Jean-Frédéric Poisson: Obecny model europejski nie działa

Jean-Frédéric Poisson objął mandat w 2007 w Zgromadzeniu Narodowym. W 2009 roku wygrał wybory uzupełniające do Zgromadzenia Narodowego w jednym z okręgów w Yvelines, jednak w 2010 głosowanie to zostało unieważnione, a w wyniku kolejnego głosowania mandat w tym okręgu przejęła lewica. Jean-Frédéric Poisson wystartował po raz kolejny w wyborach w 2012 r otrzymując w ich wyniku mandat do niższej izby francuskiego parlamentu.
Zwolennik powrotu Francji do korzeni cywilizacji łacińskiej, wzmacniania instytucji tradycyjnie rozumianej rodziny, przeciwnik aborcji i wymuszanej poprawności politycznej. Zrezygnował z kandydowania na urząd prezydenta Francji na rzecz Erica Zemmoura.
M.PATEY: Proszę powiedzieć mi kilka słów o sobie, jak to się stało, że stał się Pan politykiem?
JEAN-FRÉDÉRIC POISSON: Jestem z wykształcenia filozofem. Doktorat z filozofii uzyskałem na Uniwersytecie w Sorbonie . Jeszcze jako student interesowałem się zarówno zagadnieniami filozoficznymi jak i związanymi z biologią, naukami przyrodniczymi, jak i polityką. Kilka lat później, kiedy podjąłem pracę zarobkową w korporacji i zostałem kierownikiem ds. zasobów ludzkich, poznałem panią Christine Boutin, która była posłanką do parlamentu i ministrem w rządzie Francji.
W tym czasie, a było to trzydzieści lat temu, zajmowała się ona pracami w dziedzinie bioetyki. Walczyła w obronie statusu embrionu ludzkiego. Wówczas absolutnie nie miałem zamiaru w jakikolwiek sposób zajmować się polityką, ale pewnego dnia będąc na konferencji, usłyszałem, jak Pani Boutin opowiada z przekonaniem o swej misji ratowania życia ludzkiego , podszedłem do niej pod i powiedziałem: mam trochę wolnego czasu, mogę Pani pomóc w pracach nad zagadnieniami bioetyki.
Odpowiedziała mi natychmiast: to wspaniale, popracujmy jakiś czas razem. Ten "jakiś" czas trwał przez wiele, wiele lat, a ja zostałem w polityce, bo uznałem, że walka o przestrzeganie reguł w dziedzinie bioetyki i walka o ochronę ludzkiego życia są słuszne. Zaangażowałem się więc 30 lat temu we współpracę z Panią Boutin, aby pracować nad zagadnieniami związanymi z godnością człowieka, pojęciem człowieczeństwa i w obronie ludzkiego życia. Wytrwałem w tym wyborze, choć była to szkoła cierpliwości i pokory.
W końcu znalazłem to, czego szukałem od dawna, tj. sposobu obrony wizji godności człowieka. Pragnę próbować polepszać los moich rodaków, oraz bronić mój kraj, bo to się dla mnie liczy.
Ponadto jestem autorem kilku książek o tematyce bioetycznej.
Dużo pracowałem też nad islamem, na temat którego wydałem dwie książki. Byłem przewodniczącym Komisji Śledczej Zgromadzenia Narodowego, która opracowała raport o działalności Daesh.
Jestem myśliwym i brydżystą tak jak wielu Polaków. Wiem, że Polacy są doskonałymi brydżystami. Jestem członkiem zespołu rugby francuskiego parlamentu. Przewodniczę organizacji VIA - la Voie du Peuple, która jest partią konserwatywno-socjalną, inspirującą się wartościami chrześcijańskimi.
M.PATEY: Jaką misję chce Pan wypełnić, aby służyć swojemu krajowi?
JEAN-FRÉDÉRIC POISSON:
Chciałbym, aby moi współobywatele zrozumieli 2 ważne rzeczy.
Po pierwsze, nie można żyć szczęśliwie, jeśli zapomni się o swoim dziedzictwie. A dziedzictwo Francji jest chrześcijańskie.
Po drugie, nie można żyć szczęśliwie, jeśli nie wypełnia się obowiązków, które ludzie powinni wykonywać. Żyjemy dzisiaj w państwie, które zapomniało o inspiracji chrześcijańskiej będącej początkiem jego historii i kultury.
