Wojna…
O czym można pisać w dzisiejszych czasach ? Cóż chyba tylko o wojnie. Jedno jest pewne : w obliczu wojny nie wolno pękać, drogi Zachodzie ! Miał rację Clausewitz, mówiąc: „Sprawcą wojny nie jest napadający, lecz napadnięty, który biernym okazywaniem swej obawy, zachęcił napastnika”.
Żeby iść na wojnę trzeba być silnym. Widać to wyraźnie w dzisiejszych czasach. Ponadczasowe okazało się powiedzenie naszego rodaka Aleksandra hrabia Fredro, który pisał: „Z mądrym wojuj rozumem – a z głupim tylko siłą”. Inny nasz krajan Stefan Kisielewski mądrze zauważał – i pasuje to tez ,jak ulał , do dzisiejszej sytuacji: „Wojna nie przychodzi wtedy, gdy gotowi są do niej wszyscy, lecz wtedy, gdy gotowi są niektórzy”.
Starożytni Rzymianie dobrze prawili: „Wojny nie trzeba się bać -ani jej wywoływać...”, Powtarzali też, dwa tysiące lat przed Clausewitzem: „Jeśli pragniesz zachować pokój, bądź przygotowany do wojny”.
Wielki zwolennik pokojowej walki o dobre cele, przeciwnik używania przemocy, głoszący hasło „non violence”, ojciec nieodległości Indii Mahatma Gandhi zauważył filozoficznie: „Wojna jest wielkim złem, ale ma też jedną dobrą stronę: rozprasza lękliwość, by na powierzchni ukazać odwagę”. Wolę „złote myśli” Gandhiego niż bon-moty cynika Woltera, który pisał o wolności, jednocześnie pobierając regularną pensję od zamordystki - rosyjskiej carycy Katarzyny II (z niemieckiego rodu von Anhaltów-Zerbstow). Tenże Voltaire dowcipkował: „Powiada się, że Bóg jest zawsze po stronie silniejszej armii".
Zdaje się, że coraz bliżej jest czas, w którym należy pytać nie „czy” wojna będzie, ale „kiedy” ona będzie. Jeżeli do niej dojdzie, to naszym ukraińskim sąsiadom przypomniałbym słowa angielskiego admirała Nelsona: „Dziś Anglia oczekuje, że każdy oficer i każdy żołnierz wypełni swój obowiązek”. Niech to strawestują to tak, jak chcą…
*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej” (02.03.2022)