Parlament Europejski będzie głosować w obronie kotleta sojowego

Co musisz wiedzieć?
- Europarlament zagłosuje nad zakazem używania nazw takich jak „burger”, „kotlet” czy „stek” w odniesieniu do produktów roślinnych.
- Zwolennicy twierdzą, że chodzi o ochronę konsumentów i rolników.
- Przeciwnicy uważają, że to lobbing przemysłu mięsnego i „walka z wyimaginowanym problemem”.
- Organizacje konsumenckie proponują jasne oznakowanie zamiast zakazu.
- Produkcja roślinnych zamienników mięsa wciąż dynamicznie rośnie w całej UE.
Bitwa o burgera z tofu
Organizacje konsumenckie grzmią, że pomysł to efekt skutecznego lobbingu przemysłu mięsnego. O sprawie napisał m.in. portal dw.com. Dyrektor generalny Foodwatch, Chris Methmann, przekonuje, że nikt nie myli „kiełbasek z tofu” z „kiełbaskami wołowymi” – bo producenci jasno oznaczają swoje produkty jako wegańskie lub wegetariańskie.
Podobnego zdania jest Stephanie Wetzel z niemieckiego Federalnego Stowarzyszenia Konsumentów. Jej zdaniem określenia typu „wegański sznycel seitanowy” pomagają klientom zrozumieć, czego mogą się spodziewać – zamiast wprowadzać ich w błąd.
- Komunikat dla mieszkańców Trójmiasta
- Angela Merkel: "Polska i kraje bałtyckie winne wojny na Ukrainie"
- Anonimowy prokurator: radość Nowaka może być przedwczesna
- Komunikat dla mieszkańców Małopolski
- Sąd uznał, że zwolnienia grupowe w PKP Cargo zostały przeprowadzone wbrew przepisom prawa
- W Indiach narasta skala prześladowań wobec chrześcijan
- Najpierw ostro krytykował, teraz wraca. Celebryta z powrotem w TVN
- 19 października III Narodowy Marsz Papieski
- "Nisko upadłaś , żal". Burza po programie TVN
- Niepokojące doniesienia z granicy. Komunikat Straży Granicznej
- Dodatkowe pieniądze z ZUS. Kto może na nie liczyć?
Zakaz czy zdrowy rozsądek?
Ekspertka BEUC Irina Popescu przywołuje wyniki badań: większość konsumentów nie czuje się zdezorientowana nazwami roślinnych „kotletów” czy „burgerów”. Jej zdaniem kluczowe jest jedynie czytelne oznakowanie produktów, a nie zakaz używania nazw.
Argumenty zwolenników zakazu
Z kolei zwolennicy projektu, tacy jak francuska europoseł Céline Imart, twierdzą, że chodzi o ochronę konsumentów i rolników. Ich zdaniem istnieje „rzeczywiste ryzyko pomyłki”, a produkty roślinne próbują „podszywać się” pod mięso, korzystając z reputacji, którą przez pokolenia budowali hodowcy.
Tło gospodarcze: rośnie rynek alternatyw
Mimo sporu politycznego rynek roślinnych zamienników mięsa wciąż się rozwija. W 2024 roku w Niemczech wyprodukowano 126,5 tys. ton takich produktów – o 4 proc. więcej niż rok wcześniej i ponad dwukrotnie więcej niż pięć lat temu.