Dr Piotr Łysakowski: Bruno Schulz

Całkiem niedawno (jakieś 2 / 3 tygodnie temu z okładem lub bez tegoż) jedna z „wybitniejszych postaci” naszej sceny politycznej, tytan (ka) intelektu, stwierdziła w jakiejś TV, że Schulz Bruno został spalony na stosie (w domyśle przez wrednych Katoli). Gdzie, kiedy, dlaczego to już nie było istotne – został spalony i już bo skoro to Bruno Schulz to wszystko musi być jasne. Osoba, która wyartykułowała tę odkrywczą i niewątpliwie światłą (na miarę przewrotu kopernikańskiego) jest podobno filologiem klasycznym (dawniej do czegoś to zobowiązywało). Jeśli ktoś nie widzi, w tym miejscu, związku przyczynowo skutkowego między nieszczęsnym Brunonem, a wykształceniem „filolożki” to jego sprawa i strata. Nie będę wyjaśniał.
Może gdybym powiedział o tej Osobie „idiotka” to wyjaśniłoby cokolwiek !?.Tak tylko pytam – żeby nie było !
Strzelecka 8 na Pradze ubecko sowieckie więzienie – tam trzymano, torturowano, a na końcu wywieziono do Wronek (w niemieckim uniformie) mojego ŚP Tatę. Wtedy miał 15 lat i odwagę konspirowania przeciwko czerwonym. Zasypał (wg Niego) organizację jeden z późniejszych prlowskich opozycjonistów, którego nazwisko znalazło się na liście Macierewicza.
Dlaczego o tym wspominam ?
Otóż klika dni temu wystąpił w TVP „...stary komuch...” (tak o sobie mówi) gloryfikując system, „...towarzyszy radzieckich...” i generalnie pokazując widzom „gest Kozakiewicza”. Delikatnie rzecz ujmując powiedział Nam wszystkim (ci którzy nie są „Nami” mogą nie czytać) pie....cie się (przepraszam ale „z nerw wyszłem”) frajerzy jestem tu i wbrew faktom oraz rzeczywistości możecie mi naskoczyć, a ja będę Wam opowiadał „...pierdolety...” (copyright by S.Neuman) o tym co się działo i co się dzieje na konie zaś stwierdzę, że jesteście „...idiotami...” bo nie godzicie się na wspomniane ahistoryzmy. No faktycznie, może Nam opowiadać, a my w zamian możemy mu „...naskoczyć...” i pozostaniemy w jego rozumieniu wspomnianymi „....idiotami...”.
Zasadne wydaje się pytanie czemu możemy „...mu...” !?
Cały czas mam wrażenie, nie mam pewność, że mamy tu do czynienia z kilkoma przyczynami tego stanu rzeczy: jedna to niewątpliwie „gruba kreska”, której znaczenie usiłuje się (od chwili jej zadeklarowania) marginalizować (choć akurat nie wiem czy to dobre określenie), deprecjonować, zmieniać. Druga, splatająca (w sposób raczej niezamierzony – ale efektywny w tym złym tego słowa znaczeniu) się z pierwszą, to niewątpliwie squrwienie społeczeństwa przez lata 1945 – 1989, które generalnie przeciwne złu emanującemu z komunizmu (czy jak tam system panujący w Polsce nazywać) gotowe było jednak częściowo tenże przyjąć tam gdzie było to wygodne.
Bo przecież „...każdy był trochę umoczony...”, „...każdy ukradł przysłowiową rolkę papy z pobliskiej budowy...” (mógł być to także papier toaletowy z biurowego kibla), „...każdy był w PZPR...”. Otóż „...nie każdy...” i to powinno wystarczyć. „Nowa Polska” rządzona przez „post solidarnościowe elity” zapomniała o tym by pokazać Polakom symbole. Dobro i zło, tak i nie, ludzi odważnych, nieprzekupnych. Zapomniała, nie chciała o tym „powiedzieć”, nie osądziła morderców i zbrodniarzy z PRY/lu, czy może nie mogła się do tego wszystkiego odnieść bo uwikłała się w ciemne interesy i układziki z ludźmi „ancien regimeu” pozostawiając prawdę jako ofiarę na ołtarzu wspomnianych układów i interesików - stawiając na promowanie tych, których podsunęła agentura, by nie powiedzieć sami ubecy i kpiąc po prostu z prawdy, a z ludzi robić kretynów !?
Tak czy owak w sposób mocny odbiło się „to” na społecznej percepcji i możliwości ocen „minionego okresu” wytwarzając przy tym spory bałagan pojęciowy, wiecie Państwo jak to jest z bałaganem, z mętną wodą – wtedy najłatwiej łowi się ryby i okazje, a okazje czynią złodziei (w szerokim rozumieniu tego słowa – bo piszę i o tych, którzy kradną „dulary” jak i tych, którzy usiłują kraść umysły). Wspomniany bałagan pojęciowy pozwala dzisiaj typom takim jak ten, o którym piszę hulać w sposób bezkarny w mediach i na scenie politycznej (albo odwrotnie). Dodajmy do tego, że im bardziej „hulają” tym bardziej wrzeszczą, że „...faszyzm u bram...” i nikt nie jest w stanie w tej „faszystowskiej Polsce” zamknąć im ust. Nie dość tego korzystają z demokracji w pełnym wymiarze opowiadają brednie podobne do tych wyżej kpiąc z żyjących jeszcze ofiar swoich rodziców i dziadków, a na dodatek ze zdrowego rozsądku i najzwyklejszej uczciwości. O faktach nie wspomnę. Co z czymś takim robić !? Przed 1939 dostałby w pysk od pierwszego uczciwego człowieka. Nikt typowi nie podałby ręki, byłby otoczony towarzyską anatemą. Miałby prze.....e (przegwizdane – dla wyjaśnienia). Dzisiaj nie, to nie działa. Ma jeszcze stado wyjących zwolenników.
Przeciwnicy mogą się tylko zapowietrzać, że cham (to prawda), że kłamca (to prawda), że hańba (to prawda), że to niegodne Polaka (to prawda) itd., itp., tyle, że z „tego” nic ale to nic nie wynika. Słowa straciły sens i wartość (było o tym wyżej). Czyli faktycznie możemy mu „...naskoczyć...”. Smutne to – dziękujemy Panie Tadeuszu (Mazowiecki).
Nieukarane przestępstwa lubią iść w zapomnienie, należałoby o tym pamiętać.