[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Ofiary mają swoje prawa, a Kościół sam się nie oczyści
![[Tylko u nas] Tomasz Terlikowski: Ofiary mają swoje prawa, a Kościół sam się nie oczyści](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//zdj/zdjecie/48856.jpg)
A że trzeba o tym mówić to nie ulega wątpliwości. Dziennikarzy wzywa do tego wprost papież Franciszek. „Chciałbym szczerze podziękować tym pracownikom mediów, którzy byli uczciwi i obiektywni, i którzy próbowali zdemaskować te wilki [mowa o przestępcach seksualnych i biskupach ich chroniących]. Nawet jeśli chodziłoby tylko o jeden przypadek nadużycia - stanowiący już sam w sobie potworność - Kościół prosi, by nie milczeć i obiektywnie go wyjawić, ponieważ największym zgorszeniem w tej sprawie jest ukrywanie prawdy” - podkreślał Ojciec święty, a jego współpracownicy podczas konferencji na temat ochrony dzieci jeszcze mocniej zaznaczali, że bez zaangażowania mediów NIC w Kościele, by się nie zmieniło. Klerykalizm, obrona wizerunku instytucji, uwikłania części ważnych biskupów, lęki są zbyt mocne, by cokolwiek zmieniło się na skutek działań samego Kościoła.
Jednak to nie apele papieskie są najważniejszym powodem, dla którego o tej sprawie trzeba mówić. Najistotniejszy jest inny powód, a mianowicie ofiary. Na konferencji w 2019 roku występowały także one, i pozwolę sobie zacytować słowa jednej z nich. „Chciałam powiedzieć wam o tym, jakim byłam dzieckiem. Ale to nie ma sensu, ponieważ, gdy miałam 11 lat, ksiądz z mojej parafii zniszczył mi życie. Od tamtej pory ja, która kochałam kolorowanki i robiłam salta na trawie, nie istniałam. Zamiast tego pozostają wyryte w moich oczach, w uszach, w nosie, w moim ciele, w mojej duszy, wszystkie te chwile, w których on przyciskał mnie, małą dziewczynkę, nadludzką siłą; znieczulałam się, wstrzymywałam oddech, wychodziła z ciała, szukałam rozpaczliwie moimi oczami okna, aby nie patrzeć, czekając aż wszystko się skończy. Myślałam: jeśli nie będę się ruszać, może nic nie poczuję; jeśli nie będę oddychać, może umrę. Kiedy się to skończyło, zbierałam z powrotem to, co było moim zranionym i upokorzonym ciałem, i odchodziłam stamtąd, wierząc wręcz, że wszystko sobie wyobraziłam. Jak mogłam ja, mała dziewczynka, zrozumieć to, co się stało? Myślałam: to musiała być moja wina! lub: może zasłużyłam na to zło! (…) Czułam, że nie jestem nic warta. Czułam, że już nie istnieje. Chciałam tylko umrzeć: próbowałam, nie udało się” - opowiadała.
Jej wołanie przypomina mi niezwykłe opowiadanie Eliego Wiesela o powieszonym w Auschwitz chłopcu. Jego śmierci przyglądał się cały obóz, a umierał on długo, bo był za lekki, by na szubienicy umrzeć przez złamanie karku. I nagle, gdzieś z tłumu słychać było głos: gdzie jest Bóg, gdzie jest Bóg teraz? A ktoś inny zawołał, wskazując na chłopca: On jest tutaj. I tak samo jest w tej dziewczynce, kobiecie już. Bóg umierał w niej, był krzyżowany, zabijany, biczowany. Usłyszeć głos ofiar, to usłyszeć głos Boga. Wsłuchanie się w głos ofiar to nasz obowiązek, jako chrześcijan. Obowiązek wobec ofiar, wobec Boga, ale i wobec Kościoła.
Tomasz Terlikowski