Cezary Krysztopa dla "TS": Paraboliczny lot telewizora nad grządką z marchewką

Pamiętam, że każdego gola Tata musiał oznajmić sąsiadowi, waląc piętami w ścianę pomiędzy naszymi mieszkaniami, a podczas mundialu w Meksyku, który po euforycznych mistrzostwach w Hiszpanii w 1982 roku (miałem album z naklejkami, a wszystkie wyniki meczów, w których grali Polacy, wraz z przebiegiem kolejnych spotkań potrafiłem wyrecytować jeszcze w latach dziewięćdziesiątych) okazał się dla Polaków ogromnym rozczarowaniem, musiałem wraz z resztą rodziny zabrać Tacie telewizor, który wyniósł na balkon w celu zrzucenia go z drugiego piętra wprost na zagony marchewki i kopru.
Jednak najbardziej irytujące w oglądaniu meczów z moim Tatą było to, że gadał z telewizorem. Co tam gadał, wrzeszczał na niego. Zawsze wiedział lepiej, co powinien zrobić napastnik, co stoper, a każdy trener był skończonym idiotą. Zwykle więcej docierało do mnie, z racji nadreprezentacji decybeli, komentarzy Taty niż telewizyjnego komentatora, a każda prośba o chwilę ciszy kończyła się niepowodzeniem.
No i tak ostatnio w związku ze zbliżającym się wyjazdem szukałem kogoś, kto mógłby mnie zastąpić w programie „Major Krysztopa” w Telewizji Republika 19 czerwca wieczorem. I jakoś tak, pech chciał, że nie mogłem znaleźć nikogo chętnego, w związku z czym poskarżyłem się na podły los znajomemu, którego najpierw jakby przytkało, a potem zapytał: „Naprawdę nie wiesz, dlaczego nikt nie chce się zgodzić?”. „No nie” – odpowiedziałem. „19 czerwca wieczorem gramy z Senegalem!”.
Jedyne, co w pierwszej chwili byłem w stanie z siebie wydusić, to przeciągłe „Yyyy…”. No tak, zapomniałem o mundialu. Chyba nigdy dotąd mi się to nie zdarzyło. Można oczywiście być zajętym, można oddawać się Rodzinie, ale żeby zapomnieć o mundialu? O MUNDIALU?!
Stanęło mi wtedy przed oczyma to kibicowanie z Tatą. Może nieco uciążliwe, ale jednak rzetelne i z autentycznymi emocjami. Jak to się mogło stać, że od tamtej pory udało mi się spaść poniżej kibicowania kapciowego? Przepraszam, Tato, na otwarcie mundialu będę gotowy. Poprawię się. Telewizory wprawdzie mamy dwa (wyrzucić jedyny, to dopiero coś!), a mieszkamy na parterze, ale zrobię, co w mojej mocy!
Cezary Krysztopa
Artykuł pochodzi z najnowszego numeru "TS" (23/2018) do kupienia w wersji cyfrowej tutaj.