Tomasz Terlikowski: Sprawiedliwość i krzyż

Rozmawianie o Bogu, mówienie o Jego przymiotach czy cechach jest zawsze ryzykowne. Nieskończony, całkowicie odmienny (a to oznacza właśnie Świętość Boga), wszechwiedzący Bóg nie jest to pojęcie i zrozumienia w naszych ludzkich kategoriach, w naszym ludzkim języku. Wszystko, co o Nim mówimy jest w związku z tym prawdziwe i nieprawdziwe jednocześnie. Bóg jest dobry, ale to nie znaczy tego samego, co gdy mówimy, że człowiek jest dobry. Bóg jest piękny, ale - jeśli weźmiemy przepaść jaka dzieli nie tylko piękno doczesne, ale tym bardziej język od prawdy Boga - to okaże się, że te słowa niewiele o Nim mówią. Nasz język, nasze myślenie, nasze odczuwanie załamują się na prawdzie o Bogu.
Boża sprawiedliwość
I dokładnie to samo trzeba powiedzieć, gdy mówimy o Bożej sprawiedliwości (tak samo jak gdy mówimy o Bożym miłosierdziu). Ludzka sprawiedliwość jest jedynie odblaskiem (i to zawsze skażonym grzechem, niepełnością, niewiedzą, brakiem w poznawaniu) Bożej sprawiedliwości. W tej ostatniej nie ma zemsty, odpłaty, chęci odegrania się, nie ma złości, ani niechęci. Ona jest przeniknięta pełnią poznania, wiedzy, doświadczenia ludzkiej egzystencji i jej bólu. Nikt tak dobrze, jak Bóg nie zna naszych losów, nie wie, co doprowadziło nas do tego, a nie innego miejsca. Nikt, tak dobrze jak On, nie wie, jakie są prawdziwe intencje, przyczyny. On zna nasze serca lepiej niż my sami. Nie jesteśmy w stanie tego wyrazić, ani zrozumieć. Tak jak nie jesteśmy w stanie wyrazić i zrozumieć jedności wszystkich cech Boskich. Sprawiedliwość i miłosierdzie są dwoma imionami tylko wedle naszego poznania, ale w istocie w Bogu nie ma podziału na sprawiedliwość i miłosierdzie. Jest jedność Boskiej natury, w której miłosierdzie i sprawiedliwość są jednością. Trudne to dla nas do zrozumienia, bo nasze poznanie jest cząstkowe, niepełne, niedoskonałe, nie jest w stanie przeniknąć Boskiej natury.
Jeśli cokolwiek możemy o tej Bożej sprawiedliwości powiedzieć, to na podstawie tego, co zostało nam objawione w Ewangelii. Co w niej oznacza, że Bóg jest sprawiedliwy? Otóż na najgłębszym poziomie to, że oddał swojego Syna za nas, że Męka Chrystusa stała się naszą sprawiedliwością, usprawiedliwieniem. Krzyż jest znakiem sprawiedliwości, na którym Bóg oddał życie, by nam okazać miłosierdzie. I nie chodzi, bynajmniej, o zadośćuczynienie, wykupienie prawne, o „zapłatę”| cierpienia Bożego Syna, by zadowolić surowego Ojca. Krzyż jest wielkim obrazem solidarności, wejścia w ludzkie (i nie tylko ludzkie) cierpienie, empatii. Bóg jest z nami w naszym cierpieniu.
Krzyż jest odpowiedzią
To oznacza jednak odwrócenie myślenia, bo na początku nie jest obraz grzechu pierworodnego (który jako wydarzenie, akt historyczny jest trudny do jednoznacznego pogodzenia z teorią ewolucji, a sensu nabiera jako obraz naszej egzystencji naznaczonej cierpieniem, bólem, krzywdą, złem, które nie zawsze jest wybieranej, a często nie jest świadome), ale pytanie o cierpienie, ból, przemijanie. To, w pewnym sensie, są pytania Buddy. On je, tak otwarcie, mocno i wprost, stawia. Odpowiedzią na nie jest buddyzm, ale odpowiedzią, która wcale nie nadaje sensu. Krzyż, choć on także nie nadaje sensu, jest także na nie odpowiedzią. Jest on dana w innym kontekście metafizycznym, w innej tradycji filozoficznej i religijnej, w innym języku, ale odpowiedzią.
Odpowiedzią, która jednak - wbrew temu, czego by się niekiedy chciało - wcale nie nadaje sensu cierpieniu. Jego szukanie, czy może lepiej powiedzieć narzucanie jest - niekiedy wprost - dodawaniem cierpienia poniżonym, skrzywdzonym, dotkniętym złem. Ich ból ma służyć większemu dobru, doznanie przez nich zło ma być kosmiczną czy metafizyczną ceną za jakieś inne dobro. Człowiek ma prawo sam nadać sens swojemu cierpieniu, ale nikt inny nie może tego zrobić za niego, a już z pewnością nie może i nie powinna tego robić instytucja, której myślenie pozostaje przyczyną krzywdy.
Krzyż nie jest więc odpowiedzią, którą można pojmować jako nadanie sensu. Jest znakiem nadziei na to, że nie jesteśmy w cierpieniu, bólu, odrzuceniu sami, że jest Ktoś, kto pozostaje czystą miłością, miłosierdziem, towarzyszeniem, kto zna każdy nasz ból i pozostaje solidarny z nami. To nie sens, ale towarzyszenie, solidarność, empatia są kluczowe. Ukrzyżowany jest źródłem nadziei. A Jego krzyż jest ostatecznym znakiem Bożej sprawiedliwości i Bożego miłosierdzia. Innego, bardziej adekwatnego obrazu, nie ma.