Jerzy Bukowski: Kto nie chciał w dzieciństwie być strażakiem?

- E, nie takie rzeczy żeśmy ze szwagrem robili po pijanemu.
Pijacka fantazja (nie mylić z ułańską!) najwyraźniej nie ginie w naszym narodzie, chociaż jej skala nie jest aż tak monumentalna. Oto nietrzeźwy 21-latek ukradł służbowy samochód dostawczy straży pożarnej z terenu jej jednostki przy ulicy Westerplatte, czyli w samym centrum Krakowa.
Sprytnie wykorzystał moment wyjazdu trzech zastępów strażaków do pożaru, wbiegł na parking, wsiadł do pierwszego z brzegu pojazdu, staranował zamknięte już szlaban oraz bramę i rozpoczął rajd po ulicach podwawelskiego grodu. Nie wiem, czy zdołał uruchomić syrenę, ale dojechał aż do Słomnik, czyli dosyć daleko. Tam spowodował kolizje i został ujęty przez policjantów.
Strach pomyśleć, co by się mogło stać, gdyby zasiadł za kierownicą ogromnego samochodu-cysterny i popędził nim w siną dal.
Jedynym wytłumaczeniem - i taką linię obrony powinien przyjąć przed sądem - będzie dla 21-latka odwołanie się do marzeń z dzieciństwa, bo przecież prawie każdy mały chłopiec chce być strażakiem. Wątpię jednak, czy Temida okaże się dlań wyrozumiała.