Ks. Marek Radomski: Adwent u bram serca

Oddałem Panu Bogu wszystkie swe wysiłki, troski i problemy. Poszedłem spać. Ale po północy rozlega się pukanie do drzwi, łomotanie wręcz! Zrywam się, uchylam drzwi, i co widzę? A jakże! Troski i problemy! Pytam” ale jak to? Przecież oddałem was Bogu!? A one mi na to: no, ale Bóg nas nie przyjął!?
Chodzi o to, że Bóg nie jest jak „Gumka Myszka”, i nie wymazuje Sobą tego, co nas w zasadzie najbardziej rozwija: agresji. Zachęcam do posłuchania sobie jednej z konferencji ks. Krzysztofa Grzywocza, z serii „Uczucia niekochane”. >>Agresja<< Potrzebujemy trudnych doświadczeń, gdyż „codzienność wiedzie przez Krzyż, ogromna to tajemnica. Każde cierpienie ma sens, prowadzi do pełni życia” Cierpienie jest faktorem miłości. Bez cierpienia nie ma prawdziwej miłości.
Adwent, który za oknem stoi na mrozie, by wejść w przestrzeń naszych świątyń serc, domów i kościołów jest szansą, by przygotować się do przyjęcia Miłości, Która jako Jedyna, może nas nauczyć życia w miłości także tej zwykłej, ludzkiej, nieuciekającej od cierpienia, trudów, trosk itp.
Najdelikatniejsze Święta, w przygotowaniu do których towarzyszy nam Najdelikatniejsza z Matek po raz kolejny są nam dane, byśmy uporali się z hardością naszych serc, zamiarów, oczekiwań. To jest najtrudniejsza walka, jaka mamy do stoczenia: sami z sobą. Byśmy się umniejszali po to, aby On mógł w Nas wzrastać.