Nowy obłęd Wyborczej. Chce usuwać takie słowa jak "biust", "łgać", czy "sojusz"

- Inwazja na Ukrainę wyzwoliła w nas zrozumiałą niechęć do Rosji. Manifestujemy ją na różne, mniej lub bardziej sensowne sposoby: na przykład bojkotujemy firmy — sklepy i restauracje — które nie wycofały się z Rosji, nie kupujemy książek ani płyt artystów rosyjskich, ze szczególnym uwzględnieniem tych, którzy popierają Putina — żeby nie zasilać finansowo inwazji.
- czytamy w tekście pt. ""Grzech rusycyzmu". Może warto usunąć z polszczyzny rosyjskie zapożyczenia?"
To ciekawe podejście na łamach gazety, której naczelny uczestniczył w spotkaniach rosyjskiego proputinowskiego Klubu Wałdajskiego, tej samej gazety, która zawzięcie broniła i broni kremlowskiej wersji wydarzeń podczas katastrofy w smoleńsku.
Ta sama gazeta zaciekle promuje również rusycyzm "w Ukrainie" ewidentnie oparty o rosyjską konstrukcję.
No i bardzo ciekawe co autor tekstu ma zamiar zrobić ze swoim nazwiskiem, ostatecznie sam nazywa się Michał Rusinek.