[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Czy propozycja niemieckiej Drogi Synodalnej uzdrawia?

„Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia” (Łk 15, 7).
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Czy propozycja niemieckiej Drogi Synodalnej uzdrawia?
/ pixabay.com/murrayderek

 

Synodalność, czyli pewien sposób kolektywnego wsłuchiwania się w tchnienia Ducha Świętego, towarzyszyła Kościołowi od zarania. Podkreśla ona nasze powszechne powołanie i namaszczenie, pielęgnuje wspólnotowość, w obecnych czasach może być także lekarstwem na niezwykle szkodliwy klerykalizm - i to zarówno ten bardziej wysublimowany, charakterystyczny raczej dla niektórych duchownych, jak i ten „świecki”, noszący rys biernej agresji, podszyty lękiem i usprawiedliwiający ignorancję „pobożnością” a zawiść „pokorą”. Jednak o ile synodalność, jako słuchanie i dzielenie się, jest rzeczą ze wszech miar dobrą, choćby dlatego, że ustawia we właściwych wobec siebie relacjach urząd i charyzmat w Kościele, o tyle efekt jego pracy, jak w wypadku każdego pomocnego narzędzia, zależy od tego, w jaki sposób się nim posłużymy. Nożem można ukroić chleb, ale można też uciąć sobie palec. Odpowiedzią na to nie jest zakazanie używania noży, ale wykorzystywanie ich w sposób odpowiedzialny.

Z coraz większym zaniepokojeniem śledzę kierunek myślenia o Kościele, w którym podąża Der Synodale Weg [droga synodalna] w Niemczech i nie chodzi tylko o kontrowersyjne postulaty typu kapłaństwa instytucjonalnego kobiet, zniesienia celibatu księży czy choćby całego szeregu propozycji różnorodnych zmian w nauczaniu Kościoła w dziedzinie etyki seksualnej - to efekt końcowy danego sposobu rozumowania - mnie chodzi właśnie o sam sposób rozumowania.

Wczoraj, w dokumentach zatwierdzonych przez „Drogę Synodalną”, przeczytałam pewien budzący zdziwienie zapis, w kilkustronicowym tekście napotykamy na zdanie: „Wierność Kościołowi katolickiemu nie może być mierzona osobistą formą życia…”. A chwilę później: „Także w przypadku nauczycieli religii i pracowników naukowych, lojalność wobec Kościoła katolickiego nie może być mierzona osobistym stylem życia”. Tu sprawa odnosiła się do kwestii czystości, jednak tego typu otwarte stwierdzenia mają przecież charakter uniwersalny. Sprawę konkretnych niemieckich postulatów zostawmy z boku, bo każdym z ich głównych nurtów trzeba byłoby zająć się z osobna. Chodzi mi bardziej o sposób myślenia, wedle którego wiara nie musi być powiązana z postawą. Na tej płaszczyźnie spory w Kościele trwały od samego początku, na jej fundamencie dochodziło także do nieporozumień. Pisząc o nieporozumieniach miałam na myśli obecny już w pierwszym wieku chrześcijaństwa ruch pauliński i antypauliński.

Czytaj więcej: Usprawiedliwienie w łasce

Zdecydowanie nie jestem zwolenniczką pogoni za nadprzyrodzonymi znakami, pseudomistyczną wiedzą, magicznym traktowaniem relacji z Bogiem, bo Bóg działa w sercu człowieka, jest dla nas Tajemnicą, ale związek z Nim to nie zabawa w podchody, ani sposób na pompowanie ego, jednak mam wrażenie, że tym razem, jak po wielokroć, liturgia sama podsuwa nam natchnienia, kierunki, odpowiedzi. Możemy oczywiście mówić o zbiegu okoliczności, ale widzę w tym pomoc Ducha Świętego w uporaniu się z tematem wiary i postawy, który prześwietla z tekstu niemieckiej Drogi Synodalnej. W sobotnim fragmencie Ewangelii wg św. Łukasza czytamy: „Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo” oraz „Pokażę wam, do kogo podobny jest każdy, kto przychodzi do Mnie, słucha słów moich i wypełnia je. Podobny jest do człowieka, który buduje dom: wkopał się głęboko i fundament założył na skale. Gdy przyszła powódź, wezbrana rzeka uderzyła w ten dom, ale nie zdołała go naruszyć, ponieważ był dobrze zbudowany”. Wiara zatem polega na słuchaniu, ale też na naśladowaniu, wcielaniu w życie. Rzecz jasna człowiek jest omylny i słaby, wielu z nas zna zapewne własną moralną nędzę. Tu pojawia się liturgia niedzielna i czytanie z 15 rozdziału Ewangelii Łukaszowej: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu…”. Dalej Jezus mówi także o zgubionej drachmie i opowiada przypowieść o Miłosiernym Ojcu i marnotrawnych synach, akcentując miłość Boga; Jego skłonność do wybaczenia wszelkiej słabości i grzechu, pogoni za poranionym, obolałym, cierpiącym, pogubionym; Jego cierpliwość w oczekiwaniu na nasz powrót. A przede wszystkim to, że choć efekty i dobre owoce naszej wiary są naturalnym skutkiem miłości i zaangażowania w relację z Bogiem, to On jest autorem wszelkiej doskonałości, On jest źródłem dobra, „chcenia i działania”, On prowadzi. Jeśli o tym zapomnimy, zamiast kochać zaczniemy ponawiać próby zasługiwania na miłość a zamiast wcielać w życie natchnienia Ducha Świętego, realizować własną agendę, często naznaczoną lękiem, zagubieniem lub pychą.

Jednego Jezus w tych tekstach nie mówi, mianowicie tego, że nie ma znaczenia nasza postawa, zaangażowanie, podążanie za Nim, za tym, co mówi. Wręcz przeciwnie słyszymy: „Tak samo, powiadam wam, radość nastaje wśród aniołów Bożych z powodu jednego grzesznika, który się nawraca” oraz „Czemu to wzywacie Mnie: „Panie, Panie!”, a nie czynicie tego, co mówię?”. Bóg lituje się nad grzesznikiem, przebacza, kocha go. Jeśli ten nie daje rady, to weźmie go na ręce i sam poniesie, dostrzega wszelkie odcienie i powody słabości, jest naszym pierwszym i największym adwokatem, ale nie zakłamuje rzeczywistości i nazywa rzeczy po imieniu. Wszelkie rzeczy. Każdy z nas jakieś biedy ma, ten jedne, tamten inne. Niektóre z nich, być może, będą towarzyszyć nam aż do śmierci, ale nie to jest najważniejsze. Naprawdę ważne jest, by nie uciekać od prawdy, od tego, że istnieje coś takiego jak obiektywne dobro i że moje wybory mają znaczenie, oraz by prawdę o sobie, choćby i najbardziej trudną, powierzać Bogu w ufności, aby podawać Mu rękę i próbować iść dalej. Ozdrowieńczy nie jest ani perfekcjonizm, ani zakłamywanie rzeczywiści. Ozdrowieńcza jest ta wspólna droga. A bliskość Boga, powoli, ale niezawodnie, wyciska na nas swe piętno, jak pieczęć na wosku, i promieniuje wokół w naszym spojrzeniu, słowach, czynach. W duchu i prawdzie.


 

POLECANE
IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami Wiadomości
IMGW wydał ostrzeżenie przed burzami

W sobotę rano IMGW wydał ostrzeżenia I stopnia przed burzami i towarzyszącym im silnym deszczem. Podczas ich trwania można spodziewać się opadów deszczu do 40 mm z porywami wiatru do 65 km/h. Będą one obowiązywały w pasie kraju przechodzącym od Suwałk po Zakopane.

Szef MON o Wschodniej Straży: „NATO daje twardą, jasną odpowiedź” Wiadomości
Szef MON o Wschodniej Straży: „NATO daje twardą, jasną odpowiedź”

Wschodnia Straż (Eastern Sentry) to bardzo poważna, jedna z największych operacji w historii NATO oraz twarda i jasna odpowiedź Sojuszu - ocenił w sobotę wicepremier i minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz. Dodał, że operacja będzie bronić nieba nie tylko przed dronami.

Nowe doniesienia z Pałacu Buckingham. Nieoczekiwane słowa księcia z ostatniej chwili
Nowe doniesienia z Pałacu Buckingham. Nieoczekiwane słowa księcia

Tydzień pełen publicznych wystąpień w Londynie zakończył się dla 43-letniego księcia Williama wizytą, która zwróciła uwagę mediów. Choć celem wydarzenia w Lambeth było zapoznanie się z działalnością organizacji młodzieżowej, największe zainteresowanie wzbudziły jego słowa o edukacji muzycznej własnych dzieci. Arystokrata nawiązał również do własnego dzieciństwa.

Gigantyczna frekwencja na patriotycznym marszu w Londynie. Największa demonstracja narodowa od dekad z ostatniej chwili
Gigantyczna frekwencja na patriotycznym marszu w Londynie. Największa demonstracja narodowa od dekad

Londyn przeżywa historyczny moment – gigantyczne tłumy w centrum miasta, flagi powiewające nad Westminsterem i hasła, które odbijają się echem po całej Europie. Wiec „Zjednoczmy Królestwo”, zorganizowany przez Tommy’ego Robinsona, urósł do rangi największej demonstracji narodowej od dekad.

Problemy z płatnościami online. Klienci nie mogą korzystać z terminali z ostatniej chwili
Problemy z płatnościami online. Klienci nie mogą korzystać z terminali

Wystąpiła awaria w działaniu usług płatności bezgotówkowych - poinformowała w sobotę po południu w mediach społecznościowych zajmująca się elektronicznymi płatnościami firma eService. Technicy pracują nad przywróceniem sprawności systemu.

Pilne: RCB wysłało alert: odgłosy strzałów i śmigłowce w regionie” z ostatniej chwili
Pilne: RCB wysłało alert: "odgłosy strzałów i śmigłowce w regionie”

Rządowe Centrum Bezpieczeństwa wysłało do mieszkańców specjalny alert ostrzegający przed strzałami i przelotami helikopterów. Wszystko przez trwające manewry „Żelazny Obrońca-25”, które są największym przedsięwzięciem Wojska Polskiego w 2025 roku.

Codzienność na kredyt. Coraz więcej Niemców musi się zapożyczać Wiadomości
Codzienność na kredyt. Coraz więcej Niemców musi się zapożyczać

Pożyczki w Niemczech coraz częściej służą do pokrywania codziennych kosztów. Z badania instytutu Civey, przeprowadzonego dla banku Barclays, wynika, że w ciągu ostatnich dwóch lat ponad 50 proc. osób poniżej pięćdziesiątki musiało się zadłużyć. Najczęściej prosili o pomoc bliskich (44 proc.), ale wielu korzystało też z kredytów bankowych (40 proc.).

Tragedia na Porto Santo. Nie żyje polski turysta Wiadomości
Tragedia na Porto Santo. Nie żyje polski turysta

Do tragicznego zdarzenia doszło w piątkowe popołudnie, 12 września, na wyspie Porto Santo w archipelagu Madery. Podczas kąpieli w oceanie zginął 55-letni obywatel Polski.

Półnagi mężczyzna wtargnął do kościoła, zdemolował ołtarz i zaatakował księdza pilne
Półnagi mężczyzna wtargnął do kościoła, zdemolował ołtarz i zaatakował księdza

Wstrząsające sceny w kościele pw. św. Michała Archanioła w Mieścisku - podczas piątkowej mszy półnagi mężczyzna ze słuchawkami na uszach wtargnął do świątyni, demolował ołtarz, połamał krzyż, a następnie rzucił się na księdza proboszcza. To nie koniec – mikrofon poleciał w stronę wiernych, którzy w osłupieniu obserwowali brutalny atak.

Szef polskiego giganta deweloperskiego oferuje pracownikom po 10 tys. za spłodzenie dziecka Wiadomości
Szef polskiego giganta deweloperskiego oferuje pracownikom po 10 tys. za spłodzenie dziecka

Władysław Grochowski, szef jednej z największych w Polsce sieci dewelopersko-hotelowych, postanowił wziąć sprawy w swoje ręce i wesprzeć walkę z kryzysem demograficznym. Biznesmen, znany jako „Dziadzio Władzio”, przygotował program, który nie tylko szokuje, ale i daje realne wsparcie dla polskich rodzin.

REKLAMA

[Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Czy propozycja niemieckiej Drogi Synodalnej uzdrawia?

„Powiadam wam: Tak samo w niebie większa będzie radość z jednego grzesznika, który się nawraca, niż z dziewięćdziesięciu dziewięciu sprawiedliwych, którzy nie potrzebują nawrócenia” (Łk 15, 7).
 [Tylko u nas] Aleksandra Jakubiak OV: Czy propozycja niemieckiej Drogi Synodalnej uzdrawia?
/ pixabay.com/murrayderek

 

Synodalność, czyli pewien sposób kolektywnego wsłuchiwania się w tchnienia Ducha Świętego, towarzyszyła Kościołowi od zarania. Podkreśla ona nasze powszechne powołanie i namaszczenie, pielęgnuje wspólnotowość, w obecnych czasach może być także lekarstwem na niezwykle szkodliwy klerykalizm - i to zarówno ten bardziej wysublimowany, charakterystyczny raczej dla niektórych duchownych, jak i ten „świecki”, noszący rys biernej agresji, podszyty lękiem i usprawiedliwiający ignorancję „pobożnością” a zawiść „pokorą”. Jednak o ile synodalność, jako słuchanie i dzielenie się, jest rzeczą ze wszech miar dobrą, choćby dlatego, że ustawia we właściwych wobec siebie relacjach urząd i charyzmat w Kościele, o tyle efekt jego pracy, jak w wypadku każdego pomocnego narzędzia, zależy od tego, w jaki sposób się nim posłużymy. Nożem można ukroić chleb, ale można też uciąć sobie palec. Odpowiedzią na to nie jest zakazanie używania noży, ale wykorzystywanie ich w sposób odpowiedzialny.

Z coraz większym zaniepokojeniem śledzę kierunek myślenia o Kościele, w którym podąża Der Synodale Weg [droga synodalna] w Niemczech i nie chodzi tylko o kontrowersyjne postulaty typu kapłaństwa instytucjonalnego kobiet, zniesienia celibatu księży czy choćby całego szeregu propozycji różnorodnych zmian w nauczaniu Kościoła w dziedzinie etyki seksualnej - to efekt końcowy danego sposobu rozumowania - mnie chodzi właśnie o sam sposób rozumowania.

Wczoraj, w dokumentach zatwierdzonych przez „Drogę Synodalną”, przeczytałam pewien budzący zdziwienie zapis, w kilkustronicowym tekście napotykamy na zdanie: „Wierność Kościołowi katolickiemu nie może być mierzona osobistą formą życia…”. A chwilę później: „Także w przypadku nauczycieli religii i pracowników naukowych, lojalność wobec Kościoła katolickiego nie może być mierzona osobistym stylem życia”. Tu sprawa odnosiła się do kwestii czystości, jednak tego typu otwarte stwierdzenia mają przecież charakter uniwersalny. Sprawę konkretnych niemieckich postulatów zostawmy z boku, bo każdym z ich głównych nurtów trzeba byłoby zająć się z osobna. Chodzi mi bardziej o sposób myślenia, wedle którego wiara nie musi być powiązana z postawą. Na tej płaszczyźnie spory w Kościele trwały od samego początku, na jej fundamencie dochodziło także do nieporozumień. Pisząc o nieporozumieniach miałam na myśli obecny już w pierwszym wieku chrześcijaństwa ruch pauliński i antypauliński.

Czytaj więcej: Usprawiedliwienie w łasce

Zdecydowanie nie jestem zwolenniczką pogoni za nadprzyrodzonymi znakami, pseudomistyczną wiedzą, magicznym traktowaniem relacji z Bogiem, bo Bóg działa w sercu człowieka, jest dla nas Tajemnicą, ale związek z Nim to nie zabawa w podchody, ani sposób na pompowanie ego, jednak mam wrażenie, że tym razem, jak po wielokroć, liturgia sama podsuwa nam natchnienia, kierunki, odpowiedzi. Możemy oczywiście mówić o zbiegu okoliczności, ale widzę w tym pomoc Ducha Świętego w uporaniu się z tematem wiary i postawy, który prześwietla z tekstu niemieckiej Drogi Synodalnej. W sobotnim fragmencie Ewangelii wg św. Łukasza czytamy: „Po własnym owocu bowiem poznaje się każde drzewo” oraz „Pokażę wam, do kogo podobny jest każdy, kto przychodzi do Mnie, słucha słów moich i wypełnia je. Podobny jest do człowieka, który buduje dom: wkopał się głęboko i fundament założył na skale. Gdy przyszła powódź, wezbrana rzeka uderzyła w ten dom, ale nie zdołała go naruszyć, ponieważ był dobrze zbudowany”. Wiara zatem polega na słuchaniu, ale też na naśladowaniu, wcielaniu w życie. Rzecz jasna człowiek jest omylny i słaby, wielu z nas zna zapewne własną moralną nędzę. Tu pojawia się liturgia niedzielna i czytanie z 15 rozdziału Ewangelii Łukaszowej: „Któż z was, gdy ma sto owiec, a zgubi jedną z nich, nie zostawia dziewięćdziesięciu dziewięciu na pustyni i nie idzie za zgubioną, aż ją znajdzie? A gdy ją znajdzie, bierze z radością na ramiona i wraca do domu…”. Dalej Jezus mówi także o zgubionej drachmie i opowiada przypowieść o Miłosiernym Ojcu i marnotrawnych synach, akcentując miłość Boga; Jego skłonność do wybaczenia wszelkiej słabości i grzechu, pogoni za poranionym, obolałym, cierpiącym, pogubionym; Jego cierpliwość w oczekiwaniu na nasz powrót. A przede wszystkim to, że choć efekty i dobre owoce naszej wiary są naturalnym skutkiem miłości i zaangażowania w relację z Bogiem, to On jest autorem wszelkiej doskonałości, On jest źródłem dobra, „chcenia i działania”, On prowadzi. Jeśli o tym zapomnimy, zamiast kochać zaczniemy ponawiać próby zasługiwania na miłość a zamiast wcielać w życie natchnienia Ducha Świętego, realizować własną agendę, często naznaczoną lękiem, zagubieniem lub pychą.

Jednego Jezus w tych tekstach nie mówi, mianowicie tego, że nie ma znaczenia nasza postawa, zaangażowanie, podążanie za Nim, za tym, co mówi. Wręcz przeciwnie słyszymy: „Tak samo, powiadam wam, radość nastaje wśród aniołów Bożych z powodu jednego grzesznika, który się nawraca” oraz „Czemu to wzywacie Mnie: „Panie, Panie!”, a nie czynicie tego, co mówię?”. Bóg lituje się nad grzesznikiem, przebacza, kocha go. Jeśli ten nie daje rady, to weźmie go na ręce i sam poniesie, dostrzega wszelkie odcienie i powody słabości, jest naszym pierwszym i największym adwokatem, ale nie zakłamuje rzeczywistości i nazywa rzeczy po imieniu. Wszelkie rzeczy. Każdy z nas jakieś biedy ma, ten jedne, tamten inne. Niektóre z nich, być może, będą towarzyszyć nam aż do śmierci, ale nie to jest najważniejsze. Naprawdę ważne jest, by nie uciekać od prawdy, od tego, że istnieje coś takiego jak obiektywne dobro i że moje wybory mają znaczenie, oraz by prawdę o sobie, choćby i najbardziej trudną, powierzać Bogu w ufności, aby podawać Mu rękę i próbować iść dalej. Ozdrowieńczy nie jest ani perfekcjonizm, ani zakłamywanie rzeczywiści. Ozdrowieńcza jest ta wspólna droga. A bliskość Boga, powoli, ale niezawodnie, wyciska na nas swe piętno, jak pieczęć na wosku, i promieniuje wokół w naszym spojrzeniu, słowach, czynach. W duchu i prawdzie.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe