[Tylko u nas] Bruszewski: Święta Bożego Narodzenia tam gdzie chrześcijanie walczą o przetrwanie
Kolejny długi proces w Pakistanie skończył się dla uwięzionego chrześcijanina uniewinnieniem. Po głośnej sprawie Asii Bibi, katolik z Faisalabadu, Imran Masih został oczyszczony z zarzutów bluźnierstwa. Sprawa była odraczana 70 razy i toczyła się w pakistańskich sądach przez 11 lat. Masih został oskarżony o spalenie książki z fragmentami Koranu i obciążony – podobnie jak Bibi – przez świadków-muzułmanów, którzy konfabulowali. Gdy Masih odsiadywał wyrok jego rodzice umarli. Temat Pakistanu jest silnie marginalizowany, ale podobnie dzieje się z sytuacją w Libanie mimo tego, iż jeszcze w sierpniu kraj ten był na ustach wszystkich. 4 sierpnia doszło w bejruckim porcie do eksplozji 2750 ton składowanej saletry amonowej. Bejrut odbudowuje się po wybuchu, ale straty były ogromne. Przypomnijmy, że już w kilka dni po wybuchu raportowano o ogromnych szkodach. Wybuch zabił co najmniej 220 osób, ranił 6 tysięcy, pozbawił dachu nad głową 300 tysięcy mieszkańców. Na pomoc Libanowi ruszyły polskie organizacje pozarządowe – katolickie i świeckie oraz polscy ratownicy i strażacy. Jeszcze przed eksplozją Liban był w trudnej sytuacji, ponieważ zmagał się z kryzysami: ekonomicznym (z uwagi na kryzys walutowy, wyparowanie oszczędności Libańczyków), społecznym – uliczna rewolucja tzw. Saura, geopolitycznym (sytuacja choćby w sąsiedniej Syrii), uchodźczym (1/5 populacji Libanu to uchodźcy z Syrii) oraz zdrowotnym (epidemia COVID-19). Dla państwa, którego ekonomia była oparta na imporcie towarów, zniszczenie infrastruktury portowej było ciosem w gospodarcze serce kraju. Jeszcze przed detonacją mówiło się, że Liban stoi na skraju klęski głodu. Prawie 40 proc. populacji Libanu to chrześcijanie. Papież Franciszek podkreślił swoje „przywiązanie do umiłowanego ludu Libanu, który mam nadzieję odwiedzić jak najszybciej”.
Gdy Sudan Południowy ogłaszał secesję od muzułmańskiego południa, w 2011 roku, wydawało się, iż na mapie Afryki pojawia się stabilny kraj w którym wyznawcy Chrystusa odetchną od prześladowań. Jako inicjator i współorganizator koncertu ze zbiórką charytatywną dla Dżuby (stolica nowego państwa) ze wzruszeniem wspominam ten entuzjazm, który udzielał się wtedy całej chrześcijańskiej społeczności na myśl o odcięciu się społeczeństwa z serca Afryki od prześladującej ich islamistycznej centrali – rządzonej wtedy przez kata chrześcijan Omara al-Bashira. Tymczasem niedługo po ogłoszeniu niepodległości południowy Sudan pogrążył się w odmętach wojny domowej pomiędzy rywalizującymi o władzę plemionami: Dinka i Nuer. Bogaty w ropę naftową i złoto kraj mimo uniezależnienia się od Chartum wciąż jest rozgrywany przez niedawnego okupanta, a los wyznawców Chrystusa ciągle pozostaje trudny. Z kolei na północy w Nigerii – a nawet szerzej, w Afryce Zachodniej, dochodzi do ataków Boko Haram. Chociaż kolejni studenci są uwalniani to na własnej skórze przekonali się, że dżihadyści Boko Haram stanowią bezwzględną i sadystyczną organizację terrorystyczną atakującą najmłodszą część cywilnej ludności.