[Tysol.fr] Thierry Mariani: Gdy my dokonujemy dekonstrukcji, historia idzie naprzód
![Thierry Mariani [Tysol.fr] Thierry Mariani: Gdy my dokonujemy dekonstrukcji, historia idzie naprzód](https://www.tysol.pl/imgcache/750x530/c//uploads/cropit/16352506586fc2e706a569bb421d558af99af8a449810ec61b03d674de0255f4920b88f108.jpg)
Przez długi czas nazizm i marksizm działały według tej metody: w Berlinie trzeba było przeprowadzić dekonstrukcję pochodzenia człowieka, aby sprawdzić, czy nie jest Żydem. W łagrach Sowieci dążyli do dekonstrukcji świadomości więźniów, aby dowiedzieć się, czy zachowali oni potępiane przez marksizm przekonania filozoficzne lub religijne. Wszędzie ta sama metodologia oparta na przerażeniu.
Nowi obrońcy dekonstrukcji nie odpowiadają za te same zbrodnie, choć wielu z nich jest wnukami marksizmu, niemniej kierują się tą samą niebezpieczną logiką. Tożsamości seksualne, kulturowe, religijne i narodowe przechodzą przez sito ich zakazów. Jeśli wielu z nas tylko się śmiało, gdy czytaliśmy ich pierwsze twierdzenia, to musimy przyznać, że ich siła rośnie zarówno na amerykańskich uniwersytetach jak i w całej Europie. Rozległa międzynarodowa sieć finansuje i wspiera je w jasno określonym celu: zredukowanie człowieka do czystej indywidualności bez Narodu i bez Natury.
Podczas gdy Zachód zajmuje się tymi ideami, przebudzenie międzynarodowych mocarstw dobiega końca. Pojawienie się Chin, Ameryki Południowej, Rosji i Indii powoduje powstanie nowych ośrodków władzy na świecie. Ta ewolucja była nieunikniona i powoduje konflikty na całej planecie: wycofanie wojsk amerykańskich z Afganistanu, wzrost napięcia w Kaszmirze, odwrócenie sojuszy na Pacyfiku, rozwój południowoamerykańskiego populizmu bez względu na poprawność polityczną.
Dzisiejszy Zachód nie jest w stanie spojrzeć i racjonalnie analizować swoich nowych wyzwań. Nie można obalać posągów Napoleona w centrach francuskich miast i wprowadzać w życie polityki siły zdolnej do ugruntowania swojej potęgi w Azji. Emmanuel Macron właśnie doświadczył tego na własnej skórze w Australii.
Polityka zagraniczna ma swoje zasady, swoje kodeksy, swoją historię. Można ją czytać na wiele sposobów, aby wyrobić sobie zdanie na temat spraw o wymiarze światowym. Jest jednak jeden stały element w kwestiach dyplomatycznych: bez silnego narodu, bez jednolitej tożsamości w państwie, bez dumy historycznej, która pozwala odczytywać wydarzenia i ich konsekwencje, nie jest możliwa polityka mocarstw. Jednym słowem: propagatorzy dekonstrukcji są organizatorami regresji w znaczeniu i wadze narodów zachodnich.
Dlatego europejska lewica ma wszelkie powody, by potępiać sytuację kobiet w Libii, Idlibie i Afganistanie. Jednakże ponosi ona ogromną odpowiedzialność za te wydarzenia: pozbawiła bowiem narody ich substancji, a tym samym ich siły. Zastąpiła mirażami długie doświadczenie wieków.
W imię humanizmu? Nie. W imię ideologii, która woli emancypować jednostki niż bronić narodów. Niepowodzenie polityki zagranicznej narodów europejskich nie wynika zatem w pierwszej kolejności z intryg uknutych na korytarzach instytucji ponadnarodowych, ale z faktu, że utraciły one wiarę w swoje powołanie i dumę ze swojej historii.