Jakub Zgierski: Co kombinują eurokomuniści? 3 nowe projekty, jak osłabić Polskę

Swoją nazwę przyjęli od nazwiska patrona Altiero Spinelliego, włoskiego komunisty i projektanta Unii Europejskiej w obecnym kształcie, czyli superpaństwa, którego apetyt rośnie w miarę pochłaniania kolejnych elementów autonomii krajów członkowskich. Jest on najważniejszym ojcem europejskiej integracji, który już dawno strącił z podium Schumana czy Adenauera. Świadczy o tym nie tylko napis widniejący nad wejściem do Parlamentu Europejskiego, ale również wzmiankowanie o wspaniałym dziedzictwie Spinelliego w oficjalnej „Białej księdze Komisji Europejskiej w sprawie przyszłości Europy” z 2017 roku.
Jednak do rzeczy – co zaproponowali nam eurokomuniści, do których notabene należą również polskie europosłanki z Platformy Obywatelskiej (Thun oraz Hübner)? Zasadniczo w dobie kryzysu Spinelliści wysunęli trzy projekty mające jakoby stanowić remedium na problemy Europejczyków. Czy brzmią zachęcająco? Cóż, ponownie nie zostałem zaskoczony.
Po pierwsze, kreacja unijnych obligacji, a więc de facto „solidarne” zadłużanie się wszystkich krajów w imię walki z koronawirusem.
Po drugie, nałożenie jednolitych podatków w obrębie całej Unii Europejskiej, co dokręci śrubę zwłaszcza słabszym państwom z Europy Wschodniej.
Po trzecie w końcu, utworzenie Europejskiej Unii Zdrowotnej, czyli kolejnej skostniałej struktury nieudolnie zawiadującej procesami zwalczania epidemii.
Jak stwierdził przewodniczący „Grupy Spinelli" Andrew Duff:
„Nadszedł czas, by przywódcy europejscy popchnęli politykę Unii w kierunku federalistycznym”.
Krótko mówiąc: więcej Brukseli, mniej Warszawy, Budapesztu czy Pragi. Ano, i może Berlin bez zmian, ale do tego już się przyzwyczailiśmy, prawda? Niestety eurokraci kolejny raz próbują wzmocnić swoją władzę, tym razem wykorzystując do tego kryzys epidemiologiczny. Co my na to? Mówiąc po staropolsku, liberum veto! Na to zgody nie ma.