[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Konieczna destrukcja stereotypów

Kontynuujemy dekonstrukcję stereotypów. Richard Pipes zawęził swą obserwację o nadreprezentacji rewolucjonistów pochodzenia żydowskiego jedynie do bolszewików. Ale odnosić się ona powinna do wszystkich odchodzących od poczucia narodowości do tożsamości międzynarodowej. Czy też mieszających jedno i drugie na różnych etapach swego życia, z rozmaitym natężeniem w zależności od okoliczności.
/ Foto T. Gutry

Czerwoni przecież byli wyalienowanymi ze swojej społeczności internacjonałami: wszyscy – zarówno o korzeniach chrześcijańskich, jak i żydowskich, buddyjskich, muzułmańskich i innych. Dotyczyło to przecież całej gamy socjalistów, anarchistów i innych lewicowców, a w tym żydowskiego pochodzenia. Ale niektórzy, jak Isaak Deutscher, usiłowali pogodzić sprzeczności: rewolucję internacjonalistyczną z tożsamością narodową i tradycją.

Nie było to wykonalne, prowadziło do głębokich zaburzeń schizoidalnych. Wyrażały się one apokaliptycznymi fantazjami rewolucyjnymi o powszechnej równości i raju na ziemi pod wodzą lewaków posiadających tajemną wiedzę o kluczu strategicznym otwierających furtkę do tych celów.

Można rozszerzyć dalej obserwacje Pipesa w następujący sposób. Mimo że istniały liczne żydowskie partie rewolucyjne oraz liczni teoretycy ruchu żydowskiego pochodzenia oraz praktyczni działacze nieżydowskich partii socjalistycznych, wciąż jednak stanowili oni patologiczny margines w społeczności żydowskiej. Dlaczego? Bowiem socjalizm dla nich oparty był na negacji żydostwa, które wyewoluowało z historii, ocalając cechy charakterystyczne swojej cywilizacji. A cechy te zawierają się w depozycie judaistycznej tradycji i wiary. Negacja ich powoduje radykalne zerwanie kontynuacji żydostwa. Sekularny mesjanizm oparty o materialistyczną filozofię nie zastąpi kontynuacji tradycji duchowej judaizmu (ani innej wiary).
Nawet gdy udało się radykałom okresowo zdobywać poparcie „żydowskiej ulicy” – w gwałtownej rewolucji czy w parlamentarnym głosowaniu – to pozostawali apostatami wyalienowanymi z religii i tradycji żydowskiej. Przynajmniej na tym rewolucyjnym etapie odcinali się od własnych korzeni, nie służyli więc swojej społeczności, bowiem żydostwo bez kultury i wiary oraz ciągłości przestaje być sobą. Staje się nowym, rewolucyjnym bytem, a więc negacją siebie samego. Dotyczy to zresztą też i polskości, amerykańskości czy jakiegokolwiek zjawiska cywilizacyjnego opartego przecież na kontynuacji tradycji, a nie na wynajdowaniu, wymyślaniu czy wynalezieniu oderwanego od wszystkiego homo novus, w wersji na przykład homo sovieticus.

Trudno jednak zaprzeczyć, że skomplikowane zjawisko, takie jak mentalność żydowska czy inna, pozwala na trwanie cech nabytych, a nawet na odżywanie sentymentów częstokroć uznawanych za nieobecne. Czasami sentymenty intymne mogą wynurzyć się z człowieczej podświadomości na skutek szoku czy innego splotu okoliczności. Ponadto nie jest dziwnym nawet, gdy zmiany świadomościowe przywracające oryginalny stan rzeczy w duszy i sercu człowieka mają miejsce w pokoleniach (czasami po wielu pokoleniach) od chwili utracenia pierwotnego stanu świadomości. Tym bardziej dotyczy to ludzi, którym wydaje się, że właśnie całkowicie zerwali ze swoimi korzeniami. W tym sensie następująca obserwacja Ericha Haberera może być zaiste trafna:

„Życiorysy i kariery rewolucyjnych Żydów opisanych przeze mnie na tych stronach pokazują stale i wszędzie, że żydowskość była istotnym czynnikiem kształtującym ich idee i działalność jako uczestników ruchu rewolucyjnego, a dlatego jawi się ona tym bardziej znacząca dalece bardziej niż wydawać się to by mogło z przypadku narodzin czy dorastania w żydowskim środowisku. Zarówno na poziomie podświadomym, jak i świadomym, ich żydowskie pochodzenia – czy to wychowanie, wpływy kulturowe, konflikt społeczny, samopercepcja, psychologiczny charakter, czy osobiste aspiracje – odgrywało ważną rolę w ich radykalizacji i rozumieniu socjalistycznych doktryn i praktyk”.

W świetle powyższego wywodu podkreślmy, że generalizacje należy tworzyć ostrożnie. Szczególnie w tak delikatnym, wielowątkowym temacie jak „żydokomuna”. Pamiętajmy, że po Holocauście naukowcy prawie zupełnie unikają analizy tego zjawiska, chyba żeby go potępić jako „antysemickie”, a nie zbadać.

Jest to bowiem również – a może przede wszystkim – kwestia moralna. Nie kwestionując tego i rozumiejąc wszelakie implikacje naszych wycieczek intelektualnych, jednak wierzymy, że niesamowita ostrożność pozwoli na kontynuację tradycji logocentrycznej i empirycznej – sine ira et studio – aby badać zjawisko „żydokomuny”. Bo jak lepiej zwalczać uprzedzenia bez ich racjonalnej analizy?
Podsumowując: „żydokomuna” to mit, ale żydowscy rewolucjoniści to jak najbardziej rzeczywistość tamtych lat. Ich ideowi spadkobiercy bardzo cwanie zadbali, aby prawdę o rewolucjonistach ukryć. Kamuflowano ją tak długo, jak było możliwe, a gdy prawda o radykałach wypływała mimo wszystko, perwersyjnie manipulowano żydowskimi ofiarami rewolucji, aby ją dalej ukrywać. A ofiary i inni nierewolucjoniści w fałszywie pojętym imieniu żydowskiej solidarności starały się nie myśleć o ponurej roli takich fanatyków w dziejach świata ze strachu przed rozpętaniem antysemityzmu. Tymczasem współcześni ideowi epigoni rewolucjonistów bezczelnie redukowali wszelkie próby wytłumaczenia tego skomplikowanego zjawiska do antysemityzmu.

Podkreślmy, że rewolucjoniści to był patologiczny margines swej społeczności napędzany apokaliptycznymi fantazjami i kompleksami oraz nienawiścią do swego własnego świata tradycyjnego judaizmu i swojego narodu, jak również konserwatywnego świata zewnętrznego, nieżydowskiego. To właśnie działalność rewolucjonistów napędzała fałszywy stereotyp o rzekomym spisku żydowskim kontrolującym kapitalizm i komunizm, aby zdominować świat. A skutki tej paranoicznej kliszy uderzały niestety we wszystkich Żydów.  I stąd też należy taką kolektywistyczną wizję odrzucić. Urąga prawdzie i logice. Może prowadzić do rozmaitych zbrodni, a w tym – in extremis – nawet do masowych mordów.
W czasie I wojny światowej, a szczególnie od bolszewickiego przewrotu w 1917 r., stereotyp „żydokomuny” funkcjonował zarówno w Rosji i Polsce, jak i w całym Międzymorzu, ale także – chociaż w mniejszym stopniu – w Europie Zachodniej i na świecie. Mieszał się i konkurował bądź zderzał z potężnymi globalnymi prądami ideologicznymi: nacjonalizmem i socjalizmem. Krwawe konflikty lat 1914-1921 stawały się bowiem coraz bardziej zideologizowane.

 

 

 

 

 


 

POLECANE
Nadchodzi długo oczekiwana premiera. Gratka dla fanów Wiadomości
Nadchodzi długo oczekiwana premiera. Gratka dla fanów

Już 12 stycznia 2026 roku widzowie ponownie spotkają bohaterów popularnego serialu „Branża”. Nowa odsłona produkcji HBO Max zapowiada się równie intensywnie co poprzednie sezony, które zdobyły ogromne uznanie krytyków i fanów na całym świecie.

