Rosemann: Sąd Najwyższy czyli powrót z dalekiej podróży

Nie wiem jak bardzo dla PiS kształcąca była ta "podróż dookoła świata", którą partia odbyła w związku z ustawą o Sądzie Najwyższym. Jakkolwiek wczoraj byłem mocno przekonywany, że ostatecznie wykonano tylko krok wstecz by zaraz, już niedługo, z impetem ruszyć do przodu ale ja z historii wiem jak zwykło się kończyć wycofywanie na „z góry upatrzone pozycje”.
 Rosemann: Sąd Najwyższy czyli powrót z dalekiej podróży
/ screen yt

„ […]
rozmowy ciągnęły się długo
i pewno by jeszcze potrwały,
lecz pociąg już bieg swój zakończył,
więc każdy ten postój pochwalił
zaś kiedy wyszli z wagonów
to nagle w zdumieniu usiedli,
ktoś spytał: „więc gdzie my jesteśmy”,
usłyszał: „na razie tu gdzieśmy wsiedli”

lecz gdyby ktoś mylnie sądził,
że w tej podróży była strata,
niech wie, podróże kształcą
a zwłaszcza dookoła świata”
(M. Grechuta, Historia pewnej podróży)

Nie wiem jak bardzo dla PiS kształcąca była ta podróż dookoła świata, którą partia odbyła w związku z ustawą o Sądzie Najwyższym. Jakkolwiek wczoraj byłem mocno przekonywany, że ostatecznie wykonano tylko krok wstecz by zaraz, już niedługo, z impetem ruszyć do przodu ale ja z historii wiem jak zwykło się kończyć wycofywanie na „z góry upatrzone pozycje”.

Może nie od początku ale dość szybko w całej obecnej władzy i w poszczególnych jej „żołnierzach” irytować mnie zaczęła niezwykłą i naprawdę trudna do wytłumaczenia skłonność wdawania się w batalie, które ani nie miały większego sensu ani nie rokowały najmniejszych szans na sukces. Najbardziej chyba irracjonalnym i szkodliwym przykładem było czy też jest (bo nie wiem czy wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i wyhamował zapędy niektórych) podgryzanie Owsiaka i ataki na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Ja wiem, że Owsiak aniołem nie jest a za ze wszech miar szlachetną inicjatywą, którą uruchomił pewnie kryją się jakieś ciemne interesy. Ale wiem też, choć ze mnie żaden Suski, Kurski czy inny polityczny strateg, że dla większości Polaków, także tych, co są za PiS, WOŚP to świętość, na którą porwać się może tylko wariat albo bandyta. Ale są tacy, co to robią.

Batalia o Sąd Najwyższy to nieco inna kategoria przegranych wojen. Bo choć słyszę o tym „kroku w tył”, który poprzedza nieuchronną przecież ofensywę, nie mam złudzeń, że wojna została przegrana a PiS zaliczył bolesny upadek na dupę.

Na swoje szczęście zaliczył go w wyjątkowo sprzyjających okolicznościach bo wobec „zdrady” radnego Województwa Śląskiego, Wojciecha Kałuży i wobec niebywałego zbydlęcenia, które w związku z tym wylazło z „politycznych elit” Koalicji Obywatelskiej (ledwie mi przez palce ta "obywatelskość" tej ewidentnej mentalnej trzody przeszła) i z miłujących demokrację zwolenników tego politycznego nurtu ( wybrałem ten termin bo słowa „nurt” i „ściek” rzadko kiedy były sobie tak bliskie jak wczoraj za sprawą kulturalnych inaczej „obrońców demokracji”) nikt na upadek PiS jakiejś szczególnej uwagi nie zwrócił. A przynajmniej nie takiej, jakiej można się było spodziewać.

Należę do tej mniejszości (tak mniemam) zwolenników) obecnej władzy, którzy od początku z rezerwą oceniali zdolność PiS do rozwiązania tej sprawy. Moja rezerwa od początku brała się z mojej wieloletniej niechęci do Zbigniewa Ziobry i absolutnej niewiary w to, że jest on w stanie przeprowadzić cokolwiek tak, żeby polityczny układ, w którym przyszło mu akurat funkcjonować, nie zatrząsnął się w posadach. No i wyszło na moje.

Przyznaję, Ziobro od czasów swoich wyskoków z poprzedniej kadencji zdążył nieco wydorośleć i przynajmniej potrafi mocno powściągnąć skłonność do durnowato-triumfalistycznych konferencji (choć to wczoraj o „wypalaniu żelazem” znów miało ten sznyt krótkich spodenek sprzed lat). Ale wczorajsza klęska i złożenie broni jest prostą konsekwencją rzucenia się przeciwko środowiskom prawniczym (zwanym potocznie „kastą”) bez należytego oszacowania sił przeciwnika i własnych szans. Reszta to już były tylko konwulsje, którym starano się dorobić radosną i bohaterską minę.

Nie mam pojęcia jaki oddźwięk wśród wyborców PiS wywoła to, co wczoraj stało się z Sądem Najwyższym. Kontemplowanie triumfalnego powrotu pani Gersdorf na stanowisko wzburzyło nawet mnie, choć do jastrzębi raczej mam daleko. Ale, o dziwo, największe „pisowskie buldogi” jakie znam z sieci  pierwsze były w szerzeniu wersji o „mądrym kompromisie” i „kroku w tył przed stoma skokami do przodu”. Może więc jednak PiS dostanie nawet od tych najbardziej dotkniętych wczorajszym cofaniem się rakiem jeszcze szansę „ofensywy”. Która tym razem nie będzie jednak „podróżą dookoła świata”.


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
Bójka na ulicy w Poznaniu. 33-latek w stanie krytycznym z ostatniej chwili
Bójka na ulicy w Poznaniu. 33-latek w stanie krytycznym

33-letni Mołdawianin w ciężkim stanie trafił do szpitala po zdarzeniu, do jakiego doszło w sobotę po południu na poznańskich Jeżycach. W sprawie zatrzymano 36-letniego mężczyznę.

Protasiewicz bez ogródek do Kierwińskiego: Czekam na twoich chłopców, dostaną kawkę i... z ostatniej chwili
Protasiewicz bez ogródek do Kierwińskiego: "Czekam na twoich chłopców, dostaną kawkę i..."

"Czekam na twoich chłopców. Dostaną kawkę i ponarzekają na pensje. Ich szef to pewnie mój kolega z SP lub liceum" – pisze do ministra Marcina Kierwińskiego były wicewojewoda dolnośląski Jacek Protasiewicz.

Nie żyje najcięższy człowiek w Wielkiej Brytanii. Lekarze nie pozostawiali złudzeń z ostatniej chwili
Nie żyje najcięższy człowiek w Wielkiej Brytanii. Lekarze nie pozostawiali złudzeń

Nie żyje Jason Holton, uważany za najcięższego człowieka w Wielkiej Brytanii. Zmarł w wieku 33 lat z powodu niewydolności narządów. Ważył około 317 kilogramów.

Nie żyje znany aktor, odtwórca roli króla Theodena z ostatniej chwili
Nie żyje znany aktor, odtwórca roli króla Theodena

W wieku 79 lat zmarł brytyjski aktor Bernard Hill, znany z ról w filmach "Titanic" i "Władca Pierścieni".

Koniec dominacji polskich siatkarzy. Jastrzębski Węgiel przegrał w finale Ligi Mistrzów z ostatniej chwili
Koniec dominacji polskich siatkarzy. Jastrzębski Węgiel przegrał w finale Ligi Mistrzów

Siatkarze Jastrzębskiego Węgla przegrali z włoskim Itasem Trentino 0:3 (20:25, 22:25, 21:25) w finale Ligi Mistrzów rozegranym w tureckiej Antalyi.

Dziennikarz pokazał wydruk z badania alkomatem: Każdy może z ulicy wejść z ostatniej chwili
Dziennikarz pokazał wydruk z badania alkomatem: "Każdy może z ulicy wejść"

– Podjechał, przebadał się, dostał kwit bez wypełnionych danych, ja go opublikowałem. Kolega pokazał mi, jak wygląda kwit wystawiany w takiej sytuacji. Choć mój znajomy nie planował nagrywać badania, to dyżurni na komendzie sami, z pewną nerwowością, mówili, aby niczego nie filmować. Chcieli nawet wyłączyć mu telefon – mówi serwisowi wpolityce.pl dziennikarz i publicysta Samuel Pereira.

Nowy wpis Kierwińskiego. Grozi prawnymi konsekwencjami z ostatniej chwili
Nowy wpis Kierwińskiego. Grozi "prawnymi konsekwencjami"

Osoby, które stały i stoją za szkalowaniem mojego dobrego imienia - poniosą prawne konsekwencje tych nienawistnych działań – zapowiada minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński z Platformy Obywatelskiej.

Izrael odrzuca żądanie Hamasu w sprawie zakończenia wojny z ostatniej chwili
Izrael odrzuca żądanie Hamasu w sprawie zakończenia wojny

– Zakończenie wojny w Strefie Gazy utrzymałoby Hamas przy władzy – powiedział w niedzielę premier Izraela, odrzucając żądania Hamasu. Rząd Izraela podjął też decyzję o zamknięciu działalności katarskiej telewizji Al-Dżazira.

IMGW przestrzega: nadciągają burze z ostatniej chwili
IMGW przestrzega: nadciągają burze

W niedzielę IMGW wydał ostrzeżenie hydrologiczne pierwszego stopnia dla południa Polski w związku z prognozowanymi opadami burzowymi.

Nieoficjalnie: Prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy o języku śląskim z ostatniej chwili
Nieoficjalnie: Prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy o języku śląskim

Prezydent Andrzej Duda nie podpisze ustawy o języku śląskim - pisze "Dziennik Zachodni", powołując się na źródła zbliżone do Kancelarii Prezydenta.

REKLAMA

Rosemann: Sąd Najwyższy czyli powrót z dalekiej podróży

Nie wiem jak bardzo dla PiS kształcąca była ta "podróż dookoła świata", którą partia odbyła w związku z ustawą o Sądzie Najwyższym. Jakkolwiek wczoraj byłem mocno przekonywany, że ostatecznie wykonano tylko krok wstecz by zaraz, już niedługo, z impetem ruszyć do przodu ale ja z historii wiem jak zwykło się kończyć wycofywanie na „z góry upatrzone pozycje”.
 Rosemann: Sąd Najwyższy czyli powrót z dalekiej podróży
/ screen yt

„ […]
rozmowy ciągnęły się długo
i pewno by jeszcze potrwały,
lecz pociąg już bieg swój zakończył,
więc każdy ten postój pochwalił
zaś kiedy wyszli z wagonów
to nagle w zdumieniu usiedli,
ktoś spytał: „więc gdzie my jesteśmy”,
usłyszał: „na razie tu gdzieśmy wsiedli”

lecz gdyby ktoś mylnie sądził,
że w tej podróży była strata,
niech wie, podróże kształcą
a zwłaszcza dookoła świata”
(M. Grechuta, Historia pewnej podróży)

Nie wiem jak bardzo dla PiS kształcąca była ta podróż dookoła świata, którą partia odbyła w związku z ustawą o Sądzie Najwyższym. Jakkolwiek wczoraj byłem mocno przekonywany, że ostatecznie wykonano tylko krok wstecz by zaraz, już niedługo, z impetem ruszyć do przodu ale ja z historii wiem jak zwykło się kończyć wycofywanie na „z góry upatrzone pozycje”.

Może nie od początku ale dość szybko w całej obecnej władzy i w poszczególnych jej „żołnierzach” irytować mnie zaczęła niezwykłą i naprawdę trudna do wytłumaczenia skłonność wdawania się w batalie, które ani nie miały większego sensu ani nie rokowały najmniejszych szans na sukces. Najbardziej chyba irracjonalnym i szkodliwym przykładem było czy też jest (bo nie wiem czy wreszcie ktoś poszedł po rozum do głowy i wyhamował zapędy niektórych) podgryzanie Owsiaka i ataki na Wielką Orkiestrę Świątecznej Pomocy. Ja wiem, że Owsiak aniołem nie jest a za ze wszech miar szlachetną inicjatywą, którą uruchomił pewnie kryją się jakieś ciemne interesy. Ale wiem też, choć ze mnie żaden Suski, Kurski czy inny polityczny strateg, że dla większości Polaków, także tych, co są za PiS, WOŚP to świętość, na którą porwać się może tylko wariat albo bandyta. Ale są tacy, co to robią.

Batalia o Sąd Najwyższy to nieco inna kategoria przegranych wojen. Bo choć słyszę o tym „kroku w tył”, który poprzedza nieuchronną przecież ofensywę, nie mam złudzeń, że wojna została przegrana a PiS zaliczył bolesny upadek na dupę.

Na swoje szczęście zaliczył go w wyjątkowo sprzyjających okolicznościach bo wobec „zdrady” radnego Województwa Śląskiego, Wojciecha Kałuży i wobec niebywałego zbydlęcenia, które w związku z tym wylazło z „politycznych elit” Koalicji Obywatelskiej (ledwie mi przez palce ta "obywatelskość" tej ewidentnej mentalnej trzody przeszła) i z miłujących demokrację zwolenników tego politycznego nurtu ( wybrałem ten termin bo słowa „nurt” i „ściek” rzadko kiedy były sobie tak bliskie jak wczoraj za sprawą kulturalnych inaczej „obrońców demokracji”) nikt na upadek PiS jakiejś szczególnej uwagi nie zwrócił. A przynajmniej nie takiej, jakiej można się było spodziewać.

Należę do tej mniejszości (tak mniemam) zwolenników) obecnej władzy, którzy od początku z rezerwą oceniali zdolność PiS do rozwiązania tej sprawy. Moja rezerwa od początku brała się z mojej wieloletniej niechęci do Zbigniewa Ziobry i absolutnej niewiary w to, że jest on w stanie przeprowadzić cokolwiek tak, żeby polityczny układ, w którym przyszło mu akurat funkcjonować, nie zatrząsnął się w posadach. No i wyszło na moje.

Przyznaję, Ziobro od czasów swoich wyskoków z poprzedniej kadencji zdążył nieco wydorośleć i przynajmniej potrafi mocno powściągnąć skłonność do durnowato-triumfalistycznych konferencji (choć to wczoraj o „wypalaniu żelazem” znów miało ten sznyt krótkich spodenek sprzed lat). Ale wczorajsza klęska i złożenie broni jest prostą konsekwencją rzucenia się przeciwko środowiskom prawniczym (zwanym potocznie „kastą”) bez należytego oszacowania sił przeciwnika i własnych szans. Reszta to już były tylko konwulsje, którym starano się dorobić radosną i bohaterską minę.

Nie mam pojęcia jaki oddźwięk wśród wyborców PiS wywoła to, co wczoraj stało się z Sądem Najwyższym. Kontemplowanie triumfalnego powrotu pani Gersdorf na stanowisko wzburzyło nawet mnie, choć do jastrzębi raczej mam daleko. Ale, o dziwo, największe „pisowskie buldogi” jakie znam z sieci  pierwsze były w szerzeniu wersji o „mądrym kompromisie” i „kroku w tył przed stoma skokami do przodu”. Może więc jednak PiS dostanie nawet od tych najbardziej dotkniętych wczorajszym cofaniem się rakiem jeszcze szansę „ofensywy”. Która tym razem nie będzie jednak „podróżą dookoła świata”.



Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe