Epidemiolodzy biją na alarm: W wyniku pandemii może zginąć nawet 165 mln osób
Nieraz słyszeliśmy, że musimy zwyciężyć w wojnie przeciw drobnoustrojom. Czyżby? Jest ich tak dużo, że ich przewaga liczebna nad nami wynosi 100 tys. do 1. Zwycięstwo nie wydaje mi się możliwe
- ostrzegał jeszcze w 2012 r. Brad Spellberg, ekspert ds. chorób zakaźnych Uniwersytetu Kalifornijskiego w Los Angeles.
Shah w publikacji twierdzi, że choroby w większości pochodzą od zwierząt, ale żeby patogeny zaczęły przenosić się miedzy ludźmi, musi zajść jeszcze szereg zależności, które wymienia w swojej książce. Są to m.in: błędne przekonania ("Europejczycy, jak i Amerykanie uważali swego czasu, że epidemia w ogóle ich nie dotyczy"), duża gęstość zaludnienia w miastach, nieodpowiednie metody leczenia, korupcja polityczna ("Zmowa w państwie dotkniętym epidemią - w 2002 roku w Chinach pojawienie się SARS było oficjalną tajemnicą państwową"), szukanie kozła ofiarnego, brak innowacyjnych leków ("Choć trudno w to uwierzyć badania nad wynalezieniem nowoczesnych specyfików są dla firm farmaceutycznych mało atrakcyjne"), konflikt interesów firm farmaceutycznych, zmiany liczebności gatunków zwierząt, rezygnacje ze szczepień, rozwój siatki połączeń lotniczych czy zmiany klimatu.
Przywołuje także historię z zimy 2006 roku, gdy nagłe ochłodzenie spowodowało zmianę szlaków migracyjnych dzikich łabędzi, które sprowadziły H5N1 do ponad 20 europejskich krajów, a także łagodnej zimy z 1999 r. w Nowym Jorku, gdy dzięki wysokim temperaturom komary mogły rozmnażać się przez cały sezon w kanałach ściekowych. Następnie nastąpił okres letniej suszy, która zmusiła żyjące w mieście ptaki do zbierania się przy zatłoczonych wodopojach, co z kolei spowodowało pierwszy w tym mieście wybuch epidemii wirusa zachodniego Nilu.
Nic więc dziwnego, że epidemiolodzy biją teraz na alarm - za kilkadziesiąt lat wybuchnie pandemia, w wyniku której zginie nawet 165 mln osób, twierdzą
- podsumowuje autorka.
źródło: dziennik.pl
raw
#REKLAMA_POZIOMA#