„Nie czas żałować róż” czyli Słowacki wieszczył przełożenie igrzysk...
To dobrze, że IO zostaną przełożone, bo jak pisał wieszcz Słowacki: „Nie czas żałować róż, gdy płoną lasy”. Skądinąd, gdy do igrzysk tokijskich wreszcie dojdzie to po raz pierwszy w historii Letnich Igrzysk Olimpijskich odbędą się one w roku nieparzystym (sic!). A to długa historia, bo ruch olimpijski będzie obchodzić wtedy równy wiek plus ćwierćwiecze od pierwszych nowożytnych igrzysk, które odbyły się w 1896 roku w Atenach, co było nawiązaniem do Igrzysk w starożytnej Grecji.
Przez ten długi okres trzykrotnie igrzyska odwoływano z powodu wojen (1916, 1940, 1944), dwa razy je bojkotowano („Zachód” w Moskwie w 1980 i „Wschód” w Los Angeles w 1984), ale nigdy, przenigdy (!) ich nie przekładano. Zawsze musi być ten pierwszy raz...
Międzynarodowy Komitet Olimpijski postąpił racjonalnie i podjął decyzję relatywnie szybciej niż środowisko piłkarskie: UEFA o rok przełożyła futbolowe Mistrzostwa Europy, ale wciąż jeszcze ma złudną nadzieję, że dokończy późną wiosną rozgrywki w europejskich pucharach (tak, jak w Polsce piłkarska Ekstraklasa upiera się, że dokończy rozgrywki ligowe za kilka tygodni).
Często ludzie uciekają od polityki w sport. Ale sport nie mógł uciec od koronawirusa. Sport nie stał się - bo nie mógł się stać – samotną wyspą zapomnienia i szczęścia na oceanie ludzkiego nieszczęścia , spowodowanego przez COVID-19.
Zatem na „Mazurki Dąbrowskiego” w Japonii będziemy musieli poczekać nie 3, a 15 miesięcy. Ale będą, powiadam Wam, na pewno będą!