Reuters: USA chcą, aby Europa przejęła większość zdolności obronnych NATO do 2027 r. z ostatniej chwili
Reuters: USA chcą, aby Europa przejęła większość zdolności obronnych NATO do 2027 r.

Stany Zjednoczone chcą, aby Europa przejęła większość konwencjonalnych zdolności obronnych NATO do 2027 r. – podała w piątek agencja Reutera, powołując się na informacje przekazane przez Pentagon europejskim dyplomatom.

Niemcy na dnie rankingu zdrowia. Eksperci alarmują Wiadomości
Niemcy na dnie rankingu zdrowia. Eksperci alarmują

W Niemczech rośnie liczba chorób przewlekłych, a średnia długość życia spada. Mimo że kraj wydaje na ochronę zdrowia najwięcej pieniędzy w Europie, eksperci podkreślają, że to nie wystarcza. Główne problemy to niezdrowa dieta, wysoka dostępność alkoholu i powszechne palenie tytoniu.

Podejrzana w Qatargate chroniona przez unijne instytucje. „A gdzie praworządność?” gorące
Podejrzana w Qatargate chroniona przez unijne instytucje. „A gdzie praworządność?”

Komisja Prawna Parlamentu Europejskiego podjęła decyzję o ochronie Elisabetty Gualmini, mimo że belgijska prokuratura domagała się uchylenia eurodeputowanej immunitetu.

Lotnisko w Wilnie sparaliżowane. Litwa wprowadza stan wyjątkowy Wiadomości
Lotnisko w Wilnie sparaliżowane. Litwa wprowadza stan wyjątkowy

W przyszłym tygodniu rząd Litwy wprowadzi stan wyjątkowy w związku z balonami przemytniczymi znad Białorusi – poinformowała w piątek dziennikarzy premier Inga Ruginiene. Obecnie przygotowane są ramy prawne i odpowiednie dokumenty – dodała.

Tusk nie odpuszcza ws. ustawy o kryptowalutach. „Rząd jeszcze raz złoży projekt do parlamentu” z ostatniej chwili
Tusk nie odpuszcza ws. ustawy o kryptowalutach. „Rząd jeszcze raz złoży projekt do parlamentu”

Rząd „za chwilę” złoży projekt ustawy o kryptoaktywach oraz będzie namawiać prezydenta i opozycję do jej poparcia - zapowiedział premier Donald Tusk w piątek w Sejmie. Zaznaczył, że nie zamierza negocjować z prezydentem w zakresie przygotowania innego projektu regulującego ten rynek.

Nowy rząd Czech odrzuci pakt migracyjny i ETS2. Padła jasna zapowiedź wideo
Nowy rząd Czech odrzuci pakt migracyjny i ETS2. Padła jasna zapowiedź

Tomio Okamura, przewodniczący partii Wolność i Demokracja Bezpośrednia (SPD) oraz nowo wybrany przewodniczący Izby Deputowanych, zapowiedział w piątek 5 grudnia, że pierwsza sesja nowego gabinetu Andreja Babiša obejmie “odrzucenie Paktu Migracyjnego UE i systemu handlu emisjami ETS2”.

Nowa aktorka w Klanie. Szykują się zmiany w obsadzie Wiadomości
Nowa aktorka w "Klanie". Szykują się zmiany w obsadzie

Widzowie „Klanu” już wkrótce zauważą istotną zmianę w obsadzie. Dominika Torman, jedna z ważniejszych postaci ostatnich lat, pojawi się ponownie w serialu - jednak z nową twarzą.

Klęska Tuska w Sejmie. Tak to skomentował z ostatniej chwili
Klęska Tuska w Sejmie. Tak to skomentował

W piątkowym głosowaniu Sejm nie uzyskał wystarczającej liczby głosów, aby odrzucić weto prezydenta Karola Nawrockiego ws. ustawy dotyczącej kryptoaktywów. Co na to premier Donald Tusk?

Sejm uchwalił budżet na 2026 r. z ostatniej chwili
Sejm uchwalił budżet na 2026 r.

Dochody wyniosą 647,2 mld zł, wydatki 918,9 mld zł a deficyt 271,7 mld zł.

REKLAMA

[Tylko u nas] Prof. Marek Jan Chodakiewicz: Konieczna destrukcja stereotypów

Kontynuujemy dekonstrukcję stereotypów. Richard Pipes zawęził swą obserwację o nadreprezentacji rewolucjonistów pochodzenia żydowskiego jedynie do bolszewików. Ale odnosić się ona powinna do wszystkich odchodzących od poczucia narodowości do tożsamości międzynarodowej. Czy też mieszających jedno i drugie na różnych etapach swego życia, z rozmaitym natężeniem w zależności od okoliczności.
/ Foto T. Gutry

Czerwoni przecież byli wyalienowanymi ze swojej społeczności internacjonałami: wszyscy – zarówno o korzeniach chrześcijańskich, jak i żydowskich, buddyjskich, muzułmańskich i innych. Dotyczyło to przecież całej gamy socjalistów, anarchistów i innych lewicowców, a w tym żydowskiego pochodzenia. Ale niektórzy, jak Isaak Deutscher, usiłowali pogodzić sprzeczności: rewolucję internacjonalistyczną z tożsamością narodową i tradycją.

Nie było to wykonalne, prowadziło do głębokich zaburzeń schizoidalnych. Wyrażały się one apokaliptycznymi fantazjami rewolucyjnymi o powszechnej równości i raju na ziemi pod wodzą lewaków posiadających tajemną wiedzę o kluczu strategicznym otwierających furtkę do tych celów.

Można rozszerzyć dalej obserwacje Pipesa w następujący sposób. Mimo że istniały liczne żydowskie partie rewolucyjne oraz liczni teoretycy ruchu żydowskiego pochodzenia oraz praktyczni działacze nieżydowskich partii socjalistycznych, wciąż jednak stanowili oni patologiczny margines w społeczności żydowskiej. Dlaczego? Bowiem socjalizm dla nich oparty był na negacji żydostwa, które wyewoluowało z historii, ocalając cechy charakterystyczne swojej cywilizacji. A cechy te zawierają się w depozycie judaistycznej tradycji i wiary. Negacja ich powoduje radykalne zerwanie kontynuacji żydostwa. Sekularny mesjanizm oparty o materialistyczną filozofię nie zastąpi kontynuacji tradycji duchowej judaizmu (ani innej wiary).
Nawet gdy udało się radykałom okresowo zdobywać poparcie „żydowskiej ulicy” – w gwałtownej rewolucji czy w parlamentarnym głosowaniu – to pozostawali apostatami wyalienowanymi z religii i tradycji żydowskiej. Przynajmniej na tym rewolucyjnym etapie odcinali się od własnych korzeni, nie służyli więc swojej społeczności, bowiem żydostwo bez kultury i wiary oraz ciągłości przestaje być sobą. Staje się nowym, rewolucyjnym bytem, a więc negacją siebie samego. Dotyczy to zresztą też i polskości, amerykańskości czy jakiegokolwiek zjawiska cywilizacyjnego opartego przecież na kontynuacji tradycji, a nie na wynajdowaniu, wymyślaniu czy wynalezieniu oderwanego od wszystkiego homo novus, w wersji na przykład homo sovieticus.

Trudno jednak zaprzeczyć, że skomplikowane zjawisko, takie jak mentalność żydowska czy inna, pozwala na trwanie cech nabytych, a nawet na odżywanie sentymentów częstokroć uznawanych za nieobecne. Czasami sentymenty intymne mogą wynurzyć się z człowieczej podświadomości na skutek szoku czy innego splotu okoliczności. Ponadto nie jest dziwnym nawet, gdy zmiany świadomościowe przywracające oryginalny stan rzeczy w duszy i sercu człowieka mają miejsce w pokoleniach (czasami po wielu pokoleniach) od chwili utracenia pierwotnego stanu świadomości. Tym bardziej dotyczy to ludzi, którym wydaje się, że właśnie całkowicie zerwali ze swoimi korzeniami. W tym sensie następująca obserwacja Ericha Haberera może być zaiste trafna:

„Życiorysy i kariery rewolucyjnych Żydów opisanych przeze mnie na tych stronach pokazują stale i wszędzie, że żydowskość była istotnym czynnikiem kształtującym ich idee i działalność jako uczestników ruchu rewolucyjnego, a dlatego jawi się ona tym bardziej znacząca dalece bardziej niż wydawać się to by mogło z przypadku narodzin czy dorastania w żydowskim środowisku. Zarówno na poziomie podświadomym, jak i świadomym, ich żydowskie pochodzenia – czy to wychowanie, wpływy kulturowe, konflikt społeczny, samopercepcja, psychologiczny charakter, czy osobiste aspiracje – odgrywało ważną rolę w ich radykalizacji i rozumieniu socjalistycznych doktryn i praktyk”.

W świetle powyższego wywodu podkreślmy, że generalizacje należy tworzyć ostrożnie. Szczególnie w tak delikatnym, wielowątkowym temacie jak „żydokomuna”. Pamiętajmy, że po Holocauście naukowcy prawie zupełnie unikają analizy tego zjawiska, chyba żeby go potępić jako „antysemickie”, a nie zbadać.

Jest to bowiem również – a może przede wszystkim – kwestia moralna. Nie kwestionując tego i rozumiejąc wszelakie implikacje naszych wycieczek intelektualnych, jednak wierzymy, że niesamowita ostrożność pozwoli na kontynuację tradycji logocentrycznej i empirycznej – sine ira et studio – aby badać zjawisko „żydokomuny”. Bo jak lepiej zwalczać uprzedzenia bez ich racjonalnej analizy?
Podsumowując: „żydokomuna” to mit, ale żydowscy rewolucjoniści to jak najbardziej rzeczywistość tamtych lat. Ich ideowi spadkobiercy bardzo cwanie zadbali, aby prawdę o rewolucjonistach ukryć. Kamuflowano ją tak długo, jak było możliwe, a gdy prawda o radykałach wypływała mimo wszystko, perwersyjnie manipulowano żydowskimi ofiarami rewolucji, aby ją dalej ukrywać. A ofiary i inni nierewolucjoniści w fałszywie pojętym imieniu żydowskiej solidarności starały się nie myśleć o ponurej roli takich fanatyków w dziejach świata ze strachu przed rozpętaniem antysemityzmu. Tymczasem współcześni ideowi epigoni rewolucjonistów bezczelnie redukowali wszelkie próby wytłumaczenia tego skomplikowanego zjawiska do antysemityzmu.

Podkreślmy, że rewolucjoniści to był patologiczny margines swej społeczności napędzany apokaliptycznymi fantazjami i kompleksami oraz nienawiścią do swego własnego świata tradycyjnego judaizmu i swojego narodu, jak również konserwatywnego świata zewnętrznego, nieżydowskiego. To właśnie działalność rewolucjonistów napędzała fałszywy stereotyp o rzekomym spisku żydowskim kontrolującym kapitalizm i komunizm, aby zdominować świat. A skutki tej paranoicznej kliszy uderzały niestety we wszystkich Żydów.  I stąd też należy taką kolektywistyczną wizję odrzucić. Urąga prawdzie i logice. Może prowadzić do rozmaitych zbrodni, a w tym – in extremis – nawet do masowych mordów.
W czasie I wojny światowej, a szczególnie od bolszewickiego przewrotu w 1917 r., stereotyp „żydokomuny” funkcjonował zarówno w Rosji i Polsce, jak i w całym Międzymorzu, ale także – chociaż w mniejszym stopniu – w Europie Zachodniej i na świecie. Mieszał się i konkurował bądź zderzał z potężnymi globalnymi prądami ideologicznymi: nacjonalizmem i socjalizmem. Krwawe konflikty lat 1914-1921 stawały się bowiem coraz bardziej zideologizowane.

 

 

 

 

 



 

Polecane