Chłodny Żółw: Cywilizacja kłamstwa

Jeden z popularnych polityków, jeszcze w pierwszej połowie lat 90-tych ubiegłego wieku powiedział publicznie, że interesują go wyłącznie fakty prasowe. Po latach takie stwierdzenie pewnie nikogo już nie szokuje.
Akceptacja dla kłamstwa jest powszechna. Polityka, reklama, ekonomia, demografia, kultura… Aż trudno sobie wyobrazić, że może istnieć jakakolwiek dziedzina życia, w której media byłyby zwolnione z obowiązku manipulowania ludzkimi umysłami.
Efektownymi opowiastkami łatwiej pozyskać większość. W zderzeniu z nimi nudna prawda jest bez szans. Czy narracje medialne są prawdziwe? W demokracji nie ma to większego znaczenia. Chodzi tylko o jedno: ludzie mają w te proste propagandowe komunikaty uwierzyć, a przynajmniej je zaakceptować.
"Margaryna jest zdrowsza od masła", "pieniądze emerytów w rękach państwa są bezpieczne", “egipska, rewolucyjna młodzież skrzyknęła się na Face Booku i wyprowadziła na ulice swoje czołgi”, "Ojciec Rydzyk jeździ maybachem po polach golfowych na Marsie", "premier Ewa Kopacz długo patrzyła w oczy rosyjskim patomorfologom"...
Takie opowieści to medialna klasyka.
Margaryna – produkt nienaturalny i szkodliwy - to dobry przykład tryumfującego oszustwa. Tym lepszy, że celebrytka, która uznawana była za wychowawcę-eksperta przekonywała jeszcze do niedawna, że margaryna to samo zdrowie. Nie przekonywała ani do rzodkiewek, ani do szczypiorku, ani do szczawiu i mirabelek, ale akurat do margaryny. Inny przykład z tej samej dziedziny... Pan, który jest aktorem występuje w reklamach. Poza prawdą może powiedzieć wszystko. Każdego dnia w innym przebraniu, z poważną miną, będzie nam “doradzał”. “Jako doświadczony agent ubezpieczeniowy...”, “jestem farmaceutą o wieloletnim stażu...”. Jest w tej roli znacznie lepszy niż autentyczny agent ubezpieczeniowy lub farmaceuta! A przecież nie chodzi o prawdę, tylko o efekt propagandowy…
Czytelnik, który jeszcze nie znużył się lekturą i dotarł aż do tego miejsca może się oburzyć. Przykłady są tendencyjne! Przecież reklama „rządzi się swoimi prawami i nikt nie oczekuje, że aktorzy będą w tych filmikach mówili prawdę! I co to ma wspólnego z politykami i dziennikarzami? Przecież tam nie ma żadnego przymusu opowiadania bajek. Dziennikarz może być niezależny, polityk może być niezależny. Ich narracje są zupełnie inne...
Rzeczywiście dziennikarze i politycy nie mówią nam: „jestem fryzjerem”, „jestem agentem” (...?), „jestem lekarzem”. Zręczniej kryją się za zasłoną dymną, używają propagandowego cepa znacznie subtelniej… A przykłady? Gdzie przykłady?.
Już w kolejnym odcinku tego blogowego serialu.
PS