[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Irytuje mnie i aktywizm LGBT i "prafcifa prafica"

Długo zastanawiałem się, czy ten tekst napisać. Jeżeli coś lubię, staram się nie szukać dziury w całym. Jeżeli coś jest mi ważne, staram się być pozytywny. I akurat bardzo lubię miejsce, które kilka lat temu znalazłem wśród polskiej centro-prawicy. I bardzo zależy mi – jeżeli polityczne trendy polskie i światowe się nie zmienią – na jej wygranej prawicy w nadchodzących dekadach. Nie chcę, innymi słowy, żeby „lewactwo nas zalało”. Jest jednak takie zjawisko na prawicy, które mnie irytuje. Które – moim zdaniem – osobom konserwatywnym szkodzi. To zjawisko to „prafcifa prafica”.
megafon [Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Irytuje mnie i aktywizm LGBT i
megafon / Pixabay.com

Mam teraz 30 lat. Do około 25 roku życia byłem tęczowym, lewicowym aktywistą, dumnie działającym dla organizacji LGBT. Oznacza to, że większość swojego życia NIENAWIDZIŁEM prawicy. Nawet, kiedy jeszcze nie byłem w organizacji LGBTQWERTY, żywiłem przekonanie, że muszę nienawidzić prawicy, bo jestem gejem. Bo prawica „nienawidzi wolności” - tak myślałem, Bo prawica to „przemocowe osiłki”. Bo „to homofoby”.

I – wtedy, kilkanaście lat temu – możliwe, że część z tego... była nawet prawdą. Polska, kiedy ja miałem 18 lat, była innym miejscem. Świat był wtedy innym miejscem. I kiedy ja, bardzo ze swojego buntu zadowolony, pierwszy raz jako pełnoletni człowiek – nie uważałem się wtedy za Polaka, bo konceptem narodu gardziłem – paradowałem na swojej pierwszej Paradzie Równości, to bliżej nieokreśleni „kibole” próbowali nas bić. W naszą stronę leciały kamienie i jajka. Kilka z nich minęło mnie o włos. W konserwatywnych mediach zaś – wtedy LGBT jako zbitek nie istniało – członkowie Ligi Polskich Rodzin otwarcie mówili o tym, że są wrogami „p*dałów”. I nikt z osób konserwatywnych przeciwko temu nie protestował. To utwierdzało mnie w przekonaniu, że naturalnym dla mnie towarzystwem – na wieki wieków amen! - jest lewica. W swoim własnym sumieniu podpisałem wtedy tęczowy cyrograf z lewackim diabłem. 'Niech tylko ta prawica zostanie zniszczona, a na zawsze będę twój!” - obiecałem w wyobraźni. Podobnie jak legendarny Twardowski za młodu, i ja nie wiedziałem jeszcze, że kiedyś będę się z tym diabłem siłował, próbując się mu wyrwać. U mnie brakowało tylko lotu na Księżyc.

Był za to inny lot – i upadek. Upadek związany z rozczarowaniami. Ja byłem coraz starszy, a lewicowe dogmaty miały coraz mniej sensu. Nie dawały szczęścia. Obiecano mi bliżej nieokreślone wyzwolenie, a dano jedyne hedonizm i jego gorzki posmak. Z parady na paradę, zacząłem zastanawiać się, na ile są one walką o tolerancję, a na ile promocją różnych fetyszy i wypaczeń. Z każdym lewicowym politykiem zaznawałem coraz większego rozczarowania – ciągle okazywało się, że „ograniczone umysłowo prymitywy”, których doszukiwałem się na prawicy, zajmowały raczej pierwsze miejsca w lewicowych partiach, wiecach progresywnych młodzieżówek i wśród tęczowych aktywistów, moich kolegów. Ostatecznie dane mi było zaznać też samotności, bo mimo rzekomej „solidarności osób nieheteronormatywnych”, gdy umarł mój ojciec, ja zostałem sam z pustką i depresją, a moich kolegów po orientacji interesowało tylko to, czy pójdę z nimi na łóżka. Na sam koniec zaznałem i wykluczenia, szczerzej znanego jako lewicowa tolerancja. A zaznałem go dlatego, bo zacząłem sprzeciwiać się pomysłom, że komunizm był dobry, że socjalizm może działać, że wysokie podatki to dobro i że trzeba karać bogatych. Zrozumiawszy, że nie jestem już lewakiem, zostałem też sam.

Nie chce więc krytykować prawicy, bo to na niej znalazłem kilka lat temu swoje miejsce. Tu mogłem wreszcie poznać ludzi, którzy mieli ambitniejsze cele w życiu, niż wieczne imprezowanie. To centro-prawica umożliwiła mi myślenie w zdrowych kategoriach, które zastąpiły te prymitywne, neomarksistowskie, tak popularne wśród mniejszości prawdziwych i zmyślonych. To na prawicy mogłem na głos powiedzieć takie oczywistości jak „są tylko dwie płcie” i nikt mnie za to nie atakował.

Kiedy więc krytykuję prawicę, robię to niechętnie. Dzisiaj jednak muszę to zrobić, bo boję się, że prawica przegra, a da się tego, przynajmniej częściowo uniknąć.

Prafcifa prafica

Kiedy kilka lat temu miałem swój pierwszy występ w wRealu, nie powiedziałem nic szokującego. Powiedziałem bowiem, że mimo że sam katolikiem nie jestem – nie można być aktywnym gejem i katolikiem, uważam – to kibicuję Kościołowi. Większość jego wartości uważam za dobre i budujące, i świat bez Kościoła, bez Jezusa, byłby okropnym miejscem. Powiedziałem, że wierzę w Boga, że rodzina składająca się z matki i ojca jest optymalnym otoczeniem dla rozwoju dziecka. Powiedziałem, że zgadzam się, że są tylko dwie płcie. Że socjalizm, komunizm i rewolucja marksistowska to zbiory kretyńskich idei. Że wolność sumienia, wyznania i słowa są esencjalne dla istnienia narodu. Że jestem patriotą.

Ale powiedziałem też, że nie mam problemu z moim homoseksualizmem. Że nigdy nie miałem i że nie interesują mnie żadne terapie, choć – tak długo, jak nie są farmakologiczne i sprzeczne z nauką – nigdy bym ich nie zabronił. Powiedziałem, że gdybym miał partnera, chciałbym móc odwiedzić go w szpitalu, dać mu po mnie bez absurdalnych podatków dziedziczyć i – gdyby Bóg zabrał go pierwszego z tego świata – chciałbym mieć prawo do jego pochówku. To wystarczyło, by – oprócz hejtu lewicowego – spotkał mnie też hejt prawicowy. Hejt „prafciwej praficy”.

„Ta rozmowa to promocja dewiacji! P*dały wypi*rdalać! Co za szambo! Prawak musi być hetero, normalny!” - takie i inne, podobne komentarze czytałem później pod moją rozmową z Jakubem Zgierskim, który wywiad prowadził. Takie komentarze i dziesiątki żartów o seksie analnym. Seksu analnego ja nawet nie wspomniałem na wizji.

„No, dobrze, homoseksualizm to drażliwy dla wielu temat!” – ktoś powie - „Przez to były te komentarze!”. To nieprawda. Podobne komentarze kierowane były wobec Jakuba, heteroseksualnego, dla mnie (do dziś!) z natury konserwatywnego antykomunisty, który już wtedy od lat działał na rzecz prawicy i jej zwolenników. „Zgierski jest podobno jaroszem, to jakieś zboczenie!”, „Ma długie włosy, jak baba!”, „Pewnie sam jest homo-niewiadomo!”. Tak o kimś, kto codziennie poświęcał lwią część swojego dnia na walkę z marksizmem, pisali... No, właśnie, kto? Prawicowcy? Osoby konserwatywne? Czy może żal-byczki, no-lajfy, wredne trolle? A wszyscy identyfikowali się jako ta PRAWDZIWA PRAWICA.

I ten problem „prafcifej praficy” istnieje. Istnieje pewna grupa osób, która podbija swoją karierę na zawłaszczaniu dla siebie prawa do decydowania, kto jest prawakiem, a kto nie. I oczywiście są nimi tylko oni i ich bardzo wąska grupka przyjaciół. Wszyscy inni to „głupie baby”, „dewianci”, zdrajcy, Żydzi i masoni, i komuchy.

Ta grupa, prafcifa prafica, jest grupą nieliczną, jednak bardzo głośną i skutecznie odstraszającą dla wszystkich, którzy nie są radykałami pewnych nurtów politycznych. To grupa, która skutecznie denerwuje ludzi, którzy chcą pomóc biednym rodzinom, którzy słyszą, że są lewacką zarazą, bo walczą o dotację dla osób wielodzietnych. „Jeżeli mogę być prawakiem tylko, jeżeli uważam podatki za kradzież, to ja podziękuję!” - myślą takie osoby. To grupa, która ubliża kobietom, bo traktuje je wszystkie, kolektywnie z góry. Żadne kobiety wszak „nie nadają się do polityki” ,według nich. I prafcifa prafica to grupa, która przez lata odstraszała mnie od prawicy, bo była tak głośna, że ja brałem ją za CAŁĄ prawicę. To prafcifa prafica przez lata popychała mnie w ramiona lewicy. Dopiero gdy zrozumiałem, że jest to dzwon głośny, ale mniejszy, niż sugeruje jego echo, przestałem być lewakiem.

Nie chcę też zbytnio narzekać. Sytuacja bardzo poprawiła się w ostatnich latach. Kiedy mam z kimś wywiad, nie widzę już prawie dennych żartów o seksie analnym. Ludzie o wiele bardziej skupiają się na tym, co mówię i to mnie cieszy. Nawet dzisiaj jednak ktoś pozostawił jakiś chamski komentarz pod postem Dariusza Mateckiego, z którym nagraliśmy rozmowę przeciwko ideologii LGBT i marksistom kulturowym. W komentarzu nieuprzejmego pana byłem – znowu! - dewiantem.

Ktoś, kto prawdopodobnie nigdy realnie nie zrobił dla prawicy nic, wyzywał mnie i jednocześnie wywyższał się wobec Mateckiego, który w miesiąc dla środowiska konserwatywnego zrobi więcej, niż autor komentarza przez całe życie.

Non possumus

Nie będę też nikomu mydlił oczu! Rozumiem, dlaczego część osób konserwatywnych dziwnie reaguje na gejów. Dziwnie reaguje na kobiety, na mniejszości. Powodem tych reakcji jest strach o powolne, ale tak duże zmiany ideologiczne. Zmiany, które za bardzo by prawicę zmieniły. Które uczyniłyby z niej coś nie do poznania, coś... co nie byłoby prawicą. Gotowanie żaby - tak się na to mówi. Non possumus! - "Nie pozwolimy!", odpowiada prawica.

To słuszne pytanie, na ile prawica powinna zajmować się tematem orientacji, skoro uważa seksualność za sprawę prywatną, za publiczne tabu. To do ustalenia, na ile powinno się gloryfikować rolę „polityczki” w stosunku do roli matki, którą prawica uznaje za tak ważną w życiu kobiet. I to jasne dla mnie, że osoby konserwatywne są sceptyczne wobec wszelakich mniejszości, skoro idea jedności narodowej jest noszona na prawicowych sztandarach.

Ale świat nie jest zero-jedynkowy. Świat nie dzieli się na 100% prawaków i 100% lewiznę. Poglądy polityczne to, w przeciwieństwie do płci, spektrum i tak długo, jak zgadzamy się w większości rzeczy, możemy razem współpracować.

A współpraca będzie nam niedługo bardzo potrzebna. Badania pokazują, że Polaków w wieku 18-24, deklarujących poglądy lewicowe, jest dzisiaj 30%. Wśród niepełnoletnich nastolatków ten odsetek jest jeszcze wyższy i wszystko wskazuje na to, że te tendencje będą się utrzymywać nawet w młodszych pokoleniach. Innymi słowy, idzie na nas taka fala lewactwa, jakiej Polska nie widziała od dekad. Możliwe, że widziała nigdy.

Jeżeli nie przestaniemy się wzajemnie wykluczać, przegramy. Teraz jeszcze łatwo prawicy kręcić nosem na wszystkie nietypowe konserwy. Kiedy za kilka lat prawica znajdzie się w mniejszości, sytuacja się zmieni. Wtedy krzyczenie „non possumus!” nic już nikomu nie da.  


 

POLECANE
Świńskie uszy. Wraca staropolski przysmak Wiadomości
Świńskie uszy. Wraca staropolski przysmak

Kiedyś uznawane za relikt PRL-u lub przysmak dla psów, dziś znów królują w kuchni. Świńskie uszy wracają do łask – w wersji tradycyjnej, wiejskiej i coraz częściej także domowej.

Wywieszasz flagę na 11 listopada? Uwaga, można dostać mandat Wiadomości
Wywieszasz flagę na 11 listopada? Uwaga, można dostać mandat

Wielu Polaków z dumą wywiesza biało-czerwone barwy z okazji Narodowego Święta Niepodległości. Warto jednak wiedzieć, że niewłaściwe obchodzenie się z flagą może skończyć się mandatem, a nawet odpowiedzialnością karną.

TVN może zmienić właściciela. Nowe informacje w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery gorące
TVN może zmienić właściciela. Nowe informacje w sprawie przejęcia Warner Bros. Discovery

TVN na zakręcie. Warner Bros. Discovery może zostać przejęte przez globalnych gigantów medialnych, a wraz z nim polska stacja. W grze są Netflix, Paramount i Comcast — decyzja może zapaść już w najbliższych miesiącach.

RCB wydało pilny komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego z ostatniej chwili
RCB wydało pilny komunikat dla mieszkańców woj. śląskiego

Południowa część województwa śląskiego ponownie zmaga się z bardzo złą jakością powietrza. Najtrudniejsza sytuacja panuje w powiecie żywieckim, gdzie stężenie pyłów zawieszonych przekracza dziś dopuszczalne normy nawet trzykrotnie. Rządowe Centrum Bezpieczeństwa (RCB) rozesłało w tej sprawie alerty SMS, ostrzegając mieszkańców przed wychodzeniem z domów.

„Wsteczne 800 plus” dla rodziców? Sejm wydał opinię Wiadomości
„Wsteczne 800 plus” dla rodziców? Sejm wydał opinię

Pomysł wypłaty tzw. „wstecznego 800 plus” dla rodziców, którzy wychowywali dzieci przed wprowadzeniem programów socjalnych, ponownie trafił pod lupę ekspertów. Opinia prawna Kancelarii Sejmu wskazuje, że realizacja takiego świadczenia byłaby praktycznie niemożliwa.

Kto jest lepszym politykiem - Karol Nawrocki czy Donald Tusk. Nowy sondaż Wiadomości
Kto jest lepszym politykiem - Karol Nawrocki czy Donald Tusk. Nowy sondaż

Karol Nawrocki czy Donald Tusk jest lepszym politykiem? Podobne pytanie zadano w sondażu United Surveys by IBRiS zleconym przez Wirtualną Polskę. Wyniki badania są dość zaskakujące, biorąc pod uwagę choćby obecność premiera i prezydenta w oficjalnym życiu politycznym. Donald Tusk jest w nim od kilku dekad, w przeciwieństwie do Karola Nawrockiego, który do polityki wszedł niedawno. Jednak w ocenie respondentów nie widać różnic wynikających z doświadczenia, a w niektórych kategoriach poparcie przechyla się na stronę prezydenta. 

Ukrainiec oskarżony o wysadzenie Nord Stream w stanie krytycznym. Sąd zgodził się na wydanie go Niemcom z ostatniej chwili
Ukrainiec oskarżony o wysadzenie Nord Stream w stanie krytycznym. Sąd zgodził się na wydanie go Niemcom

Serhij K., aresztowany we Włoszech Ukrainiec podejrzewany o udział w wysadzeniu gazociągów Nord Stream, znajduje się w stanie krytycznym. Od końca października prowadzi strajk głodowy – poinformował rzecznik praw człowieka Ukrainy Dmytro Łubinec.

Alarm w Japonii. Kraj spodziewa się tsunami z ostatniej chwili
Alarm w Japonii. Kraj spodziewa się tsunami

W niedzielę rano czasu polskiego doszło do silnego trzęsienia ziemi o magnitudzie 6,8 u wybrzeży japońskiej wyspy Honsiu. Japońskie służby sejsmiczne wydały ostrzeżenie przed tsunami dla prefektury Iwate. Japończycy pamiętają dobrze dramatyczne wydarzenia sprzed 14 lat, gdy tsunami z 2011 roku spustoszyło północno-wschodnią Japonię i doprowadziło do groźnej awarii elektrowni atomowej w Fukushimie.

Rzecznik prezydenta ostro do rządu: „Was to bawi, Polaków to martwi. Interes państwa jest u was na szarym końcu” z ostatniej chwili
Rzecznik prezydenta ostro do rządu: „Was to bawi, Polaków to martwi. Interes państwa jest u was na szarym końcu”

Rzecznik prezydenta Rafał Leśkiewicz stanowczo zareagował na słowa rzecznika ministra koordynatora służb specjalnych Jacka Dobrzyńskiego. W serii wpisów w mediach społecznościowych Leśkiewicz zarzucił rządowi polityczne wykorzystywanie służb specjalnych i ignorowanie zaproszenia Karola Nawrockiego.

Ławrow wypadł z łask? Kreml zaprzecza: szef MSZ ma rozmawiać z Rubio z ostatniej chwili
Ławrow wypadł z łask? Kreml zaprzecza: szef MSZ ma rozmawiać z Rubio

Rosyjski minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow oświadczył, że jest gotów spotkać się z sekretarzem stanu USA Markiem Rubio. Jak podkreślił, warunkiem jakichkolwiek rozmów o pokoju w Ukrainie jest poszanowanie interesów Rosji.

REKLAMA

[Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Irytuje mnie i aktywizm LGBT i "prafcifa prafica"

Długo zastanawiałem się, czy ten tekst napisać. Jeżeli coś lubię, staram się nie szukać dziury w całym. Jeżeli coś jest mi ważne, staram się być pozytywny. I akurat bardzo lubię miejsce, które kilka lat temu znalazłem wśród polskiej centro-prawicy. I bardzo zależy mi – jeżeli polityczne trendy polskie i światowe się nie zmienią – na jej wygranej prawicy w nadchodzących dekadach. Nie chcę, innymi słowy, żeby „lewactwo nas zalało”. Jest jednak takie zjawisko na prawicy, które mnie irytuje. Które – moim zdaniem – osobom konserwatywnym szkodzi. To zjawisko to „prafcifa prafica”.
megafon [Tylko u nas] Waldemar Krysiak: Irytuje mnie i aktywizm LGBT i
megafon / Pixabay.com

Mam teraz 30 lat. Do około 25 roku życia byłem tęczowym, lewicowym aktywistą, dumnie działającym dla organizacji LGBT. Oznacza to, że większość swojego życia NIENAWIDZIŁEM prawicy. Nawet, kiedy jeszcze nie byłem w organizacji LGBTQWERTY, żywiłem przekonanie, że muszę nienawidzić prawicy, bo jestem gejem. Bo prawica „nienawidzi wolności” - tak myślałem, Bo prawica to „przemocowe osiłki”. Bo „to homofoby”.

I – wtedy, kilkanaście lat temu – możliwe, że część z tego... była nawet prawdą. Polska, kiedy ja miałem 18 lat, była innym miejscem. Świat był wtedy innym miejscem. I kiedy ja, bardzo ze swojego buntu zadowolony, pierwszy raz jako pełnoletni człowiek – nie uważałem się wtedy za Polaka, bo konceptem narodu gardziłem – paradowałem na swojej pierwszej Paradzie Równości, to bliżej nieokreśleni „kibole” próbowali nas bić. W naszą stronę leciały kamienie i jajka. Kilka z nich minęło mnie o włos. W konserwatywnych mediach zaś – wtedy LGBT jako zbitek nie istniało – członkowie Ligi Polskich Rodzin otwarcie mówili o tym, że są wrogami „p*dałów”. I nikt z osób konserwatywnych przeciwko temu nie protestował. To utwierdzało mnie w przekonaniu, że naturalnym dla mnie towarzystwem – na wieki wieków amen! - jest lewica. W swoim własnym sumieniu podpisałem wtedy tęczowy cyrograf z lewackim diabłem. 'Niech tylko ta prawica zostanie zniszczona, a na zawsze będę twój!” - obiecałem w wyobraźni. Podobnie jak legendarny Twardowski za młodu, i ja nie wiedziałem jeszcze, że kiedyś będę się z tym diabłem siłował, próbując się mu wyrwać. U mnie brakowało tylko lotu na Księżyc.

Był za to inny lot – i upadek. Upadek związany z rozczarowaniami. Ja byłem coraz starszy, a lewicowe dogmaty miały coraz mniej sensu. Nie dawały szczęścia. Obiecano mi bliżej nieokreślone wyzwolenie, a dano jedyne hedonizm i jego gorzki posmak. Z parady na paradę, zacząłem zastanawiać się, na ile są one walką o tolerancję, a na ile promocją różnych fetyszy i wypaczeń. Z każdym lewicowym politykiem zaznawałem coraz większego rozczarowania – ciągle okazywało się, że „ograniczone umysłowo prymitywy”, których doszukiwałem się na prawicy, zajmowały raczej pierwsze miejsca w lewicowych partiach, wiecach progresywnych młodzieżówek i wśród tęczowych aktywistów, moich kolegów. Ostatecznie dane mi było zaznać też samotności, bo mimo rzekomej „solidarności osób nieheteronormatywnych”, gdy umarł mój ojciec, ja zostałem sam z pustką i depresją, a moich kolegów po orientacji interesowało tylko to, czy pójdę z nimi na łóżka. Na sam koniec zaznałem i wykluczenia, szczerzej znanego jako lewicowa tolerancja. A zaznałem go dlatego, bo zacząłem sprzeciwiać się pomysłom, że komunizm był dobry, że socjalizm może działać, że wysokie podatki to dobro i że trzeba karać bogatych. Zrozumiawszy, że nie jestem już lewakiem, zostałem też sam.

Nie chce więc krytykować prawicy, bo to na niej znalazłem kilka lat temu swoje miejsce. Tu mogłem wreszcie poznać ludzi, którzy mieli ambitniejsze cele w życiu, niż wieczne imprezowanie. To centro-prawica umożliwiła mi myślenie w zdrowych kategoriach, które zastąpiły te prymitywne, neomarksistowskie, tak popularne wśród mniejszości prawdziwych i zmyślonych. To na prawicy mogłem na głos powiedzieć takie oczywistości jak „są tylko dwie płcie” i nikt mnie za to nie atakował.

Kiedy więc krytykuję prawicę, robię to niechętnie. Dzisiaj jednak muszę to zrobić, bo boję się, że prawica przegra, a da się tego, przynajmniej częściowo uniknąć.

Prafcifa prafica

Kiedy kilka lat temu miałem swój pierwszy występ w wRealu, nie powiedziałem nic szokującego. Powiedziałem bowiem, że mimo że sam katolikiem nie jestem – nie można być aktywnym gejem i katolikiem, uważam – to kibicuję Kościołowi. Większość jego wartości uważam za dobre i budujące, i świat bez Kościoła, bez Jezusa, byłby okropnym miejscem. Powiedziałem, że wierzę w Boga, że rodzina składająca się z matki i ojca jest optymalnym otoczeniem dla rozwoju dziecka. Powiedziałem, że zgadzam się, że są tylko dwie płcie. Że socjalizm, komunizm i rewolucja marksistowska to zbiory kretyńskich idei. Że wolność sumienia, wyznania i słowa są esencjalne dla istnienia narodu. Że jestem patriotą.

Ale powiedziałem też, że nie mam problemu z moim homoseksualizmem. Że nigdy nie miałem i że nie interesują mnie żadne terapie, choć – tak długo, jak nie są farmakologiczne i sprzeczne z nauką – nigdy bym ich nie zabronił. Powiedziałem, że gdybym miał partnera, chciałbym móc odwiedzić go w szpitalu, dać mu po mnie bez absurdalnych podatków dziedziczyć i – gdyby Bóg zabrał go pierwszego z tego świata – chciałbym mieć prawo do jego pochówku. To wystarczyło, by – oprócz hejtu lewicowego – spotkał mnie też hejt prawicowy. Hejt „prafciwej praficy”.

„Ta rozmowa to promocja dewiacji! P*dały wypi*rdalać! Co za szambo! Prawak musi być hetero, normalny!” - takie i inne, podobne komentarze czytałem później pod moją rozmową z Jakubem Zgierskim, który wywiad prowadził. Takie komentarze i dziesiątki żartów o seksie analnym. Seksu analnego ja nawet nie wspomniałem na wizji.

„No, dobrze, homoseksualizm to drażliwy dla wielu temat!” – ktoś powie - „Przez to były te komentarze!”. To nieprawda. Podobne komentarze kierowane były wobec Jakuba, heteroseksualnego, dla mnie (do dziś!) z natury konserwatywnego antykomunisty, który już wtedy od lat działał na rzecz prawicy i jej zwolenników. „Zgierski jest podobno jaroszem, to jakieś zboczenie!”, „Ma długie włosy, jak baba!”, „Pewnie sam jest homo-niewiadomo!”. Tak o kimś, kto codziennie poświęcał lwią część swojego dnia na walkę z marksizmem, pisali... No, właśnie, kto? Prawicowcy? Osoby konserwatywne? Czy może żal-byczki, no-lajfy, wredne trolle? A wszyscy identyfikowali się jako ta PRAWDZIWA PRAWICA.

I ten problem „prafcifej praficy” istnieje. Istnieje pewna grupa osób, która podbija swoją karierę na zawłaszczaniu dla siebie prawa do decydowania, kto jest prawakiem, a kto nie. I oczywiście są nimi tylko oni i ich bardzo wąska grupka przyjaciół. Wszyscy inni to „głupie baby”, „dewianci”, zdrajcy, Żydzi i masoni, i komuchy.

Ta grupa, prafcifa prafica, jest grupą nieliczną, jednak bardzo głośną i skutecznie odstraszającą dla wszystkich, którzy nie są radykałami pewnych nurtów politycznych. To grupa, która skutecznie denerwuje ludzi, którzy chcą pomóc biednym rodzinom, którzy słyszą, że są lewacką zarazą, bo walczą o dotację dla osób wielodzietnych. „Jeżeli mogę być prawakiem tylko, jeżeli uważam podatki za kradzież, to ja podziękuję!” - myślą takie osoby. To grupa, która ubliża kobietom, bo traktuje je wszystkie, kolektywnie z góry. Żadne kobiety wszak „nie nadają się do polityki” ,według nich. I prafcifa prafica to grupa, która przez lata odstraszała mnie od prawicy, bo była tak głośna, że ja brałem ją za CAŁĄ prawicę. To prafcifa prafica przez lata popychała mnie w ramiona lewicy. Dopiero gdy zrozumiałem, że jest to dzwon głośny, ale mniejszy, niż sugeruje jego echo, przestałem być lewakiem.

Nie chcę też zbytnio narzekać. Sytuacja bardzo poprawiła się w ostatnich latach. Kiedy mam z kimś wywiad, nie widzę już prawie dennych żartów o seksie analnym. Ludzie o wiele bardziej skupiają się na tym, co mówię i to mnie cieszy. Nawet dzisiaj jednak ktoś pozostawił jakiś chamski komentarz pod postem Dariusza Mateckiego, z którym nagraliśmy rozmowę przeciwko ideologii LGBT i marksistom kulturowym. W komentarzu nieuprzejmego pana byłem – znowu! - dewiantem.

Ktoś, kto prawdopodobnie nigdy realnie nie zrobił dla prawicy nic, wyzywał mnie i jednocześnie wywyższał się wobec Mateckiego, który w miesiąc dla środowiska konserwatywnego zrobi więcej, niż autor komentarza przez całe życie.

Non possumus

Nie będę też nikomu mydlił oczu! Rozumiem, dlaczego część osób konserwatywnych dziwnie reaguje na gejów. Dziwnie reaguje na kobiety, na mniejszości. Powodem tych reakcji jest strach o powolne, ale tak duże zmiany ideologiczne. Zmiany, które za bardzo by prawicę zmieniły. Które uczyniłyby z niej coś nie do poznania, coś... co nie byłoby prawicą. Gotowanie żaby - tak się na to mówi. Non possumus! - "Nie pozwolimy!", odpowiada prawica.

To słuszne pytanie, na ile prawica powinna zajmować się tematem orientacji, skoro uważa seksualność za sprawę prywatną, za publiczne tabu. To do ustalenia, na ile powinno się gloryfikować rolę „polityczki” w stosunku do roli matki, którą prawica uznaje za tak ważną w życiu kobiet. I to jasne dla mnie, że osoby konserwatywne są sceptyczne wobec wszelakich mniejszości, skoro idea jedności narodowej jest noszona na prawicowych sztandarach.

Ale świat nie jest zero-jedynkowy. Świat nie dzieli się na 100% prawaków i 100% lewiznę. Poglądy polityczne to, w przeciwieństwie do płci, spektrum i tak długo, jak zgadzamy się w większości rzeczy, możemy razem współpracować.

A współpraca będzie nam niedługo bardzo potrzebna. Badania pokazują, że Polaków w wieku 18-24, deklarujących poglądy lewicowe, jest dzisiaj 30%. Wśród niepełnoletnich nastolatków ten odsetek jest jeszcze wyższy i wszystko wskazuje na to, że te tendencje będą się utrzymywać nawet w młodszych pokoleniach. Innymi słowy, idzie na nas taka fala lewactwa, jakiej Polska nie widziała od dekad. Możliwe, że widziała nigdy.

Jeżeli nie przestaniemy się wzajemnie wykluczać, przegramy. Teraz jeszcze łatwo prawicy kręcić nosem na wszystkie nietypowe konserwy. Kiedy za kilka lat prawica znajdzie się w mniejszości, sytuacja się zmieni. Wtedy krzyczenie „non possumus!” nic już nikomu nie da.  



 

Polecane
Emerytury
Stażowe