Donald Tusk zrzeka się reparacji. Czy czeka go Trybunał Stanu?

W przeddzień 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej Donald Tusk, premier i lider rządzącej koalicji, przed nowo powołanym kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem jednostronnie zrzekł się w Warszawie polskich roszczeń reparacyjnych wobec Berlina. To – jak tłumaczył Tusk – nowe otwarcie polsko-niemieckich stosunków.
Premier Donald Tusk Donald Tusk zrzeka się reparacji. Czy czeka go Trybunał Stanu?
Premier Donald Tusk / PAP/Radek Pietruszka

Co musisz wiedzieć?

  • Premier Donald Tusk podczas spotkania z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem zrzekł się polskich roszczeń reparacyjnych wobec Berlina
  • Zdaniem Tuska ma być to nowe otwarcie stosunków polsko-niemieckich
  • Za czasów rządów PiS, komisja pracująca przy MSZ ustaliła wartość potencjalnych reparacji na kwotę 6 bilionów złotych

 

Jednak to także słowa, które zaprowadzą obecnego premiera przed Trybunał Stanu, bo jednostronna decyzja Tuska stanęła w sprzeczności z uchwałami Sejmu i rządu, które przyjęto trzy lata temu, a tego nie wolno robić żadnemu premierowi, bez względu na to, czy oceniamy to przez pryzmat Konstytucji RP, czy Traktatu o Unii Europejskiej. 

Tuskowi w przyszłym sporze przed polskimi sądami nie pomogą nawet niemieckie koneksje w Brukseli, bo lekceważąc decyzję – niemal jednogłośną – Sejmu z 2022 roku, złamał podstawowe zasady trójpodziału władzy oraz unijne zasady równowagi władzy i instytucji, które we Wspólnocie są podstawą działania Unii jako całości. Choć już dziś wiadomo, że w ewentualnym sporze na polskim gruncie to właśnie w Berlinie obecny premier będzie szukał najmocniejszego wsparcia. 

 

Gest wart biliony

Niemcy mają mu za co dziękować, bo rzucone przez obecnego premiera słowa o „nie proszeniu w przyszłości o zadośćuczynienie” za straty poniesione przez Polskę wskutek napaści Niemiec i wieloletnią okupację połączoną z eksterminacją narodu, będą przedstawiane przez niemieckich prawników i polityków jako oficjalna polska deklaracja zamykająca kwestię roszczeń. 

Potwierdził to kanclerz Niemiec Friedrich Merz, który niemal natychmiast po słowach Tuska odpowiedział, że „jeśli chodzi o kwestie prawne w kontekście możliwych reparacji, to są zakończone”.

Decyzja dyplomatyczna o reparacjach zapadła w czasach komunistycznych. Nie mieliśmy w tej sprawie tak naprawdę nic do powiedzenia, nie my o tym decydowaliśmy. Czy Niemcy kiedykolwiek zadośćuczyniły za straty, tragedię II wojny światowej w Polsce? Nie, oczywiście, że nie. Jestem historykiem, jestem z Gdańska. Mógłbym godzinami mówić o tym, jak wygląda ten rachunek. On nigdy nie był zadośćuczyniony, ale nie będziemy o to prosić. To kwestia do przemyślenia przez wszystkie strony. Ja chcę się skoncentrować na tym, aby Polska i Niemcy skupiły się na tym, by budować bezpieczną przyszłość

– mówił szef polskiego rządu podczas spotkania z nowym kanclerzem.

Niemcy wiedzą, że gest Donalda Tuska jest dla nich tak naprawdę trudnym do przecenienia i jak najbardziej wymiernym prezentem od polskiego polityka. Ma wartość ponad 6 bilionów złotych – na tyle eksperci powołani w pracującej przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych w poprzedniej kadencji komisji ds. reparacji wojennych, prowadzonej przez wiceszefa polskiej dyplomacji Arkadiusza Mularczyka, dzisiaj europarlamentarzysty, wycenili straty poniesione przez Polskę.

Trzytomowy raport, nad którym pracowali historycy, socjologowie i ekonomiści, szczegółowo wylicza wszystkie zbrodnie i zniszczenia, jakich dopuścili się Niemcy pomiędzy 1939 a 1945 rokiem w Polsce. To nie tylko eksterminacja 5,2 mln obywateli Rzeczpospolitej, ale także zniszczenia i kradzieże, w tym niedających się wycenić strat w dokumentach, oraz utracone przez Polskę korzyści w związku ze zrównaniem naszego kraju z ziemią i zniszczeniami na poziomie przekraczającym dwukrotność polskiego PKB z najlepszych lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. 

 

Tylko, że decyzji... nie było

– Słowa Tuska są Niemcom na rękę, szczególnie że od początku twierdzili, że sprawa reparacji jest zakończona – uważa Romuald Szeremietiew, polityk, były minister obrony narodowej, profesor Akademii Sztuki Wojennej, ekspert ds. wojskowości i autor książek historycznych. – Pojawiały się głosy, że sprawa reparacji została zakończona już przez władze PRL, jednak takiego dokumentu po prostu nigdy nie było i nie ma. Był tylko luźny artykuł w „Trybunie Ludu”, jednak on nie jest dokumentem w myśl prawa międzynarodowego. Kiedy odzyskaliśmy wolność w 1989 roku, zawarliśmy z Niemcami traktat przede wszystkim rozstrzygający kwestie graniczne, w którym również nie było ani słowa o naszym rzekomym zrzekaniu się reparacji. W 2022 roku został przygotowany raport dotyczący strat poniesionych przez Polskę w wyniku II wojny światowej, w którym straty te dokładnie wyliczono. Razem z notą dyplomatyczną raport ten został przedstawiony stronie niemieckiej, a oni wciąż udają, że tego raportu nie ma. Tymczasem temat reparacji nie ma prawa być zamknięty do czasu, aż Niemcy pokryją straty, które ponieśliśmy wskutek ich napaści i okupacji. To również wywóz polskich dóbr narodowych, dzieł sztuki, i palenie tego, co im się nie przyda. W ten sposób Biblioteka Narodowa straciła Archiwum Akt Nowych, które zostało spalone przez Niemców już po kapitulacji Powstania Warszawskiego.

Zamiast wypłacenia Polsce reparacji Niemcy zadeklarowali, że w Berlinie powstanie monument upamiętniający cierpienia Polski w związku z atakiem niemieckim w 1939 roku. To także nie zadziałało.

– Zamiast monumentu od połowy kwietnia naprzeciwko Bundestagu leży... kamień – wzdycha Szeremietiew. – Może to ten kamień, który spadł Niemcom z serca, kiedy dowiedzieli się, że Polska „nie będzie się prosić”, jak to mówi premier, o reparacje wojenne.

 

Niemiecka moralność 

Romuald Szeremietiew zwraca uwagę na to, że paradoksalnie kwestie wypłat reparacji za straty wojenne rozpoczęli w Europie sami Niemcy, kiedy w 1871 roku zakończyła się wojna prusko-francuska. 

– Francja zapłaciła wówczas ogromną kontrybucję, za którą Prusy i Niemcy zbudowały swoją potężną armię wykorzystywaną w I wojnie światowej. Wojnie, która skończyła się, jak wiadomo, ich klęską i koniecznością zapłaty reparacji wojennych – opowiada. – Koniec końców Niemcy spłacały reparacje za ten okres jeszcze w XXI wieku. Ostatnią ratę wypłaciły Francji i Wielkiej Brytanii w 2010 roku, po 92 latach od zakończenia wojny. Nie tylko to, bo Berlin płacił również za to, co Niemcy robiły w Afryce. Do 2021 roku niewielka Namibia dostała z Republiki Federalnej ponad miliard euro, choć oficjalnie nie nazywano tego reparacjami, a jedynie „odszkodowaniem za ludobójstwo”, którego Niemcy dopuścili się w swojej byłej kolonii.

Zdaniem ekspertów ds. prawa międzynarodowego szanse Polski na otrzymanie reparacji od Niemiec za II wojnę światową były i wciąż są niemałe. Dlaczego? Zniszczenia są bezsporne i udokumentowane, m.in. dzięki „raportowi Mularczyka” z 2022 roku. To również brak formalnej – do majowej deklaracji Donalda Tuska złożonej w ukłonie przed kanclerzem Friedrichem Merzem – rezygnacji ze starań o wypłatę reparacji. Z pewnością słowa premiera będą dla strony niemieckiej argumentem w ewentualnym sporze przed międzynarodowymi trybunałami. Z tym jednak rząd, który będzie chciał wrócić do sprawy wojennych reparacji dla Polski, łatwo sobie poradzi, bo jednostronna decyzja Donalda Tuska stoi w sprzeczności z polską konstytucją i prawem unijnym. Dlaczego? 

 

Po prostu… zdrada

– To niezgodne z prawem działanie premiera – spokojnie wyjaśnia Arkadiusz Mularczyk, szef zespołu ds. raportu o stratach wojennych, były wiceszef polskiej dyplomacji, dzisiaj europoseł PiS w Brukseli. – Kwestie reparacji zostały przyjęte dwoma aktami prawnymi, których nie można tak sobie złamać czy pominąć. Najpierw powstała uchwała Sejmu w sprawie reparacji. Na jej podstawie rząd, w którym pracowałem, wystosował do Niemców notę dyplomatyczną w tej sprawie. Dostaliśmy z Niemiec odpowiedź, że ich zdaniem sprawa reparacji jest zamknięta i wówczas rząd zdecydował – również uchwałą – że Polska nie kończy postępowania i będzie domagać się wypłaty reparacji za straty, jakie ponieśliśmy wskutek wojny i okupacji. Donald Tusk jednoosobowo nie może podjąć decyzji sprzecznej z uchwałą rządu, a jeszcze mniej z uchwałą Sejmu, który – dopóki mamy trójpodział władzy, a nie dyktaturę – pełni funkcje nadzorcze nad rządem. Sejm nigdy się z tej uchwały nie wycofał.

Jak podkreśla Mularczyk, poza kwestiami prawnymi obecne słowa i deklaracje Donalda Tuska są po prostu... zdradą stanu.

– W mojej ocenie to jest zdrada Polski i osobiście postawię Tuska przed Trybunałem Stanu, jak już skończy się jego kadencja – mówi. – To, co powiedział, ma charakter ewidentnej zdrady narodowej i dzisiaj chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości.

 

Niemcy: winę za wojnę ponosi… Polska

Obecny rząd trudno jest bronić przed zarzutem „proniemieckości”, szczególnie w kontekście prowadzenia bieżącej, uległej polityki wobec Berlina i zaniechania prowadzenia polityki historycznej względem Niemiec w ogóle. Efekt tej polityki jest widoczny już dzisiaj w najnowszych badaniach świadomości historycznej niemieckiej młodzieży, o której na początku maja pisał „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. 

Coraz więcej niemieckich uczniów deklaruje otwarcie, że to „Polska sprowokowała II wojnę” światową czy „Żydzi byli w jakiś sposób współwinni” – czytamy w gazecie.

– 80 lat po zakończeniu wojny zachowanie pamięci jest coraz trudniejsze – mówią dzisiaj historycy cytowani w niemieckich mediach. – Takie niezgodne z prawdą tezy stanowią coraz większe zagrożenie ze względu na rosnące luki w wiedzy uczniów. Nauczyciele obserwują wśród uczniów coraz bardziej negatywne nastawienie do zajmowania się tematem narodowego socjalizmu i Holokaustu. Obecnie coraz częściej słyszy się również apele o „odpuszczenie sobie” okresu nazistowskiego w historii Niemiec.


 

POLECANE
Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins z ostatniej chwili
Wimbledon: Pewne zwycięstwo Igi Świątek z Danielle Collins

Iga Świątek awansowała do czwartej rundy wielkoszlemowego turnieju na trawiastych kortach Wimbledonu. Rozstawiona z numerem ósmym tenisistka pewnie pokonała Amerykankę Danielle Collins 6:2, 6:3. Jej kolejną rywalką w Londynie będzie Dunka Clara Tauson.

Komu służycie?. Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji z ostatniej chwili
"Komu służycie?". Ostra reakcja Roberta Bąkiewicza na zaskakujący ruch policji

Robert Bąkiewicz ostro skrytykował decyzję policji o wprowadzeniu zakazu lotów dronów przy granicy z Niemcami. Jak twierdzi, ograniczenia uderzają w działania obywatelskie mające na celu kontrolę migracji; zakaz ogłoszono dwa dni po tym, jak Ruch Obrony Granic zakupił własne drony do patrolowania pasa przygranicznego.

Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego Wiadomości
Komunikat dla mieszkańców woj. świętokrzyskiego

W sobotę uruchomiono wakacyjną, bezpłatną linię autobusową z Kielc na Święty Krzyż. Kursy realizowane będą w każdą sobotę i niedzielę do 28 września. Pasażerom towarzyszyć będzie przewodnik, który opowie o atrakcjach turystycznych regionu i zaprezentuje najciekawsze miejsca na Łysej Górze.

Awaria gazociągu w Gdańsku. Nowe informacje z ostatniej chwili
Awaria gazociągu w Gdańsku. Nowe informacje

Służby zakończyły działania na terenie terminala promowego na półwyspie Westerplatte w Gdańsku, gdzie w południe doszło do uszkodzenia gazociągu z gazem ziemnym. Nikomu nic się nie stało.

Nie czuję lewej nogi. Polska wokalistka bardzo chora Wiadomości
"Nie czuję lewej nogi". Polska wokalistka bardzo chora

Maja Hyży ponownie trafiła do szpitala. Wokalistka przeszła już dziewiątą operację związaną z rzadką chorobą biodra, na którą cierpi od dzieciństwa. Niestety, zabieg nie przebiegł bez komplikacji. W mediach społecznościowych artystka podzieliła się z niepokojącymi informacjami.

Zamknięte popularne kąpieliska. Nowy komunikat GIS z ostatniej chwili
Zamknięte popularne kąpieliska. Nowy komunikat GIS

Upały, brak wiatru i opadów to idealne warunki do pojawienia się sinic w jeziorach i zalewach. Główny Inspektorat Sanitarny (GIS) poinformował 4 lipca o czasowym zamknięciu trzech kąpielisk śródlądowych z powodu zakwitu tych bakterii. Czerwona flaga oznacza całkowity zakaz kąpieli – nawet chwilowy kontakt z wodą może być niebezpieczny dla zdrowia.

Kryzys w koalicji rządowej. Kosiniak-Kamysz zabiera głos z ostatniej chwili
Kryzys w koalicji rządowej. Kosiniak-Kamysz zabiera głos

Nie boję się o stabilność koalicji; nie boję się o porozumienie naszych czterech formacji - uspokajał w sobotę szef PSL, wicepremier, minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz, odnosząc się do informacji o spotkaniu lidera Polski 2050 Szymona Hołowni z politykami PiS.

Ewakuacja pasażerów samolotu na lotnisku na Majorce. Są ranni Wiadomości
Ewakuacja pasażerów samolotu na lotnisku na Majorce. Są ranni

Sześć osób zostało rannych podczas ewakuacji pasażerów samolotu linii Ryanair na lotnisku Palma de Mallorca; wcześniej na pokładzie maszyny włączył się alarm przeciwpożarowy. Port lotniczy funkcjonuje bez zakłóceń.

Harry został wychłostany. Burza w Pałacu Buckingham Wiadomości
"Harry został wychłostany". Burza w Pałacu Buckingham

Meghan Markle znów znalazła się w centrum medialnych doniesień. Tym razem chodzi o jej życie w brytyjskiej rodzinie królewskiej, a dokładniej o trudności z zaakceptowaniem pozycji, jaką zajęła po ślubie z księciem Harrym.

Inwestycja warta miliardy. Polski gigant zdecydował z ostatniej chwili
Inwestycja warta miliardy. Polski gigant zdecydował

KGHM Polska Miedź S.A. wybuduje trzy nowe szyby górnicze na terenie Zagłębia Miedziowego. Zarząd Spółki podjął decyzję o rozpoczęciu prac w zakresie rozpoznania geologiczno-hydrogeologicznego dla projektów: GG-2 "Odra", Retków oraz Gaworzyce.

REKLAMA

Donald Tusk zrzeka się reparacji. Czy czeka go Trybunał Stanu?

W przeddzień 80. rocznicy zakończenia II wojny światowej Donald Tusk, premier i lider rządzącej koalicji, przed nowo powołanym kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem jednostronnie zrzekł się w Warszawie polskich roszczeń reparacyjnych wobec Berlina. To – jak tłumaczył Tusk – nowe otwarcie polsko-niemieckich stosunków.
Premier Donald Tusk Donald Tusk zrzeka się reparacji. Czy czeka go Trybunał Stanu?
Premier Donald Tusk / PAP/Radek Pietruszka

Co musisz wiedzieć?

  • Premier Donald Tusk podczas spotkania z kanclerzem Niemiec Friedrichem Merzem zrzekł się polskich roszczeń reparacyjnych wobec Berlina
  • Zdaniem Tuska ma być to nowe otwarcie stosunków polsko-niemieckich
  • Za czasów rządów PiS, komisja pracująca przy MSZ ustaliła wartość potencjalnych reparacji na kwotę 6 bilionów złotych

 

Jednak to także słowa, które zaprowadzą obecnego premiera przed Trybunał Stanu, bo jednostronna decyzja Tuska stanęła w sprzeczności z uchwałami Sejmu i rządu, które przyjęto trzy lata temu, a tego nie wolno robić żadnemu premierowi, bez względu na to, czy oceniamy to przez pryzmat Konstytucji RP, czy Traktatu o Unii Europejskiej. 

Tuskowi w przyszłym sporze przed polskimi sądami nie pomogą nawet niemieckie koneksje w Brukseli, bo lekceważąc decyzję – niemal jednogłośną – Sejmu z 2022 roku, złamał podstawowe zasady trójpodziału władzy oraz unijne zasady równowagi władzy i instytucji, które we Wspólnocie są podstawą działania Unii jako całości. Choć już dziś wiadomo, że w ewentualnym sporze na polskim gruncie to właśnie w Berlinie obecny premier będzie szukał najmocniejszego wsparcia. 

 

Gest wart biliony

Niemcy mają mu za co dziękować, bo rzucone przez obecnego premiera słowa o „nie proszeniu w przyszłości o zadośćuczynienie” za straty poniesione przez Polskę wskutek napaści Niemiec i wieloletnią okupację połączoną z eksterminacją narodu, będą przedstawiane przez niemieckich prawników i polityków jako oficjalna polska deklaracja zamykająca kwestię roszczeń. 

Potwierdził to kanclerz Niemiec Friedrich Merz, który niemal natychmiast po słowach Tuska odpowiedział, że „jeśli chodzi o kwestie prawne w kontekście możliwych reparacji, to są zakończone”.

Decyzja dyplomatyczna o reparacjach zapadła w czasach komunistycznych. Nie mieliśmy w tej sprawie tak naprawdę nic do powiedzenia, nie my o tym decydowaliśmy. Czy Niemcy kiedykolwiek zadośćuczyniły za straty, tragedię II wojny światowej w Polsce? Nie, oczywiście, że nie. Jestem historykiem, jestem z Gdańska. Mógłbym godzinami mówić o tym, jak wygląda ten rachunek. On nigdy nie był zadośćuczyniony, ale nie będziemy o to prosić. To kwestia do przemyślenia przez wszystkie strony. Ja chcę się skoncentrować na tym, aby Polska i Niemcy skupiły się na tym, by budować bezpieczną przyszłość

– mówił szef polskiego rządu podczas spotkania z nowym kanclerzem.

Niemcy wiedzą, że gest Donalda Tuska jest dla nich tak naprawdę trudnym do przecenienia i jak najbardziej wymiernym prezentem od polskiego polityka. Ma wartość ponad 6 bilionów złotych – na tyle eksperci powołani w pracującej przy Ministerstwie Spraw Zagranicznych w poprzedniej kadencji komisji ds. reparacji wojennych, prowadzonej przez wiceszefa polskiej dyplomacji Arkadiusza Mularczyka, dzisiaj europarlamentarzysty, wycenili straty poniesione przez Polskę.

Trzytomowy raport, nad którym pracowali historycy, socjologowie i ekonomiści, szczegółowo wylicza wszystkie zbrodnie i zniszczenia, jakich dopuścili się Niemcy pomiędzy 1939 a 1945 rokiem w Polsce. To nie tylko eksterminacja 5,2 mln obywateli Rzeczpospolitej, ale także zniszczenia i kradzieże, w tym niedających się wycenić strat w dokumentach, oraz utracone przez Polskę korzyści w związku ze zrównaniem naszego kraju z ziemią i zniszczeniami na poziomie przekraczającym dwukrotność polskiego PKB z najlepszych lat po odzyskaniu przez Polskę niepodległości. 

 

Tylko, że decyzji... nie było

– Słowa Tuska są Niemcom na rękę, szczególnie że od początku twierdzili, że sprawa reparacji jest zakończona – uważa Romuald Szeremietiew, polityk, były minister obrony narodowej, profesor Akademii Sztuki Wojennej, ekspert ds. wojskowości i autor książek historycznych. – Pojawiały się głosy, że sprawa reparacji została zakończona już przez władze PRL, jednak takiego dokumentu po prostu nigdy nie było i nie ma. Był tylko luźny artykuł w „Trybunie Ludu”, jednak on nie jest dokumentem w myśl prawa międzynarodowego. Kiedy odzyskaliśmy wolność w 1989 roku, zawarliśmy z Niemcami traktat przede wszystkim rozstrzygający kwestie graniczne, w którym również nie było ani słowa o naszym rzekomym zrzekaniu się reparacji. W 2022 roku został przygotowany raport dotyczący strat poniesionych przez Polskę w wyniku II wojny światowej, w którym straty te dokładnie wyliczono. Razem z notą dyplomatyczną raport ten został przedstawiony stronie niemieckiej, a oni wciąż udają, że tego raportu nie ma. Tymczasem temat reparacji nie ma prawa być zamknięty do czasu, aż Niemcy pokryją straty, które ponieśliśmy wskutek ich napaści i okupacji. To również wywóz polskich dóbr narodowych, dzieł sztuki, i palenie tego, co im się nie przyda. W ten sposób Biblioteka Narodowa straciła Archiwum Akt Nowych, które zostało spalone przez Niemców już po kapitulacji Powstania Warszawskiego.

Zamiast wypłacenia Polsce reparacji Niemcy zadeklarowali, że w Berlinie powstanie monument upamiętniający cierpienia Polski w związku z atakiem niemieckim w 1939 roku. To także nie zadziałało.

– Zamiast monumentu od połowy kwietnia naprzeciwko Bundestagu leży... kamień – wzdycha Szeremietiew. – Może to ten kamień, który spadł Niemcom z serca, kiedy dowiedzieli się, że Polska „nie będzie się prosić”, jak to mówi premier, o reparacje wojenne.

 

Niemiecka moralność 

Romuald Szeremietiew zwraca uwagę na to, że paradoksalnie kwestie wypłat reparacji za straty wojenne rozpoczęli w Europie sami Niemcy, kiedy w 1871 roku zakończyła się wojna prusko-francuska. 

– Francja zapłaciła wówczas ogromną kontrybucję, za którą Prusy i Niemcy zbudowały swoją potężną armię wykorzystywaną w I wojnie światowej. Wojnie, która skończyła się, jak wiadomo, ich klęską i koniecznością zapłaty reparacji wojennych – opowiada. – Koniec końców Niemcy spłacały reparacje za ten okres jeszcze w XXI wieku. Ostatnią ratę wypłaciły Francji i Wielkiej Brytanii w 2010 roku, po 92 latach od zakończenia wojny. Nie tylko to, bo Berlin płacił również za to, co Niemcy robiły w Afryce. Do 2021 roku niewielka Namibia dostała z Republiki Federalnej ponad miliard euro, choć oficjalnie nie nazywano tego reparacjami, a jedynie „odszkodowaniem za ludobójstwo”, którego Niemcy dopuścili się w swojej byłej kolonii.

Zdaniem ekspertów ds. prawa międzynarodowego szanse Polski na otrzymanie reparacji od Niemiec za II wojnę światową były i wciąż są niemałe. Dlaczego? Zniszczenia są bezsporne i udokumentowane, m.in. dzięki „raportowi Mularczyka” z 2022 roku. To również brak formalnej – do majowej deklaracji Donalda Tuska złożonej w ukłonie przed kanclerzem Friedrichem Merzem – rezygnacji ze starań o wypłatę reparacji. Z pewnością słowa premiera będą dla strony niemieckiej argumentem w ewentualnym sporze przed międzynarodowymi trybunałami. Z tym jednak rząd, który będzie chciał wrócić do sprawy wojennych reparacji dla Polski, łatwo sobie poradzi, bo jednostronna decyzja Donalda Tuska stoi w sprzeczności z polską konstytucją i prawem unijnym. Dlaczego? 

 

Po prostu… zdrada

– To niezgodne z prawem działanie premiera – spokojnie wyjaśnia Arkadiusz Mularczyk, szef zespołu ds. raportu o stratach wojennych, były wiceszef polskiej dyplomacji, dzisiaj europoseł PiS w Brukseli. – Kwestie reparacji zostały przyjęte dwoma aktami prawnymi, których nie można tak sobie złamać czy pominąć. Najpierw powstała uchwała Sejmu w sprawie reparacji. Na jej podstawie rząd, w którym pracowałem, wystosował do Niemców notę dyplomatyczną w tej sprawie. Dostaliśmy z Niemiec odpowiedź, że ich zdaniem sprawa reparacji jest zamknięta i wówczas rząd zdecydował – również uchwałą – że Polska nie kończy postępowania i będzie domagać się wypłaty reparacji za straty, jakie ponieśliśmy wskutek wojny i okupacji. Donald Tusk jednoosobowo nie może podjąć decyzji sprzecznej z uchwałą rządu, a jeszcze mniej z uchwałą Sejmu, który – dopóki mamy trójpodział władzy, a nie dyktaturę – pełni funkcje nadzorcze nad rządem. Sejm nigdy się z tej uchwały nie wycofał.

Jak podkreśla Mularczyk, poza kwestiami prawnymi obecne słowa i deklaracje Donalda Tuska są po prostu... zdradą stanu.

– W mojej ocenie to jest zdrada Polski i osobiście postawię Tuska przed Trybunałem Stanu, jak już skończy się jego kadencja – mówi. – To, co powiedział, ma charakter ewidentnej zdrady narodowej i dzisiaj chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości.

 

Niemcy: winę za wojnę ponosi… Polska

Obecny rząd trudno jest bronić przed zarzutem „proniemieckości”, szczególnie w kontekście prowadzenia bieżącej, uległej polityki wobec Berlina i zaniechania prowadzenia polityki historycznej względem Niemiec w ogóle. Efekt tej polityki jest widoczny już dzisiaj w najnowszych badaniach świadomości historycznej niemieckiej młodzieży, o której na początku maja pisał „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. 

Coraz więcej niemieckich uczniów deklaruje otwarcie, że to „Polska sprowokowała II wojnę” światową czy „Żydzi byli w jakiś sposób współwinni” – czytamy w gazecie.

– 80 lat po zakończeniu wojny zachowanie pamięci jest coraz trudniejsze – mówią dzisiaj historycy cytowani w niemieckich mediach. – Takie niezgodne z prawdą tezy stanowią coraz większe zagrożenie ze względu na rosnące luki w wiedzy uczniów. Nauczyciele obserwują wśród uczniów coraz bardziej negatywne nastawienie do zajmowania się tematem narodowego socjalizmu i Holokaustu. Obecnie coraz częściej słyszy się również apele o „odpuszczenie sobie” okresu nazistowskiego w historii Niemiec.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe