[Tylko u nas] Trudne pytania syna byłego Więźnia Auschwitz nr 111912

Zabieram ponownie głos wobec stale nagłaśnianej narracji o Holokauście, i stanowczo ponownie zaznaczam, że KL Auschwitz był zakładany przez Niemców dla Polaków w 1940 r. i pierwszymi więźniami oraz ofiarami tej „fabryki śmierci” byli, Polacy – przywiezieni z Tarnowa 14.06.1940 r. Dopiero od 1942 r. przywożono do tego obozu więźniów innych narodowości - z okupowanej przez hitlerowców Europy. Wtedy zaczął się Holocaust.
Brama Auschwitz
Brama Auschwitz "Arbeit macht frei" / Wikipedia CC BY-SA 3,0 bibi595

Mam 85 lat, utrwalam od 2000 roku pamięć o ofiarach hitlerowskiego zniewolenia i śmierci w tychże hitlerowskich obozach koncentracyjnych (nie tylko w Auschwitz). Pracuję po 14 do 16 godzin codziennie nad opracowaniami o golgocie byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. Nie mam w związku z tym prywatnego życia. Nie otrzymałem jak dotychczas żadnego dowodu wdzięczności za to co robię i nie upominam się o nie – gdyż robię to dla TYCH, którzy złożyli ofiarę życia w walce o wyzwolenie Ojczyzny (a między nimi był mój Ojciec i wujek).

Wykonawszy przez 20 lat - 20 opracowań, ani razu nie występowałem o honorarium za wykonane opracowania, zabiegając jedynie w różnych instytucjach o wsparcie na druk książki. I tutaj zadaję chciałbym zadać pytanie - Dlaczego dyrekcja Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau nie inspiruje takich osoby jak ja do tego typu opracowań, a wręcz odnoszę wrażenie, że ignoruje i utrudnia dokumentowanie losów więźniów w tymże Auschwitz?

Pierwszy mój przyjazd do Muzeum Auschwitz miał miejsce w 1949 r. (a więc w dwa lata od założenia Muzeum), gdy przebywając na kolonii letniej zorganizowanej w Goczałkowicach przez Oddział ZBoWiD w Rybniku, kierownik kolonii zorganizował nam dzieciom po byłych więźniach - wyjazd do Muzeum w Oświęcimiu. 

Przyjazd do miejsca gdzie zamordowano mojego Ojca, a także tysiące innych więźniów było dla mnie wstrząsającym przeżyciem.

Kiedy już byłem dorosły, ilekroć przybywałem do Muzeum - pod Ścianę Straceń, przypominała mi się cytat wyczytany w relacji byłego więźnia Józefa Kreta, który stał pod Ścianą Śmierci i cudem uniknął rozstrzelania. Stwierdził on:

„Jakże pragnie się żyć w tym momencie! Okropna świadomość, że za chwilę będzie trzeba rozstać się ze wszystkim, z czym związało się życie od kolebki po dzień dzisiejszy – paraliżuje myśl. Porażone nagłą rozpaczą serce nie jest zdolne w tej chwili do żadnych uczuć poza tęsknotą za wszystkim, żalem do wszystkiego”

Od owego pierwszego przybycia do Auschwitz, przyobozowa ziemia Oświęcimia jest dla mnie ziemią świętą. Leżą na niej rozsypane prochy tysięcy więźniów zamordowanych w KL Auschwitz-Birkenau, a następnie spalonych w obozowych krematoriach. Ich popioły rozsypywane były na pobliskich polach, wywożone oraz topione w stawach i rzekach, a także wsypywane do dołów spaleniskowych. 

Nie ulega wątpliwości, że cały terenu obozowy byłego KL Auschwitz – zaznaczam cały teren - przesiąknięty jest krwią katowanych i rozstrzeliwanych więźniów, co jednoznacznie stwierdzali sami byli więźniowie. Śmierć była stałym zagrożeniem dla osadzonych w obozie od momentu jego powstania i przywiezienia pierwszego transportu polskich więźniów politycznych z Tarnowa w dniu 14 czerwca 1940 r., aż do ostatnich chwil funkcjonowania tej „fabryki śmierci”, gdy skazywani byli na swoją golgotę, do ewakuacji w styczniu 1945 r. pod nadzorem hitlerowskich oprawców - w marszach ewakuacyjnych, zwanych „Marszami Śmierci”! Chyba warto to dokumentować?

Tymczasem ( mam wrażenie, że ma to związek z moją krytyką Muzeum zarządzanego przez obecną dyrekcję) dla przykładu – gdy w 2019 r. zwróciłem się do Fundacji Oświęcimskiej z prośbą o finansowe wsparcie kwotą 6 tyś. książki: „Duchowieństwo. Ofiary Niemieckiego Zniewolenia”, takie wsparcie ze strony Fundacji Oświęcimskiej, mającej takie działania wspierać, zostało mi odmówione. 

Inna sprawa. Żadnemu dyrektorowi zarządzającemu wcześniej tym Muzeum, przez myśl nie przeszło zwiększanie „przepustowości” zwiedzających, kosztem ograniczenia dostępu do eksponatów po zbrodniach w KL Auschwitz. 

Nie rozumiem jak w ogóle można wprowadzać do Muzeum Auschwitz tego typu pojęcia „przepustowość” - by jak najwięcej osób „przelatywało” przez to największe cmentarzysko świata, mając w mojej opinii jednocześnie ograniczony dostęp do narzędzi zbrodni, do eksponatów, zachowanych dla przyszłych pokoleń, które nie potrafią sobie wyobrazić, jakim metodom zabijani byli więźniowie. 

Może chodzi o tak „nowoczesne” tworzenie wystaw jak zrobiono to z salami na parterze bloku 11, gdzie przed śmiercią więźniowie oczekiwali na śmierć, zastępując prycze banerami. Pomieszczenia to obecnie się omija, bo nie stanowią źródła zainteresowania, i zwiedzający omijając te sale wychodzą wprost na dziedziniec bloku 11? A może chodzi o takie "udoskonalanie" eksponatów jak zrobiono to w Birkenau – wykonując prace remontowe w jednym z baraków. Trudno się pogodzić z tym jak można było (za duże pieniądze) wykonać coś w mojej opinii zacierającego ślady warunków bytu w tym obozie.  

Podkreślam - poprzednim dyrektorom a także więźniom tworzącym to Muzeum KL Auschwitz w 1947 r. chodziło o pokazanie zwiedzającym maksymalnej ilość eksponatów dokumentujących gehennę więźniów, zaś obecnie wygląda na to, że dostęp do eksponatów zaczyna się ograniczać, zastępować wymyślnymi banerami, nijak nie pasującymi do takiego miejsca masowych zbrodni! 

Czy to trudno jest zrozumieć, że byli więźniowie urządzając to Muzeum KL Auschwitz, kierowali się chęcią prezentacji zwiedzającym możliwie wielu autentycznie eksponatów służącym SS-owskim sadystom do zadawania bólu i śmierci. 

Były więzień Jerzy Ptakowski, w wydanej książce „Oświęcim bez cenzury i bez legend” w taki to sposób wprowadza nas do wspomnień o pobycie w jednym z kilku obozów w jakich przeżywał swoją golgotę:

[...] Oświęcim to otchłań. Ciągnie w głąb wspomnieniami wszystkich, którzy nad tą przepaścią zawiśli. Trudno było przenieść na papier przeżycia obozowe, gdy rany krwawiły. Jeszcze trudniej dziś, gdy rodzą się pytania, czy przeżycia te były rzeczywistością czy tylko koszmarnym snem. Nie dziwię się, że są ludzie, którzy w istnienie obozów nie chcą wierzyć. Próbują w ten sposób uspokoić sumienie, które nie pozwala się uśpić.

Bądźmy, proszę, cierpliwi i wyrozumiali wobec okaleczonych, półżywych, wyziewami krematoriów zatrutych, gdy wspominają przeszłość. Jest nas już tak niewielu! Cztery miliony naszych kolegów zmarłych, zagazowanych i zamęczonych w oświęcimskiej katordze już ust nie otworzy. Jęk ich zatrzymał się w widłach Soły i Wisły. [...]

Dr Franciszek Piper, historyk i emerytowany Kierownik Działu Badawczego z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, który żegnał zmarłego a wieloletniego dyrektora Muzeum w Oświęcimiu – Kazimierza Smolenia w imieniu pracowników tego Miejsca Pamięci, powiedział jakże znamienne słowa, że odszedł kolejny człowiek z rocznika Jana Pawła II -

„Dla tego pokolenia patriotyzm nie był politycznym frazesem, lecz integralną częścią osobowości. […] Ojczyzna nie była sumą należnych świadczeń, lecz […] wielkim, zbiorowym obowiązkiem. Pokolenie to, wolnej międzywojennej Polski zdało trudny egzamin z patriotyzmu i zapłaciło za to wysoką cenę: życia i śmierci”. 

Wystarczy więc zapoznać się z tym, co śp. Kazimierz Smoleń miał do powiedzenia na temat KL Auschwitz.

Tysiące prostych ludzi, robotników, krawców, szewców, harcerzy, księży i także wykształconych - inteligentów, wobec rozpoczynającego się w 1939 r. terroru w okupowanej Polsce nie schroniła się za granicą i nie wywiozła tam swoich rodzin by ochronić się przed unicestwianiem, lecz stanęła do walki o oswobodzenie Ojczyzny trafiając za to do Auschwitz i przypłacając to przelaną krwią i życiem. To po prostu byli patrioci!

Dorobek książkowy Jerzego Klistały


 

POLECANE
PGE wydała komunikat z ostatniej chwili
PGE wydała komunikat

PGE i Ørsted dostarczyły cztery transformatory mocy do lądowej stacji Baltica 2 w Osiekach Lęborskich. To ważny etap budowy przyłącza do KSE; uruchomienie farmy planowane jest na 2027 r. – informuje PGE.

Zełenski: Rosja przygotowuje się na kolejny rok wojny z ostatniej chwili
Zełenski: Rosja przygotowuje się na kolejny rok wojny

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski ostrzega, że z Moskwy płyną sygnały o kolejnym "roku wojny".

Tak Tusk dał się ograć w sprawie umowy z Mercosur tylko u nas
Tak Tusk dał się ograć w sprawie umowy z Mercosur

Pamiętne expose Donalda Tuska z 12 grudnia 2023 r. miało być dla wyborców deklaracją nowej siły Polski w Unii Europejskiej. „Mnie nikt nie ogra w UE. Nowa koalicja gwarantuje, że wrócimy na miejsce należne Polsce” - mówił wtedy stary-nowy premier. Powrót do głównego stołu, gdzie zapadają decyzje okazał się kolejną niedotrzymaną obietnicą.

Dywersja na kolei. Wydano czerwone noty Interpolu z ostatniej chwili
Dywersja na kolei. Wydano czerwone noty Interpolu

Interpol wystawił czerwone noty za obywatelami Ukrainy podejrzewanymi o dokonanie aktu dywersji na zlecenie Federacji Rosyjskiej — poinformowała w środę policja.

Jakie to się nudne już zrobiło. Burza po emisji popularnego programu TVN z ostatniej chwili
"Jakie to się nudne już zrobiło". Burza po emisji popularnego programu TVN

Po jednym z ostatnich wydań "Dzień dobry TVN" w mediach społecznościowych zawrzało. Widzowie nie kryli oburzenia.

Sensacyjny sondaż. Braun zabrał głos z ostatniej chwili
Sensacyjny sondaż. Braun zabrał głos

W sensacyjnym sondażu pracowni OGB partia Grzegorza Brauna wyprzedziła Konfederację. – Oczywiście jest to miły prezent pod choinkę i z całą pewnością jest to sympatyczna okoliczność – powiedział Grzegorz Braun dodając jednak, że "to także jest pewna gra".

Kaczyński nie głosował ws. ustawy łańcuchowej. Media podały powód z ostatniej chwili
Kaczyński nie głosował ws. ustawy "łańcuchowej". Media podały powód

W środowym głosowaniu Sejm nie uzyskał wystarczającej liczby głosów, aby odrzucić weto prezydenta Karola Nawrockiego w sprawie tzw. ustawy łańcuchowej. W głosowaniu nie wziął udziału prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Katolicy z Karolem Nawrockim. Przemysław Czarnek: Jeśli ktoś staje po stronie prawdy, nigdy nie ma łatwo z ostatniej chwili
"Katolicy z Karolem Nawrockim". Przemysław Czarnek: Jeśli ktoś staje po stronie prawdy, nigdy nie ma łatwo

W siedzibie Komisji Krajowej NSZZ „Solidarność” w Warszawie odbyła się konferencja prasowa z udziałem przedstawicieli koalicji "Katolicy z Karolem Nawrockim". Głos zabrali prezes Pomorskiego Stowarzyszenia „Wspólna Europa” Andrzej Piotrowicz, Jan Rejczak, polityk, samorządowiec oraz były działacz opozycji antykomunistycznej oraz oraz poseł i były minister edukacji Przemysław Czarnek. Fundację Promocji Solidarności reprezentował Konrad Wernicki.

Szef NATO: Dzięki Trumpowi sojusz jest silniejszy niż kiedykolwiek z ostatniej chwili
Szef NATO: Dzięki Trumpowi sojusz jest silniejszy niż kiedykolwiek

– Dzięki prezydentowi USA Donaldowi Trumpowi NATO jest silniejsze niż kiedykolwiek wcześniej – stwierdził w środę w wywiadzie udzielonym stacji BBC sekretarz generalny NATO Mark Rutte. Dodał, że amerykański przywódca "jest dobrą wiadomością dla globalnej obrony, i dla NATO, i dla Ukrainy".

Tauron wydał komunikat dla klientów z ostatniej chwili
Tauron wydał komunikat dla klientów

Cena energii elektrycznej Taurona w najpopularniejszej taryfie dla gospodarstw domowych wyniesie w 2026 r. 497 zł netto za MWh – podała w środę spółka w informacji prasowej. W raporcie poinformowała natomiast o utworzeniu, w związku z zatwierdzonymi stawkami za energię, rezerwy na poziomie ok. 160 mln zł.

REKLAMA

[Tylko u nas] Trudne pytania syna byłego Więźnia Auschwitz nr 111912

Zabieram ponownie głos wobec stale nagłaśnianej narracji o Holokauście, i stanowczo ponownie zaznaczam, że KL Auschwitz był zakładany przez Niemców dla Polaków w 1940 r. i pierwszymi więźniami oraz ofiarami tej „fabryki śmierci” byli, Polacy – przywiezieni z Tarnowa 14.06.1940 r. Dopiero od 1942 r. przywożono do tego obozu więźniów innych narodowości - z okupowanej przez hitlerowców Europy. Wtedy zaczął się Holocaust.
Brama Auschwitz
Brama Auschwitz "Arbeit macht frei" / Wikipedia CC BY-SA 3,0 bibi595

Mam 85 lat, utrwalam od 2000 roku pamięć o ofiarach hitlerowskiego zniewolenia i śmierci w tychże hitlerowskich obozach koncentracyjnych (nie tylko w Auschwitz). Pracuję po 14 do 16 godzin codziennie nad opracowaniami o golgocie byłych więźniów niemieckich obozów koncentracyjnych. Nie mam w związku z tym prywatnego życia. Nie otrzymałem jak dotychczas żadnego dowodu wdzięczności za to co robię i nie upominam się o nie – gdyż robię to dla TYCH, którzy złożyli ofiarę życia w walce o wyzwolenie Ojczyzny (a między nimi był mój Ojciec i wujek).

Wykonawszy przez 20 lat - 20 opracowań, ani razu nie występowałem o honorarium za wykonane opracowania, zabiegając jedynie w różnych instytucjach o wsparcie na druk książki. I tutaj zadaję chciałbym zadać pytanie - Dlaczego dyrekcja Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau nie inspiruje takich osoby jak ja do tego typu opracowań, a wręcz odnoszę wrażenie, że ignoruje i utrudnia dokumentowanie losów więźniów w tymże Auschwitz?

Pierwszy mój przyjazd do Muzeum Auschwitz miał miejsce w 1949 r. (a więc w dwa lata od założenia Muzeum), gdy przebywając na kolonii letniej zorganizowanej w Goczałkowicach przez Oddział ZBoWiD w Rybniku, kierownik kolonii zorganizował nam dzieciom po byłych więźniach - wyjazd do Muzeum w Oświęcimiu. 

Przyjazd do miejsca gdzie zamordowano mojego Ojca, a także tysiące innych więźniów było dla mnie wstrząsającym przeżyciem.

Kiedy już byłem dorosły, ilekroć przybywałem do Muzeum - pod Ścianę Straceń, przypominała mi się cytat wyczytany w relacji byłego więźnia Józefa Kreta, który stał pod Ścianą Śmierci i cudem uniknął rozstrzelania. Stwierdził on:

„Jakże pragnie się żyć w tym momencie! Okropna świadomość, że za chwilę będzie trzeba rozstać się ze wszystkim, z czym związało się życie od kolebki po dzień dzisiejszy – paraliżuje myśl. Porażone nagłą rozpaczą serce nie jest zdolne w tej chwili do żadnych uczuć poza tęsknotą za wszystkim, żalem do wszystkiego”

Od owego pierwszego przybycia do Auschwitz, przyobozowa ziemia Oświęcimia jest dla mnie ziemią świętą. Leżą na niej rozsypane prochy tysięcy więźniów zamordowanych w KL Auschwitz-Birkenau, a następnie spalonych w obozowych krematoriach. Ich popioły rozsypywane były na pobliskich polach, wywożone oraz topione w stawach i rzekach, a także wsypywane do dołów spaleniskowych. 

Nie ulega wątpliwości, że cały terenu obozowy byłego KL Auschwitz – zaznaczam cały teren - przesiąknięty jest krwią katowanych i rozstrzeliwanych więźniów, co jednoznacznie stwierdzali sami byli więźniowie. Śmierć była stałym zagrożeniem dla osadzonych w obozie od momentu jego powstania i przywiezienia pierwszego transportu polskich więźniów politycznych z Tarnowa w dniu 14 czerwca 1940 r., aż do ostatnich chwil funkcjonowania tej „fabryki śmierci”, gdy skazywani byli na swoją golgotę, do ewakuacji w styczniu 1945 r. pod nadzorem hitlerowskich oprawców - w marszach ewakuacyjnych, zwanych „Marszami Śmierci”! Chyba warto to dokumentować?

Tymczasem ( mam wrażenie, że ma to związek z moją krytyką Muzeum zarządzanego przez obecną dyrekcję) dla przykładu – gdy w 2019 r. zwróciłem się do Fundacji Oświęcimskiej z prośbą o finansowe wsparcie kwotą 6 tyś. książki: „Duchowieństwo. Ofiary Niemieckiego Zniewolenia”, takie wsparcie ze strony Fundacji Oświęcimskiej, mającej takie działania wspierać, zostało mi odmówione. 

Inna sprawa. Żadnemu dyrektorowi zarządzającemu wcześniej tym Muzeum, przez myśl nie przeszło zwiększanie „przepustowości” zwiedzających, kosztem ograniczenia dostępu do eksponatów po zbrodniach w KL Auschwitz. 

Nie rozumiem jak w ogóle można wprowadzać do Muzeum Auschwitz tego typu pojęcia „przepustowość” - by jak najwięcej osób „przelatywało” przez to największe cmentarzysko świata, mając w mojej opinii jednocześnie ograniczony dostęp do narzędzi zbrodni, do eksponatów, zachowanych dla przyszłych pokoleń, które nie potrafią sobie wyobrazić, jakim metodom zabijani byli więźniowie. 

Może chodzi o tak „nowoczesne” tworzenie wystaw jak zrobiono to z salami na parterze bloku 11, gdzie przed śmiercią więźniowie oczekiwali na śmierć, zastępując prycze banerami. Pomieszczenia to obecnie się omija, bo nie stanowią źródła zainteresowania, i zwiedzający omijając te sale wychodzą wprost na dziedziniec bloku 11? A może chodzi o takie "udoskonalanie" eksponatów jak zrobiono to w Birkenau – wykonując prace remontowe w jednym z baraków. Trudno się pogodzić z tym jak można było (za duże pieniądze) wykonać coś w mojej opinii zacierającego ślady warunków bytu w tym obozie.  

Podkreślam - poprzednim dyrektorom a także więźniom tworzącym to Muzeum KL Auschwitz w 1947 r. chodziło o pokazanie zwiedzającym maksymalnej ilość eksponatów dokumentujących gehennę więźniów, zaś obecnie wygląda na to, że dostęp do eksponatów zaczyna się ograniczać, zastępować wymyślnymi banerami, nijak nie pasującymi do takiego miejsca masowych zbrodni! 

Czy to trudno jest zrozumieć, że byli więźniowie urządzając to Muzeum KL Auschwitz, kierowali się chęcią prezentacji zwiedzającym możliwie wielu autentycznie eksponatów służącym SS-owskim sadystom do zadawania bólu i śmierci. 

Były więzień Jerzy Ptakowski, w wydanej książce „Oświęcim bez cenzury i bez legend” w taki to sposób wprowadza nas do wspomnień o pobycie w jednym z kilku obozów w jakich przeżywał swoją golgotę:

[...] Oświęcim to otchłań. Ciągnie w głąb wspomnieniami wszystkich, którzy nad tą przepaścią zawiśli. Trudno było przenieść na papier przeżycia obozowe, gdy rany krwawiły. Jeszcze trudniej dziś, gdy rodzą się pytania, czy przeżycia te były rzeczywistością czy tylko koszmarnym snem. Nie dziwię się, że są ludzie, którzy w istnienie obozów nie chcą wierzyć. Próbują w ten sposób uspokoić sumienie, które nie pozwala się uśpić.

Bądźmy, proszę, cierpliwi i wyrozumiali wobec okaleczonych, półżywych, wyziewami krematoriów zatrutych, gdy wspominają przeszłość. Jest nas już tak niewielu! Cztery miliony naszych kolegów zmarłych, zagazowanych i zamęczonych w oświęcimskiej katordze już ust nie otworzy. Jęk ich zatrzymał się w widłach Soły i Wisły. [...]

Dr Franciszek Piper, historyk i emerytowany Kierownik Działu Badawczego z Państwowego Muzeum Auschwitz-Birkenau, który żegnał zmarłego a wieloletniego dyrektora Muzeum w Oświęcimiu – Kazimierza Smolenia w imieniu pracowników tego Miejsca Pamięci, powiedział jakże znamienne słowa, że odszedł kolejny człowiek z rocznika Jana Pawła II -

„Dla tego pokolenia patriotyzm nie był politycznym frazesem, lecz integralną częścią osobowości. […] Ojczyzna nie była sumą należnych świadczeń, lecz […] wielkim, zbiorowym obowiązkiem. Pokolenie to, wolnej międzywojennej Polski zdało trudny egzamin z patriotyzmu i zapłaciło za to wysoką cenę: życia i śmierci”. 

Wystarczy więc zapoznać się z tym, co śp. Kazimierz Smoleń miał do powiedzenia na temat KL Auschwitz.

Tysiące prostych ludzi, robotników, krawców, szewców, harcerzy, księży i także wykształconych - inteligentów, wobec rozpoczynającego się w 1939 r. terroru w okupowanej Polsce nie schroniła się za granicą i nie wywiozła tam swoich rodzin by ochronić się przed unicestwianiem, lecz stanęła do walki o oswobodzenie Ojczyzny trafiając za to do Auschwitz i przypłacając to przelaną krwią i życiem. To po prostu byli patrioci!

Dorobek książkowy Jerzego Klistały



 

Polecane