Niemiecka "demokracja". Die Linke chce wyrzucić prawicowych dziennikarzy z dzielnicy Berlina

Niemcy przeżywają kolejny atak na wolność słowa. Jedna z najważniejszych partii lewicowych zorganizowała bowiem nagonkę na prawicowe medium, domagając się, by konserwatywni dziennikarze wynieśli się z jednej z dzielnic Berlina. Lewica chce zagarnąć całą stolicę Niemiec dla siebie. To atak na wolność prasy – ostrzegają największe niemieckojęzyczne gazety.
Cenzura. Ilustracja poglądowa Niemiecka
Cenzura. Ilustracja poglądowa / pixabay.com

Co musisz wiedzieć?

  • Niemieckie media i niemieccy politycy często, mieszając się w polskie sprawy wewnętrzne, "wyrażają obawy o stan demokracji w Polsce"
  • Tymczasem sami mają coraz większe problemy w tym zakresie, szczególnie jeśli chodzi o wolność słowa
  • Ostatnio niemiecka lewicowa partia Die Linke postanowiła "pozbyć się" dziennikarzy prawicowego Apollo News z jednej z dzielnic Berlina

 

Niemcy boją się o demokrację w Polsce

Pamiętacie, jak z Niemiec dochodziły nas słuchy, że nasi zachodni sąsiedzi boją się o demokrację w Polsce? Każdy z nas przecież chyba słyszał, że niemiecka demokracja jest jakoś lepsza od naszej, niby bardziej dojrzała. Wielu ma też kogoś bliskiego, kto kompletnie zachłyśnięty jest Niemcami jako krajem swobód i tolerancji.

Tymczasem wolność słowa – krok po kroku – znika w Niemczech. Niemcy karani są za niezgadzanie się z ideologią gender, politycy prawicowych partii napadani są przez lewicowe bojówki, a wolność prasy stawiana jest pod znakiem zapytania. Szczególnie o tym ostatnim możemy przekonać się w ostatnich dniach: jedno z najważniejszych konserwatywnych mediów w Niemczech jest bowiem obecnie terroryzowane przez jedną z największych, „postępowych” partii.

 

Nagonka

W Berlinie, w spokojnej ogólnie dzielnicy Alt-Treptow, rozgorzał konflikt, który wstrząsnął niemiecką sceną medialną i polityczną. Lokalny oddział partii Die Linke („Lewica”) rozpoczął kampanię przeciwko młodemu, prawicowo-libertariańskiemu portalowi Apollo News. Cel? Zrobić wszystko, by redakcja wyniosła się z dzielnicy. To nie jest zwykła krytyka – to zorganizowane działania, które wielu w Niemczech nazywa zamachem na wolność prasy.

Apollo News to portal internetowy, który działa od 2018 roku. W krajobrazie medialnym, który mocno zdominowany jest przez lewicową monokulturę, Apollo News szybko zdobył popularność – siedem milionów odsłon miesięcznie mówi samo za siebie. Portal zatrudnia kilkunastu młodych dziennikarzy i ma siedzibę w Alt-Treptow, dzielnicy, którą Die Linke lubi nazywać „otwartą i kolorową”. To jednak nic specjalnego w Berlinie: lokalni aktywiści lewicy uważają całe miasto za swoje terytorium.

"Brunatne treści"

Dziennikarze i działacze z Apollo News publikują natomiast teksty z konserwatywnej perspektywy: krytykują politykę migracyjną Niemiec, komentują kwestie tęczowe, tożsamościowe, i bronią wolności słowa. To wystarczyło, by stać się solą w oku lokalnych lewicowców. Die Linke zaczęła więc jakiś czas temu zarzucać portalowi szerzenie „brunatnych” treści, dezinformację i ataki na demokrację. Apollo News stało się wrogiem numer jeden lewicowej partii, która zaczęła grozić młodym prawicowcom.

