Banaś? Tak, był taki świetny polski piłkarz...
- Kiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze. Ta publikacja pojawia się, gdy jesteśmy na finiszu – długim finiszu, bo to potrwa do jesieni – negocjacji ws. nowego siedmioletniego budżetu UE.
Rzeczywiście, długi finisz. Na razie nie ma żadnego porozumienia.
- Tak, ale porozumienie budżetowe odnośnie do wieloletnich ram finansowych w zasadzie zawsze zapada kilka tygodni przed nowym siedmioletnim budżetem. Można się więc go spodziewać jesienią tego roku. W tej chwili te negocjacje się dzieją. Chodzi o to, żeby zamiast dać pieniądze Polsce i Węgrom, dać je innym krajom. Po raz pierwszy w historii Europejskiej Wspólnoty Węgla i Stali, EWG i UE zdarzyło się, że filozofia konstrukcji budżetu jest inna niż dotychczas. Te pieniądze się rozsmarowuje po całej UE jak to określił jeden z polityków PO.
Jeżeli ponad 80 proc. eurodeputowanych, wśród których są przecież ci z krajów Grupy Wyszehradzkiej, a także polscy i węgierscy europosłowie, opowiada się za takim stanowiskiem, to może należałoby się zastanowić, dlaczego? Po co dawać pretekst do tego, by takie wystąpienia się pojawiały?
- Są to motywacje czysto polityczne, finansowe. Trzeba powiedzieć wyraźnie, że stanowisko PE czy większości, jest znane od dawna. Choć np. francuska centroprawica, w ramach Europejskiej Partii Ludowej głosowała za Polską, nie przeciwko. Adresatem tego listu jest Rada Europejska i to ona zignoruje je, lub nie.
A polska dyplomacja też może to wystąpienie zignorować?
- My będziemy konsekwentnie prowadzić dialog z Unia Europejską na wielu różnych poziomach. Okażemy wiele cierpliwości, będziemy przedstawiać argumenty i fakty.
Czy usytuowanie PiS w prawym narożniku przeszkadza w negocjacjach? Nie byłoby łatwiej, gdybyście byli w centrum UE i mieli z kim rozmawiać?
- Projekt budżetu przedstawiony przez KE pokazuje, że tak nie jest. Procentowo więcej tracą kraje naszego regionu, które nigdy nie były oskarżane o problemy z praworządnością. Na przykład Republika Czeska i Malta. To się nie przekłada na kwestie budżetowe.
Prezydent Macron jest doskonałym partnerem dla Polski? Możemy na niego liczyć?
- Ja w tym chórze nie zaśpiewam. Gdy tylko prezydent Macron wyjechał z Polski, nowa frakcja liberałów w PE, kontrolowana w stu procentach przez Macrona natychmiast zgłosiła wniosek o debatę w Polsce. Generał Jaruzelski miał taką maksymę o linii „porozumienia i walki”. Tak właśnie robi z nami prezydent Macron – trochę porozumienia, trochę walki. Różnimy się z nim, ale oczywiście dobrze, że ta wizyta była. Mam nadzieję, że nasze relacje będą bardziej nastawione na gospodarkę, biznes, finanse, konkrety ekonomiczne. A nie na ideologię.
Dlaczego Joanna Lichocka nie została w formalny sposób upomniana? Wszyscy, poczynając od prezydenta Dudy, który się od niej odciął, mówiąc, że to nie był dobry gest.
- Macie dobrą herbatę w „Rzeczypospolitej”, trzeba przyznać.
To jest komentarz do gestu pani Lichockiej?
- Nie, stwierdzenie faktu. Myślę, że reakcje naszych kolegów były jednoznaczne. To byłoby bardzo niefortunne i zostało poddane jednoznacznej ocenie krytycznej przez szereg osób, takich jak Joachim Brudziński czy Beata Mazurek.
Pytam o formalne konsekwencje.
- Z tego, co wiem, to ich nie ma, ale ja jestem europosłem i nie wiem wszystkiego.
A kto prowadzi w meczu PiS kontra Banaś?
- „Mecz” i „Banas” kojarzą mię z Janem Banasiem, piłkarzem, napastnikiem polskiej reprezentacji.
To był dobry napastnik?
- Bardzo dobry. Strzelił gola w meczu z Anglią w 1973 roku. W Chorzowie. Wygraliśmy 2:0.
A Marian Banaś to też jest dobry napastnik?
- To jest kontrowersyjny prezes NIK, a nie napastnik. Z piłką nożną mi się nie kojarzy. Jan Banaś – tak.
Dlaczego PiS wybrało tak kontrowersyjnego prezesa?
- Wtedy wydawał się być bardzo niekontrowersyjny. Wydawał się być dobrym ministrem, a wcześniej wiceministrem finansów. Jak widać, ta ocena się zmieniła.