Fenomen "kultu" Jana Pawła II w XXI wieku

Zanim zmarł, rodacy uhonorowali jego postać i dokonania 230 pomnikami. Po odejściu Jana Pawła II liczba ta wzrosła prawie czterokrotnie – licząc tylko obiekty na terenie Polski. Nie sposób sumarycznie ocenić estetycznych walorów tych monumentów, jednak przyznajmy – gros z nich nie reprezentuje wysokiej artystycznej próby. Dla mnie jednak ważniejsze niż krytyczna ocena „pomnikozy” wydają się inne aspekty tego fenomenu. Jak kult przeobrażał się w swoje przeciwieństwo? Z jakiego powodu podziw zamienił się w „heheszkowanie”, a nawet jawną antypatię? Kto, co się do tego przyczyniło?
Instalacja
Instalacja "Zatrute Źródło" autorstwa Jerzego Kaliny przedstawiająca Jana Pawła II rzucający meteorytem przed Muzeum Narodowym w Warszawie w 2020 roku / fot. Marcin Żegliński

Pamiętam kwiecień, kiedy „nasz” Papa umierał. I przedziwny zbieg okoliczności, który na stałe połączył wizerunek Jana Pawła II z… Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Dwa tygodnie wcześniej bowiem położono kamień węgielny pod budowę placówki, a widomym znakiem tego aktu miał być billboard ustawiony u zbiegu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej. Na banerze ukazywała się widoczna z dużej odległości profilowa podobizna Karola Wojtyły. 

Ta wielka fotografia (z 2004 roku) autorstwa Piotra Uklańskiego wykonana techniką zdjęć lotniczych została „skomponowana” z postaci 3500 ciasno obok siebie ustawionych brazylijskich żołnierzy – jedni z obnażonymi torsami, inni w białych koszulach. Rzecz powstała na Biennale Sztuki w São Paulo, na którym Uklański reprezentował nasz kraj. Dana kompozycja, później skatalogowana pod numerem 1. w kolekcji MSN, już na starcie obrosła w legendę. Otóż praca „Bez tytułu (Ioannes Paulus PP. II Karol Wojtyła)” siłą wydarzeń przeobraziła się w miejsce hołdu składanego zmarłemu Papieżowi. To tam, pod billboardem w centrum Warszawy, wieczorem 2 kwietnia urosła góra kwiatów i zapłonęło morze zniczy rozlewających się daleko po śródmieściu. Pracę Uklańskiego interpretowano jednoznacznie pozytywnie, ba!, doszukiwano się jej związków z polskim romantyzmem, patriotyzmem oraz religijnym uniesieniem. Papieska twarz uformowana z tysięcy anonimowych ciał – toż to niemal wyznanie wiary, wyraz przynależności do Kościoła, znak zrównania wszystkich wobec Boga i Jego ziemskiego namiestnika! Autor mniej wzniośle wyjaśniał genezę przedstawienia: „Pokazałem to, co dla Polski najbardziej typowe, a jednocześnie najbardziej powszechne i na świecie znane. To, co jest jej symbolem – wizerunek Papieża”. Jasne, że nie przewidział zmiany kontekstu, w jakim zdjęcie zaistnieje: z międzynarodowych kompetycji w narodową żałobę. Przez kilka dni naprawdę czuliśmy się zjednoczeni w smutku, a odzwierciedleniem ogromnych emocji jawił się monumentalny afisz.

 

Uderzony meteorytem

Stulecie warszawskiej Zachęty wypadało w roku milenijnym. Wystawa z tej podwójnej okazji musiała wykraczać poza przeciętność. Anda Rottenberg, ówczesna dyrektorka Państwowej Galerii Sztuki, zaprosiła do współpracy głośnego szwajcarskiego kuratora Haralda Szeemana. Gwoździem prezentacji tajemniczo zatytułowanej „Uważaj, wychodząc z własnych snów. Możesz się znaleźć w cudzych” okazała się instalacja Maurizia Cattelana „Nona ora” („Dziewiąta godzina”). Salę Matejkowską wyścielono czerwoną wykładziną, na niej ułożono hiperrealistyczną kukłę Jana Pawła II przygniecionego meteorytem. Chyba żadne dzieło sztuki współczesnej nie wywołało tak wielu „narodowych” dyskusji ani nie przyczyniło się do emocjonalnego wzmożenia rodaków, na co dzień dość obojętnych wobec zjawisk w sztukach wizualnych. O „Nona ora” toczyły się też spory względem wizualnych wartości instalacji. Franciszek Starowieyski, w owym czasie „dyżurny” ekspert od sztuki, uznał rzeźbę za kicz niemający nic wspólnego z wysoką twórczością. 

Ale co najważniejsze – to wtedy zaognił się polski podział na zwolenników ikonoklazmu i ikonodulii, inaczej mówiąc – na postępowców i wsteczników, światowców i zaściankowców. Akceleratorem tej dysharmonii stał się – o ironio! – Jan Paweł II, a raczej podejście do jego kultu. Prawica dostrzegała w pracy Cattelana znamiona profanacji, co skłoniło kilku posłów PiS do czynnej interwencji: usunęli kamienny blok przywalający figurę Papieża. Uznano to za destrukcję dzieła sztuki (jednego z posłów oskarżono i po 16 latach wydano wyrok skazujący, od wykonania którego zresztą odstąpiono). Akt „demolki” fotograficznie uwiecznili dziennikarze „Superaka” i opublikowali ku uciesze „światłej” części społeczeństwa – bo też rejestracja wydarzenia, pozbawiona powagi przyczyn tego zajścia, prezentowała się krotochwilnie. Tak czy siak, rozgłos towarzyszący ekspozycji przyczynił się do wzrostu popularności Cattelana, skądinąd artysty przewrotnego i wieloznacznego. Co ciekawe, sam autor przyznawał, że w jego intencji leżała konfrontacja religii z bluźnierstwem, z czym spotykamy się w codziennym życiu. Najzabawniejsze, że rozjemcą w sprawie okazał się prezydent Aleksander Kwaśniewski, wydając oświadczenie, w którym odmawia dziełu cech bluźnierstwa i interpretuje jako „alegorię brzemienia nałożonego na Papieża przez Boga”.

 

„Odjaniepawlanie” 

Dwie dekady później, w setną rocznicę urodzin Karola Wojtyły, „Nona ora” doczekała się riposty w postaci instalacji Jerzego Kaliny zrealizowanej przed wejściem do warszawskiego Muzeum Narodowego. Tamże, w niecce okalającej fontannę, a wypełnionej zabarwioną na krwawy kolor wodą, artysta umieścił figurę Papieża. Naturalistycznie oddana postać unosi wysoko ponad głowę masyw, który w wersji Cattelana ją przygniatał. Zda się – zaraz miotnie kamieniem. W wizji Kaliny Jan Paweł II jawi się tytanem o ponadludzkiej sile, zdolny przeciwstawić się duchowej dewastacji współczesnego świata. W tym przypadku nie chodziło o trwały „pomnik”, lecz właśnie o efemeryczny charakter instalacji. Niestety, zbyt nachalna forma „Zatrutego źródła” okazała się źródłem memów, żartów i negatywnych komentarzy. 

Jednak to nie praca Kaliny zapoczątkowała nawalankę – bo trudno inaczej określić internetowy szturm na mit? kult? a w sumie na dokonania/zasługi nieżyjącego już Papieża. Apogeum nastąpiło jesienią 2020 roku, w czasach pandemii, kiedy podkręcono narrację o „tolerowaniu” pedofilii wśród księży przez Karola Wojtyłę. Wtedy to Papież w przestrzeni internetowej przeobraził się w „bestię z Wadowic”, co przełożyło się na działania w realu. Inicjowali je proaborcyjni, zarazem antyklerykalni działacze. Podczas ulicznych protestów doszło do niszczenia pomników Jana Pawła II i dezawuowania jego osoby. Podobizny były okręcane papierem toaletowym, ręce nurzano w czarnej bądź czerwonej farbie, domalowywano groteskowe „dodatki”. Wreszcie protestujący zaczęli przerabiać także znaki drogowe, zmieniając ulice Jana Pawła II na ulice upamiętniające „jego ofiary”. Widome oznaki deprecjacji szły w parze z określeniami dyskredytującymi postać Papieża. Znacie to? Papaj, cenzo, rzułta morda, 2137, RiGCz, JP2GMD – to określenia, którymi przerzuca się pokolenie Z, a nawet to trochę starsze. „Jan Paweł Drugi zaj…bał mi szlugi” i dość popularne „Co tu się odjaniepawla” – powiedzonka pomiędzy przekleństwem a bezrefleksyjnym żarcikiem. Kpina, którą natychmiast podchwycili młodzi artyści. W tym kontekście wystawa Karoliny Konopki w katowickim BWA nazwana „Tortologią” wpisuje się w nurt „flekowania” kogoś, kto w tak nieporównywalnym wymiarze zawładnął świadomością Polaków – i właściwie całego świata. A tu Karolina Konopka piecze 37-warstwową wadowicką kremówkę, którą można, i owszem, skonsumować, choć to po trosze akt kanibalizmu i zjadania „patriotycznego” tortu. 

 

Papież w osamotnieniu

Warto się cofnąć do początków wizualnej „degradacji” figury Papieża Polaka, bo na swój sposób ilustruje to także proces powolnej moralnej erozji naszych kulturalnych elit. Inicjalnie miało to znamiona refleksji nad banalizowaniem obrazu osoby, której rozpoznawalność staje się globalnym doświadczeniem. Bo – ha, ha – oto Rafał Bujnowski pokazuje „Schemat malowania papieża” (2001): mgławicowy zarys papieskiej twarzy, którą w kilku etapach łatwego malarskiego postępowania można urealnić. Nie trzeba talentu, wystarczy działać według wskazanego wzorca. Albo jeszcze śmieszniejsze: „Papież ogrodowy” (2006), limitowana seria 24 papieskich figurek półmetrowej wysokości, wykonanych na podobieństwo kiczowatych krasnali ogrodowych. Każda z nich przedstawia zminiaturyzowaną postać Jana Pawła II ukazaną w tym samym geście błogosławieństwa, jedynie różniących się kolorami ornatów. Autor Peter Fuss (nickname), trójmiejski streetartowiec, nie ujawnia danych ze względu na kontrowersyjność swych dokonań. I znów doszło do zadymy. Na wystawę „Santo Subito”, czynną we wrocławskim BWA jesienią 2007 roku, wkroczyła policja, której zgłoszono, że projekt Fussa uraża uczucia religijne. Władza nie podzieliła tego zdania. 

W zlaicyzowanej sztuce zdarzają się jednak projekty prawdziwie poruszające, wręcz profetyczne, w których figura Jana Pawła II odgrywa główną rolę. W 2008 roku Hubert Czerepok zainicjował akcję „Pod pomnikiem” będącą powtórzeniem sytuacji z 1987 roku, podczas trzeciej papieskiej pielgrzymki do Polski. Wówczas Karol Wojtyła odwiedził Trójmiasto i modlił się pod pomnikiem Poległych Stoczniowców (zabitych podczas strajku w 1970 roku). Wiernych nie dopuszczono wtedy pod pomnik. Zamiast nich podstawiono półtora tysiąca „statystów” – wojskowych z Marynarki Wojennej, poinstruowanych przez SB, jak się zachować (w myśl planów działań „Zorza II”). Mieli oni w pewnym momencie ostentacyjnie odwrócić się od Ojca Świętego, pozostawiając go samotnie na placu. Udało się jednak uchwycić ten manewr na zdjęciach. Po latach Czerepok zaprosił kilkuset ochotników do powtórzenia tamtej sceny. Zamierzał skonfrontować się, i innych, z historią – tymczasem uświadomił, że to my sami, bez zewnętrznych nacisków (no, może pod presją „zawstydzania”) odwracamy się od wiary. Czas, by sobie to uzmysłowić.


 

POLECANE
Transseksualista, który udusił małe dziecko, pozywa Trumpa za transfobię tylko u nas
Transseksualista, który udusił małe dziecko, pozywa Trumpa za "transfobię"

Autumn Cordellioné, transseksualista z USA, zamordował 11-miesięczne dziecko. Odsiadujący swój wyrok zwyrodnialec domaga się jednak obecnie odszkodowania od Trumpa! Mężczyzna ma być dyskryminowany i napadany w więzieniu, za co obwinia prezydenta Ameryki.

Nakaz aresztowania Netanjahu. Trybunał w Hadze zmienia decyzję pilne
Nakaz aresztowania Netanjahu. Trybunał w Hadze zmienia decyzję

zba Apelacyjna Międzynarodowego Trybunału Karnego unieważniła nakazy aresztowania premiera Izraela Benjamina Netanjahu – podaje "Jerusalem Post".

Polski gigant odzieżowy szykuje inwazję Wiadomości
Polski gigant odzieżowy szykuje inwazję

LPP pokazało nową strategię, w której centrum znalazł się Sinsay, która jest najmłodszą marką LPP. Pojawiła się na rynku w 2013 r. a teraz ma się stać w kolejnych trzech latach lokomotywą całej odzieżowej grupy, do której należą także takie brandy, jak Reserved, House, Cropp, Mohito.

Nagi aktywista LGBT, aktywiści klimatyczni i imamka. Wielkopiątkowa procesja w Niemczech Wiadomości
Nagi aktywista LGBT, aktywiści klimatyczni i "imamka". Wielkopiątkowa procesja w Niemczech

Nagi, zakuty w kajdany aktywista uczestniczył w wielkopiątkowej procesji w centrum Berlina. Akcja miała zwrócić uwagę na "problemy osób queer w Ghanie" – pisze Berliner Zeitung.

Uczeń zaatakował kolegów nożem. Tragedia w Nantes Wiadomości
Uczeń zaatakował kolegów nożem. Tragedia w Nantes

W wyniku ataku nożownika, do którego doszło w czwartek w Nantes na zachodzie Francji, zginął licealista, a co najmniej trzy osoby zostały ranne. Zabójcą jest uczeń szkoły. 15-latek przed atakiem rozesłał swój "manifest".

Będą dotacje na ratowanie niszczejących gdańskich zabytków Wiadomości
Będą dotacje na ratowanie niszczejących gdańskich zabytków

Miejski konserwator zabytków w Gdańsku Janusz Tarnacki poinformował podczas czwartkowej sesji rady miasta, że pieniądze dostanie 17 beneficjentów, a łączna pula dotacji wyniosła 3,9 mln zł.

Żywioł przetacza się przez Polskę. Zalane i podtopione miasta pilne
Żywioł przetacza się przez Polskę. Zalane i podtopione miasta

Jak wynika z danych Państwowej Straży Pożarnej, strażacy interweniowali już ponad 120 razy, najczęściej na Śląsku, w powiecie cieszyńskim, i w Małopolsce, w powiecie oświęcimskim. Służby wciąż usuwają skutki burz i silnego wiatru, które przechodzą nad południową Polską.

Znany dziennikarz odchodzi z telewizji. Wróci do projektu Stanowskiego? z ostatniej chwili
Znany dziennikarz odchodzi z telewizji. Wróci do projektu Stanowskiego?

Popularny komentator Canal+ Sport Mateusz Rokuszewski ogłosił zakończenie współpracy ze stacją. Jego wpis wywołał ogromne poruszenie.

Nowy sondaż prezydencki. Poparcie dla Nawrockiego wystrzeliło gorące
Nowy sondaż prezydencki. Poparcie dla Nawrockiego wystrzeliło

Karol Nawrocki notuje ogromny wzrost poparcia - aż o 4 punkty procentowe – wynika z nowego sondażu prezydenckiego pracowni Opinia24 dla TVN24.

Nasze firmy bankrutują, śmiejecie się nam w twarz!. Gorąco na posiedzeniu komisji ws. Czystego Powietrza pilne
"Nasze firmy bankrutują, śmiejecie się nam w twarz!". Gorąco na posiedzeniu komisji ws. "Czystego Powietrza"

"Ja nie śpię po nocach!" krzyczała w kierunku min. Henning Kloski przedstawicielka przedsiębiorców, dodając, że wielu z nich znajduje się obecnie na skraju bankructwa. "To są oszczerstwa, które po raz kolejny rzucacie nam w twarz" - dodała w odpowiedzi na zarzut, że przedsiębiorcy biorący udział w programie "Czyste Powietrze" dopuszczali się nieprawidłowości i dlatego program został zawieszony, a wypłaty wstrzymane.

REKLAMA

Fenomen "kultu" Jana Pawła II w XXI wieku

Zanim zmarł, rodacy uhonorowali jego postać i dokonania 230 pomnikami. Po odejściu Jana Pawła II liczba ta wzrosła prawie czterokrotnie – licząc tylko obiekty na terenie Polski. Nie sposób sumarycznie ocenić estetycznych walorów tych monumentów, jednak przyznajmy – gros z nich nie reprezentuje wysokiej artystycznej próby. Dla mnie jednak ważniejsze niż krytyczna ocena „pomnikozy” wydają się inne aspekty tego fenomenu. Jak kult przeobrażał się w swoje przeciwieństwo? Z jakiego powodu podziw zamienił się w „heheszkowanie”, a nawet jawną antypatię? Kto, co się do tego przyczyniło?
Instalacja
Instalacja "Zatrute Źródło" autorstwa Jerzego Kaliny przedstawiająca Jana Pawła II rzucający meteorytem przed Muzeum Narodowym w Warszawie w 2020 roku / fot. Marcin Żegliński

Pamiętam kwiecień, kiedy „nasz” Papa umierał. I przedziwny zbieg okoliczności, który na stałe połączył wizerunek Jana Pawła II z… Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Warszawie. Dwa tygodnie wcześniej bowiem położono kamień węgielny pod budowę placówki, a widomym znakiem tego aktu miał być billboard ustawiony u zbiegu ulic Marszałkowskiej i Świętokrzyskiej. Na banerze ukazywała się widoczna z dużej odległości profilowa podobizna Karola Wojtyły. 

Ta wielka fotografia (z 2004 roku) autorstwa Piotra Uklańskiego wykonana techniką zdjęć lotniczych została „skomponowana” z postaci 3500 ciasno obok siebie ustawionych brazylijskich żołnierzy – jedni z obnażonymi torsami, inni w białych koszulach. Rzecz powstała na Biennale Sztuki w São Paulo, na którym Uklański reprezentował nasz kraj. Dana kompozycja, później skatalogowana pod numerem 1. w kolekcji MSN, już na starcie obrosła w legendę. Otóż praca „Bez tytułu (Ioannes Paulus PP. II Karol Wojtyła)” siłą wydarzeń przeobraziła się w miejsce hołdu składanego zmarłemu Papieżowi. To tam, pod billboardem w centrum Warszawy, wieczorem 2 kwietnia urosła góra kwiatów i zapłonęło morze zniczy rozlewających się daleko po śródmieściu. Pracę Uklańskiego interpretowano jednoznacznie pozytywnie, ba!, doszukiwano się jej związków z polskim romantyzmem, patriotyzmem oraz religijnym uniesieniem. Papieska twarz uformowana z tysięcy anonimowych ciał – toż to niemal wyznanie wiary, wyraz przynależności do Kościoła, znak zrównania wszystkich wobec Boga i Jego ziemskiego namiestnika! Autor mniej wzniośle wyjaśniał genezę przedstawienia: „Pokazałem to, co dla Polski najbardziej typowe, a jednocześnie najbardziej powszechne i na świecie znane. To, co jest jej symbolem – wizerunek Papieża”. Jasne, że nie przewidział zmiany kontekstu, w jakim zdjęcie zaistnieje: z międzynarodowych kompetycji w narodową żałobę. Przez kilka dni naprawdę czuliśmy się zjednoczeni w smutku, a odzwierciedleniem ogromnych emocji jawił się monumentalny afisz.

 

Uderzony meteorytem

Stulecie warszawskiej Zachęty wypadało w roku milenijnym. Wystawa z tej podwójnej okazji musiała wykraczać poza przeciętność. Anda Rottenberg, ówczesna dyrektorka Państwowej Galerii Sztuki, zaprosiła do współpracy głośnego szwajcarskiego kuratora Haralda Szeemana. Gwoździem prezentacji tajemniczo zatytułowanej „Uważaj, wychodząc z własnych snów. Możesz się znaleźć w cudzych” okazała się instalacja Maurizia Cattelana „Nona ora” („Dziewiąta godzina”). Salę Matejkowską wyścielono czerwoną wykładziną, na niej ułożono hiperrealistyczną kukłę Jana Pawła II przygniecionego meteorytem. Chyba żadne dzieło sztuki współczesnej nie wywołało tak wielu „narodowych” dyskusji ani nie przyczyniło się do emocjonalnego wzmożenia rodaków, na co dzień dość obojętnych wobec zjawisk w sztukach wizualnych. O „Nona ora” toczyły się też spory względem wizualnych wartości instalacji. Franciszek Starowieyski, w owym czasie „dyżurny” ekspert od sztuki, uznał rzeźbę za kicz niemający nic wspólnego z wysoką twórczością. 

Ale co najważniejsze – to wtedy zaognił się polski podział na zwolenników ikonoklazmu i ikonodulii, inaczej mówiąc – na postępowców i wsteczników, światowców i zaściankowców. Akceleratorem tej dysharmonii stał się – o ironio! – Jan Paweł II, a raczej podejście do jego kultu. Prawica dostrzegała w pracy Cattelana znamiona profanacji, co skłoniło kilku posłów PiS do czynnej interwencji: usunęli kamienny blok przywalający figurę Papieża. Uznano to za destrukcję dzieła sztuki (jednego z posłów oskarżono i po 16 latach wydano wyrok skazujący, od wykonania którego zresztą odstąpiono). Akt „demolki” fotograficznie uwiecznili dziennikarze „Superaka” i opublikowali ku uciesze „światłej” części społeczeństwa – bo też rejestracja wydarzenia, pozbawiona powagi przyczyn tego zajścia, prezentowała się krotochwilnie. Tak czy siak, rozgłos towarzyszący ekspozycji przyczynił się do wzrostu popularności Cattelana, skądinąd artysty przewrotnego i wieloznacznego. Co ciekawe, sam autor przyznawał, że w jego intencji leżała konfrontacja religii z bluźnierstwem, z czym spotykamy się w codziennym życiu. Najzabawniejsze, że rozjemcą w sprawie okazał się prezydent Aleksander Kwaśniewski, wydając oświadczenie, w którym odmawia dziełu cech bluźnierstwa i interpretuje jako „alegorię brzemienia nałożonego na Papieża przez Boga”.

 

„Odjaniepawlanie” 

Dwie dekady później, w setną rocznicę urodzin Karola Wojtyły, „Nona ora” doczekała się riposty w postaci instalacji Jerzego Kaliny zrealizowanej przed wejściem do warszawskiego Muzeum Narodowego. Tamże, w niecce okalającej fontannę, a wypełnionej zabarwioną na krwawy kolor wodą, artysta umieścił figurę Papieża. Naturalistycznie oddana postać unosi wysoko ponad głowę masyw, który w wersji Cattelana ją przygniatał. Zda się – zaraz miotnie kamieniem. W wizji Kaliny Jan Paweł II jawi się tytanem o ponadludzkiej sile, zdolny przeciwstawić się duchowej dewastacji współczesnego świata. W tym przypadku nie chodziło o trwały „pomnik”, lecz właśnie o efemeryczny charakter instalacji. Niestety, zbyt nachalna forma „Zatrutego źródła” okazała się źródłem memów, żartów i negatywnych komentarzy. 

Jednak to nie praca Kaliny zapoczątkowała nawalankę – bo trudno inaczej określić internetowy szturm na mit? kult? a w sumie na dokonania/zasługi nieżyjącego już Papieża. Apogeum nastąpiło jesienią 2020 roku, w czasach pandemii, kiedy podkręcono narrację o „tolerowaniu” pedofilii wśród księży przez Karola Wojtyłę. Wtedy to Papież w przestrzeni internetowej przeobraził się w „bestię z Wadowic”, co przełożyło się na działania w realu. Inicjowali je proaborcyjni, zarazem antyklerykalni działacze. Podczas ulicznych protestów doszło do niszczenia pomników Jana Pawła II i dezawuowania jego osoby. Podobizny były okręcane papierem toaletowym, ręce nurzano w czarnej bądź czerwonej farbie, domalowywano groteskowe „dodatki”. Wreszcie protestujący zaczęli przerabiać także znaki drogowe, zmieniając ulice Jana Pawła II na ulice upamiętniające „jego ofiary”. Widome oznaki deprecjacji szły w parze z określeniami dyskredytującymi postać Papieża. Znacie to? Papaj, cenzo, rzułta morda, 2137, RiGCz, JP2GMD – to określenia, którymi przerzuca się pokolenie Z, a nawet to trochę starsze. „Jan Paweł Drugi zaj…bał mi szlugi” i dość popularne „Co tu się odjaniepawla” – powiedzonka pomiędzy przekleństwem a bezrefleksyjnym żarcikiem. Kpina, którą natychmiast podchwycili młodzi artyści. W tym kontekście wystawa Karoliny Konopki w katowickim BWA nazwana „Tortologią” wpisuje się w nurt „flekowania” kogoś, kto w tak nieporównywalnym wymiarze zawładnął świadomością Polaków – i właściwie całego świata. A tu Karolina Konopka piecze 37-warstwową wadowicką kremówkę, którą można, i owszem, skonsumować, choć to po trosze akt kanibalizmu i zjadania „patriotycznego” tortu. 

 

Papież w osamotnieniu

Warto się cofnąć do początków wizualnej „degradacji” figury Papieża Polaka, bo na swój sposób ilustruje to także proces powolnej moralnej erozji naszych kulturalnych elit. Inicjalnie miało to znamiona refleksji nad banalizowaniem obrazu osoby, której rozpoznawalność staje się globalnym doświadczeniem. Bo – ha, ha – oto Rafał Bujnowski pokazuje „Schemat malowania papieża” (2001): mgławicowy zarys papieskiej twarzy, którą w kilku etapach łatwego malarskiego postępowania można urealnić. Nie trzeba talentu, wystarczy działać według wskazanego wzorca. Albo jeszcze śmieszniejsze: „Papież ogrodowy” (2006), limitowana seria 24 papieskich figurek półmetrowej wysokości, wykonanych na podobieństwo kiczowatych krasnali ogrodowych. Każda z nich przedstawia zminiaturyzowaną postać Jana Pawła II ukazaną w tym samym geście błogosławieństwa, jedynie różniących się kolorami ornatów. Autor Peter Fuss (nickname), trójmiejski streetartowiec, nie ujawnia danych ze względu na kontrowersyjność swych dokonań. I znów doszło do zadymy. Na wystawę „Santo Subito”, czynną we wrocławskim BWA jesienią 2007 roku, wkroczyła policja, której zgłoszono, że projekt Fussa uraża uczucia religijne. Władza nie podzieliła tego zdania. 

W zlaicyzowanej sztuce zdarzają się jednak projekty prawdziwie poruszające, wręcz profetyczne, w których figura Jana Pawła II odgrywa główną rolę. W 2008 roku Hubert Czerepok zainicjował akcję „Pod pomnikiem” będącą powtórzeniem sytuacji z 1987 roku, podczas trzeciej papieskiej pielgrzymki do Polski. Wówczas Karol Wojtyła odwiedził Trójmiasto i modlił się pod pomnikiem Poległych Stoczniowców (zabitych podczas strajku w 1970 roku). Wiernych nie dopuszczono wtedy pod pomnik. Zamiast nich podstawiono półtora tysiąca „statystów” – wojskowych z Marynarki Wojennej, poinstruowanych przez SB, jak się zachować (w myśl planów działań „Zorza II”). Mieli oni w pewnym momencie ostentacyjnie odwrócić się od Ojca Świętego, pozostawiając go samotnie na placu. Udało się jednak uchwycić ten manewr na zdjęciach. Po latach Czerepok zaprosił kilkuset ochotników do powtórzenia tamtej sceny. Zamierzał skonfrontować się, i innych, z historią – tymczasem uświadomił, że to my sami, bez zewnętrznych nacisków (no, może pod presją „zawstydzania”) odwracamy się od wiary. Czas, by sobie to uzmysłowić.



 

Polecane
Emerytury
Stażowe