 

"Obrona prewencyjna"

Groźby zaczęły się 1 października, gdy Die Linke z Treptow-Köpenick zorganizowała spotkanie pod hasłem „Apollo News – prawicowa redakcja w naszej dzielnicy”. Spotkanie przyciągnęło ok. 70 osób: działaczy partii, aktywistów Antify i grupę „Bund der Antifaschisten Treptow”, loklanych działaczy niby-antyfaszystowskich. Rozdawali oni ulotki z adresem redakcji i zdjęciem jej budynku – to już samo w sobie brzmi jak podanie współrzędnych do ataku. Hasło kampanii? „Rechten Medien auf die Tasten treten”, „nadepnąć prawicowym mediom na piętę”. Było to zwykłym naznaczeniem wroga.

W lewicowych, anarchistycznych kręgach takie działania nazywane są często „obroną prewencyjną”. Logika tego terminu jest jednocześnie pokręcona i prosta: jeżeli ktoś nie zgadza się ze skrajną lewicą, to stanowi zagrożenie dla wolności. Wolności należy zaś bronić, nawet, jeżeli taka obrona oznacza atak. Prewencyjnie więc można pozwalać sobie więc nawet na przemoc i zastraszanie, by ci, którzy się ze skrajną lewicą nie zgadzają, nie zdobyli więcej posłuchu. Tak skrajna lewica owija w bawełnę nawoływanie do aktów agresji, przedstawiając je jako moralne i konieczne.

"Chcemy sprawić, by ich życie stało się nieprzyjemne i kosztowne"

Moritz Warnke, lider lokalnego oddziału Linke, nie owijał natomiast w bawełnę:

„Chcemy sprawić, by życie Apollo News stało się nieprzyjemne i kosztowne”.

Jak? Poprzez protesty pod redakcją, bojkot firm, które się razem z nią reklamują, czy zakłócanie warsztatów dla młodych dziennikarzy. Lewicowi aktywiści powołali nawet do życia specjalną grupę, agitującą tylko przeciwko Apollo News „AG Aktiv gegen Apollo-News”.

Na spotkaniu wymierzonym przeciwko prawicowym dziennikarzom pojawiła się też Kira Ayyadi z Amadeu-Antonio-Stiftung, fundacji walczącej niby z rasizmem. Jej „polskim” odpowiednikiem jest pewnie Fundacja Batorego. Przybywszy na wydarzenie, Ayyadi stwierdziła:

„Apollo News sprawia, że ulice stają się niebezpieczne, zwłaszcza dla ludzi o nie-niemieckich nazwiskach”.

Gaslighting

Klasyczny, postępowy gaslighting: „choć to my jesteśmy agresorami, to my się tak naprawdę tylko przed wami bronimy”.

Dalsze pomówienia można było znaleźć w ulotkach wyprodukowanych, by pomawiać konserwatywne medium

„Chcemy, by Alt-Treptow pozostało kolorowe, a brunatne media nie mają tu miejsca”

– głosiły, dla przykładu, broszury. Brunatny to oczywiście faszysta i nazista, a przecież przemoc wobec takich jest dozwolona. Prawda?

 

Reakcja

Skandaliczne zachowanie aktywistów Linke wzbudziło - całkiem słusznie - oburzenie wśród wielu pracowników mediów i zwolenników prawicy. Jörg Reichel z Niemieckiej Unii Dziennikarzy (DJU) był wściekły:

„To jawny atak na wolność prasy. Jeśli raz pozwolimy ograniczyć jedno medium, zagrożone będą wszystkie”. Redaktor naczelny Apollo News, Max Mannhart, poszedł jeszcze krok dalej i zaapelował do burmistrza Berlina o ochronę. Jego redakcja bowiem zaczęła po proteście Die Linke dostawać groźby. „To nie jest tylko o nas. To o to, czy w Berlinie można pisać, co się myśli”

– podkreślał w niemieckich mediach redaktor.

Reakcji brak jednak ze strony samej partii, która rozpoczęła nagonkę. Federalna Die Linke milczy – ani najważniejsi politycy partii, ani zarządzający partią nie potępili kampanii. Politycy z niektórych innych partii poszli jednak chyba po rozum do głowy i w ostatnich dniach skarcili działania Die Linke. Wolfgang Kubicki (FDP; partia neoliberalna) nazywał działania lewicy „obrzydliwym wezwaniem do przemocy”, a Linda Teuteberg (z tej samej partii) dodała:

„Die Linke chce wypędzić redakcję, bo nie lubi jej tekstów. To zamach na demokrację”.

Krytyka mediów

Media też nie zostały w tyle. „Welt” napisał o „nowym poziomie ataków na prasę”. „Neue Zürcher Zeitung”, najważniejsza pewnie gazeta szwajcarska, oznajmiła zaś wprost: „To atak na wolność prasy”. „Berliner Zeitung” zapytała zaś, jak daleko posunie się lewica. Spory błąd wizerunkowy – tego przestraszyła się chyba nawet Fundacja Amadeu-Antonio-Stiftung, której przedstawicielka była przecież obecna na spotkaniu-nagonce na Apollo News. Fundacja wydała bowiem oświadczenie, w którym podkreślała, że „przemoc nie jest odpowiedzią”. Ale dlaczego nie powiedzieli tego od razu?

Apollo News nie daje też za wygraną.

„Zostajemy, cokolwiek zrobicie”

– piszą teraz prawicowi dziennikarze.


 

POLECANE
Polski bokser w śpiączce po ciężkim nokaucie Wiadomości
Polski bokser w śpiączce po ciężkim nokaucie

Niepokojące wieści dobiegają z ringu bokserskiego. Michał Soczyński, polski pięściarz wagi junior ciężkiej, trafił do szpitala po ciężkim nokaucie podczas gali KnockOut Boxing Night 42 w Chełmie. Sportowiec został wprowadzony w śpiączkę farmakologiczną.

Tragiczny wypadek w woj. łódzkim. Nie żyją cztery osoby z ostatniej chwili
Tragiczny wypadek w woj. łódzkim. Nie żyją cztery osoby

Cztery osoby zginęły w poniedziałkowym wypadku na trasie S8 w rejonie miejscowości Chojny w woj. łódzkim – informuje TVN24.

Atak zimy na Podkarpaciu. Nowy komunikat z ostatniej chwili
Atak zimy na Podkarpaciu. Nowy komunikat

36,8 tys. gospodarstw w woj. podkarpackim w poniedziałek rano wciąż pozostaje bez prądu z powodu oblodzonych i zerwanych linii energetycznych. Służby usuwają awarie, ale IMGW nadal ostrzega przed zamieciami.

Kielce: Słynne lustro na chodniku za 86 tys. zł... otoczone taśmą. Stwarzało zagrożenie z ostatniej chwili
Kielce: Słynne lustro na chodniku za 86 tys. zł... otoczone taśmą. Stwarzało zagrożenie

Słynne lustro "Niebo Kielc" po ostatnich opadach w woj. świętokrzyskim zostało zasypane śniegiem, co stwarzało zagrożenie dla przechodniów. Jak informuje TVP3 Kielce, instalacja artystyczna została otoczona taśmą.

Samochód w Tokio wjechał w pieszych. Ruszyła obława za kierowcą z ostatniej chwili
Samochód w Tokio wjechał w pieszych. Ruszyła obława za kierowcą

Dramatyczne doniesienia napłynęły ze stolicy Japonii. W poniedziałek w tokijskiej dzielnicy Adachi samochód wjechał w grupę pieszych. Służby ratownicze informują, że dwie osoby nie dają oznak życia, a kilka kolejnych zostało rannych.

Groźny wypadek na Mazowszu. Jest komunikat policji z ostatniej chwili
Groźny wypadek na Mazowszu. Jest komunikat policji

Trzy osoby trafiły do szpitala po zderzeniu trzech pojazdów na drodze krajowej nr 53 w rejonie miejscowości Zabrodzie w powiecie ostrołęckim. Droga jest zablokowana.

Polacy ocenili działania Żurka. Minister nie będzie zadowolony Wiadomości
Polacy ocenili działania Żurka. Minister nie będzie zadowolony

45,1 proc. respondentów źle ocenia rozliczenia rządów PiS przez szefa MS, prokuratora generalnego Waldemara Żurka - wynika z badania IBRiS dla „Rzeczpospolitej”. Pozytywnie działania ministra sprawiedliwości ocenia z kolei 32,4 proc. badanych.

IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka z ostatniej chwili
IMGW wydał komunikat. Oto co nas czeka

Śnieg, mróz i silny wiatr wracają do Polski. IMGW zapowiada na poniedziałek i wtorek duże zachmurzenie, opady śniegu i deszczu oraz miejscami niebezpieczną gołoledź.

Rubio po rozmowach w Genewie: „Najbardziej produktywny dzień od 10 miesięcy” z ostatniej chwili
Rubio po rozmowach w Genewie: „Najbardziej produktywny dzień od 10 miesięcy”

Sekretarz stanu USA Marco Rubio powiedział po niedzielnych rozmowach z ukraińską delegacją w Genewie, że był to najbardziej produktywny dzień od początku zaangażowania w proces pokojowy. Stwierdził jednak, że wciąż do ustalenia pozostaje część rzeczy i potrzebne do tego jest więcej czasu.

Justyna Kowalczyk przerwała milczenie. W takich słowach wspomniała męża Wiadomości
Justyna Kowalczyk przerwała milczenie. W takich słowach wspomniała męża

Justyna Kowalczyk od dawna cieszy się ogromnym uznaniem kibiców jako jedna z najlepszych polskich biegaczek narciarskich w historii. Jej sukcesy sportowe sprawiły, że stała się jedną z najbardziej rozpoznawalnych postaci polskiego sportu, ale to nie tylko wyniki sprawiły, że widzowie ją pokochali. Kibice zawsze doceniali jej szczerość, skromność i naturalność. 

REKLAMA

Niemiecka "demokracja". Die Linke chce wyrzucić prawicowych dziennikarzy z dzielnicy Berlina

Niemcy przeżywają kolejny atak na wolność słowa. Jedna z najważniejszych partii lewicowych zorganizowała bowiem nagonkę na prawicowe medium, domagając się, by konserwatywni dziennikarze wynieśli się z jednej z dzielnic Berlina. Lewica chce zagarnąć całą stolicę Niemiec dla siebie. To atak na wolność prasy – ostrzegają największe niemieckojęzyczne gazety.
Cenzura. Ilustracja poglądowa Niemiecka
Cenzura. Ilustracja poglądowa / pixabay.com

Co musisz wiedzieć?

  • Niemieckie media i niemieccy politycy często, mieszając się w polskie sprawy wewnętrzne, "wyrażają obawy o stan demokracji w Polsce"
  • Tymczasem sami mają coraz większe problemy w tym zakresie, szczególnie jeśli chodzi o wolność słowa
  • Ostatnio niemiecka lewicowa partia Die Linke postanowiła "pozbyć się" dziennikarzy prawicowego Apollo News z jednej z dzielnic Berlina

 

Niemcy boją się o demokrację w Polsce

Pamiętacie, jak z Niemiec dochodziły nas słuchy, że nasi zachodni sąsiedzi boją się o demokrację w Polsce? Każdy z nas przecież chyba słyszał, że niemiecka demokracja jest jakoś lepsza od naszej, niby bardziej dojrzała. Wielu ma też kogoś bliskiego, kto kompletnie zachłyśnięty jest Niemcami jako krajem swobód i tolerancji.

Tymczasem wolność słowa – krok po kroku – znika w Niemczech. Niemcy karani są za niezgadzanie się z ideologią gender, politycy prawicowych partii napadani są przez lewicowe bojówki, a wolność prasy stawiana jest pod znakiem zapytania. Szczególnie o tym ostatnim możemy przekonać się w ostatnich dniach: jedno z najważniejszych konserwatywnych mediów w Niemczech jest bowiem obecnie terroryzowane przez jedną z największych, „postępowych” partii.

 

Nagonka

W Berlinie, w spokojnej ogólnie dzielnicy Alt-Treptow, rozgorzał konflikt, który wstrząsnął niemiecką sceną medialną i polityczną. Lokalny oddział partii Die Linke („Lewica”) rozpoczął kampanię przeciwko młodemu, prawicowo-libertariańskiemu portalowi Apollo News. Cel? Zrobić wszystko, by redakcja wyniosła się z dzielnicy. To nie jest zwykła krytyka – to zorganizowane działania, które wielu w Niemczech nazywa zamachem na wolność prasy.

Apollo News to portal internetowy, który działa od 2018 roku. W krajobrazie medialnym, który mocno zdominowany jest przez lewicową monokulturę, Apollo News szybko zdobył popularność – siedem milionów odsłon miesięcznie mówi samo za siebie. Portal zatrudnia kilkunastu młodych dziennikarzy i ma siedzibę w Alt-Treptow, dzielnicy, którą Die Linke lubi nazywać „otwartą i kolorową”. To jednak nic specjalnego w Berlinie: lokalni aktywiści lewicy uważają całe miasto za swoje terytorium.

"Brunatne treści"

Dziennikarze i działacze z Apollo News publikują natomiast teksty z konserwatywnej perspektywy: krytykują politykę migracyjną Niemiec, komentują kwestie tęczowe, tożsamościowe, i bronią wolności słowa. To wystarczyło, by stać się solą w oku lokalnych lewicowców. Die Linke zaczęła więc jakiś czas temu zarzucać portalowi szerzenie „brunatnych” treści, dezinformację i ataki na demokrację. Apollo News stało się wrogiem numer jeden lewicowej partii, która zaczęła grozić młodym prawicowcom.

 

"Obrona prewencyjna"

Groźby zaczęły się 1 października, gdy Die Linke z Treptow-Köpenick zorganizowała spotkanie pod hasłem „Apollo News – prawicowa redakcja w naszej dzielnicy”. Spotkanie przyciągnęło ok. 70 osób: działaczy partii, aktywistów Antify i grupę „Bund der Antifaschisten Treptow”, loklanych działaczy niby-antyfaszystowskich. Rozdawali oni ulotki z adresem redakcji i zdjęciem jej budynku – to już samo w sobie brzmi jak podanie współrzędnych do ataku. Hasło kampanii? „Rechten Medien auf die Tasten treten”, „nadepnąć prawicowym mediom na piętę”. Było to zwykłym naznaczeniem wroga.

W lewicowych, anarchistycznych kręgach takie działania nazywane są często „obroną prewencyjną”. Logika tego terminu jest jednocześnie pokręcona i prosta: jeżeli ktoś nie zgadza się ze skrajną lewicą, to stanowi zagrożenie dla wolności. Wolności należy zaś bronić, nawet, jeżeli taka obrona oznacza atak. Prewencyjnie więc można pozwalać sobie więc nawet na przemoc i zastraszanie, by ci, którzy się ze skrajną lewicą nie zgadzają, nie zdobyli więcej posłuchu. Tak skrajna lewica owija w bawełnę nawoływanie do aktów agresji, przedstawiając je jako moralne i konieczne.

"Chcemy sprawić, by ich życie stało się nieprzyjemne i kosztowne"

Moritz Warnke, lider lokalnego oddziału Linke, nie owijał natomiast w bawełnę:

„Chcemy sprawić, by życie Apollo News stało się nieprzyjemne i kosztowne”.

Jak? Poprzez protesty pod redakcją, bojkot firm, które się razem z nią reklamują, czy zakłócanie warsztatów dla młodych dziennikarzy. Lewicowi aktywiści powołali nawet do życia specjalną grupę, agitującą tylko przeciwko Apollo News „AG Aktiv gegen Apollo-News”.

Na spotkaniu wymierzonym przeciwko prawicowym dziennikarzom pojawiła się też Kira Ayyadi z Amadeu-Antonio-Stiftung, fundacji walczącej niby z rasizmem. Jej „polskim” odpowiednikiem jest pewnie Fundacja Batorego. Przybywszy na wydarzenie, Ayyadi stwierdziła:

„Apollo News sprawia, że ulice stają się niebezpieczne, zwłaszcza dla ludzi o nie-niemieckich nazwiskach”.

Gaslighting

Klasyczny, postępowy gaslighting: „choć to my jesteśmy agresorami, to my się tak naprawdę tylko przed wami bronimy”.

Dalsze pomówienia można było znaleźć w ulotkach wyprodukowanych, by pomawiać konserwatywne medium

„Chcemy, by Alt-Treptow pozostało kolorowe, a brunatne media nie mają tu miejsca”

– głosiły, dla przykładu, broszury. Brunatny to oczywiście faszysta i nazista, a przecież przemoc wobec takich jest dozwolona. Prawda?

 

Reakcja

Skandaliczne zachowanie aktywistów Linke wzbudziło - całkiem słusznie - oburzenie wśród wielu pracowników mediów i zwolenników prawicy. Jörg Reichel z Niemieckiej Unii Dziennikarzy (DJU) był wściekły:

„To jawny atak na wolność prasy. Jeśli raz pozwolimy ograniczyć jedno medium, zagrożone będą wszystkie”. Redaktor naczelny Apollo News, Max Mannhart, poszedł jeszcze krok dalej i zaapelował do burmistrza Berlina o ochronę. Jego redakcja bowiem zaczęła po proteście Die Linke dostawać groźby. „To nie jest tylko o nas. To o to, czy w Berlinie można pisać, co się myśli”

– podkreślał w niemieckich mediach redaktor.

Reakcji brak jednak ze strony samej partii, która rozpoczęła nagonkę. Federalna Die Linke milczy – ani najważniejsi politycy partii, ani zarządzający partią nie potępili kampanii. Politycy z niektórych innych partii poszli jednak chyba po rozum do głowy i w ostatnich dniach skarcili działania Die Linke. Wolfgang Kubicki (FDP; partia neoliberalna) nazywał działania lewicy „obrzydliwym wezwaniem do przemocy”, a Linda Teuteberg (z tej samej partii) dodała:

„Die Linke chce wypędzić redakcję, bo nie lubi jej tekstów. To zamach na demokrację”.

Krytyka mediów

Media też nie zostały w tyle. „Welt” napisał o „nowym poziomie ataków na prasę”. „Neue Zürcher Zeitung”, najważniejsza pewnie gazeta szwajcarska, oznajmiła zaś wprost: „To atak na wolność prasy”. „Berliner Zeitung” zapytała zaś, jak daleko posunie się lewica. Spory błąd wizerunkowy – tego przestraszyła się chyba nawet Fundacja Amadeu-Antonio-Stiftung, której przedstawicielka była przecież obecna na spotkaniu-nagonce na Apollo News. Fundacja wydała bowiem oświadczenie, w którym podkreślała, że „przemoc nie jest odpowiedzią”. Ale dlaczego nie powiedzieli tego od razu?

Apollo News nie daje też za wygraną.

„Zostajemy, cokolwiek zrobicie”

– piszą teraz prawicowi dziennikarze.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe