Medjugorie do Sarajewa. Bośnia i Hercegowina w dalekim przedpokoju UE

Medjugorie do Sarajewa. Bośnia i Hercegowina w dalekim przedpokoju UE

Z Mostaru, którego połowa mieszkańców uważa za miasto chorwackie, a połowa za bośniackie, tylko pół godziny do wyjątkowego dla katolików miejsca. To Medjugorie. Tłumacząc z chorwackiego nazwę miasta oznacza ona po prostu „między górami”. Rezydował tam w swoim czasie polski kardynał śp. Henryk Hoser, niegdyś ordynariusz Diecezji Warszawsko-Praskiej. Teraz oficjalnym Wizytatorem Apostolskim jest mały, drobny, mocno starszy i promiennie uśmiechnięty Aldo Cavalli. Siedzimy przy stole. Włoch uśmiecha się przyjaźnie, a po spotkaniu będzie się jeszcze ze mną wylewnie i serdecznie żegnał . Serce na dłoni. Pytam o liczbę pielgrzymów odwiedzających tę szczególną miejscowość, jakże popularną w Polsce. Monsignore odpowiada, że przed pandemią było to 2 do 2,5 miliona. Potem ruch pielgrzymkowy zamarł, a teraz wciąż jest bardzo mały. Pandemia może mija, ale strach przed nią - wciąż nie.

 

Polska w  Medjugorie, cisza w kaplicy

 

       Gdy wchodzę na spotkanie z przedstawicielem Watykanu na „wysuniętej placówce” w Bośni i Hercegowinie, ktoś niespodziewanie mówi do mnie po polsku „szczęść Boże”. To rodak - ksiądz Urban. Chwilę potem poznaje mnie z kilkoma Polakami w czarnych koszulkach z napisem „Wojownicy Maryi”. Przyjechali tutaj kręcić film o znaczeniu adoracji. Szczerzy, oddani, idealistyczni. Niech ich Bóg ma w swojej opiece.

 

Kaplica pełna jest rozmodlonych, skupionych ludzi. Jest tłum, ale cisza jest absolutna. Obok wielki kościół, głośny ślubem i licznymi weselnymi gośćmi. Przed kościołem człowiek z chorwacką flagą…

 

Cieszę się, że tutaj byłem. To mój pierwszy raz w Medjugorie. Szkoda, że przyjechałem tu na tak krótko. Żałuję, że nie mogłem zanurzyć się w tę kapliczna ciszę.

 

Łączy nas piłka

 

Jestem w Bośni- Hercegowinie. Miasto Mostar z górującym nad okolicą wielkim krzyżem. Mniej więcej połowa mieszkańców to Chorwaci - katolicy, druga połowa to Bośniacy-muzułmanie, a co 25 mieszkaniec to Serb-a więc prawosławny.  Miejscowi to fani piłki. Chorwaci dopingują Chorwację, co może oczywiste, Serbowie- Serbię, –za to Bośnię i Hercegowinę wspierają przede wszystkim sami Bośniacy . Dumą miejscowych jest Luka Modrić. Poważny biznesmen pokazuje mi z dumą zdjęcie Modrićia, kapitana reprezentacji Chorwacji, wicemistrzów świata z 2018 roku w koszulce klubu z Mostaru, w którym grał wraz z owym przedsiębiorcą. To w nim legendarny Chorwat zaczynał swoją profesjonalną, seniorską karierę na wypożyczeniu z Dinama Zagrzeb, aby stąd, z Hercegowiny wrócić do tego klubu w chorwackiej stolicy ,a dopiero potem podbić piłkarską Anglię w Tottenham Hotspur, a następnie Półwysep Iberyjski i świat, będąc kluczowym graczem „Królewskiego” Realu Madryt. Miejscowi Chorwaci – katolicy podkreślają po cichu, że jego dziadek podczas wojny na Bałkanach przed trzydziestu laty został zabity przez Serbów, a mały Modrić wraz z rodzicami byli uchodźcami.

 

Przed wojną były tu cztery kluby. Pierwszy to najstarszy klub w Bośni i Hercegowinie, liczący 117 lat, skupiający Chorwatów – Zrinjski (ten od Modrićia). Nazwa klubu pochodzi od nazwiska starego chorwackiego szlacheckiego rodu (jeden z potomków tej zasłużonej rodziny został przedsiębiorcą, który dorobił się wielkich pieniędzy w Wiedniu). Klub był patriotyczny i antykomunistyczny – jego prezes został w 1945 roku powieszony przez partyzantów Josipa Broz Tito na rynku w Mostarze. Po II wojnie Zrinjski nie usunął ze swoich piłkarskich strojów chorwackich symboli i został zlikwidowany, aby odrodzić się po niemal półwieczu. Drugi miejscowy klub, też jeszcze przedwojenny to Velež – skupiał i skupia głównie muzułmanów. Po I wojnie światowej była też Slavija i Jugosloven. Teraz zostały dwa: Zrinjski i Velež. Właśnie w tych dniach Zrinjski Mostar po raz siódmy zdobył tytuł mistrza Bośni i Hercegowiny. Na murach miasta, ale też poza nim widzę napisy „Mostar 1905” (data powstania klubu). Stroje ma czerwono –białe , tak jak argentyńskie River Plate czy hiszpański Rayo Vallecano (w ostatnich dniach Rayo sensacyjnie na wyjeździe ograł 1:0 Barcelonę).

 

Taksówkarz, z którym jadę, jest oczywiście kibicem. Podkreśla, że chociaż Zrinjski to chorwacki klub, ale grają w nim poza Chorwatami również Serbowie i Bośniacy. Dla odróżnienia klub Bośniaków – Velež gra w strojach czerwonych. Z Veležem grała parę lat temu w europejskich pucharach warszawska Legia. W przeciwieństwie do drużyn z Kazachstanu, Łotwy czy Luksemburga udało się jej ten bośniacko-hercegowiński klub wyeliminować.

 

Za szybą auta mijam kolejne, pełne zieleni i gór, krajobrazy. Na murach widzę napisy: „Naprijed Zrinjski” – czyli „naprzód Zrinjski”. Ale są też inne jak „Zrinjski ultras”. Akurat kiedy jestem w Bośni i Hercegowinie, już koronowany ,po raz kolejny, mistrz tego kraju Zrinjski Mostar wygrywa wyjazdowy mecz ligowy w stolicy BiH z FC Sarajewo 2:1.

 

Wśród miejscowych kibiców czuć respekt dla Polski i polskiej piłki. Jedni wymieniają nazwiska polskich piłkarzy – czołowych futbolistów świata z lat 1970-ch, inni głoszą chwałę Roberta Lewandowskiego. Na egzotycznym Mundialu w Katarze Biało-Czerwoni zagrają, a Bośnia i Hercegowina nie...

 

 Polski, chorwacki - bliskość

 

Wyjazd z Mostaru. Góry widoczne z hotelowych okien i z drogi do Sarajewa toną w chmurach. Ich wierzchołki kąpią się we mgle.

Żeby tu przylecieć, trzeba podróżować przez Wiedeń, dawną stolicę cesarsko-królewskich Austro-Węgier. Wybieram połączenie Bruksela-Wiedeń-Split w Chorwacji, a potem już samochodem do Mostaru. Wracam do Polski inaczej: najpierw na kołach do Sarajewa, stamtąd droga lotniczą najpierw znowu do Wiednia, a potem już do Warszawy. Na szczęście od czerwca uruchomione będzie bezpośrednie połączenie pomiędzy Warszawą a Sarajewem.

 

Jadę samochodem drogą z Hercegowiny do bośniacko - hercegowińskiej stolicy niczym zielonym wąwozem. Zieleń i góry są po obu stronach drogi, mijam też całkiem zieloną rzekę. Po prawej miejscowość D. Jablanica z małym minaretem. Bajkowy krajobraz po obu stronach szosy: niebo spływa na góry, góry wbijają się w niebo. Wszystko tonie w chmurach. Za oknami „Restoran Zdrava Voda”. To podobieństwo języków polskiego i chorwackiego, to zapewne jedna z istotnych przyczyn, dla których tylu naszych rodaków jeździ na wakacje do pobliskiej Chorwacji. Jadę dalej. Znowu „restoran”, czyli restauracja. Tym razem „Sedmica” („Tydzień”). Teraz z kolei krótki tunel.

 

Już większe miasteczko Jablanica z małym cmentarzem, potem zajezdnia autobusowa i napis „Autobuska Stanica”, po prawej mijam boisko i oczywiście mecz piłkarski. Odruchowo chcę, żeby samochód zwolnił. Jest też centrum sportowe. Sporo żółto-granatowych z białymi elementami charakterystycznych flag Bośni i Hercegowiny. Nagle kolejny tunel, ale ten jest w naprawie. Cierpliwie czekamy na swoją kolej, aż przejadą auta z naprzeciwka. Ten tunel czasem wyłączają w nocy i wtedy, jeżeli ktoś o tym nie wie musi parę godzin sterczeć przed tunelem. Powietrze jest rześkie. W takich chwilach czuć potęgę przyrody.

 

Miejscowość Konjic. Tu na ulicach widać już Bośniaczki w chustach na głowie. Islamskie obyczaje widać już gołym okiem. W Mostarze, mimo że niemal polowa mieszkańców to muzułmanie jest to o wiele rzadsze.

Kilka lokali z szyldami o swojsko brzmiącej nazwie „Apoteka” - nawet nie trzeba tłumaczyć.

 

Miasto Ovcari. Wita mnie dwujęzyczny szyld po bośniacku i po serbsku, cyrylicą. „Restoran”, czyli knajpa o wszystko mówiącej nazwie „Relax”. Ciekawe, że z szosy widać domki i na dole, bo droga prowadzi wysoko, ale też na górze. Za chwilę mijam tablicę (też dwujęzyczną) informującą, że wjeżdżam do „Kantonu Sarajevo”. Teraz nie ma już góry, tylko wyżyny. Wjeżdżam do stolicy, może najdziwniejszego państwa w Europie, a na pewno wyjątkowo specyficznego, przez wielu uważanego za sztuczne, bez własnej tradycji i historii. Państwa, które  długo poczeka na wejście do Unii Europejskiej.

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (16.05.2022)


 

POLECANE
Karol Nawrocki o sytuacji na granicy z Niemcami: Zwołam Radę Gabinetową Wiadomości
Karol Nawrocki o sytuacji na granicy z Niemcami: Zwołam Radę Gabinetową

Prezydent elekt Karol Nawrocki zapowiedział w poniedziałek, że po zaprzysiężeniu na prezydenta, czyli po 6 sierpnia, zwoła Radę Gabinetową w sprawie sytuacji na zachodniej granicy z Niemcami. Podkreślił, że będzie chciał poznać wszelkie dane statystyczne dot. nielegalnych migrantów.

Starcie Donalda Tuska z Samuelem Pereirą Wiadomości
Starcie Donalda Tuska z Samuelem Pereirą

Podczas poniedziałkowej konferencji prasowej doszło do starcia między Donaldem Tuskiem z Samuelem Pereirą. Dziennikarz wPolsce24 zapytał się szefa rządu na temat nagrań udostępnionych przez jego stację. Chodzi o taśmy z udziałem Romana Giertycha.

Pokojowe cuda Trumpa tylko u nas
Pokojowe cuda Trumpa

Nie wiemy, ilu ludziom ocalił życie w ostatnich tygodniach Donald Trump. Nie da się tego policzyć. Jednak jest pewne, że wielu mieszkańcom Afryki i Azji.

Nie dam się zastraszyć. Robert Bąkiewicz odpowiada Tuskowi ws. Ruchu Obrony Granic Wiadomości
"Nie dam się zastraszyć". Robert Bąkiewicz odpowiada Tuskowi ws. Ruchu Obrony Granic

Lider Ruchu Obrony Granic Robert Bąkiewicz zamieścił oświadczenie ws. wypowiedzi premiera Donalda Tuska na temat sytuacji na granicy z Niemcami.

Kto będzie w Kancelarii Prezydenta odpowiadał za sprawy międzynarodowe? Karol Nawrocki ujawnił nazwisko polityka
Kto będzie w Kancelarii Prezydenta odpowiadał za sprawy międzynarodowe? Karol Nawrocki ujawnił nazwisko

Prezydent elekt Karol Nawrocki w rozmowie na antenie Polsat News poinformował, kto w jego kancelarii będzie odpowiadał za sprawy międzynarodowe.

Jacek Sasin o sytuacji w PiS: Nie zmienia się zwycięskiego lidera polityka
Jacek Sasin o sytuacji w PiS: Nie zmienia się zwycięskiego lidera

– Nie zmienia się zwycięskiego lidera w czasie wyścigu wyborczego, a my jesteśmy na początku drogi – podkreślił Jacek Sasin, komentując kongres PiS oraz wybór Jarosława Kaczyńskiego na prezesa ugrupowania.

Teheran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu? Jest komunikat ambasadora Iranu Wiadomości
Teheran nie zrezygnuje ze wzbogacania uranu? Jest komunikat ambasadora Iranu

Ambasador Iranu przy ONZ Amir Said Irawani zadeklarował, że jego kraj "nigdy nie przestanie wzbogacać uranu". Dyplomata argumentował w wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS, że Teheran ma do tego "niezbywalne prawo" jako państwo-strona traktatu o nierozprzestrzenianiu broni jądrowej (NPT).

Andrzej Duda: Dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w ochronę granicy Wiadomości
Andrzej Duda: Dziękuje wszystkim, którzy zaangażowali się w ochronę granicy

Prezydent Andrzej Duda podziękował wszystkim, którzy działają na granicy z Niemcami, m.in. tym osobom, które zaangażowały się w Ruch Obrony Granic.

Nowy komunikat Sądu Najwyższego. Tak wyglądała część protestów wyborczych Wiadomości
Nowy komunikat Sądu Najwyższego. Tak wyglądała część "protestów wyborczych"

Sąd Najwyższy opublikował dokumenty, którymi nie zajmie się w ramach protestów wyborczych. W komunikacie podkreśla, że otrzymał na przykład wydruki wiadomości mailowej od Romana Giertycha, w której znajdowała się instrukcja składania protestu wyborczego.

Kim był Tadeusz Duda? Sąsiedzi mordercy spod Limanowej przerywają milczenie z ostatniej chwili
Kim był Tadeusz Duda? Sąsiedzi mordercy spod Limanowej przerywają milczenie

Tadeusz Duda, 57-latek ze Starej Wsi pod Limanową, zabił swoją córkę i zięcia, a także ciężko ranił teściową. Choć dramatyczne wydarzenia rozegrały się w piątek 27 czerwca, z każdym dniem na jaw wychodzą kolejne szczegóły. Mieszkańcy Starej Wsi, Zalesia i Młyńczysk opowiadają o tym, kim był Duda i jak doszło do koszmaru, którym od kilku dni żyje cała Polska.

REKLAMA

Medjugorie do Sarajewa. Bośnia i Hercegowina w dalekim przedpokoju UE

Medjugorie do Sarajewa. Bośnia i Hercegowina w dalekim przedpokoju UE

Z Mostaru, którego połowa mieszkańców uważa za miasto chorwackie, a połowa za bośniackie, tylko pół godziny do wyjątkowego dla katolików miejsca. To Medjugorie. Tłumacząc z chorwackiego nazwę miasta oznacza ona po prostu „między górami”. Rezydował tam w swoim czasie polski kardynał śp. Henryk Hoser, niegdyś ordynariusz Diecezji Warszawsko-Praskiej. Teraz oficjalnym Wizytatorem Apostolskim jest mały, drobny, mocno starszy i promiennie uśmiechnięty Aldo Cavalli. Siedzimy przy stole. Włoch uśmiecha się przyjaźnie, a po spotkaniu będzie się jeszcze ze mną wylewnie i serdecznie żegnał . Serce na dłoni. Pytam o liczbę pielgrzymów odwiedzających tę szczególną miejscowość, jakże popularną w Polsce. Monsignore odpowiada, że przed pandemią było to 2 do 2,5 miliona. Potem ruch pielgrzymkowy zamarł, a teraz wciąż jest bardzo mały. Pandemia może mija, ale strach przed nią - wciąż nie.

 

Polska w  Medjugorie, cisza w kaplicy

 

       Gdy wchodzę na spotkanie z przedstawicielem Watykanu na „wysuniętej placówce” w Bośni i Hercegowinie, ktoś niespodziewanie mówi do mnie po polsku „szczęść Boże”. To rodak - ksiądz Urban. Chwilę potem poznaje mnie z kilkoma Polakami w czarnych koszulkach z napisem „Wojownicy Maryi”. Przyjechali tutaj kręcić film o znaczeniu adoracji. Szczerzy, oddani, idealistyczni. Niech ich Bóg ma w swojej opiece.

 

Kaplica pełna jest rozmodlonych, skupionych ludzi. Jest tłum, ale cisza jest absolutna. Obok wielki kościół, głośny ślubem i licznymi weselnymi gośćmi. Przed kościołem człowiek z chorwacką flagą…

 

Cieszę się, że tutaj byłem. To mój pierwszy raz w Medjugorie. Szkoda, że przyjechałem tu na tak krótko. Żałuję, że nie mogłem zanurzyć się w tę kapliczna ciszę.

 

Łączy nas piłka

 

Jestem w Bośni- Hercegowinie. Miasto Mostar z górującym nad okolicą wielkim krzyżem. Mniej więcej połowa mieszkańców to Chorwaci - katolicy, druga połowa to Bośniacy-muzułmanie, a co 25 mieszkaniec to Serb-a więc prawosławny.  Miejscowi to fani piłki. Chorwaci dopingują Chorwację, co może oczywiste, Serbowie- Serbię, –za to Bośnię i Hercegowinę wspierają przede wszystkim sami Bośniacy . Dumą miejscowych jest Luka Modrić. Poważny biznesmen pokazuje mi z dumą zdjęcie Modrićia, kapitana reprezentacji Chorwacji, wicemistrzów świata z 2018 roku w koszulce klubu z Mostaru, w którym grał wraz z owym przedsiębiorcą. To w nim legendarny Chorwat zaczynał swoją profesjonalną, seniorską karierę na wypożyczeniu z Dinama Zagrzeb, aby stąd, z Hercegowiny wrócić do tego klubu w chorwackiej stolicy ,a dopiero potem podbić piłkarską Anglię w Tottenham Hotspur, a następnie Półwysep Iberyjski i świat, będąc kluczowym graczem „Królewskiego” Realu Madryt. Miejscowi Chorwaci – katolicy podkreślają po cichu, że jego dziadek podczas wojny na Bałkanach przed trzydziestu laty został zabity przez Serbów, a mały Modrić wraz z rodzicami byli uchodźcami.

 

Przed wojną były tu cztery kluby. Pierwszy to najstarszy klub w Bośni i Hercegowinie, liczący 117 lat, skupiający Chorwatów – Zrinjski (ten od Modrićia). Nazwa klubu pochodzi od nazwiska starego chorwackiego szlacheckiego rodu (jeden z potomków tej zasłużonej rodziny został przedsiębiorcą, który dorobił się wielkich pieniędzy w Wiedniu). Klub był patriotyczny i antykomunistyczny – jego prezes został w 1945 roku powieszony przez partyzantów Josipa Broz Tito na rynku w Mostarze. Po II wojnie Zrinjski nie usunął ze swoich piłkarskich strojów chorwackich symboli i został zlikwidowany, aby odrodzić się po niemal półwieczu. Drugi miejscowy klub, też jeszcze przedwojenny to Velež – skupiał i skupia głównie muzułmanów. Po I wojnie światowej była też Slavija i Jugosloven. Teraz zostały dwa: Zrinjski i Velež. Właśnie w tych dniach Zrinjski Mostar po raz siódmy zdobył tytuł mistrza Bośni i Hercegowiny. Na murach miasta, ale też poza nim widzę napisy „Mostar 1905” (data powstania klubu). Stroje ma czerwono –białe , tak jak argentyńskie River Plate czy hiszpański Rayo Vallecano (w ostatnich dniach Rayo sensacyjnie na wyjeździe ograł 1:0 Barcelonę).

 

Taksówkarz, z którym jadę, jest oczywiście kibicem. Podkreśla, że chociaż Zrinjski to chorwacki klub, ale grają w nim poza Chorwatami również Serbowie i Bośniacy. Dla odróżnienia klub Bośniaków – Velež gra w strojach czerwonych. Z Veležem grała parę lat temu w europejskich pucharach warszawska Legia. W przeciwieństwie do drużyn z Kazachstanu, Łotwy czy Luksemburga udało się jej ten bośniacko-hercegowiński klub wyeliminować.

 

Za szybą auta mijam kolejne, pełne zieleni i gór, krajobrazy. Na murach widzę napisy: „Naprijed Zrinjski” – czyli „naprzód Zrinjski”. Ale są też inne jak „Zrinjski ultras”. Akurat kiedy jestem w Bośni i Hercegowinie, już koronowany ,po raz kolejny, mistrz tego kraju Zrinjski Mostar wygrywa wyjazdowy mecz ligowy w stolicy BiH z FC Sarajewo 2:1.

 

Wśród miejscowych kibiców czuć respekt dla Polski i polskiej piłki. Jedni wymieniają nazwiska polskich piłkarzy – czołowych futbolistów świata z lat 1970-ch, inni głoszą chwałę Roberta Lewandowskiego. Na egzotycznym Mundialu w Katarze Biało-Czerwoni zagrają, a Bośnia i Hercegowina nie...

 

 Polski, chorwacki - bliskość

 

Wyjazd z Mostaru. Góry widoczne z hotelowych okien i z drogi do Sarajewa toną w chmurach. Ich wierzchołki kąpią się we mgle.

Żeby tu przylecieć, trzeba podróżować przez Wiedeń, dawną stolicę cesarsko-królewskich Austro-Węgier. Wybieram połączenie Bruksela-Wiedeń-Split w Chorwacji, a potem już samochodem do Mostaru. Wracam do Polski inaczej: najpierw na kołach do Sarajewa, stamtąd droga lotniczą najpierw znowu do Wiednia, a potem już do Warszawy. Na szczęście od czerwca uruchomione będzie bezpośrednie połączenie pomiędzy Warszawą a Sarajewem.

 

Jadę samochodem drogą z Hercegowiny do bośniacko - hercegowińskiej stolicy niczym zielonym wąwozem. Zieleń i góry są po obu stronach drogi, mijam też całkiem zieloną rzekę. Po prawej miejscowość D. Jablanica z małym minaretem. Bajkowy krajobraz po obu stronach szosy: niebo spływa na góry, góry wbijają się w niebo. Wszystko tonie w chmurach. Za oknami „Restoran Zdrava Voda”. To podobieństwo języków polskiego i chorwackiego, to zapewne jedna z istotnych przyczyn, dla których tylu naszych rodaków jeździ na wakacje do pobliskiej Chorwacji. Jadę dalej. Znowu „restoran”, czyli restauracja. Tym razem „Sedmica” („Tydzień”). Teraz z kolei krótki tunel.

 

Już większe miasteczko Jablanica z małym cmentarzem, potem zajezdnia autobusowa i napis „Autobuska Stanica”, po prawej mijam boisko i oczywiście mecz piłkarski. Odruchowo chcę, żeby samochód zwolnił. Jest też centrum sportowe. Sporo żółto-granatowych z białymi elementami charakterystycznych flag Bośni i Hercegowiny. Nagle kolejny tunel, ale ten jest w naprawie. Cierpliwie czekamy na swoją kolej, aż przejadą auta z naprzeciwka. Ten tunel czasem wyłączają w nocy i wtedy, jeżeli ktoś o tym nie wie musi parę godzin sterczeć przed tunelem. Powietrze jest rześkie. W takich chwilach czuć potęgę przyrody.

 

Miejscowość Konjic. Tu na ulicach widać już Bośniaczki w chustach na głowie. Islamskie obyczaje widać już gołym okiem. W Mostarze, mimo że niemal polowa mieszkańców to muzułmanie jest to o wiele rzadsze.

Kilka lokali z szyldami o swojsko brzmiącej nazwie „Apoteka” - nawet nie trzeba tłumaczyć.

 

Miasto Ovcari. Wita mnie dwujęzyczny szyld po bośniacku i po serbsku, cyrylicą. „Restoran”, czyli knajpa o wszystko mówiącej nazwie „Relax”. Ciekawe, że z szosy widać domki i na dole, bo droga prowadzi wysoko, ale też na górze. Za chwilę mijam tablicę (też dwujęzyczną) informującą, że wjeżdżam do „Kantonu Sarajevo”. Teraz nie ma już góry, tylko wyżyny. Wjeżdżam do stolicy, może najdziwniejszego państwa w Europie, a na pewno wyjątkowo specyficznego, przez wielu uważanego za sztuczne, bez własnej tradycji i historii. Państwa, które  długo poczeka na wejście do Unii Europejskiej.

 

*tekst ukazał się w „Gazecie Polskiej Codziennie” (16.05.2022)



 

Polecane
Emerytury
Stażowe