Witold Zembaczyński: Zarzucił mi, że kiedyś w przemówieniu powiedziałem, że Kaczyński trafi do więzienia

Chwilę po tym, jak Kaczyński rzucił z mównicy słowa o „zdradzieckich mordach” i usiadł na swoim miejscu, zaczął mnie do siebie przywoływać tym swoim „pańskim gestem”. Cały czas utrzymywał ze mną kontakt wzrokowy. Podszedłem więc do niego i spytałem: co Pan nawyrabiał?
- opisuje wczorajsze wydarzenia poseł Zembaczyński.
Dodaje, że prezes Kaczyński powtarzał jak mantrę słowa: "oni będą siedzieć". A dlaczego wezwał do siebie posła Nowoczesnej?
" Zarzucił mi, że kiedyś w przemówieniu powiedziałem, że Kaczyński trafi do więzienia."
- opisuje Zembaczyński. Na pytanie, czy faktycznie takie słowa padły z jego ust, odpowiada, że kilka lat temu, podczas dyskusji o ustawie inwigilacyjnej czy o prokuraturze, mogły paść takie słowa w kontekście rządów PiS z lat 2005-2007.
Niewyobrażalne dla mnie jest jednak, że prezes tak długo o tym pamiętał, nosił tę urazę w sercu
- mówi.
– Tak naprawdę nie jest istotne, co prezes mówił. Istotne jest tak naprawdę to, jak się zachowywał i jak wyglądał. Różne rzeczy w życiu robiłem i widziałem, jednak jeszcze nigdy nie widziałem tak rozbitej osoby. Kaczyński cały aż się trząsł ze złości – nerwowo poruszał ramionami i miał nienaturalną mimikę twarzy. Widziałem przeszklony wzrok. On nie do końca wiedział, co mówi. Wówczas sobie uświadomiłem, że rządzą nim zemsta i irracjonalne intencje, których nie da się w żaden sposób wytłumaczyć. Pokazał, że każdy, kto nie jest z PiS, jest dla niego wrogiem i obciąża go odpowiedzialnością za swoją personalną tragedię.
- powiedział poseł Nowoczesnej.
– Tak nie może zachowywać się i działać osoba, która jest liderem partii rządzącej i pociąga za wszystkie sznurki w państwie. On nie potrafi poradzić sobie ze swoim bólem i szuka możliwości, by podzielić się nim z innymi. Myślę, że we wtorek w Sejmie widzieliśmy, jak coś w nim pękło. Spadła maska i zobaczyliśmy go takim, jakim jest. Osamotnionym, nieradzącym sobie z emocjami, nastawionego tylko i wyłącznie na zemstę oraz swoją prywatną krucjatę, człowiekiem.
- dodał.
Tak posłanka PO K. Gajewska prowokowała telefonem, a inni napastliwie atakowali... Tak się próbuje rozkręcić rozróbę i pucz! #Prowokacje pic.twitter.com/n0v8vNA6BY
— Paweł Pawłowicz (@pawelpawlowicz) 19 lipca 2017
/ Źródło: Fakt24.pl
#REKLAMA_POZIOMA#