W państwie, które pozwala osiedlać się u siebie ludziom chcącym zastąpić naszą cywilizację cywilizacją islamską.
A wielu z nich przynajmniej ma taką nadzieję.
Francuzi są tym zirytowani, ale nie bardzo wiedzą, jak jak rozwiązać ten problem, i są w tej chwili trochę zrezygnowani. Mamy to nieszczęście że Prezydentem Republiki Francuskiej jest człowiek autorytarny, który centralizuje całą władzę.
Człowiek, który nie pozwala Francuzom wypełniać ich obowiązków.
Nie daje im wolności, koniecznej do samodzielnego dbania o swoje życie.
Gdybym miał w życiu osiągnąć tylko dwie rzeczy, to pierwszą z nich byłoby uświadomienie Francuzom, że są spadkobiercami tradycji, którą mają obowiązek przekazać przyszłym pokoleniom.
Drugą byłoby że muszą się wziąć w garść, muszą przejąć kontrolę nad swoim życiem tak aby, osiągnąć sukces w tym przekazywaniu naszej chrześcijańskiej tradycji.
Gdyby moja działalność polityczna mogła przyczynić się do wzrostu tej świadomości, do tego przebudzenia, to byłbym naprawdę szczęśliwy.
M.PATEY: Jak Pan się czuje jako lider partii prawicowej, która jest uważana za skrajną?
JEAN-FRÉDÉRIC POISSON: Jest mi bardzo niezręcznie odpowiedzieć na Pana pytanie, bo nie wiem co to jest skrajna prawica...
Sytuacja we Francji, ale nie tylko we Francji, jest taka, że pozwalamy lewicy określać treść różnych kategorii politycznych. I faktycznie żyjemy pod presją klasyfikacji, która jest klasyfikacją lewicy, innymi słowy wszystko, co nie jest w lewicowe, jest określane jako skrajnie prawicowe.
Trochę tak, jak marksiści uważają wszystko, co nie jest marksistowskie, za reakcyjne.
To ten sam rodzaj kategorii. Jeśli rzeczywiście skrajna prawica w jakiś sposób oznacza nazistowską, dyktatorską, totalitarną, rasistowską, ksenofobiczną, to nie, nie mamy nic wspólnego ze skrajną prawicą. Ponadto w statucie partii, której mam zaszczyt przewodniczyć od 8 lat, jest napisane, że pierwszą zasadą i pierwszą wartością jest dla nas poszanowanie godności każdej osoby ludzkiej, od poczęcia do naturalnej śmierci. Jest też zapisane zobowiązanie dążenia do poprawy warunków życia wszystkich ludzi bez względu na ich zdrowie, religię, klasę społeczną i styl życia.
To motywuje nas do angażowania się do walki politycznej.
Rozumiem, skąd te manipulacje . Modelem Lewicy jest społeczeństwo wielokulturowe. To Kosowo. Czyli piękna historia, w której ostatecznie różne grupy etniczne, o różnych religiach żyją sobie szczęśliwie jak dzieci. Ponieważ według Lewicy przeznaczeniem Ludzkości jest wspólne pokojowe istnienie, ignorujące wszelkie różnice. Chciałbym, żeby tak było.
Ale to oderwana od rzeczywistości utopia..
I tak w momencie, gdy uznam, że istnienie mojego kraju jest zagrożone, kiedy zobaczę, że bardzo wielu Francuzów ma poczucie, iż są stopniowo wywłaszczani ze swojego stylu życia, ze swoich tradycji, ze swojej kultury, a czasem nawet i z języka, no cóż, to wówczas będę musiał bronić tego wszystkiego co otrzymałem, tego co otrzymaliśmy od naszych przodków, a o co oni walczyli.
Natomiast Lewica uważa, że jest to postawa skrajnie prawicowa. No to niech tak będzie, bardzo dobrze, ale proszę pomyśleć niezależnie, czy rzeczywiście ci co nas oskarżają radykalizm mają rację..
Osobiście uważam, że obrona dziedzictwa kulturowego, tradycji, sposobu życia, to po prostu obrona ludzi i ich codziennego życia. Uważam, że jest to obowiązek partii politycznej.
Nie ma więc znaczenia dla mnie , co inni o nas mówią. To nie przeszkodzi nam w dalszej obronie tego, czego bronimy. I dodam i na tym zakończę, że coraz więcej Francuzów uważa, że musimy tego bronić.
Nie wiem, czy zamierza Pan, w dalszej części naszego wywiadu, zadać pytanie dotyczące francuskich wyborów prezydenckich, które odbędą się w kwietniu 2022 r. ale popularność Erica Zemmoura, widoczna w sondażach jest z tym związana.
Wielu Francuzów uważa, że w końcu ktoś o tym mówi o czym oni myślą,, o tym strachu, którego wielu Francuzów doświadcza na co dzień. Sądzę, że jest to bardzo pouczające dla lewicowych intelektualistów, którzy nadal widzą świat przez różowe okulary.
Świat w którym wydaje im się, że wystarczyłoby postawić ludzi różnych kultur, o różnych potrzebach, różnych czasem sprzecznych celach w jakimś neutralnym środowisku prawnym, aby wygasły wszelkie konflikty i wszystko było dobrze to iluzja.
I trzeba tą niebezpieczną iluzję politycznie zakwestionować.
M.PATEY: Czy wartości etyczne nadal liczą się w polityce?
JEAN-FRÉDÉRIC POISSON: Mam taką nadzieję. Chciałbym w to wierzyć. Mam ten sam pogląd , co Pan.
Myślę, że politykom brakuje po pierwsze odwagi, po drugie przenikliwości, a w końcu kultury.
Zauważam, że wśród wielu kwestii stojących przed naszą zachodnią cywilizacją (a włączam Polskę, jeśli Pan pozwoli, do naszej zachodniej cywilizacji)
jest jedno fundamentalne pytanie. W jaki sposób będziemy w stanie stawić opór wobec potrójnego ataku.
Po pierwsze ataku islamu, który pojawił się tu w Europie także w swej wojującej wersji, ponieważ taką ma niestety naturę.
Po drugie ataku materializmu chińskiego, którego nic nie reguluje i który jest gotowy na wszystko.
I po trzecie materializmu amerykańskiego, który jest trochę bardziej uregulowany, ale nie za bardzo obserwując to wzmożenie amerykańskich środowisk liberalno-lewicowych, tą wzbierającą niszczącą falę .
A w każdym razie jest nie mniej dominujący niż materializm chiński.
Różnica polega jedynie na tym, że Amerykanie są naszymi sojusznikami, a Chińczycy nie.
A Europa jest w środku tego wszystkiego. Świat zachodni jest w środku tego wszystkiego i między tymi siłami.
Znajdujemy się w sytuacji, w której musimy potwierdzić z siłą kim jesteśmy.
Potwierdzić fakt, że Europa jest miejscem, w którym Historia pozwoliła wyłonić się tej szczególnej koncepcji osoby ludzkiej.
Koncepcji Osoby Ludzkiej obdarzonej indywidualną godnością, na której zbudowane są społeczeństwa.
Z grubsza mówiąc, koncepcja społeczeństwa, w którym Bóg jest z Człowiekiem.
Podczas gdy w materializmie mamy koncepcję Człowieka bez Boga, tak jest w przypadku materializmu chińskiego i amerykańskiego, albo koncepcję Boga bez Człowieka, tak jest w islamie. (1)
Znajdujemy się w równowadze chwiejnej, którą należy umocnić .
Jestem, jak wszyscy chrześcijanie, z definicji świeckim, więc nie twierdzę, że społeczeństwa powinny oddawać się modlitwie i nawracaniu. Nie o to chodzi.
Chodzi o odnalezienie tego, co w naszym zachodnim dziedzictwie, pozwoli nam po prostu oprzeć się tym wpływom materializmu i islamu, które toczą dziś z nami wojnę.
Dlatego nasi politycy podzielający nasze ideały powinni najpierw zdać sobie sprawę, że prowadzona jest z nami walka.
Obrona naszego kulturowego stanu posiadania, musi także dotyczyć obrony zasobów materialnych.
Nasi francuscy politycy nie powinni pozwalać na wyprzedaż naszych aktywów wytwórczych na przykład amerykańskim funduszom inwestycyjnym.
Niech przeciwstawią się niekontrolowanym wzmagającym się przepływom migracyjnym, z półkuli południowej, Afryki i Bliskiego Wschodu.
Chciałbym, abyśmy byli o wiele bardziej czujni i asertywni w kwestii rozrastania się chińskich interesów i chińskich wpływów w Europie.
Niestety, nasi politycy są bierni i nie odpowiadają na te wyzwania, ponieważ brakuje im zmysłu obywatelskiego i odwagi, nie rozumieją specyfiki naszych przeciwników.
W tym sensie myślę, że normy etyczne, o której wspominał Pan wcześniej ulegają erozji, bo oczywiście jeśli brakuje nam odwagi i dalekowzroczności, to jak moglibyśmy wziąć na siebie jakąkolwiek odpowiedzialność…?.
Na koniec trzeba powiedzieć że mamy do czynienia z niemal mechanicznym szerzeniem się przemocy, która zalewa wiele społeczeństw europejskich, i nie europejskich.
Rozwiązaniem tego problemu jest edukacja, zwiększenie wymagań wobec treści, które przekazujemy przyszłym pokoleniom, czego uczymy naszych dzieci, którą powinniśmy zacząć od siebie.
I nikt do tej pory, w każdym razie, ani we francuskiej klasie politycznej, ani w obecnym rządzie, w pełni nie zdał sobie z tego sprawy. Tak więc rzeczywiście z powodu braku odwagi, braku przenikliwości, braku kultury, braku szacunku, rozpada się nasz fundament wartości .
Jeszcze nie wszystko jest stracone, ale musimy zrozumieć zagrożenia i stanąć na nogi. Nadal możliwa jest wygrana
M.OBREBSKA: Czy nie ogłosił Pan zbyt wcześnie, że zamierza wycofać swoją kandydaturę na rzecz Erica Zemmoura?
JEAN-FRÉDÉRIC POISSON: To bardzo dobre pytanie o taktykę.
Moje stanowisko jest zasadnicze. Rozumiem, że wątpliwości wzbudziła moja wypowiedź odnosząca się do warunków na jakich wycofam moją kandydaturę w przypadku wzrostu szans dla kandydatury Erica Zemmoura.
Po pierwsze konieczne byłoby aby zwrócił on większą uwagę na ułomności, na które cierpi społeczeństwo francuskie, a są one bardzo liczne, niezmiernie liczne.
Nasz kraj znajduje się w fatalnej sytuacji.
Po drugie, musiałby zgodzić się promować, w pewien sposób wziąć na swoje barki, utworzenie koalicji wyborczej, sojuszu wyborczego konserwatystów na co czekamy od dawna, i nad czym próbowaliśmy pracować do tej pory bezskutecznie.
Wyraziłem tu dwa życzenia, których spełnienia w pełni oczekuję.
Podobnie jak jasnych odpowiedzi z jego strony.
Jeśli tak się stanie, to wówczas, dotrzymam zobowiązania. Tak jak zawsze dotrzymywałem moich obietnic. Jeśli kandydat w wyborach prezydenckich ma projekt podobny do mojego i wiem że jest w lepszej pozycji, aby wygrać, to nie wiem dlaczego miałbym się zachowywać tak, jakby go nie było.
Tak więc, w najlepszym interesie naszego kraju, interesie, który wydaje mi się za najwyższy, wycofam moją kandydaturę. W ten sposób zapewnię większą szansę na wygraną kandydatowi, a więc projektowi wyborczemu, który wspólnie proponujemy.
M.PATEY: Jaka jest Pana opinia na temat przyszłości UE? Scentralizowana Unia Europejska (federacja) czy związek suwerennych państw?
JEAN-FRÉDÉRIC POISSON: Jestem przekonany, że obecny model europejski nie działa.
Nie trzeba mieć wyższych studiów uniwersyteckich, aby dojść do takiego wniosku. Zresztą wydaje mi się że wiele środowisk wśród narodów Europy podziela to przekonanie.
Unia Europejska nie działa z powodu, który, jak sądzę, dość łatwo zauważyć, a mianowicie, że stopniowo wpadliśmy w system polityczny, który sprawił, że straciliśmy z oczu pierwotny cel.
Pierwotnym celem był pokój i dobrobyt, czyli wymiana surowców, "porozumienie węgla i stali" pierwszych sześciu krajów Unii Europejskiej, prawie 70 lat temu.
Obejmowało to także zobowiązanie, by nie toczyć ze sobą wojen.
Było to rozsądne, mądre, pasujące do naszej sytuacji podejście.
Stopniowo przesunęliśmy się w kierunku systemu, w którym chcieliśmy stworzyć jednolity rynek, potem wspólną walutę, potem wspólne instytucje, wspólne prawo, a potem wszystko wspólne.
Zapominając, że mimo iż istnieje oczywiście wspólna cywilizacja łącząca kraje Europy, co jest oczywiste, i to bardzo stara cywilizacja, ale jest też wiele różnic.
Polacy i Portugalczycy są Europejczykami i oba kraje są chrześcijańskie, ale czy mają taki sam stosunek do Świata?
Czy słowiańscy książęta z jednej strony, a z drugiej strony włoscy dożowie, ze śródziemnomorskiego południa, czy mają ten sam stosunek do życia, do Świata, do geografii?
Oczywiście, że nie. Musieliśmy więc znaleźć sposób, aby uszanować tę różnorodność, pozwalając jednocześnie tym krajom na wolny handel, na swobodne podróżowanie. Wszystko to można było osiągnąć dzięki umowom międzynarodowym między niezależnymi krajami, przy zachowaniu indywidualnej suwerenności i niezależności.
Uważam, że model, w którym pozwalamy państwom zachować niezależność, a jednocześnie bardzo silnie zachęcamy do zawierania umów o współpracy handlowej, umów o warunkach inwestowania, umów gwarantujących swobodę przemieszczania się obywateli jest jak najbardziej racjonalny i taki model jest lepszy niż centralizowanie, dublowanie kompetencji państw członkowskich przez biurokrację UE. Ten zwrot ku korzeniom jest możliwy.
Będziemy musieli zrobić bardzo duży krok wstecz w porównaniu z obecnym stanem instytucji unijnych, ale jest to niezbędne.
Nie widzę innej drogi by zapewnić narodom Europy prosperity .
Rodzą się tu dwa pytania. Pierwsze pytanie dotyczy znaczenia wspólnej waluty.
I jestem jednym z tych, którzy poważnie zastanawiają się, czy powinniśmy utrzymać tę wspólną walutę.
Czy też nie powinniśmy na nowo wymyślić walut narodowych obok waluty euro, która stałaby się wspólną walutą gwarantującą w pewien sposób stabilność handlu. Ale pozostawiając każdemu państwu możliwość prowadzenia własnej polityki pieniężnej. Z drugiej strony, uważam, że należy położyć kres Parlamentowi Europejskiemu, który jest bezużyteczny, ,oraz Komisji Europejskiej, która też jest bezużyteczna. Pozwólmy Państwom współpracować ze sobą w ramach traktatów handlowych, tak to robiono od bardzo, bardzo dawna, od wieków. Nie ma powodu, aby dzisiejszy Świat miał nas przed tym powstrzymywać. Tak więc wierzę, że współpraca między Państwami, które by się ponownie usamodzielniły w wielu dziedzinach, jest całkiem możliwa. Po prostu trzeba określić współpracę europejską na właściwym miejscu. Wiem, że jest dziś bardzo ożywiona debata o przyszłości UE , zwłaszcza u Was w Polsce. Przy okazji przekazuję wyrazy uznania polskiemu rządowi za jego decyzję z zeszłego tygodnia. (2) Myślę, że musimy powiedzieć instytucjom europejskim: nie macie żadnego prawa ingerować w narodowe sprawy Państw. Zajmujcie się tym aby dobrze zorganizować wzajemną współpracę między Państwami, ale nie naszym codziennym życiem, to nie wasza sprawa. W tym kierunku należy przeprowadzić naprawdę dogłębną reformę.
Przypisy:
(1)
(Można by było tu polemizować, z JFP, bo jednak jest wielu Amerykanów przywiązanych do swych chrześcijańskich korzeni dla których Bóg jest z Człowiekiem)
(2)
Chodzi o odrzucenie zdaniem francuskiego polityka nieuprawnionej ingerencji TSUE w sprawie polskiej reformy sprawiedliwości.