[Tylko u nas] Trudne pytanie B. Więźniarki Auschwitz do Muzeum Auschwitz przed rocznicą wyzwolenia
Kiedy pomyślę, że w obozie nie było dzieci. Były numery, Takie same numery jakie nadawano innym więźniom. Pod tym względem nie było taryfy ulgowej. Na temat obecności dzieci w obozie, ich cierpień, niewiele się mówiło po wojnie. Wiadomo było tylko, że starsi, którzy byli w obozie, licytowali się z dziećmi o cierpienia. A dzieci cierpiały i to bardzo.
Dla dzieci, które ocalały, wyzwolenie obozu nie było końcem ich cierpień. Do dnia dzisiejszego ponoszą skutki robionych na nich doświadczeń, o których nie miały pojęcia. Trauma w ich świadomości trwa do dziś.
Przez ileż dramatów przeszły małe dziewczynki, b. więźniarki Auschwitz, które po wyzwoleniu stały się kobietami. Wiele z nich nie mogło mieć dzieci, zaś liczne rodziły w wyniku cesarskiego cięcia.
Nigdy nie zapomnę opowiadania śp. Kazia Kozłowskiego, więźnia oznaczonego numerem 191469. W czasie obchodów w roku 2005 zupełnie przypadkowo zostałam poproszona przez dziennikarza z BBC, aby przetłumaczyć mu historię Kazika. Dziennikarz nagrywał a ja przeżywałam jego historie razem z nim. Ciągle brzmią mi w uszach słowa, którymi opisywał co mu się przydarzyło. Zatrudnienie miał przy pchaniu rollwagen, którym woził sterty rzeczy z magazynu zwanego Kanada na rampę. A kiedy w styczniu 1945 roku Niemcy zacierali po sobie ślady ich zbrodni, młody chłopiec pchał swój rollwagen ... po trupach z marszu śmierci. W pewnym momencie opowiadając starszy Pan nie wytrzymał, rozpłakał się, nie mógł dalej kontynuować i kazał wyłączyć dyktafon. Obydwoje z dziennikarzem mieliśmy łzy w oczach. Niesamowite świadectwo żywego świadka przeniosło nas w te potworne czasy.
Po obchodach w roku 2005, spotkałam pana Kazimierza jeszcze parę razy, zawsze podziwiałam jego spokój i opanowanie. Dyskretnie trzymał się z boku, a ze mną wymieniał uśmiech i parę słów. Z tego co wiem nie chętnie chciał "sprzedawać" swoją martyrologię. Mówił, że dla zysku to można pisać bajki. Odszedł od nas 10 września 2014 roku. A z Nim odeszła w niepamięć Jego historia.
Historia śp. Kazimierza Kozłowskiego to jedna z wielu, które słyszałam od byłych więźniów KL Auschwitz Birkenau.
Dużym przeżyciem dla mnie było uczestnictwo w otwarciu wystawy o dzieciach w Auschwitz – Die Kinder Von Auschwitz
w Muzeum EL DE Haus w Kolonii, gdzie zostałam zaproszona przez dyrekcję placówki i władze miasta, by jako świadek historii opowiedzieć o losach polskich dzieci więzionych w największym niemieckim obozie zagłady w okupowanej przez Niemców Europie. Wystawa przygotowana z inicjatywy Międzynarodowego Komitetu Oświęcimskiego to plon pracy niemieckiego publicysty Alivna Meyera, który przez kilkadziesiąt lat zbierał relacje i dokumentował losy dzieci z całej Europy, którym udało się przeżyć obozowe piekło Auschwitz.
Na otwarciu wystawy powiedziałam wówczas:
- "To, co spotkało nas, polskie dzieci w KL Auschwitz Birkenau, nigdy nie zostało nam zrekompensowane, dlatego jestem bardzo wzruszona tym, że po raz pierwszy na niemieckiej ziemi, przed niemieckim audytorium, będę miała okazję przynajmniej o tym wszystkim opowiedzieć. "
Parę dni temu dostałam zaproszenie z Muzeum Auschwitz Birkenau a raczej powiadomienie o obchodach 76 rocznicy wyzwolenia Auschwitz w dniu 27 stycznia 2021 r. Obchody odbędą się wirtualnie, przynajmniej takie są plany przedstawione w przesłanym powiadomieniu.
Równocześnie w grudniowym numerze MEMORIA, wydawnictwie PMAB ukazała się poniższa informacja:
Jak to rozumieć? Czyżby zmiana planów nastąpiła w ostatnim momencie? Jakaś niespodzianka, którą nam szykują organizatorzy z Muzeum?
Myślę, że pora, abyśmy otrzymali publiczne wyjaśnienie i szczegółowy program obchodów, nawet wirtualnych. Osobiście nie chciałabym, aby powtórzyła się ubiegłoroczna sytuacja, która do dnia dzisiejszego stoi mi "kością w gardle"( niezrozumiałe i niewytłumaczalne zablokowanie dostępu do części programu obchodów, za co nawet nie raczyli przeprosić organizatorzy). Tym razem oczekuję jednolitego programu dla wszystkich b. więźniów KL Auschwitz Birkenau.