Była feministka: Jestem wykluczana ze środowisk lewicowych. Jestem wyrzutem sumienia

Od końca 2019 jestem stygmatyzowana i wykluczana z lewicowych/progresywnych kręgów. Najpierw za mój sprzeciw wobec promocji prostytucji, potem za krytykowanie postulatów queer wymazujących biologiczną definicję płci. Jestem dowodem na to, że cancel culture istnieje w Polsce.
Jestem też dowodem na to, że „cancel” można przetrwać. Będę głośnym wyrzutem sumienia środowisk lewicowych, które od ponad 2 lat bezpardonowo próbują niszczyć moją reputację przy użyciu kłamstw i kumoterskich układów w mediach oraz sukcesywnie mnie wykluczają i stygmatyzują.
Wiele sytuacji anulowania kogoś przechodzi bez echa, dzieje się po cichu, w skrytości kuluarów, gdzie po prostu ktoś komuś przekazuje, żeby z tą czy tamtym nie współpracować, szepnie słówko, żeby napisać o kimś szkalujący tekst itd. Boleję nad tym, że lewica okazała się taka
– pisze Kaya Szulczewska na Twitterze.
TERF
Kaya Szulczewska jest działaczką na rzecz praw kobiet. Zdystansowała się jednak od środowisk „progresywnych” po tym, jak została zaatakowana jako TERF.
TERF to obraźliwe określenie oznaczające „trans-exclusionary radical feminist”, czyli „radykalną feministkę wykluczającą osoby transpłciowe”. Określenie służy piętnowaniu tych działaczek na rzecz praw kobiet, które nie godzą się na kwestionowanie definicji „kobiety”.
Jestem też dowodem na to, że "cancel" można przetrwać. Będę głośnym wyrzutem sumienia środowisk lewicowych, które od ponad 2 lat bezpardonowo próbują niszczyć moją reputację przy użyciu kłamstw i kumoterskich układów w mediach oraz sukcesywnie mnie wykluczają i stygmatyzują. 2/3
— Kaya Szulczewska (@kayaszu) January 16, 2023
Wiele sytuacji anulowania kogoś przechodzi bez echa, dzieje się po cichu, w skrytości kuluarów, gdzie po prostu ktoś komuś przekazuje, żeby z tą czy tamtym nie współpracować, szepnie słówko żeby napisać o kimś szklujący tekst itd. Boleję nad tym, że lewica okazała się taka. 3/3
— Kaya Szulczewska (@kayaszu) January 16, 2023