Marcin Królik: Czy rzeczywiście starość się Bogu nie udała?

To pytanie z pozoru wydaje się całkowicie bezsensowne, prawda? No bo niby jak Bogu mogłoby się cokolwiek nie udać? Skoro udał Mu się wszechświat, prawa fizyki i jeszcze milion innych rzeczy, to czemu akurat starość miałby sknocić?
 Marcin Królik: Czy rzeczywiście starość się Bogu nie udała?
/ fot. Pixabay

Niedawno natrafiłem w telewizorni na program o oszustwach, których ofiarami padają starsi ludzie. Jak się okazuje, metoda "na wnuczka" plus różne jej mutacje w typie "na policjanta" albo "na agenta CBŚ" wciąż cieszy się dużym powodzeniem. I to pomimo kolejnych kampanii informacyjnych. Czemu tak się dzieje? Według zgromadzonych w studiu ekspertów powodów jest kilka, począwszy od tego, że przestępcy cynicznie wykorzystują samotność takich osób - co gdzieś między wierszami sugeruje, iż czasem seniorzy wiedzą albo się domyślają, że mają do czynienia z kantem, lecz pragnienie kontaktu z kimkolwiek jest silniejsze - na tym, że nie do końca rozumieją, co się wokół nich dzieje, kończąc.

I to mnie dość mocno uderzyło. Zdałem sobie sprawę, że o ludziach w podeszłym wieku często mówi się w taki sposób. Co i rusz słyszymy lub czytamy, że czegoś nie rozumieją, nie ogarniają, nie potrafią obsłużyć nowoczesnego telefonu, nie nadążają za tempem dzisiejszego życia, dają się naciąć na jakieś pokazy super garnków czy tam innych pasów na przepuklinę i zanim się obejrzą, kończą z kredytem. Ogólnie można odnieść wrażenie, że są gorszym gatunkiem człowieka bądź kimś w rodzaju wtórnego dziecka, które samodzielnie nie jest nawet w stanie zaparzyć sobie herbaty, a kiedy tylko podniesie słuchawkę, zostaje okradzione. Nie wspomnę już o powtarzających się w każde święta informacjach o seniorach podrzucanych przez krewnych do szpitali jak psy do schronisk.

Parę lat temu mówiło się o zjawisku zwanym siwym lub szarym przemysłem. Był to cały sektor usług sprofilowanych głównie pod kątem osób starszych. W jego zakres wchodziły właśnie te wszystkie kuriozalne pokazy, ale niektórzy zaliczali doń również chwilówki, których oferta często bywała tak skonstruowana, żeby skłonić do szybkiego podpisania umowy i odciągnąć uwagę od niekorzystnych warunków. Podobnie reklamy ubezpieczeń, w których na ogół dystyngowana starsza pani albo pan dzwonią do przemiłej konsultantki, a potem są szczęśliwi, że zdjęli rodzinie ciężar z barków. Czyli na każdym kroku pułapki zastawiane z premedytacją na ludzi wychowanych w innym, mniej perfidnym świecie.

Kiepsko to wygląda, co? Aż strach się zestarzeć. Muszę się przyznać, że często o tym myślę. W końcu niedawno przeskoczyłem do wyższej kategorii wiekowej. Tak, wiem, wciąż jeszcze więcej przede mną niż za mną. Dopiero co wydałem nową książkę, wciąż jestem umiarkowanie zdrowy - choć kałdun dał mi ostatnio boleśnie znać, że ma dosyć śmieciowej diety, którą mu fundowałem przez minione cztery dekady - a jednak z każdym dniem coraz silniej dociera do mnie świadomość, że moment, w którym termin "ludzie starsi" zacznie się odnosić również do mnie, zbliża się wielkimi krokami. Nie czuję się z tym zbyt komfortowo.

Przy dobrych układach zostało mi jeszcze jakieś dziesięć lat prężenia muskułów. Ostatnio z kimś o tym nawet rozmawiałem. Ten ktoś pocieszał mnie, że właśnie wkroczyłem w najlepszy okres mojego życia - wciąż jestem względnie młody, a przy tym już w miarę ustatkowany zarówno bytowo, jak mentalnie. Ale to ponoć szybko minie. Ponoć z chwilą przekroczenia pięćdziesiątki jak za dotknięciem magicznej różdżki z człowieka zaczyna uchodzić witalna energia. Przeraża mnie to, bo dekada od trzydziestki w górę przeleciała mi jak z bicza trzasnął, a co dopiero będzie teraz. Przecież im człowiek starszy, tym subiektywnie szybciej płynie mu czas. Ani się nie obejrzę, jak dołączę do tych stetryczałych ramoli, którzy nie ogarniają. Ba, już czasem nie nadążam.

Czasem naprawdę leżę w łóżku, zastanawiając się, czy i mnie czeka taki los. Czy za tyle lat, ile mam w tej chwili - a być może mniej, zakładając, że w ogóle dożyję - też zmienię się w pomarszczone wtórne bobo, które byle gnojek będzie mógł orżnąć na kasę, i które będzie uczęszczać na pokazy cudownych garnków z kosmicznej stali leczących raka, byle tylko mieć do kogo usta otworzyć? No tak, niby wiem, że starość nie musi tak wyglądać. Pamiętam osiemdziesięciokilkuletniego Miłosza zaśmiewającego się w kułak z jakiegoś dowcipu. Tylko że przykłady, które obserwuję wokół, prezentują na ogół inny obraz starości, będącej w najlepszym wypadku loterią - jak dobrze trafisz, będziesz jak Miłosz, jeśli ci się nie poszczęści, pewnego dnia odwiedzi cię "wnuczek", a ty go wpuścisz.

I tu wracamy do postawionego w tytule pytania. Pytania, które oczywiście nawiązuje do popularnego powiedzenia. To pytanie z pozoru wydaje się całkowicie bezsensowne, prawda? No bo niby jak Bogu mogłoby się cokolwiek nie udać? Skoro udał Mu się wszechświat, prawa fizyki i jeszcze milion innych rzeczy, to czemu akurat starość miałby sknocić? Można spróbować sobie to jakoś wytłumaczyć - że to nie On, bo On wszystko zaplanował jako doskonałe, ale szyki popsuł Mu diabeł, sprowadzając na ludzi grzech pierworodny, który stał się przyczyną wszelkich cierpień, chorób, a wreszcie starości i śmierci - tylko że kiedy za gardło ściska cię paniczny strach przed konsekwencjami starości, na niewiele ci się to zdaje.

Średnią otuchę przynoszą też powtarzane przez różnych duchownych bądź chrześcijańskich myślicieli słowa, że starość to nieunikniony etap życia, przez który każdy - lub prawie każdy - musi przejść, żeby po przekroczeniu bramy śmierci odrodzić się na nowo. Pewnie ludzie wierzący rzeczywiście mają tutaj łatwiej. Kiedy strzyka lub mózg zaczyna odmawiać posłuszeństwa, mogą zawsze powiedzieć sobie, że to jedynie chwila i że zaraz będą żyć pełniej niż kiedykolwiek. Moja znajoma pielęgniarka twierdzi, że tacy ludzie rzeczywiście pogodniej znoszą niewygody starości, a wreszcie moment odchodzenia. Choć też nie jest to żelazną regułą.

Z drugiej strony być może to nie Bogu starość się nie udała, lecz… nam. Być może jakaś część mojego własnego lęku przed starzeniem się jest związana z tym, w jaki sposób takie osoby traktuje dzisiejsze społeczeństwo. Żyjemy przecież w czasach, w których ludzie za wszelką cenę odmawiają pogodzenia się z przemijaniem. Ulice są pełne czterdziestolatków udających, że dopiero skończyli studia. Istnieje nawet takie pojęcie "kiddult", czyli w wolnym przekładzie "dorosłe dziecko", a zatem ktoś, kto jest w stanie naprawdę wiele zrobić - a jeszcze więcej zapłacić - byle tylko w nieskończoność przedłużać stan niedojrzałości. Starość nie ma tu wielkich szans.

Najlepiej świadczą o tym domy starców w zachodniej Europie, pełne ludzi, którzy nie mają siły dłużej udawać, czy statystyki samotnych zgonów. Czytałem kiedyś reportaż o starszym człowieku z Nowego Jorku, którego śmierci przez wiele miesięcy nikt nie zauważył. Podobno takich przypadków jest w USA i Europie mnóstwo. Często ciała takich osób są znajdowane po dłuższym czasie. Równie często zdarza się, że nikt się po nie nie zgłasza i trzeba robić pogrzeby na koszt miast. A przecież ci ludzie zazwyczaj mieli dzieci, krewnych, przyjaciół. A ile takich przypadków jest w katolickiej, rodziną silnej Polsce? Nie wiem i szczerze mówiąc aż się boję sprawdzać. Boję się też zestarzeć.

Nie, Boga zdecydowanie bym w to nie wciągał. W ogóle za bardzo zwalamy na Niego rozmaite nasze żale. Kto wie - może starość jest też po to, by na nowo Go odnaleźć? W końcu ponoć liczba słuchaczy Radia Maryja od początku jego istnienia utrzymuje się mniej więcej na takim samym poziomie przy średniej wieku sześćdziesiąt plus. Ciekawe, ilu z nich dwadzieścia lat temu rozliczało Rydzyka z jego milionów i luksusowych limuzyn. Starość nas zmiękcza, a czas uczy pogody. Przynajmniej w piosence Grażyny Łobaszewskiej. Pewnie już niedługo się przekonam, czy rzeczywiście tak jest.

Marcin Królik

Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

POLECANE
PSL odsłania karty: kto wystartuje z ich list do Europarlamentu? z ostatniej chwili
PSL odsłania karty: kto wystartuje z ich list do Europarlamentu?

Lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz przekazał, że na listach Trzeciej Drogi z ramienia jego formacji znajdą się wiceministrowie, parlamentarzyści i samorządowcy. "Staramy się wystawić najmocniejsze nazwiska, żeby zmobilizować wyborców do pójścia na te wybory" - mówił.

Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu z ostatniej chwili
Sąd umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk za jazdę po pijanemu

– Sąd Okręgowy w Elblągu umorzył postępowanie wobec sędziego z Suwałk, który był oskarżony o jazdę po pijanemu. Sąd ustalił, że w sprawie nie było wymaganego zezwolenia na ściganie. Wyrok jest prawomocny – podał PAP w piątek rzecznik elbląskiego sądu.

Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje z ostatniej chwili
Prokuratura umorzyła sprawę Duszy, Pytla i Noska. Prof. Cenckiewicz komentuje

Prokuratura Okręgowa w Warszawie umorzyła śledztwo przeciwko byłym szefom Służby Kontrwywiadu Wojskowego - gen. Januszowi Noskowi, gen. Piotrowi Pytlowi oraz pułkownikowi Krzysztofowi Duszy.

Ostatnie Pokolenie zapowiada: Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo z ostatniej chwili
Ostatnie Pokolenie zapowiada: "Rozpoczynamy akcje, które będą łamały prawo"

– Rozpoczynamy cykl akcji, które będą łamały prawo, będą alarmistyczne, dyskomfortowe, być może radykalne (...). Żądamy nagłej, radykalnej zmiany – zapowiada Łukasz Stanek, ekoaktywista z Ostatniego Pokolenia.

Mówił o religii i męskim organie, teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO] z ostatniej chwili
Mówił o religii i "męskim organie", teraz się tłumaczy, że chodziło o... mózg [WIDEO]

– Religia jest jak pewien męski organ (...) Jeśli ktoś wyciąga go na zewnątrz i macha nim przed nami nosem, to już mamy pewien problem – mówił poseł KO Marcin Józefaciuk

Majówka tuż, tuż. Jest prognoza pogody z ostatniej chwili
Majówka tuż, tuż. Jest prognoza pogody

Majówka zapowiada się ciepło i słonecznie. W poniedziałek temperatura maksymalna w Polsce wyniesie od 23 st. C do 24 st. C - poinformowała synoptyczka Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej Ilona Śmigrocka.

Minister rolnictwa Ukrainy wyszedł z aresztu po wpłaceniu kaucji. Podano kwotę z ostatniej chwili
Minister rolnictwa Ukrainy wyszedł z aresztu po wpłaceniu kaucji. Podano kwotę

Sąd zwolnił z aresztu ministra rolnictwa Ukrainy Mykołę Solskiego po wpłaceniu przez niego kaucji w wysokości 75,7 mln hrywien (1,9 mln dolarów) – poinformowała w piątek służba prasowa resortu rolnictwa. Solski nadal wykonuje obowiązki ministra – dodano w komunikacie.

Burza w Polsacie. Wydano oświadczenie z ostatniej chwili
Burza w Polsacie. Wydano oświadczenie

W mediach wrze wokół osoby Dagmary Kaźmierskiej, która w ostatnim czasie wystąpiła w popularnym programie Polsatu "Taniec z gwiazdami". Wydano oświadczenie w tej sprawie.

Kate Middleton poważnie chora. Książę William wydał nowy komunikat z ostatniej chwili
Kate Middleton poważnie chora. Książę William wydał nowy komunikat

Księżna Kate, żona brytyjskiego następcy tronu księcia Williama, poinformowała niedawno, że jej styczniowy pobyt w szpitalu i przebyta operacja jamy brzusznej były związane z wykrytym u niej rakiem. Książę Walii wydał nowy komunikat.

Prof. Miodek: Udowadnianie, że śląszczyzna jest odrębnym językiem, to nonsens z ostatniej chwili
Prof. Miodek: Udowadnianie, że śląszczyzna jest odrębnym językiem, to nonsens

– Proszę ode mnie nie wymagać udowodnienia, że może śląszczyzna jest odrębnym językiem, nie żądać jej kodyfikacji, bo to jest nonsens. Naiwność połączona z fanatyzmem. (…) Kapitałem dialektu śląskiego jest jego mozaikowość. Na ten dialekt śląski składa się kilkadziesiąt gwar. Próba kodyfikacji będzie zawsze z krzywdą dla którejś z tych gwar. Nie dajmy się zwariować – twierdzi językoznawca prof. Jan Miodek.

REKLAMA

Marcin Królik: Czy rzeczywiście starość się Bogu nie udała?

To pytanie z pozoru wydaje się całkowicie bezsensowne, prawda? No bo niby jak Bogu mogłoby się cokolwiek nie udać? Skoro udał Mu się wszechświat, prawa fizyki i jeszcze milion innych rzeczy, to czemu akurat starość miałby sknocić?
 Marcin Królik: Czy rzeczywiście starość się Bogu nie udała?
/ fot. Pixabay

Niedawno natrafiłem w telewizorni na program o oszustwach, których ofiarami padają starsi ludzie. Jak się okazuje, metoda "na wnuczka" plus różne jej mutacje w typie "na policjanta" albo "na agenta CBŚ" wciąż cieszy się dużym powodzeniem. I to pomimo kolejnych kampanii informacyjnych. Czemu tak się dzieje? Według zgromadzonych w studiu ekspertów powodów jest kilka, począwszy od tego, że przestępcy cynicznie wykorzystują samotność takich osób - co gdzieś między wierszami sugeruje, iż czasem seniorzy wiedzą albo się domyślają, że mają do czynienia z kantem, lecz pragnienie kontaktu z kimkolwiek jest silniejsze - na tym, że nie do końca rozumieją, co się wokół nich dzieje, kończąc.

I to mnie dość mocno uderzyło. Zdałem sobie sprawę, że o ludziach w podeszłym wieku często mówi się w taki sposób. Co i rusz słyszymy lub czytamy, że czegoś nie rozumieją, nie ogarniają, nie potrafią obsłużyć nowoczesnego telefonu, nie nadążają za tempem dzisiejszego życia, dają się naciąć na jakieś pokazy super garnków czy tam innych pasów na przepuklinę i zanim się obejrzą, kończą z kredytem. Ogólnie można odnieść wrażenie, że są gorszym gatunkiem człowieka bądź kimś w rodzaju wtórnego dziecka, które samodzielnie nie jest nawet w stanie zaparzyć sobie herbaty, a kiedy tylko podniesie słuchawkę, zostaje okradzione. Nie wspomnę już o powtarzających się w każde święta informacjach o seniorach podrzucanych przez krewnych do szpitali jak psy do schronisk.

Parę lat temu mówiło się o zjawisku zwanym siwym lub szarym przemysłem. Był to cały sektor usług sprofilowanych głównie pod kątem osób starszych. W jego zakres wchodziły właśnie te wszystkie kuriozalne pokazy, ale niektórzy zaliczali doń również chwilówki, których oferta często bywała tak skonstruowana, żeby skłonić do szybkiego podpisania umowy i odciągnąć uwagę od niekorzystnych warunków. Podobnie reklamy ubezpieczeń, w których na ogół dystyngowana starsza pani albo pan dzwonią do przemiłej konsultantki, a potem są szczęśliwi, że zdjęli rodzinie ciężar z barków. Czyli na każdym kroku pułapki zastawiane z premedytacją na ludzi wychowanych w innym, mniej perfidnym świecie.

Kiepsko to wygląda, co? Aż strach się zestarzeć. Muszę się przyznać, że często o tym myślę. W końcu niedawno przeskoczyłem do wyższej kategorii wiekowej. Tak, wiem, wciąż jeszcze więcej przede mną niż za mną. Dopiero co wydałem nową książkę, wciąż jestem umiarkowanie zdrowy - choć kałdun dał mi ostatnio boleśnie znać, że ma dosyć śmieciowej diety, którą mu fundowałem przez minione cztery dekady - a jednak z każdym dniem coraz silniej dociera do mnie świadomość, że moment, w którym termin "ludzie starsi" zacznie się odnosić również do mnie, zbliża się wielkimi krokami. Nie czuję się z tym zbyt komfortowo.

Przy dobrych układach zostało mi jeszcze jakieś dziesięć lat prężenia muskułów. Ostatnio z kimś o tym nawet rozmawiałem. Ten ktoś pocieszał mnie, że właśnie wkroczyłem w najlepszy okres mojego życia - wciąż jestem względnie młody, a przy tym już w miarę ustatkowany zarówno bytowo, jak mentalnie. Ale to ponoć szybko minie. Ponoć z chwilą przekroczenia pięćdziesiątki jak za dotknięciem magicznej różdżki z człowieka zaczyna uchodzić witalna energia. Przeraża mnie to, bo dekada od trzydziestki w górę przeleciała mi jak z bicza trzasnął, a co dopiero będzie teraz. Przecież im człowiek starszy, tym subiektywnie szybciej płynie mu czas. Ani się nie obejrzę, jak dołączę do tych stetryczałych ramoli, którzy nie ogarniają. Ba, już czasem nie nadążam.

Czasem naprawdę leżę w łóżku, zastanawiając się, czy i mnie czeka taki los. Czy za tyle lat, ile mam w tej chwili - a być może mniej, zakładając, że w ogóle dożyję - też zmienię się w pomarszczone wtórne bobo, które byle gnojek będzie mógł orżnąć na kasę, i które będzie uczęszczać na pokazy cudownych garnków z kosmicznej stali leczących raka, byle tylko mieć do kogo usta otworzyć? No tak, niby wiem, że starość nie musi tak wyglądać. Pamiętam osiemdziesięciokilkuletniego Miłosza zaśmiewającego się w kułak z jakiegoś dowcipu. Tylko że przykłady, które obserwuję wokół, prezentują na ogół inny obraz starości, będącej w najlepszym wypadku loterią - jak dobrze trafisz, będziesz jak Miłosz, jeśli ci się nie poszczęści, pewnego dnia odwiedzi cię "wnuczek", a ty go wpuścisz.

I tu wracamy do postawionego w tytule pytania. Pytania, które oczywiście nawiązuje do popularnego powiedzenia. To pytanie z pozoru wydaje się całkowicie bezsensowne, prawda? No bo niby jak Bogu mogłoby się cokolwiek nie udać? Skoro udał Mu się wszechświat, prawa fizyki i jeszcze milion innych rzeczy, to czemu akurat starość miałby sknocić? Można spróbować sobie to jakoś wytłumaczyć - że to nie On, bo On wszystko zaplanował jako doskonałe, ale szyki popsuł Mu diabeł, sprowadzając na ludzi grzech pierworodny, który stał się przyczyną wszelkich cierpień, chorób, a wreszcie starości i śmierci - tylko że kiedy za gardło ściska cię paniczny strach przed konsekwencjami starości, na niewiele ci się to zdaje.

Średnią otuchę przynoszą też powtarzane przez różnych duchownych bądź chrześcijańskich myślicieli słowa, że starość to nieunikniony etap życia, przez który każdy - lub prawie każdy - musi przejść, żeby po przekroczeniu bramy śmierci odrodzić się na nowo. Pewnie ludzie wierzący rzeczywiście mają tutaj łatwiej. Kiedy strzyka lub mózg zaczyna odmawiać posłuszeństwa, mogą zawsze powiedzieć sobie, że to jedynie chwila i że zaraz będą żyć pełniej niż kiedykolwiek. Moja znajoma pielęgniarka twierdzi, że tacy ludzie rzeczywiście pogodniej znoszą niewygody starości, a wreszcie moment odchodzenia. Choć też nie jest to żelazną regułą.

Z drugiej strony być może to nie Bogu starość się nie udała, lecz… nam. Być może jakaś część mojego własnego lęku przed starzeniem się jest związana z tym, w jaki sposób takie osoby traktuje dzisiejsze społeczeństwo. Żyjemy przecież w czasach, w których ludzie za wszelką cenę odmawiają pogodzenia się z przemijaniem. Ulice są pełne czterdziestolatków udających, że dopiero skończyli studia. Istnieje nawet takie pojęcie "kiddult", czyli w wolnym przekładzie "dorosłe dziecko", a zatem ktoś, kto jest w stanie naprawdę wiele zrobić - a jeszcze więcej zapłacić - byle tylko w nieskończoność przedłużać stan niedojrzałości. Starość nie ma tu wielkich szans.

Najlepiej świadczą o tym domy starców w zachodniej Europie, pełne ludzi, którzy nie mają siły dłużej udawać, czy statystyki samotnych zgonów. Czytałem kiedyś reportaż o starszym człowieku z Nowego Jorku, którego śmierci przez wiele miesięcy nikt nie zauważył. Podobno takich przypadków jest w USA i Europie mnóstwo. Często ciała takich osób są znajdowane po dłuższym czasie. Równie często zdarza się, że nikt się po nie nie zgłasza i trzeba robić pogrzeby na koszt miast. A przecież ci ludzie zazwyczaj mieli dzieci, krewnych, przyjaciół. A ile takich przypadków jest w katolickiej, rodziną silnej Polsce? Nie wiem i szczerze mówiąc aż się boję sprawdzać. Boję się też zestarzeć.

Nie, Boga zdecydowanie bym w to nie wciągał. W ogóle za bardzo zwalamy na Niego rozmaite nasze żale. Kto wie - może starość jest też po to, by na nowo Go odnaleźć? W końcu ponoć liczba słuchaczy Radia Maryja od początku jego istnienia utrzymuje się mniej więcej na takim samym poziomie przy średniej wieku sześćdziesiąt plus. Ciekawe, ilu z nich dwadzieścia lat temu rozliczało Rydzyka z jego milionów i luksusowych limuzyn. Starość nas zmiękcza, a czas uczy pogody. Przynajmniej w piosence Grażyny Łobaszewskiej. Pewnie już niedługo się przekonam, czy rzeczywiście tak jest.

Marcin Królik


Oceń artykuł
Wczytuję ocenę...

 

Polecane
Emerytury
Stażowe