana z polskiej emigracji zarobkowej. W połowie listopada rozpoczęto pobór wśród Polonii francuskiej. Napływali też ochotnicy z Polonii belgijskiej i z wielkiej Brytanii. Wielu żołnierzy polskiego września, różnymi drogami i różnymi środkami transportu przez Turcję, Grecję, Jugosławię i Włochy przedostawało się do Francji i wstępowało do tworzącej się armii polskiej. W połowie czerwca 1940 roku armia polska we Francji składająca się ze wszystkich rodzajów wojsk (siły lądowe, powietrzne i marynarka) liczyła około 84 tysięcy oficerów i żołnierzy. Naczelnym dowódcą tej Armii od 7 listopada 1939 roku był gen. Władysław Sikorski. Dużą pomoc w formowaniu Armii Polskiej we Francji stanowiły wywiezione z Polski zasoby walutowe.
   Już pod koniec 1939 roku, w Wersalu, opierając się na bazie przedwojennego personelu z Centrum Wyszkolenia Łączności w Zegrzu, powstał ośrodek szkolenia kadr łącznościowców- CWŁ. Centrum to przygotowało kadry łącznościowców dla formujących się jednostek wojskowych. Antoni Rogoziński opuścił ośrodek internowania w Casimcea 6 lutego 1940 roku a już 14 lutego zameldował się w CWŁ i otrzymał przydział do szwadronu łączności 10 Brygady Kawalerii Pancernej, którą dowodził gen. Stanisław Maczek.
Odtąd losy Antoniego i gen.Maczka będą się łączyć przez wiele długich lat – zarówno w czasie wojny, jak i po jej zakończeniu.
    Brygada Pancerna, jeszcze nie zdążyła się dobrze zorganizować, a już 7 czerwca 1940 roku otrzymała od Francuzów rozkaz natychmiastowego wyruszenia na front. Francuzi zawiedli Polaków, nie chcieli się bić z Niemcami, oddawali bez walki kolejne ważne odcinki frontu. Polacy, widząc ich niskie morale bili się już tylko o honor. Z beznadziejnej sytuacji zdawał sobie sprawę generał Maczek, ale nie poddał się, walczył między tłumami uciekających żołnierzy armii francuskiej. Razem z 10 Brygadą walczył Antoni Rogoziński, choć nie obsługiwał radiostacji, gdyż takowej Brygada na wyposażeniu nie miała. Ostateczna klęska i rozwiązanie Brygady nastąpiło w pobliżu Dijon. Żołnierze, w małych grupach, na własną rękę, różnymi sposobami, najczęściej przeładowanymi statkami z Marsylii, Lizbony, Madrytu, zdążali do Wielkiej Brytanii. Meldowali się w małym miasteczku Dauglas, gdyż tam, na ziemi brytyjskiej, odbudowywała, a właściwie przebudowywała się 10 Brygada. Ewakuowanych niedobitków kwaterowano w blaszanych namiotach, które ze względu na ich kształt nazywane były beczkami śmiechu, a potem przemieszczano ich na wybrzeże Szkocji, aby chronili je przed inwazją. Wczesną wiosną 1942 roku zapadła decyzja o przekształceniu 10 Brygady w dywizję pancerną. Rozpoczęła się intensywna praca nad szkoleniem żołnierzy, którzy musieli opanować nowy sprzęt, przede wszystkim czołgi, których tak im brakowało w kampanii wrześniowej, sprzęt artyleryjski, radiostacje, bez których czołgi nie mogły funkcjonować i jeszcze wiele innego sprzętu. Specjaliści instruktorzy objaśniali wszystko w języku angielskim, więc pancerniacy musieli pokonać jeszcze jedną przeszkodę – nauczyć się tego języka.
   Po upadku Francji rozpoczął się też kolejny etap ponownego formowania wojsk łączności w Wielkiej Brytanii. Szkolenie łącznościowców odbywało się w Szkocji. Bazujące na kadrze francuskiego CWŁ wyszkoliło kadry łączności dla jednostek Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.  Między innymi dla I Dywizji Pancernej sformowano silny i dobrze wyposażony batalion łączności liczący prawie 800 żołnierzy.
   W szkoleniu niemały udział miał Antoni Rogoziński. W 1941 roku na Uniwersytecie Św. Andrzeja w Dundee ukończył odpowiednie kursy i został instruktorem języka angielskiego w 10 Brygadzie, a potem I Dywizji Pancernej. Skutecznie pomagał pancerniakom zgłębiać tajniki sztuki wojennej. We wrześniu 1942 roku przeniesiony został jako oficer do batalionu łączności I Dywizji. Dywizja szkoliła się, ćwiczyła i ćwiczyła w różnych miejscach i „na różne okoliczności”, czyli różne warianty bojowe. W drugiej połowie maja 1944 roku, przygotowując się do przerzutu na kontynent I Dywizja przeniosła się nad Morze Północne. Liczyła wtedy 885 oficerów i 15210 szeregowych żołnierzy.

 
EUROPEJSKI SZLAK ZWYCIĘSTWA I DYWIZJI PANCERNEJ
 Pancerniacy rwali się do walki. Dywizję przetransportowano do Francji na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku.  Jej siły skoncentrowano na północny wschód od Caen. Została włączona w skład II Korpusu Kanadyjskiego. Razem mieli przełamać opór Niemców na linii Caen – Falaise. Rozkazy koordynujące walkę były przekazywane w języku angielskim. Dzięki takim łącznościowcom jak porucznik Antoni Rogoziński, docierały do polskiego dowództwa i dalej do poszczególnych oddziałów w doskonałym tłumaczeniu na język polski. Pierwsze walki rozpoczęte 8 sierpnia były trudne i nie zawsze zwycięskie. Pierwsze sukcesy przyszły 15 sierpnia. Uchwycono przyczółek w rejonie Jort, co otworzyło drogę na Trun, a potem dalej do Sekwany. 6 września I Dywizja przekroczyła granicę francusko – belgijską. Opanowała miasta Ypres i Thielt, potem walczyła o Gandawę, Lokeren i Saint Nikolas. 16 września przekroczyła granicę holenderską. Zajęła miasta Axel i Hulst. W trakcie dalszych walk I Dywizja była w składzie Brytyjskiego II Korpusu. Prowadziła przez trzy tygodnie ciężkie walki o utrzymanie okolic Alphen. W dniach 29 -30 października oddziały I Dywizji Pancernej wyzwoliły stolicę Brabancji – Bredę. Był to dla mieszkańców miasta szczególny dzień. Wszędzie, gdzie pojawiali się Polacy byli witani jako wyzwoliciele. Kwiaty i napisy w języku polskim: „Dziękujemy wam Polacy”, były na każdym miejscu. Ostatnie walki z udziałem I Dywizji Pancernej miały miejsce w bardzo trudnym, poprzecinanym licznymi kanałami terenie we Fryzji. Wzruszającym momentem było wyzwolenie obozu jenieckiego w Oberlangen, w którym znajdowało się 1721 kobiet – uczestniczek powstania warszawskiego.     Podczas kampanii I Dywizji Pancernej na Zachodzie, poległo 975 żołnierzy, 3320 zostało rannych, a 300 uznano za zaginionych.
  Po kapitulacji Niemiec I Dywizja przez rok jeszcze pozostawała w Niemczech jako część sił okupacyjnych Wielkiej Brytanii. Do rozwiązania pozostawał jej teraz bardzo poważny problem, co zrobić z ćwierćmilionową armią Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i wieloma tysiącami jeńców opuszczających obozy koncentracyjne, jenieckie i miejsca przymusowej pracy. W Polsce zmienił się ustrój polityczny i warunki życia społecznego. Większość, ze względów na bezpieczeństwo i na represje, jakie mogły ich spotkać, nie mogła lub nie chciała do Polski wracać. Na terenie Wielkiej Brytanii utworzono Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia, który miał przygotować byłych już żołnierzy i więźniów do życia w nowej, powojennej rzeczywistości.
 
ŻYCIE NA NOWO.
W wyniku ustaleń Konferencji Wielkiej Trójki w Jałcie, losy Polski i Polaków zostały przesądzone. W Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie ocalał kwiat polskiej inteligencji. Zdawała sobie ona sprawę z tego, że aby kontynuować walkę o niepodległość Ojczyzny w nowych warunkach, potrzebne są inne organizacje i inne metody pracy. Wszyscy bardzo mocno wierzyli, że „następne Boże Narodzenie spędzą już w Polsce razem z rodzinami”. Tak się jednak nie stawało. Czekali. Okres niepewności i oczekiwania, jakim była działalność w Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia, wykorzystywali różnie. W dużej mierze studiowali i uczyli się. Antoni Rogoziński uzupełniał swoje wykształcenie na Uniwersytecie w Cambridge, zdobywając certyfikat uprawniający do nauczania języka angielskiego. Z dyplomem nauczycielskim i doświadczeniem żołnierza w dziedzinie łączności, rozpoczął pracę w Szkole Podchorążych w Kingross w Szkocji jako dowódca i wychowawca kursu uniwersyteckiego. Uczył też angielskiego w Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. Pracował tam w latach 1945 – 1948. Dowódcą Szkoły Podchorążych był wtedy pułkownik Mikołaj Emil Pankiewicz. Liczebność KPiR zmniejszała się, ponieważ wiele osób znajdowało miejsce osiedlenia i wyjeżdżało daleko od Anglii, a jeszcze dalej od Polski, między innymi do Australii, Argentyny czy Brazylii. Żeby nie tracić kontaktu i nie działać w pojedynkę, żołnierze w Wielkiej Brytanii, już w lipcu 194 5 roku, powołali do życia Stowarzyszenie Polskich Kombatantów (SPK).  Stowarzyszenie obejmowało prawie wszystkie kraje, do których rozjeżdżali się polscy emigranci.  SPK obejmowało nie tylko żołnierzy PSZ na Zachodzie, ale też ich rodziny, żołnierzy września i AK, powstańców warszawskich, członków Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych i przymusowych robotników w Niemczech. SPK po cofnięciu przez aliantów uznania legalnemu Rządowi Polskiemu na Uchodźctwie, przejęło część agend, roztaczając opiekę nad wszystkimi Polakami. Oddziały SPK powstały na wszystkich kontynentach, a w Londynie naturalną koleją rzeczy powstała Federacja Światowa SPK, której współtwórcą i sekretarzem był porucznik Antoni Rogoziński.
  W 1948 roku oficer PSZ na Zachodzie i współtwórca SPK, pułkownik Mikołaj Emil Pankiewicz został wydelegowany do USA, do Milwaukee, aby przygotować grunt do osiedlenia się Polaków - dipisow (Despleysed Person) z Wielkiej Brytanii. Trzeba było przygotować dla przybyszów podstawy prawne i stworzyć im warunki do życia, żeby mieli dach nad głową i pracę zapewniającą środki utrzymania. Praca delegata polegała na wyszukiwaniu partnerów, czyli tych, którzy będą sponsorować przybyłych. Wśród sponsorów znalazły się rodziny ze starej polonii, polskie parafie, właściciele zakładów pracy, którzy zobowiązali się zatrudnić przybyłych Polaków, polskie organizacje społeczne i polityczne, wśród których chwalebną kartę zapisał powstały w 1944 roku Kongres Polonii Amerykańskiej i jego prezes Karol Rozmarek. M. E. Pankiewicz przy pomocy ludzi dobrej woli, bezinteresownych, chcących pomóc polskim „dipisom”, zdobył przyrzeczenia sponsoringu od 234 osób z Milwaukee i okolicy. Do najhojniejszych sponsorów należeli właściciele zakładów mięsnych Patric Cudahy Inc.
Senior rodu i założyciel przedsiębiorstwa, Patric Cudahy, sam był emigrantem z Irlandii. Ciężko pracował w zakładach mięsnych Plankinton i Armor, a po latach stał się ich udziałowcem, a potem właścicielem. Firmą w 1948 roku zarządzał Michael Cudahy, którego brat, płk. John Cudahy w latach 1933 – 1937 był ambasadorem amerykańskim w Warszawie. Darzył Polaków przyjaźnią, która niewątpliwie wpłynęła na decyzję sponsoringu. Firma Patric Cudahy Inc. znajdująca się w powiecie Milwaukee, zaoferowała miejsca pracy dla 1000 polskich emigrantów. Opłaciła też każdemu sponsorowanemu podróż z Nowego Yorku do Milwaukee. Była to wielka pomoc dla polskich przesiedleńców, którzy po latach pogardy i poniewierki wojennej, znaleźli tutaj spokojną przystań i rozpoczęli nowe życie.
Gdy do miasta Milwaukee zaczęli napływać polscy emigranci, wyłonił się bardzo poważny problem komunikacji, znajomości języka, którym mogliby posługiwać się w pracy. Za mało było tłumaczy, ale trzeba było też myśleć o tym, żeby zorganizować regularną naukę języka angielskiego dla dorosłych. Emil Pankiewicz znał osobiście i współpracował z Antonim Rogozińskim jeszcze w Szkocji i Anglii. Antoni był tam aktualnie Sekretarzem Rady Oddziału SPK na Wielką Brytanię.  Dawny dowódca, a teraz przyjaciel i współpracownik, zaprosił Rogozińskiego do udziału w tworzeniu nowego życia emigrantów polskich w USA i w ten sposób w 1951 roku były żołnierz I Dywizji Pancernej gen. Maczka znalazł się w Milwaukee. Miał ze sobą kilka świadectw potwierdzających jego pedagogiczne kwalifikacje: Dyplom „Special Course in Methods of Teaching English” Uniwersytetu St. Andrews w Szkocji”, „Certyfikatem English” Uniwersytetu w Cambridge” w Anglii, potwierdzenie pracy jako nauczyciela języka angielskiego w I Dywizji Pancernej, w Szkole Pułku Łączności i Centrum Wyszkolenia Łączności, potwierdzenie pracy nauczyciela j. angielskiego w Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia w Szkocji. Miał też za sobą pewne doświadczenia w pracy w zakładach chemicznych Windsor Chemical Product w Anglii. Pracował tam w biurze prowadząc księgowość, ale gdy odchodził z zakładów otrzymał bardzo dobre rekomendacje, które na pewno miały znaczenie, gdy zatrudniano go w laboratorium Patric Cudahy Inc.  jako chemika. Po rozpoczęciu pracy, natychmiast zaczął organizować naukę angielskiego dla pracowników zakładu i dla innych Polaków. Na początku były to dwie klasy, dla których nauka odbywała się dwa razy w tygodniu, wieczorem po pracy. Dla tych, którzy pracowali na nocnej zmianie, zorganizowano klasę sobotnią. W naukę angielskiego włączali się wszyscy, którzy już ten język znali. Kto umiał trochę więcej pomagał innym. Uczono się w pracy od współtowarzyszy i w domu od dzieci, które już uczęszczały do angielskich szkół. Efekty były widoczne bardzo szybko. Po kilku miesiącach nauki „uczniowie” mogli w języku angielskim zdobywać wiedzę o życiu w Stanach. Zapoznawali się z systemem politycznym, obyczajami i prawami pozwalającymi im funkcjonować w życiu publicznym. Polscy emigranci pracowali ciężko, dorabiali się, kupowali domy, kształcili dzieci, które zajmowały potem wysokie pozycje w społeczeństwie amerykańskim. Twórca tego systemu Antoni Rogoziński sam od momentu zakotwiczenia się w Stanach, uzupełniał swoje wykształcenie. W latach 1951 – 1956 odbył studia na Massachusetts Institute of Technology ((MIT). W latach 1957- 1963 studiował na Uniwersytecie Stanowym w Milwaukee (UWM). W 1961 roku jako kierownik laboratorium otrzymał nagrodę pieniężną za innowacyjne podejście do wykonywanej pracy. Unowocześnił proces analizy chemicznej w przedsiębiorstwie. Mimo obowiązków zawodowych aktywnie uczestniczył w życiu Polonii. Był założycielem Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w stanie Wisconsin, współtwórcą polskiego radia w Milwaukee członkiem Kongresu Polonii Amerykańskiej na stan Wisconsin.  Po 27 latach pracy przeszedł na emeryturę i całkowicie poświęcił się pracy społecznej i pisaniu. W roku 1966 założył i przez 35 lat redagował i wydawał „PANCERNIAKA” – pismo poświęcone żołnierzom I Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka. Dzięki „Pancerniakowi” rozrzuceni po świecie kawalerzyści pancerni, ale również inni weterani II wojny światowej, utrzymywali więź z kolegami, którzy znaleźli się na innych kontynentach, z polskością i z Polską. Antoni Rogoziński współpracował z polskimi pismami takimi jak „Orzeł Biały” – wydawany w Wielkiej Brytanii”, „Gwiazda Polarna”, Weteran”,” Dziennik Związkowy”, wydawanymi w Stanach Zjednoczonych. Za swoją pracę był wielokrotnie nagradzany i uhonorowany wieloma odznaczeniami wojskowymi i cywilnymi, wśród nich Orderem Orła Białego. Jako oficer w stanie spoczynku był kilkakrotnie awansowany, aż do stopnia podpułkownika. W opinii przyjaciół i współpracowników postrzegany był jako człowiek bardzo zasadniczy, czasem może nawet trochę szorstki. Wynikało to z jego trudnej drogi na szczyty kariery zawodowej i pozycji społecznej. Zasługuje na pełne uznanie potomnych i jest przykładem dla młodego pokolenia, jak powinno się pracować dla Ojczyzny i dla rodaków. Historia zatoczyła koło, Antoni Rogoziński wrócił do Polski, do rodzinnych stron jako patron Zespołu Szkół LOGOS.
Katarzyna Murawska
Milwaukee,WI
[email protected]
Waldemar Biniecki
Manhattan,KS
[email protected]


 

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Badziewie. Łukaszenka skrytykował polski produkt z ostatniej chwili
"Badziewie". Łukaszenka skrytykował polski produkt

Alaksandr Łukaszenka sadził w sobotę jabłonie we wsi Aleksandria leżącej w obwodzie mohylewskim, blisko granicy z Rosją. W trakcie tego wydarzenia, podczas którego towarzyszyli mu miejscowi rolnicy oraz media, nie tylko oddawał się ogrodniczym pracom, ale także wygłaszał swoje opinie na temat rolnictwa i edukacji. Przy okazji polityk skrytykował polski produkt, wystawiając mu gorszą ocenę niż jego białoruskiemu odpowiednikowi.

Król Karol III w tarapatach. Wydano ostrzeżenie z ostatniej chwili
Król Karol III w tarapatach. Wydano ostrzeżenie

Ostatnie miesiące w Pałacu Buckingham nie należały do spokojnych. Informacje o chorobie nowotworowej króla Karola III i księżnej Kate poruszyły zarówno członków rodziny królewskiej, jak i jej sympatyków. Na tym jednak nie koniec. Okazuje się, że brytyjski monarcha ma kłopoty, które dotyczą jednej z jego działalności.

Elon Musk został pozwany. Miliarderowi grozi kara z ostatniej chwili
Elon Musk został pozwany. Miliarderowi grozi kara

Urząd Rzecznika Praw Obywatelskich Brazylii (DPU) skierował do sądu pozew przeciwko Elonowi Muskowi w związku z lekceważeniem przez należącą do niego platformę X (dawniej Twitter) blokowania kont, które nakazał zamknąć brazylijski wymiar ścigania.

Szczere wyznanie Anny Lewandowskiej. Nie wszyscy o tym wiedzieli z ostatniej chwili
Szczere wyznanie Anny Lewandowskiej. Nie wszyscy o tym wiedzieli

Anna Lewandowska podzieliła się z fanami szczerym wyznaniem. Nawiązała do tematu swoich codziennych obowiązków, w tym zawodowych.

Armand Duplantis pobił rekord świata w skoku o tyczce z ostatniej chwili
Armand Duplantis pobił rekord świata w skoku o tyczce

Szwed Armand Duplantis w pierwszym tegorocznym mityngu Diamentowej Ligi w Xiamen wynikiem 6,24 poprawił własny rekord świata w skoku o tyczce. Natalia Kaczmarek czasem 50,29 zajęła drugie miejsce w biegu na 400 m. Wygrała mistrzyni świata Marileidy Paulino z Dominikany - 50,08.

Brukselski totalitaryzm na wojnie z konserwatystami Wiadomości
Brukselski totalitaryzm na wojnie z konserwatystami

Brukselska policja przerwała konferencję europejskich środowisk konserwatywnych. Mieli na niej wystąpić m.in. premier Węgier Victor Orban, były kandydat na prezydenta Francji Eric Zemmour, były premier Polski Mateusz Morawiecki oraz kard. Gerhard Müller. „Skrajna prawica nie jest tu mile widziana” – oświadczył burmistrz dzielnicy Sainte-Josse-ten-Norde dodając, że chodzi o ochronę „bezpieczeństwa publicznego”.

Nowe informacje w sprawie tragicznej śmierci 15-latki z Bydgoszczy z ostatniej chwili
Nowe informacje w sprawie tragicznej śmierci 15-latki z Bydgoszczy

Do tragicznego zdarzenia na przystanku tramwajowym doszło w czwartek 18 kwietnia po godz. 15 na ul. Fordońskiej w Bydgoszczy. Sprawa ta od samego początku budziła mnóstwo pytań i wątpliwości.

Nagłe lądowanie polskiego samolotu. Nieoficjalnie: Na pokładzie osoby towarzyszące Andrzejowi Dudzie  z ostatniej chwili
Nagłe lądowanie polskiego samolotu. Nieoficjalnie: "Na pokładzie osoby towarzyszące Andrzejowi Dudzie"

Podczas lotu nad Atlantykiem jeden z pasażerów zasłabł, samolot lecący z Nowego Jorku do Warszawy miał dlatego nieplanowane lądowanie w Keflaviku na Islandii - poinformował PAP w sobotę rzecznik PLL LOT Krzysztof Moczulski. TV Republika informuje, że na pokładzie tego samolotu jest część osób, które towarzyszyły prezydentowi Andrzejowi Dudzie w czasie jego wizyty w USA.

Legenda polskiej estrady w szpitalu. Konieczna była operacja z ostatniej chwili
Legenda polskiej estrady w szpitalu. Konieczna była operacja

79-letni piosenkarz estradowy, tancerz i satyryk Andrzej Rosiewicz trafił do szpitala. Okazuje się, że artysta musiał przejść pilną operację.

Nie żyje gwiazda Dzień Dobry TVN z ostatniej chwili
Nie żyje gwiazda "Dzień Dobry TVN"

Media obiegła smutna wiadomość. Nie żyje aktor znany m.in. z występów w "Dzień Dobry TVN" Norbert Bajan.

REKLAMA

Murawska, Biniecki: Przywrócić pamięć - chwalebny powrót pułkownika Antoniego Rogozińskiego 

Jedną z tych osób jest Katarzyna Murawska, która wydała już czwartą książkę przybliżającą sylwetki polskich patriotów z Milwaukee, Wisconsin. Ostatnią książką na ten temat jest biografia pułkownika Antoniego Rogozińskiego pt. „Towarzysz pancerny gen. Maczka”. Misją wielu Polaków za granicami jest przywracanie Polsce i jej lokalnym ojczyznom jej bohaterów i tak stało się w tym przypadku. Promocja książki zbiega się z faktem wyboru przez Zespół Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących LOGOS w Piotrkowie Trybunalskim na swojego patrona żołnierza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie ppłk Antoniego Rogozińskiego.
 Murawska, Biniecki: Przywrócić pamięć - chwalebny powrót pułkownika Antoniego Rogozińskiego 
/ materiały autora
Jak wynika z badań Instytutu Polonika, wiedza na temat śladów Polskości na świecie jest w Polsce bardzo znikoma. Zadaniem placówek wyspecjalizowanych w tym aspekcie jest przywracanie pamięci o polskich obiektach kulturalnych oraz o ludziach, którzy mieli swój wkład w odzyskanie polskiej niepodległości 100 lat temu, którzy dbają o dobre imię Polski, tworzą i pielęgnują polską kulturę poza granicami Polski. Robią to również ludzie dobrej woli  przeważnie za swoje pieniądze. Jedną z tych osób jest Katarzyna Murawska, która wydała już czwartą książkę przybliżającą sylwetki polskich patriotów z Milwaukee, Wisconsin. Ostatnią książką na ten temat jest biografia pułkownika Antoniego Rogozińskiego pt. „Towarzysz pancerny gen. Maczka”. Misją wielu Polaków za granicami jest przywracanie Polsce i jej lokalnym ojczyznom jej bohaterów i tak stało się w tym przypadku. Promocja książki zbiega się z faktem wyboru przez Zespół Szkół Zawodowych i Ogólnokształcących LOGOS w Piotrkowie Trybunalskim na swojego patrona żołnierza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie ppłk Antoniego Rogozińskiego. Nie mogli dokonać lepszego wyboru. W postaci patrona mieści się wszystko, co najlepsze w człowieku, uczciwość, pracowitość, ambicje zawodowe, otwarcie na postęp techniczny, patriotyzm, służba drugiemu człowiekowi. Ppłk Antoni Rogoziński był jednym z mieszkańców tamtych okolic, chodził po tych samych miejscach, siadywał w tych samych salach szkolnych, tęsknił do tych miejsc, kiedy przebywał na emigracji i wrócił do nich w chwale, aby służyć za wzór młodym pokoleniom. Katarzyna Murawska została zaproszona na tę uroczystość, by przywrócić pamięć o wielkim Polaku z okolic Piotrkowa Trybunalskiego. W ten sposób historia zatoczyła koło.
 
TAK SIĘ WSZYSTKO ZACZĘŁO.
  „Odbyło się w miejscowości Skotniki w dniu trzeciego/ szesnastego kwietnia tysiąc dziewięćset dwunastego roku o godzinie ósmej rano. Niemowlę w trakcie obrządku Chrztu Świętego zostało nazwane Antoni. Akt ten (chrztu) sporządzony w obecności osób analfabetów został tylko na głos im odczytany i podpisany tylko przez nas”.         
ks.J.Czernikiewicz

W takich okolicznościach przyszedł na świat i został przyjęty do rodziny chrześcijańskiej i do społeczności polskiej Antoni Rogoziński – obrońca niepodległości Polski w czasie kampanii wrześniowej II wojny światowej, żołnierz Polskich Sił zbrojnych na Zachodzie, a po wojnie działacz Polonii w Anglii i w Milwaukee - w Stanach Zjednoczonych. 
Według dokumentów, kościół parafialny, w księgach którego znajduje się notatka stanowiąca akt chrztu Antoniego Rogozińskiego, powstał w 1528 roku, istnieje do dziś i jest atrakcją turystyczną miejscowej gminy. Parafianie związani z tym kościołem zapisali piękną kartę w historii Polski. W czasie powstania styczniowego w tych okolicach toczyły się zacięte walki z rosyjskim zaborcą. Parafia Skotniki ma wśród swoich wiernych wiele wybitnych postaci.
Jest wśród nich ks. Władysław Chrzanowski, działacz społeczny, oświatowy i polityczny, który przez miejscową społeczność został obdarzony wielkim zaufaniem, gdyż powierzono mu mandat posła Sejmu Konstytucyjnego II Rzeczypospolitej Polskiej, a był to Sejm Nadzwyczajny, obradował w latach 1919 – 1921 i stworzył podwaliny prawne pod odrodzone państwo polskie. Do grona takich zacnych ludzi dołączy niewątpliwie Antoni Rogoziński.
 
DORASTANIE.
Niepiśmienni rodzice doceniali ważność wykształcenia i posyłali Antoniego do szkół. Zdobył, jak na tamten czas, gruntowne wykształcenie. Ukończył szkołę podstawową w Skotnikach. Późniejsze dokumenty wskazują, że zanim został powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej w Pułku Łączności w Zegrzu, również zdobył wykształcenie średnie.  Wiatry zawieruchy wojennej rozrzuciły dokumenty z tamtych lat, a po wojnie w miejscach dawnych szkół powstały nowe szkoły i placówki oświatowe, których archiwa najczęściej nie zawierają dokumentów starszych niż powojenne, po 1945 roku.
   Antoni Rogoziński urodził się jeszcze podczas zaborów, ale aktywne życie rozpoczął w Polsce niepodległej. Można powiedzieć, że był świadkiem i współtwórcą kształtowania się zrębów nowego wolnego państwa polskiego. Będzie temu Państwu służył najlepiej jak będzie mógł, w kraju i na emigracji, od początku do końca swego dorosłego życia. Znaczna część tego życia związana była ze służbą wojskową, z wojskami łączności, które były wtedy, ze względu na ich funkcje w siłach zbrojnych i czas organizacji, jednostkami nowymi i   nowoczesnymi.
Proces tworzenia Wojsk Łączności był niezwykle trudny i wielką rolę odegrali w nim legioniści, uczestnicy powstania wielkopolskiego.  W przeddzień wybuchu II wojny światowej czterej z nich zajmowali naczelne stanowiska w tej formacji: Ppł. dypl. Heliodor Cepa (dziś generał i patron Centrum Szkolenia Łączności i Informatyki w Zegrzu) był Dowódcą Wojsk Łączności, płk. Józef Wróblewski – pierwszym zastępcą, płk. dypl. Józef Łukomski – Szefem Łączności Sztabu Głównego, a płk. Jan Kaczmarek - Szefem Wyszkolenia Łączności.
 
LATA KLĘSKI I NADZIEI – 1939 – 1945
24 sierpnia 1939 roku kapral podchorąży Antoni Rogoziński jako juzista teletechnik został zmobilizowany do Kompanii Łączności Naczelnego Wodza, która organizowała się w Zegrzu koło Warszawy. Pierwszego września, w godzinach porannych, Zegrze równocześnie z szesnastoma innymi miastami, było bombardowane. W godzinach popołudniowych kapral podchorąży Antoni Rogoziński zameldował się w Naczelnym Dowództwie, w schronach przy ulicy Rakowieckiej w Warszawie. Na wypadek, gdyby zaszła potrzeba przeniesienia Naczelnego Dowództwa poza Warszawę jako miejsca postoju przewidziane były Grójec, Siedlce i Otwock. Pod wpływem rozwijającej się sytuacji na froncie, taka potrzeba zaistniała już szóstego września. W tym dniu wieczorem oddział A. Rogozińskiego wyjechał w kierunku Siedlec, aby przygotować ośrodek łączności dla Naczelnego Dowództwa. Dzięki telefonistkom mieli informacje o sytuacji strategicznej i mogli spokojnie wypełnić zadanie. Tak wspominał pracę kobiet – łącznościowców: „Pamiętam z jakim bohaterstwem telefonistki obsługiwały centralę telefoniczną na poczcie w Siedlcach. Rano siódmego września Siedlce, które były ważnym węzłem komunikacyjnym, zostały zbombardowane przez lotnictwo niemieckie. Telefonistki, mimo dalszych nalotów nieprzyjacielskich, codziennych bombardowań, w dalszym ciągu obsługiwały centralę, prawie na gruzach Siedlec. Ośrodek łączności Naczelnego Dowództwa przenieśliśmy z Siedlec do szkoły rolniczej poza miastem, obok pobliskiego lasku. Pamiętam też, jak telefonistka w Sokołowie Podlaskim zawiadamiała O.Ł (Ośrodek Łączności): widzę przed oknem przejeżdżające czołgi niemieckie. Doliczyłam się już 20-tu, co mam robić? „   
    Razem z Naczelnym Dowództwem i Ośrodkiem Łączności A. Rogoziński przemieszczał się przez kolejne miejscowości: Siedlce, Sokołów Podlaski, Biała Podlaska, Brześć, Włodzimierz Wołyński, Kołomyja, na wschód. Dzięki informacjom telefonistek, docierali do kolejnych miejsc nie atakowani przez żadnego z najeźdźców. Rogoziński niektóre miejscowości tylko obserwował, w niektórych zatrzymywano się na krótki postój. Już od 14 września zaobserwował nasilające się, wspierane przez niemieckich spadochroniarzy, akcje dywersyjne band ukraińskich. Napadano na polskie dwory i domy polskiej inteligencji (nauczycieli i urzędników), rozbrajano małe grupy i pojedynczych żołnierzy polskich. Hiobowa wieść dotarła do oddziału w niedzielę 17 września w Kutach. Granica polsko- sowiecka, na całej długości, została zaatakowana przez Armię Czerwoną. Po naradzie w Naczelnym Dowództwie i wykonaniu odpowiednich czynności przez służby dyplomatyczne, w nocy z 17 na 18 września, Prezydent Rzeczypospolitej Polskiej i rząd z korpusem dyplomatycznym przekroczyli most graniczny na Czeremoszu pod Kutami.  Razem z Naczelnym Dowództwem granicę rumuńską przekroczyło około 22 tysięcy żołnierzy i oficerów. W tym samym czasie granicę węgierską na Przełęczy Tatarskiej przekroczyła cała 10 Brygada Zmotoryzowana gen. Stanisława Maczka i liczne grupy rozbitków z różnych formacji wojsk polskich.
   Polska miała z Rumunią układy wojskowe o wzajemnej pomocy, ale nie obejmowały one konfliktu zbrojnego z zachodu, czyli konfliktu Polski z Niemcami. Rumunia była też powiązana różnymi układami z Niemcami. Po 17 września sytuacja polityczna bardzo się skomplikowała. W obliczu zaistniałej sytuacji, Rumunia ogłosiła neutralność i ze względów politycznych nie mogła stanąć po stronie Polski. Internowała przekraczających jej granice żołnierzy polskich. Łącznościowcy, a wśród nich Antoni Rogoziński znaleźli się w obozie w małej miejscowości Casimcea, niedaleko Morza Czarnego. Kanałami dyplomatycznymi szybko ustalono, że internowani żołnierze (oprócz Naczelnego Wodza marszałka Rydza Śmigłego) mogą przedostawać się do Francji, w której jako w państwie sprzymierzonym już próbowano odbudowywać struktury państwowe i wojskowe.
  Pierwsze oddziały we Francji zaczęto formować już we wrześniu 1939 roku. Zalążkiem polskich sił zbrojnych, które planowane były jako cała armia licząca 100 tysięcy żołnierzy, stała się dywizja zorganizowana z polskiej emigracji zarobkowej. W połowie listopada rozpoczęto pobór wśród Polonii francuskiej. Napływali też ochotnicy z Polonii belgijskiej i z wielkiej Brytanii. Wielu żołnierzy polskiego września, różnymi drogami i różnymi środkami transportu przez Turcję, Grecję, Jugosławię i Włochy przedostawało się do Francji i wstępowało do tworzącej się armii polskiej. W połowie czerwca 1940 roku armia polska we Francji składająca się ze wszystkich rodzajów wojsk (siły lądowe, powietrzne i marynarka) liczyła około 84 tysięcy oficerów i żołnierzy. Naczelnym dowódcą tej Armii od 7 listopada 1939 roku był gen. Władysław Sikorski. Dużą pomoc w formowaniu Armii Polskiej we Francji stanowiły wywiezione z Polski zasoby walutowe.
   Już pod koniec 1939 roku, w Wersalu, opierając się na bazie przedwojennego personelu z Centrum Wyszkolenia Łączności w Zegrzu, powstał ośrodek szkolenia kadr łącznościowców- CWŁ. Centrum to przygotowało kadry łącznościowców dla formujących się jednostek wojskowych. Antoni Rogoziński opuścił ośrodek internowania w Casimcea 6 lutego 1940 roku a już 14 lutego zameldował się w CWŁ i otrzymał przydział do szwadronu łączności 10 Brygady Kawalerii Pancernej, którą dowodził gen. Stanisław Maczek.
Odtąd losy Antoniego i gen.Maczka będą się łączyć przez wiele długich lat – zarówno w czasie wojny, jak i po jej zakończeniu.
    Brygada Pancerna, jeszcze nie zdążyła się dobrze zorganizować, a już 7 czerwca 1940 roku otrzymała od Francuzów rozkaz natychmiastowego wyruszenia na front. Francuzi zawiedli Polaków, nie chcieli się bić z Niemcami, oddawali bez walki kolejne ważne odcinki frontu. Polacy, widząc ich niskie morale bili się już tylko o honor. Z beznadziejnej sytuacji zdawał sobie sprawę generał Maczek, ale nie poddał się, walczył między tłumami uciekających żołnierzy armii francuskiej. Razem z 10 Brygadą walczył Antoni Rogoziński, choć nie obsługiwał radiostacji, gdyż takowej Brygada na wyposażeniu nie miała. Ostateczna klęska i rozwiązanie Brygady nastąpiło w pobliżu Dijon. Żołnierze, w małych grupach, na własną rękę, różnymi sposobami, najczęściej przeładowanymi statkami z Marsylii, Lizbony, Madrytu, zdążali do Wielkiej Brytanii. Meldowali się w małym miasteczku Dauglas, gdyż tam, na ziemi brytyjskiej, odbudowywała, a właściwie przebudowywała się 10 Brygada. Ewakuowanych niedobitków kwaterowano w blaszanych namiotach, które ze względu na ich kształt nazywane były beczkami śmiechu, a potem przemieszczano ich na wybrzeże Szkocji, aby chronili je przed inwazją. Wczesną wiosną 1942 roku zapadła decyzja o przekształceniu 10 Brygady w dywizję pancerną. Rozpoczęła się intensywna praca nad szkoleniem żołnierzy, którzy musieli opanować nowy sprzęt, przede wszystkim czołgi, których tak im brakowało w kampanii wrześniowej, sprzęt artyleryjski, radiostacje, bez których czołgi nie mogły funkcjonować i jeszcze wiele innego sprzętu. Specjaliści instruktorzy objaśniali wszystko w języku angielskim, więc pancerniacy musieli pokonać jeszcze jedną przeszkodę – nauczyć się tego języka.
   Po upadku Francji rozpoczął się też kolejny etap ponownego formowania wojsk łączności w Wielkiej Brytanii. Szkolenie łącznościowców odbywało się w Szkocji. Bazujące na kadrze francuskiego CWŁ wyszkoliło kadry łączności dla jednostek Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie.  Między innymi dla I Dywizji Pancernej sformowano silny i dobrze wyposażony batalion łączności liczący prawie 800 żołnierzy.
   W szkoleniu niemały udział miał Antoni Rogoziński. W 1941 roku na Uniwersytecie Św. Andrzeja w Dundee ukończył odpowiednie kursy i został instruktorem języka angielskiego w 10 Brygadzie, a potem I Dywizji Pancernej. Skutecznie pomagał pancerniakom zgłębiać tajniki sztuki wojennej. We wrześniu 1942 roku przeniesiony został jako oficer do batalionu łączności I Dywizji. Dywizja szkoliła się, ćwiczyła i ćwiczyła w różnych miejscach i „na różne okoliczności”, czyli różne warianty bojowe. W drugiej połowie maja 1944 roku, przygotowując się do przerzutu na kontynent I Dywizja przeniosła się nad Morze Północne. Liczyła wtedy 885 oficerów i 15210 szeregowych żołnierzy.

 
EUROPEJSKI SZLAK ZWYCIĘSTWA I DYWIZJI PANCERNEJ
 Pancerniacy rwali się do walki. Dywizję przetransportowano do Francji na przełomie lipca i sierpnia 1944 roku.  Jej siły skoncentrowano na północny wschód od Caen. Została włączona w skład II Korpusu Kanadyjskiego. Razem mieli przełamać opór Niemców na linii Caen – Falaise. Rozkazy koordynujące walkę były przekazywane w języku angielskim. Dzięki takim łącznościowcom jak porucznik Antoni Rogoziński, docierały do polskiego dowództwa i dalej do poszczególnych oddziałów w doskonałym tłumaczeniu na język polski. Pierwsze walki rozpoczęte 8 sierpnia były trudne i nie zawsze zwycięskie. Pierwsze sukcesy przyszły 15 sierpnia. Uchwycono przyczółek w rejonie Jort, co otworzyło drogę na Trun, a potem dalej do Sekwany. 6 września I Dywizja przekroczyła granicę francusko – belgijską. Opanowała miasta Ypres i Thielt, potem walczyła o Gandawę, Lokeren i Saint Nikolas. 16 września przekroczyła granicę holenderską. Zajęła miasta Axel i Hulst. W trakcie dalszych walk I Dywizja była w składzie Brytyjskiego II Korpusu. Prowadziła przez trzy tygodnie ciężkie walki o utrzymanie okolic Alphen. W dniach 29 -30 października oddziały I Dywizji Pancernej wyzwoliły stolicę Brabancji – Bredę. Był to dla mieszkańców miasta szczególny dzień. Wszędzie, gdzie pojawiali się Polacy byli witani jako wyzwoliciele. Kwiaty i napisy w języku polskim: „Dziękujemy wam Polacy”, były na każdym miejscu. Ostatnie walki z udziałem I Dywizji Pancernej miały miejsce w bardzo trudnym, poprzecinanym licznymi kanałami terenie we Fryzji. Wzruszającym momentem było wyzwolenie obozu jenieckiego w Oberlangen, w którym znajdowało się 1721 kobiet – uczestniczek powstania warszawskiego.     Podczas kampanii I Dywizji Pancernej na Zachodzie, poległo 975 żołnierzy, 3320 zostało rannych, a 300 uznano za zaginionych.
  Po kapitulacji Niemiec I Dywizja przez rok jeszcze pozostawała w Niemczech jako część sił okupacyjnych Wielkiej Brytanii. Do rozwiązania pozostawał jej teraz bardzo poważny problem, co zrobić z ćwierćmilionową armią Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie i wieloma tysiącami jeńców opuszczających obozy koncentracyjne, jenieckie i miejsca przymusowej pracy. W Polsce zmienił się ustrój polityczny i warunki życia społecznego. Większość, ze względów na bezpieczeństwo i na represje, jakie mogły ich spotkać, nie mogła lub nie chciała do Polski wracać. Na terenie Wielkiej Brytanii utworzono Korpus Przysposobienia i Rozmieszczenia, który miał przygotować byłych już żołnierzy i więźniów do życia w nowej, powojennej rzeczywistości.
 
ŻYCIE NA NOWO.
W wyniku ustaleń Konferencji Wielkiej Trójki w Jałcie, losy Polski i Polaków zostały przesądzone. W Polskich Siłach Zbrojnych na Zachodzie ocalał kwiat polskiej inteligencji. Zdawała sobie ona sprawę z tego, że aby kontynuować walkę o niepodległość Ojczyzny w nowych warunkach, potrzebne są inne organizacje i inne metody pracy. Wszyscy bardzo mocno wierzyli, że „następne Boże Narodzenie spędzą już w Polsce razem z rodzinami”. Tak się jednak nie stawało. Czekali. Okres niepewności i oczekiwania, jakim była działalność w Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia, wykorzystywali różnie. W dużej mierze studiowali i uczyli się. Antoni Rogoziński uzupełniał swoje wykształcenie na Uniwersytecie w Cambridge, zdobywając certyfikat uprawniający do nauczania języka angielskiego. Z dyplomem nauczycielskim i doświadczeniem żołnierza w dziedzinie łączności, rozpoczął pracę w Szkole Podchorążych w Kingross w Szkocji jako dowódca i wychowawca kursu uniwersyteckiego. Uczył też angielskiego w Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia. Pracował tam w latach 1945 – 1948. Dowódcą Szkoły Podchorążych był wtedy pułkownik Mikołaj Emil Pankiewicz. Liczebność KPiR zmniejszała się, ponieważ wiele osób znajdowało miejsce osiedlenia i wyjeżdżało daleko od Anglii, a jeszcze dalej od Polski, między innymi do Australii, Argentyny czy Brazylii. Żeby nie tracić kontaktu i nie działać w pojedynkę, żołnierze w Wielkiej Brytanii, już w lipcu 194 5 roku, powołali do życia Stowarzyszenie Polskich Kombatantów (SPK).  Stowarzyszenie obejmowało prawie wszystkie kraje, do których rozjeżdżali się polscy emigranci.  SPK obejmowało nie tylko żołnierzy PSZ na Zachodzie, ale też ich rodziny, żołnierzy września i AK, powstańców warszawskich, członków Brygady Świętokrzyskiej Narodowych Sił Zbrojnych i przymusowych robotników w Niemczech. SPK po cofnięciu przez aliantów uznania legalnemu Rządowi Polskiemu na Uchodźctwie, przejęło część agend, roztaczając opiekę nad wszystkimi Polakami. Oddziały SPK powstały na wszystkich kontynentach, a w Londynie naturalną koleją rzeczy powstała Federacja Światowa SPK, której współtwórcą i sekretarzem był porucznik Antoni Rogoziński.
  W 1948 roku oficer PSZ na Zachodzie i współtwórca SPK, pułkownik Mikołaj Emil Pankiewicz został wydelegowany do USA, do Milwaukee, aby przygotować grunt do osiedlenia się Polaków - dipisow (Despleysed Person) z Wielkiej Brytanii. Trzeba było przygotować dla przybyszów podstawy prawne i stworzyć im warunki do życia, żeby mieli dach nad głową i pracę zapewniającą środki utrzymania. Praca delegata polegała na wyszukiwaniu partnerów, czyli tych, którzy będą sponsorować przybyłych. Wśród sponsorów znalazły się rodziny ze starej polonii, polskie parafie, właściciele zakładów pracy, którzy zobowiązali się zatrudnić przybyłych Polaków, polskie organizacje społeczne i polityczne, wśród których chwalebną kartę zapisał powstały w 1944 roku Kongres Polonii Amerykańskiej i jego prezes Karol Rozmarek. M. E. Pankiewicz przy pomocy ludzi dobrej woli, bezinteresownych, chcących pomóc polskim „dipisom”, zdobył przyrzeczenia sponsoringu od 234 osób z Milwaukee i okolicy. Do najhojniejszych sponsorów należeli właściciele zakładów mięsnych Patric Cudahy Inc.
Senior rodu i założyciel przedsiębiorstwa, Patric Cudahy, sam był emigrantem z Irlandii. Ciężko pracował w zakładach mięsnych Plankinton i Armor, a po latach stał się ich udziałowcem, a potem właścicielem. Firmą w 1948 roku zarządzał Michael Cudahy, którego brat, płk. John Cudahy w latach 1933 – 1937 był ambasadorem amerykańskim w Warszawie. Darzył Polaków przyjaźnią, która niewątpliwie wpłynęła na decyzję sponsoringu. Firma Patric Cudahy Inc. znajdująca się w powiecie Milwaukee, zaoferowała miejsca pracy dla 1000 polskich emigrantów. Opłaciła też każdemu sponsorowanemu podróż z Nowego Yorku do Milwaukee. Była to wielka pomoc dla polskich przesiedleńców, którzy po latach pogardy i poniewierki wojennej, znaleźli tutaj spokojną przystań i rozpoczęli nowe życie.
Gdy do miasta Milwaukee zaczęli napływać polscy emigranci, wyłonił się bardzo poważny problem komunikacji, znajomości języka, którym mogliby posługiwać się w pracy. Za mało było tłumaczy, ale trzeba było też myśleć o tym, żeby zorganizować regularną naukę języka angielskiego dla dorosłych. Emil Pankiewicz znał osobiście i współpracował z Antonim Rogozińskim jeszcze w Szkocji i Anglii. Antoni był tam aktualnie Sekretarzem Rady Oddziału SPK na Wielką Brytanię.  Dawny dowódca, a teraz przyjaciel i współpracownik, zaprosił Rogozińskiego do udziału w tworzeniu nowego życia emigrantów polskich w USA i w ten sposób w 1951 roku były żołnierz I Dywizji Pancernej gen. Maczka znalazł się w Milwaukee. Miał ze sobą kilka świadectw potwierdzających jego pedagogiczne kwalifikacje: Dyplom „Special Course in Methods of Teaching English” Uniwersytetu St. Andrews w Szkocji”, „Certyfikatem English” Uniwersytetu w Cambridge” w Anglii, potwierdzenie pracy jako nauczyciela języka angielskiego w I Dywizji Pancernej, w Szkole Pułku Łączności i Centrum Wyszkolenia Łączności, potwierdzenie pracy nauczyciela j. angielskiego w Korpusie Przysposobienia i Rozmieszczenia w Szkocji. Miał też za sobą pewne doświadczenia w pracy w zakładach chemicznych Windsor Chemical Product w Anglii. Pracował tam w biurze prowadząc księgowość, ale gdy odchodził z zakładów otrzymał bardzo dobre rekomendacje, które na pewno miały znaczenie, gdy zatrudniano go w laboratorium Patric Cudahy Inc.  jako chemika. Po rozpoczęciu pracy, natychmiast zaczął organizować naukę angielskiego dla pracowników zakładu i dla innych Polaków. Na początku były to dwie klasy, dla których nauka odbywała się dwa razy w tygodniu, wieczorem po pracy. Dla tych, którzy pracowali na nocnej zmianie, zorganizowano klasę sobotnią. W naukę angielskiego włączali się wszyscy, którzy już ten język znali. Kto umiał trochę więcej pomagał innym. Uczono się w pracy od współtowarzyszy i w domu od dzieci, które już uczęszczały do angielskich szkół. Efekty były widoczne bardzo szybko. Po kilku miesiącach nauki „uczniowie” mogli w języku angielskim zdobywać wiedzę o życiu w Stanach. Zapoznawali się z systemem politycznym, obyczajami i prawami pozwalającymi im funkcjonować w życiu publicznym. Polscy emigranci pracowali ciężko, dorabiali się, kupowali domy, kształcili dzieci, które zajmowały potem wysokie pozycje w społeczeństwie amerykańskim. Twórca tego systemu Antoni Rogoziński sam od momentu zakotwiczenia się w Stanach, uzupełniał swoje wykształcenie. W latach 1951 – 1956 odbył studia na Massachusetts Institute of Technology ((MIT). W latach 1957- 1963 studiował na Uniwersytecie Stanowym w Milwaukee (UWM). W 1961 roku jako kierownik laboratorium otrzymał nagrodę pieniężną za innowacyjne podejście do wykonywanej pracy. Unowocześnił proces analizy chemicznej w przedsiębiorstwie. Mimo obowiązków zawodowych aktywnie uczestniczył w życiu Polonii. Był założycielem Stowarzyszenia Polskich Kombatantów w stanie Wisconsin, współtwórcą polskiego radia w Milwaukee członkiem Kongresu Polonii Amerykańskiej na stan Wisconsin.  Po 27 latach pracy przeszedł na emeryturę i całkowicie poświęcił się pracy społecznej i pisaniu. W roku 1966 założył i przez 35 lat redagował i wydawał „PANCERNIAKA” – pismo poświęcone żołnierzom I Dywizji Pancernej gen. Stanisława Maczka. Dzięki „Pancerniakowi” rozrzuceni po świecie kawalerzyści pancerni, ale również inni weterani II wojny światowej, utrzymywali więź z kolegami, którzy znaleźli się na innych kontynentach, z polskością i z Polską. Antoni Rogoziński współpracował z polskimi pismami takimi jak „Orzeł Biały” – wydawany w Wielkiej Brytanii”, „Gwiazda Polarna”, Weteran”,” Dziennik Związkowy”, wydawanymi w Stanach Zjednoczonych. Za swoją pracę był wielokrotnie nagradzany i uhonorowany wieloma odznaczeniami wojskowymi i cywilnymi, wśród nich Orderem Orła Białego. Jako oficer w stanie spoczynku był kilkakrotnie awansowany, aż do stopnia podpułkownika. W opinii przyjaciół i współpracowników postrzegany był jako człowiek bardzo zasadniczy, czasem może nawet trochę szorstki. Wynikało to z jego trudnej drogi na szczyty kariery zawodowej i pozycji społecznej. Zasługuje na pełne uznanie potomnych i jest przykładem dla młodego pokolenia, jak powinno się pracować dla Ojczyzny i dla rodaków. Historia zatoczyła koło, Antoni Rogoziński wrócił do Polski, do rodzinnych stron jako patron Zespołu Szkół LOGOS.
Katarzyna Murawska
Milwaukee,WI
[email protected]
Waldemar Biniecki
Manhattan,KS
[email protected]


 


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe