Wielka Sobota - czas żałoby po odejściu Chrystusa

Odzwyczailiśmy się od czekania. Nasiąknięci kulturą „instant” chcemy mieć wszystko natychmiast. Może dlatego Wielka Sobota jest najmniej „popularnym” dniem Triduum Paschalnego?
Figura przedstawiająca leżącego w Grobie Pańskim Jezusa Chrystusa Wielka Sobota - czas żałoby po odejściu Chrystusa
Figura przedstawiająca leżącego w Grobie Pańskim Jezusa Chrystusa / PAP/Waldemar Deska

Nie chcemy czekać, boimy się ciszy. Chcemy, żeby zaraz po Wielkim Piątku nastąpiła Niedziela Zmartwychwstania.

 

Ucieczka w mycie okien

Wielka Sobota wydaje nam się „nijaka”, bo nic się wtedy na pozór nie dzieje. Trudno wytrzymać w ciszy i w pustce, która następuje po wielkopiątkowej liturgii Adoracji Krzyża zakończonej odprowadzeniem Najświętszego Sakramentu do Ciemnicy. „Odszedł Pasterz Nasz” – śpiewamy. I czujemy się osieroceni, zakłopotani własną bezradnością, uciekamy od niewygody ciszy w nerwowe mycie okien i przystrajanie wielkanocnych koszyczków. Wolimy pytania: „Czy kupiłeś majonez?” od pytań o pustkę, o lęk i o wiarę. Nie lubimy mierzyć się z własną bezradnością i kruchością naszej egzystencji, uciekamy od tajemnicy ukrzyżowania Boga ze strachu przed refleksją na temat tego, do czego zdolny jest człowiek. Choć lubimy mówić o uzależnieniu współczesnego człowieka od bodźców, od dopaminy, od natychmiastowej gratyfikacji, to jednak trwanie w bólu, ciszy, pustce i lęku okazało się zbyt trudne nawet dla naocznych świadków życia Chrystusa, Jego apostołów. Jak głosi tradycja, wszyscy z wyjątkiem św. Jana uciekli nie tylko spod krzyża, ale i z Jerozolimy. Na Zmartwychwstanie oczekiwała cierpliwie Matka Jezusa, stąd też każda sobota jest w tradycji Kościoła dniem maryjnym. 

– Rozważając tę nadprzyrodzoną rzeczywistość, wkroczymy w ciszę Wielkiej Soboty, by oczekiwać na chwalebny triumf Chrystusa w Zmartwychwstaniu. Patrząc na grób, możemy zastanowić się nad tragedią ludzkości, która bez swego Pana musi doświadczać samotności i zniechęcenia. Człowiek wpatrzony w samego siebie czuje się odarty z wszelkiej nadziei w obliczu bólu, klęsk życiowych, a zwłaszcza wobec śmierci. Co mamy czynić? Trzeba czekać na zmartwychwstanie. Jak głosi stara tradycja ludowa, będzie wówczas z nami Maryja, Panna Bolesna i Matka złożonego w ofierze Chrystusa – mówił św. Jan Paweł II podczas audiencji generalnej w Wielką Środę 1998 roku. Wielka Sobota to czas żałoby po odejściu Chrystusa. I tak jak w przypadku każdej żałoby towarzyszyć nam mogą wówczas rozmaite uczucia i mechanizmy psychologiczne – zaprzeczanie, „targowanie się”, złość, depresja i wreszcie – akceptacja. Być może „ucieczka w mycie okien” nie jest de facto wyrazem naszej laicyzacji, ale nieumiejętności przyjęcia trudnych emocji, przeżycia bólu żałoby po odejściu nie byle kogo, bo przecież samego Boga?

 

Cisza w Wielką Sobotę

Ks. Augustyn Pelanowski zauważa w jednej ze swoich homilii, że cisza i pustka Wielkiej Soboty stały się jeszcze trudniejsze i bardziej przerażające tuż przed spotkaniem ze Zmartwychwstałym Chrystusem, który opuścił już grób. – Zapewne zarówno dla tych kobiet, jak i apostołów stojących przy grobie brak ciała Jezusa musiał być faktem wstrząsającym. To, że ktoś umarł, można przeżywać, cierpiąc, ale to, gdy ktoś przestaje istnieć, gdy dematerializuje się jego ciało albo znika w niewyjaśniony sposób, może doprowadzić do dezorientacji graniczącej z szaleństwem. W pierwszych chwilach tego odkrycia dramatem nie była już śmierć Jezusa, ale to, że On zupełnie zniknął, jakby Go nigdy nie było! Nieobecność Boga jest przerażającym doświadczeniem. Każdy z nas byłby bezradny, gdyby pewnego dnia okazało się, że „Bóg nie umarł”, tylko Go naprawdę nigdy nie było. Kto wtedy wytłumaczyłby nam sens naszych bezsensownych nocy? Kto wynagrodziłby cierpienie zadane ręką niesprawiedliwą i nieukaraną? Kto wynagrodziłby szczęśliwszą nagrodą niż szczęście? Kto wydobyłby na jaw wszelkie ukryte zbrodnie i dał nadzieję na przyszłość sięgającą poza śmierć? Jaki cel i znaczenie miałoby wtedy w ogóle życie? Wydaje się, że owa niepokojąca bezradność mogła być wielką próbą, kuszeniem odbywającym się bez kusiciela. Bo obecność diabła, tak czy owak, jest jakimś dowodem obecności Boga, ale gdy kuszeniem staje się pustka, pozbawiona nawet demonicznego szeptu, wszystko, co dotychczas się wydarzyło, wydaje się iluzją. Niepewność kobiet przy pustym grobie podobna jest do sytuacji, gdy ktoś zatrzymuje się na skraju przepaści i spoglądając w jej głębię, na próżno szuka dna; albo gdy ktoś patrzy w lustro i nie widzi odbicia swej twarzy; albo też budzi się w nocy i w ogóle nie czuje ciała. Podejrzewam, że potężniejszym ciosem niż śmierć kogoś, kto nadawał nam sens życia, jest zupełne zniknięcie tej osoby. Niewiasty były przerażone nie umarłym Jezusem, tylko brakiem Jego ciała. W pierwszej chwili Zmartwychwstanie mogło być postrzegane jako coś gorszego niż śmierć. Zdarzają się takie chwile, w których wszystko traci znaczenie. Jesteśmy bezradni i pozbawieni wytłumaczenia tego, co się z nami dzieje. Bóg nie tylko jakby znika z naszego życia, ale wydaje się być Wielkim Nieistniejącym. Nie zniechęcajmy się, jeśli coś nie dzieje się w taki sposób, jakbyśmy się spodziewali. Przetrwajmy zwątpienie i bezradność, oburzenie i strach. Nawet nie wiemy, jak takie chwile są nam potrzebne do uzupełnienia kształtów naszej wiary, by stała się na miarę wiary Abrahama, a może nawet jeszcze większej? – zastanawia się kapłan.

 

„A myśmy się spodziewali…”

Zawsze urzeka mnie fragment Ewangelii św. Łukasza mówiący o wędrówce zrezygnowanych uczniów do Emaus, kiedy to zarzucają ukazującemu się im Jezusowi, iż jest on chyba „jedynym, który nie wie, co wydarzyło się w Jerozolimie”. „Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela”. 

Łatwo możemy odnaleźć siebie w tym fragmencie Pisma Świętego, własne oczekiwania wobec Boga, który „miał wyzwolić Izraela/ przynieść nam zdrowie/ środki materialne/ rozwiązanie problemów/ niepodległość Ojczyzny”. Choć, podobnie jak apostołowie, tyle już wiemy o Bogu i Jego Królestwie, które „nie jest z tego świata”, wciąż zmagamy się z własną naturą dążącą do wygody, przyjemności i zagwarantowania sobie poczucia bezpieczeństwa. Podobne wątki znajdują odzwierciedlenie w historii naszego kraju. Romantyczne hasło „Polska Chrystusem narodów” przynosiło nam w historii tyleż bohaterskich czynów, co i rozczarowań. Te ostatnie dotyczyły tej samej pokusy, jaka stała się udziałem uczniów z Emaus mówiących: „A myśmy się spodziewali…”. Wyzwolenie polityczne nie zawsze szło w polskiej historii w parze z wolnością ducha. Umieli to dostrzec i nazwać wielcy święci i błogosławieni naszego narodu – począwszy od św. Stanisława, poprzez św. Maksymiliana po bł. ks. Jerzego Popiełuszkę. Mówił o tym błogosławiony ks. kard. Stefan Wyszyński, który stwierdzał, że gdyby Polacy szczerze i całym sercem nawrócili się, komunizm upadłby w jednej chwili, ponieważ opierał się on na ludzkim grzechu. Prymas Tysiąclecia nie był zwolennikiem toczenia walki o wolność kraju na płaszczyźnie militarnej, wskazywał na fakt, że prawdziwe zmagania dotyczą sfery duchowej. Tę samą logikę przyjął w swoim nauczaniu bł. ks. Jerzy Popiełuszko. 
Była to logika, którą można by nazwać „wielkosobotnią”. Zakładała ona bowiem trwanie przy krzyżu, zgodę na cierpienie, milczenie, modlitwę, osobistą pokutę, całkowite zaufanie Bogu i Jego planom, cierpliwe oczekiwanie na Jego interwencję i zwycięstwo. Ta logika była i jest bliska wielu Polakom, dzięki pokorze, jaką nasz naród zachował mimo wielu pokus i przeciwności. Ten sposób myślenia wyraża się w pięknej wielkosobotniej tradycji nawiedzania Grobów Pańskich. Wiele z nich było w okresie zniewolenia komunistycznego przygotowywanych przez członków Solidarności. Projektujący je artyści wyrażali w swoich dziełach pragnienie wolności, wiarę w zwycięstwo dobra nad złem i w zbawczą moc cierpienia. Także i dziś pełna powagi i skupienia cisza towarzyszy odwiedzającym Groby Pańskie, kontrastując z odbywającym się w tym samym czasie w kościołach radosnym już święceniem pokarmów.

Egzystencjalne doświadczenie ciszy, pustki i oczekiwania, które towarzyszyć może przeżywaniu Wielkiej Soboty, nie ominie nas w którymś momencie życia, nawet jeśli zaraz po Wielkim Piątku „uciekniemy” do współczesnego „Emaus” – wiosennych porządków, szału zakupów i kolejek, rozmów o pogodzie i spraw codziennych. Warto więc może skorzystać z wielowiekowej mądrości Kościoła i przeżyć dzień poprzedzający Zmartwychwstanie, czerpiąc z jego duchowych tradycji. Oczekiwanie jest potrzebne, pustka oczyszcza, a cisza porządkuje myśli i uczucia. Wielka Sobota to nie tylko ból, ale przede wszystkim nadzieja. Jak pisał papież Benedykt XVI: „W ciszy, która otacza Wielką Sobotę, przepełnionej bezgraniczną miłością Boga, żyjemy w oczekiwaniu na świt trzeciego dnia, świt triumfu miłości Boga, świt światła, które pozwala oczom serca spojrzeć w nowy sposób na życie, trudności i cierpienie”.


 

POLECANE
1 maja Solidarność obchodzi święto św. Józefa Robotnika gorące
1 maja Solidarność obchodzi święto św. Józefa Robotnika

1 maja ludzie pracy z całej Polski przybywają do Kalisza, aby wspólnie uczestniczyć Ogólnopolskiej Pielgrzymce Robotników do św. Józefa. Podczas tej wyjątkowej uroczystości pracownicy i pracodawcy jednoczą się, by razem modlić się o wstawiennictwo patrona ludzi pracy.

Jerzy Kwaśniewski: Barbarzyńskie praktyki aborcyjne w Polsce muszą się skończyć! gorące
Jerzy Kwaśniewski: Barbarzyńskie praktyki aborcyjne w Polsce muszą się skończyć!

W Wielkim Tygodniu – gdy wspominaliśmy męczeńską śmierć Jezusa – wielu Polaków usłyszało o niewinnej śmierci… 9-miesięcznego Felka (takie zmienione imię nadali mu dziennikarze „Gazety Wyborczej”).

Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz i juror miał 41 lat z ostatniej chwili
Nie żyje Tomasz Jakubiak. Znany kucharz i juror miał 41 lat

Znany kucharz Tomasz Jakubiak zmarł 30 kwietnia 2025 roku w wieku 41 lat. Informację przekazała jego rodzina.

Stanowski opuścił studio podczas rozmowy z Maciakiem z ostatniej chwili
Stanowski opuścił studio podczas rozmowy z Maciakiem

Krótko trwała środowa rozmowa na Kanale Zero z kandydatem na prezydenta Maciejem Maciakiem. Krzysztof Stanowski wyszedł ze studia, po tym, jak Maciak chwalił Putina.

Niemcy cichym wspólnikiem Rosji w destabilizacji Polski gorące
Niemcy cichym wspólnikiem Rosji w destabilizacji Polski

Inżynieria przymusowej migracji stała się bezprecedensową formą nacisku, za pomocą której Federacja Rosyjska realizuje swoje interesy geopolityczne. Wszystko wskazuje na to, że cichymi wspólnikami Rosji w planach zdestabilizowania państwa polskiego są Niemcy. Działania rządu w Berlinie idealnie wpisują się w rosyjską strategię. Czy to oznacza, że aktualna mimo wojny na Ukrainie budowa przestrzeni od Władywostoku do Lizbony ma się dokonać na gruzach państwa i Narodu Polskiego?

Dziwne zachowanie Trzaskowskiego w Olsztynie. Jest nagranie z ostatniej chwili
Dziwne zachowanie Trzaskowskiego w Olsztynie. Jest nagranie

Rafał Trzaskowski spotkał się z mieszkańcami Olsztyna na miejskiej plaży. Fragment przemówienia kandydata KO wzbudził spore zainteresowanie internautów.

Europoseł z Francji przywiozła do Warszawy setki pigułek aborcyjnych z ostatniej chwili
Europoseł z Francji przywiozła do Warszawy setki pigułek aborcyjnych

29 kwietnia 2025 r. poseł Mathilde Panot i europoseł Manon Aubry dostarczyły do Warszawy 300 pigułek aborcyjnych. Francuzki zapowiedziały, że wyślą ich więcej.

Gazowa hipokryzja Niemiec. Tak do Europy trafiają miliardy metrów sześciennych rosyjskiego gazu Wiadomości
Gazowa hipokryzja Niemiec. Tak do Europy trafiają miliardy metrów sześciennych rosyjskiego gazu

Chociaż Niemcy publicznie deklarują odejście od rosyjskich surowców, rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Jak ujawnia niemiecki tygodnik „Der Spiegel”, niemiecka państwowa spółka SEFE (następczyni niemieckiego oddziału Gazpromu) sprowadza do kraju ogromne ilości rosyjskiego skroplonego gazu ziemnego (LNG) – często omijając własne zakazy i ukrywając faktyczny kierunek dostaw.

Debata prezydencka TVP. Ostra reakcja KRRiT z ostatniej chwili
Debata prezydencka TVP. Ostra reakcja KRRiT

KRRiT krytykuje wykluczenie Telewizji Republika z debaty prezydenckiej TVP z udziałem TVN i Polsatu, która odbędzie się 12 maja.

Słowa Grzegorza Brauna podczas debaty. Jest reakcja prokuratury gorące
Słowa Grzegorza Brauna podczas debaty. Jest reakcja prokuratury

Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga wszczęła w środę dochodzenie w sprawie znieważenia Żydów oraz nawoływania do nienawiści w trakcie poniedziałkowej debaty kandydatów na prezydenta. Chodzi o zachowanie Grzegorza Brauna w trakcie debaty prezydenckiej "Super Expressu".

REKLAMA

Wielka Sobota - czas żałoby po odejściu Chrystusa

Odzwyczailiśmy się od czekania. Nasiąknięci kulturą „instant” chcemy mieć wszystko natychmiast. Może dlatego Wielka Sobota jest najmniej „popularnym” dniem Triduum Paschalnego?
Figura przedstawiająca leżącego w Grobie Pańskim Jezusa Chrystusa Wielka Sobota - czas żałoby po odejściu Chrystusa
Figura przedstawiająca leżącego w Grobie Pańskim Jezusa Chrystusa / PAP/Waldemar Deska

Nie chcemy czekać, boimy się ciszy. Chcemy, żeby zaraz po Wielkim Piątku nastąpiła Niedziela Zmartwychwstania.

 

Ucieczka w mycie okien

Wielka Sobota wydaje nam się „nijaka”, bo nic się wtedy na pozór nie dzieje. Trudno wytrzymać w ciszy i w pustce, która następuje po wielkopiątkowej liturgii Adoracji Krzyża zakończonej odprowadzeniem Najświętszego Sakramentu do Ciemnicy. „Odszedł Pasterz Nasz” – śpiewamy. I czujemy się osieroceni, zakłopotani własną bezradnością, uciekamy od niewygody ciszy w nerwowe mycie okien i przystrajanie wielkanocnych koszyczków. Wolimy pytania: „Czy kupiłeś majonez?” od pytań o pustkę, o lęk i o wiarę. Nie lubimy mierzyć się z własną bezradnością i kruchością naszej egzystencji, uciekamy od tajemnicy ukrzyżowania Boga ze strachu przed refleksją na temat tego, do czego zdolny jest człowiek. Choć lubimy mówić o uzależnieniu współczesnego człowieka od bodźców, od dopaminy, od natychmiastowej gratyfikacji, to jednak trwanie w bólu, ciszy, pustce i lęku okazało się zbyt trudne nawet dla naocznych świadków życia Chrystusa, Jego apostołów. Jak głosi tradycja, wszyscy z wyjątkiem św. Jana uciekli nie tylko spod krzyża, ale i z Jerozolimy. Na Zmartwychwstanie oczekiwała cierpliwie Matka Jezusa, stąd też każda sobota jest w tradycji Kościoła dniem maryjnym. 

– Rozważając tę nadprzyrodzoną rzeczywistość, wkroczymy w ciszę Wielkiej Soboty, by oczekiwać na chwalebny triumf Chrystusa w Zmartwychwstaniu. Patrząc na grób, możemy zastanowić się nad tragedią ludzkości, która bez swego Pana musi doświadczać samotności i zniechęcenia. Człowiek wpatrzony w samego siebie czuje się odarty z wszelkiej nadziei w obliczu bólu, klęsk życiowych, a zwłaszcza wobec śmierci. Co mamy czynić? Trzeba czekać na zmartwychwstanie. Jak głosi stara tradycja ludowa, będzie wówczas z nami Maryja, Panna Bolesna i Matka złożonego w ofierze Chrystusa – mówił św. Jan Paweł II podczas audiencji generalnej w Wielką Środę 1998 roku. Wielka Sobota to czas żałoby po odejściu Chrystusa. I tak jak w przypadku każdej żałoby towarzyszyć nam mogą wówczas rozmaite uczucia i mechanizmy psychologiczne – zaprzeczanie, „targowanie się”, złość, depresja i wreszcie – akceptacja. Być może „ucieczka w mycie okien” nie jest de facto wyrazem naszej laicyzacji, ale nieumiejętności przyjęcia trudnych emocji, przeżycia bólu żałoby po odejściu nie byle kogo, bo przecież samego Boga?

 

Cisza w Wielką Sobotę

Ks. Augustyn Pelanowski zauważa w jednej ze swoich homilii, że cisza i pustka Wielkiej Soboty stały się jeszcze trudniejsze i bardziej przerażające tuż przed spotkaniem ze Zmartwychwstałym Chrystusem, który opuścił już grób. – Zapewne zarówno dla tych kobiet, jak i apostołów stojących przy grobie brak ciała Jezusa musiał być faktem wstrząsającym. To, że ktoś umarł, można przeżywać, cierpiąc, ale to, gdy ktoś przestaje istnieć, gdy dematerializuje się jego ciało albo znika w niewyjaśniony sposób, może doprowadzić do dezorientacji graniczącej z szaleństwem. W pierwszych chwilach tego odkrycia dramatem nie była już śmierć Jezusa, ale to, że On zupełnie zniknął, jakby Go nigdy nie było! Nieobecność Boga jest przerażającym doświadczeniem. Każdy z nas byłby bezradny, gdyby pewnego dnia okazało się, że „Bóg nie umarł”, tylko Go naprawdę nigdy nie było. Kto wtedy wytłumaczyłby nam sens naszych bezsensownych nocy? Kto wynagrodziłby cierpienie zadane ręką niesprawiedliwą i nieukaraną? Kto wynagrodziłby szczęśliwszą nagrodą niż szczęście? Kto wydobyłby na jaw wszelkie ukryte zbrodnie i dał nadzieję na przyszłość sięgającą poza śmierć? Jaki cel i znaczenie miałoby wtedy w ogóle życie? Wydaje się, że owa niepokojąca bezradność mogła być wielką próbą, kuszeniem odbywającym się bez kusiciela. Bo obecność diabła, tak czy owak, jest jakimś dowodem obecności Boga, ale gdy kuszeniem staje się pustka, pozbawiona nawet demonicznego szeptu, wszystko, co dotychczas się wydarzyło, wydaje się iluzją. Niepewność kobiet przy pustym grobie podobna jest do sytuacji, gdy ktoś zatrzymuje się na skraju przepaści i spoglądając w jej głębię, na próżno szuka dna; albo gdy ktoś patrzy w lustro i nie widzi odbicia swej twarzy; albo też budzi się w nocy i w ogóle nie czuje ciała. Podejrzewam, że potężniejszym ciosem niż śmierć kogoś, kto nadawał nam sens życia, jest zupełne zniknięcie tej osoby. Niewiasty były przerażone nie umarłym Jezusem, tylko brakiem Jego ciała. W pierwszej chwili Zmartwychwstanie mogło być postrzegane jako coś gorszego niż śmierć. Zdarzają się takie chwile, w których wszystko traci znaczenie. Jesteśmy bezradni i pozbawieni wytłumaczenia tego, co się z nami dzieje. Bóg nie tylko jakby znika z naszego życia, ale wydaje się być Wielkim Nieistniejącym. Nie zniechęcajmy się, jeśli coś nie dzieje się w taki sposób, jakbyśmy się spodziewali. Przetrwajmy zwątpienie i bezradność, oburzenie i strach. Nawet nie wiemy, jak takie chwile są nam potrzebne do uzupełnienia kształtów naszej wiary, by stała się na miarę wiary Abrahama, a może nawet jeszcze większej? – zastanawia się kapłan.

 

„A myśmy się spodziewali…”

Zawsze urzeka mnie fragment Ewangelii św. Łukasza mówiący o wędrówce zrezygnowanych uczniów do Emaus, kiedy to zarzucają ukazującemu się im Jezusowi, iż jest on chyba „jedynym, który nie wie, co wydarzyło się w Jerozolimie”. „Gdy tak rozmawiali i rozprawiali ze sobą, sam Jezus przybliżył się i szedł z nimi. Lecz oczy ich były jakby przesłonięte, tak że Go nie poznali. On zaś ich zapytał: «Cóż to za rozmowy prowadzicie ze sobą w drodze?» Zatrzymali się smutni. A jeden z nich, imieniem Kleofas, odpowiedział Mu: «Ty jesteś chyba jedynym z przebywających w Jerozolimie, który nie wie, co się tam w tych dniach stało». Zapytał ich: «Cóż takiego?» Odpowiedzieli Mu: «To, co się stało z Jezusem Nazarejczykiem, który był prorokiem potężnym w czynie i słowie wobec Boga i całego ludu; jak arcykapłani i nasi przywódcy wydali Go na śmierć i ukrzyżowali. A myśmy się spodziewali, że On właśnie miał wyzwolić Izraela”. 

Łatwo możemy odnaleźć siebie w tym fragmencie Pisma Świętego, własne oczekiwania wobec Boga, który „miał wyzwolić Izraela/ przynieść nam zdrowie/ środki materialne/ rozwiązanie problemów/ niepodległość Ojczyzny”. Choć, podobnie jak apostołowie, tyle już wiemy o Bogu i Jego Królestwie, które „nie jest z tego świata”, wciąż zmagamy się z własną naturą dążącą do wygody, przyjemności i zagwarantowania sobie poczucia bezpieczeństwa. Podobne wątki znajdują odzwierciedlenie w historii naszego kraju. Romantyczne hasło „Polska Chrystusem narodów” przynosiło nam w historii tyleż bohaterskich czynów, co i rozczarowań. Te ostatnie dotyczyły tej samej pokusy, jaka stała się udziałem uczniów z Emaus mówiących: „A myśmy się spodziewali…”. Wyzwolenie polityczne nie zawsze szło w polskiej historii w parze z wolnością ducha. Umieli to dostrzec i nazwać wielcy święci i błogosławieni naszego narodu – począwszy od św. Stanisława, poprzez św. Maksymiliana po bł. ks. Jerzego Popiełuszkę. Mówił o tym błogosławiony ks. kard. Stefan Wyszyński, który stwierdzał, że gdyby Polacy szczerze i całym sercem nawrócili się, komunizm upadłby w jednej chwili, ponieważ opierał się on na ludzkim grzechu. Prymas Tysiąclecia nie był zwolennikiem toczenia walki o wolność kraju na płaszczyźnie militarnej, wskazywał na fakt, że prawdziwe zmagania dotyczą sfery duchowej. Tę samą logikę przyjął w swoim nauczaniu bł. ks. Jerzy Popiełuszko. 
Była to logika, którą można by nazwać „wielkosobotnią”. Zakładała ona bowiem trwanie przy krzyżu, zgodę na cierpienie, milczenie, modlitwę, osobistą pokutę, całkowite zaufanie Bogu i Jego planom, cierpliwe oczekiwanie na Jego interwencję i zwycięstwo. Ta logika była i jest bliska wielu Polakom, dzięki pokorze, jaką nasz naród zachował mimo wielu pokus i przeciwności. Ten sposób myślenia wyraża się w pięknej wielkosobotniej tradycji nawiedzania Grobów Pańskich. Wiele z nich było w okresie zniewolenia komunistycznego przygotowywanych przez członków Solidarności. Projektujący je artyści wyrażali w swoich dziełach pragnienie wolności, wiarę w zwycięstwo dobra nad złem i w zbawczą moc cierpienia. Także i dziś pełna powagi i skupienia cisza towarzyszy odwiedzającym Groby Pańskie, kontrastując z odbywającym się w tym samym czasie w kościołach radosnym już święceniem pokarmów.

Egzystencjalne doświadczenie ciszy, pustki i oczekiwania, które towarzyszyć może przeżywaniu Wielkiej Soboty, nie ominie nas w którymś momencie życia, nawet jeśli zaraz po Wielkim Piątku „uciekniemy” do współczesnego „Emaus” – wiosennych porządków, szału zakupów i kolejek, rozmów o pogodzie i spraw codziennych. Warto więc może skorzystać z wielowiekowej mądrości Kościoła i przeżyć dzień poprzedzający Zmartwychwstanie, czerpiąc z jego duchowych tradycji. Oczekiwanie jest potrzebne, pustka oczyszcza, a cisza porządkuje myśli i uczucia. Wielka Sobota to nie tylko ból, ale przede wszystkim nadzieja. Jak pisał papież Benedykt XVI: „W ciszy, która otacza Wielką Sobotę, przepełnionej bezgraniczną miłością Boga, żyjemy w oczekiwaniu na świt trzeciego dnia, świt triumfu miłości Boga, świt światła, które pozwala oczom serca spojrzeć w nowy sposób na życie, trudności i cierpienie”.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe